Spojrzenie na Szwecję
Z ks. dr. Mariuszem Chamarczukiem SDB - przełożonym polskiej wspólnoty salezjańskiej w Szwecji - rozmawiają ks. Ireneusz Skubiś i Lidia Dudkiewicz
Ks. Ireneusz Skubiś, Lidia Dudkiewicz: - Ksiądz Dyrektor jest duszpasterzem polonijnym w Szwecji od 1997 r. W ciągu tych dziesięciu lat miał Ksiądz okazję poznać życie w tym ciekawym skandynawskim kraju. Na początek prosimy o spojrzenie na obecną sytuację Kościoła katolickiego w Szwecji.
Ks. Mariusz Chamarczuk SDB: - Kościół katolicki w Szwecji odradza się bardzo intensywnie od lat powojennych, ale wydaje się, że nabrał nowego wiatru w żagle w 2000 r., kiedy to został prawnie zrównany ze wszystkimi innymi związkami wyznaniowymi i dzięki temu może swobodnie, w świetle prawa, czyli całkowicie legalnie, pełnić swoją misję. Po oficjalnym zarejestrowaniu Kościoła katolickiego przez władze szwedzkie można było wprowadzić system opodatkowania katolików. Dzięki temu zażegnano wiele dotychczasowych problemów, takich jak utrzymanie i konserwacja obiektów sakralnych, finansowanie działalności struktur duszpasterskich oraz zapewnienie stałych pensji pracownikom świeckim i duchowieństwu. Poza tym wszystkie sprawy formalne, które były dotąd przeprowadzane półoficjalnie, teraz - w świetle prawa szwedzkiego - można realizować w sposób legalny. I to jest bardzo ważne osiągnięcie Kościoła katolickiego w Szwecji, który do tej pory funkcjonował na zasadzie tzw. fundacji wyznaniowej, z tym że nie miał nawet takiej pozycji jak np. świadkowie Jehowy czy sekty religijne oraz różnorodne odłamy Kościoła protestanckiego. Katolicy w tej hierarchii byli przynajmniej o szczebel niżej.
Obecnie Kościół katolicki w Szwecji ma jednego biskupa, ok. 150 księży, 230 sióstr zakonnych, podzielony jest na 6 dekanatów i 42 parafie, obsługiwane przez księży diecezjalnych i zakonników różnych narodowości. Największe skupiska katolików to Sztokholm i okolice (gdzie jest osiem parafii), Göteborg, Malmö, Helsinborg, Jönköping, Västerĺs, Uppsala, Örebro, Linköping, Norrköping, Falun, Gävle. Katolicy różnych narodowości gromadzą się w kościołach usytuowanych najbliżej ich miejsca zamieszkania, w których są odprawiane Msze św. w języku szwedzkim, ale też w innych językach, odpowiednio do aktywności społeczności imigrantów. Nieoficjalnie mówi się, że Kościół katolicki w Szwecji stanowi wielką mozaikę, składającą się z ok. 70 różnych narodowości. Liczy ok. 150 tys. wiernych (zarejestrowanych 85 tys. - dane z 1października 2007 r.).
W tej mozaice Polacy stanowią jedną z największych grup kulturowo-narodowych. Nie ma parafii katolickiej, w której nie angażowaliby się Polacy. Rady parafialne, katechizacja w języku szwedzkim czy angielskim, różne akcje charytatywne, praca wśród młodzieży - w każdym obszarze życia Kościoła można znaleźć Polaków. Jest jednak bardzo wielu naszych rodaków, którzy szukają polskojęzycznego środowiska katolickiego. Aktywnie włączają się w duszpasterstwo polskie w tych miejscach, w których jest to możliwe, zwłaszcza w Sztokholmie, Malmö i Göteborgu, gdzie istnieją Polskie Misje Katolickie.
- Oblicza się, że w związku z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej o 40 tys. zwiększyła się liczba Polaków mieszkających w Szwecji. Skoro jest tak wielu nowych przybyszów, to pewnie jest też sporo nowych problemów, które Polacy ze sobą przywożą. A jak wygląda sytuacja młodych Polaków, którzy tutaj przybywają? Jaki macie z nimi kontakt?
- Zauważamy kilka grup problemów. Trudno jest mówić o statystykach, gdyż są nieadekwatne i często sprzeczne. Niektórzy twierdzą, że każdą oficjalną liczbę należy pomnożyć przez 3, ale to chyba przesada. Odważę się jedynie stwierdzić, że na Msze św. w języku polskim do naszego kościoła przychodzi ok. 3 tys. Polaków. Wśród nowo przybyłych są młodzi, zdolni ludzie, m.in. studenci, którzy chcą np. zapracować na studia. Poszukują więc możliwości, aby w ciągu 2-3 miesięcy zarobić jak najwięcej, pracują więc po 14-16 godzin dziennie. Prawie ich nie widać, bowiem pojawiają się tylko nieraz na niedzielnej Mszy św., czasami wtedy, gdy czegoś im zabraknie i potrzebują pomocy. Proszą np. o poinformowanie rodziny w Polsce, gdzie przebywają i jak im się wiedzie. Niektórzy, będąc w takiej sytuacji obciążenia pracą, podejmują jeszcze trud przygotowania się do małżeństwa. Są tacy, którzy przyjeżdżają zaraz po studiach i chcą bardzo szybko się zasymilować, wejść w społeczeństwo, poznać język. Unikają oni kontaktu z innymi przybyszami z Polski. Wychodzą z założenia, że lepiej nie brać na siebie żadnego obciążenia problemami innych ludzi, którzy też się tutaj dopiero urządzają. Najważniejsze jest dla nich to, aby jak najszybciej nawiązać potrzebne kontakty, uzyskać niezależność i stabilizację. Jest też grupa małżeństw i młodych rodzin, przybywających, aby znaleźć w Szwecji nowe, przyjazne miejsce do zamieszkania na stałe. Przy pomocy rodziny czy kogoś ze znajomych, będących tutaj od dłuższego czasu, powoli wsiąkają w społeczność szwedzką. Chodzą na różne kursy, uczą się języka. Trzeba przyznać, że często otrzymują wielką szansę, aby pozostać na stałe. Szwecja jest krajem, w którym wiele osób się odnalazło. Jeżeli ktoś ma odpowiednie przygotowanie zawodowe, ambicję, silną wolę, chce uczciwie pracować i znajdzie pracodawcę, który zatrudni go w sposób legalny, to bardzo szybko mu się powiedzie. Polacy są cenieni w Szwecji jako dobrzy pracownicy, rzetelni, profesjonalni, potrafiący w krótkim czasie wykonać to, co szwedzka firma robi znacznie dłużej. Nasi rodacy spieszą się zatem z zakończeniem jednego zlecenia, aby złapać następny kontrakt i szybko się dorobić. Ale jest to na pewno rozwiązanie tymczasowe, gorzej jeśli staje się sposobem na życie.
- Mamy już orientację w sprawach nam najbliższych, dotyczących sytuacji Polaków mieszkających w Szwecji. Z pewnością naszych rodaków decydujących się pozostać tutaj dłużej interesuje, jacy są Szwedzi. Czy to prawda, że to naród zlaicyzowany?
- Gdybym miał scharakteryzować Szwedów w kilku słowach, to powiedziałbym, że są racjonalni, zdroworozsądkowi, kulturalni, towarzyscy, wyważeni, uczynni, wrażliwi, pomysłowi i trochę szablonowi, ale na pewno jako naród nie są religijni. Jeśli chodzi o ich wysoki stopień zlaicyzowania, jest to - moim zdaniem - skutek dobrze zaplanowanej indoktrynacji nowoczesnego państwa świeckiego. Szwedzi od bardzo wielu lat są systemowo wychowywani w taki sposób, aby wszystko, co wiąże się z religią, traktować jako sferę fantazji, bajkowości, nieprofesjonalizmu, a oficjalne bycie kimś religijnym jest dla nich zjawiskiem wstydliwym. Rozmowy na tematy religijne podejmuje się zazwyczaj wtedy, gdy już nie można o niczym innym rozmawiać, a towarzystwo jest znudzone i wypada się z czegoś pośmiać. Z drugiej strony przedmiot szkolny nazywany religioznawstwem prowadzony jest na bardzo wysokim poziomie przez profesjonalnie przygotowanych nauczycieli. Religioznawstwo wychowuje jednak do synkretyzmu religijnego i przekazuje tylko suche informacje. Wychodzi się z założenia, że trzeba poznawać wszystkie religie, aby móc się odnaleźć w tym zlepku różnych religii. Jedna z naszych uczennic opowiadała, że w szkole średniej miała nauczyciela religioznawstwa, który doskonale potrafił wcielić się w prezentowaną postać. Gdy mówił o Jezusie, wszyscy w klasie chcieli być chrześcijanami; gdy mówił o islamie, wszyscy chcieli naśladować Mahometa i rozczytywali się w Koranie; gdy mówił o hinduizmie, wszyscy chcieli być hinduistycznymi mędrcami, mającymi zdolność lewitacji. Szwedzi są zlaicyzowani w tym sensie, że religia nie stanowi dla nich rzeczywistości, która dowartościowuje ich życie i nadaje mu sens. Oni po prostu żyją w inny sposób - liczy się racjonalizm, ekonomia, praktyka życia, umiejętność odnalezienia się w konkretnej sytuacji i zagwarantowania sobie wolnego czasu, przyszłości, przestrzeni wolności, w którą nikt nie może ingerować. Muszę jednak dodać, że inaczej wygląda sytuacja w dużych miastach, a inaczej w miasteczkach i wioskach, gdzie w niedzielę ludzie gromadzą się na nabożeństwach i gdzie istnieje dobrze funkcjonująca działalność parafialna różnych gmin protestanckich. Jest wśród nich wielu głęboko wierzących chrześcijan, którzy mogliby stanowić wzór, jak naśladować Chrystusa.
- Czy i jak ludzie się tutaj modlą?
- Modlitwa w życiu Szwedów jest obecna raczej okazjonalnie, chociaż takie uogólnienie krzywdzi na pewno wielu szczerze wierzących i modlących się obywateli Szwecji. Modlą się przy okazji świąt, rocznic, gdy przeżywają tragedie lub mają do rozwiązania wielki problem... czyli podobnie jak wielu z nas. Zachowanie takie było widoczne podczas niedawnego kataklizmu tsunami, gdy w czasie tragicznej w skutkach powodzi zginęło wielu Szwedów. Nagle wypełniły się kościoły, zaczęto szukać pastorów. Modlono się, śpiewano psalmy, organizowano żałobne koncerty, w kościołach i kaplicach zapalano znicze i świeczki za bliskich zmarłych - taka bowiem była potrzeba chwili. Gdy wszystko wróciło do dawnego porządku, nic nie pozostało z tych nagłych uniesień. Jednak w niektórych szkołach, ruchach chrześcijańskich i rodzinach istnieje zwyczaj regularnej modlitwy w różnych jej formach, nad którymi na pewno góruje rozważanie Słowa Bożego. Są to jednak sytuacje wyjątkowe, może nawet elitarne, i z powodu braku zdrowej rodziny, niestety, nie przekłada się to na najmłodszych, czyli na ewentualne przekazywanie tych duchowych doświadczeń młodzieży, dzieciom, wnukom. Po prostu widać brak mechanizmów przekazywania wartości charakterystycznych dla rodziny wielopokoleniowej.
- A jaki jest stosunek do islamu?
- Islam - jako religię imigrantów głównie z Iranu, Iraku, Syrii i Egiptu - traktuje się z wielkim respektem w sensie szacunku i lęku. Wynika to z jakiejś formy poprawności politycznej, która wszędzie dzisiaj funkcjonuje i wręcz przeradza się w modę wynikającą z wprowadzanej często na siłę tolerancji oraz integracji ze wszystkimi, również z wyznawcami islamu. Nasz biskup mówił niedawno o ciekawym zjawisku, które ma miejsce w Szwecji. Ostatnio bowiem zauważa się wiele przypadków przejścia na islam kobiet, które do tej pory były bardzo aktywne w sferze biznesu, miały pełną niezależność, swój własny, wygodny świat, w którym nawet nie znalazło się miejsce na własne dziecko. Okazuje się, że jakaś głęboka naturalna potrzeba podporządkowania się komuś doprowadziła do tego, że wiele z tych kobiet przechodzi na islam. Często świadomie stają się trzecią albo czwartą żoną mężczyzny, zakładają muzułmańskie chusty i w taki sposób, całkowicie podporządkowane nowej religii, odnajdują coś, czego im bardzo brakowało. To zaskakujące i niezrozumiałe dla wielu osób zjawisko.
- Naszych Czytelników zainteresuje zapewne życie rodzinne Szwedów. Jaki jest szwedzki model małżeństwa i rodziny...
- Model rodziny nie odbiega od tego, który widzimy obecnie w społeczeństwach Europy Zachodniej, Unii Europejskiej, tzw. nowoczesnych, postmodernistycznych - model hołdujący zasadzie, wegług której powinno być jak najmniej wzajemnych zobowiązań, jak najmniej wspólnej odpowiedzialności i wzajemnych ograniczeń. Małżeństwa są krótkotrwałe, rodziny mało zżyte - choć istnieją wyjątki. System prawny gwarantuje zawarcie małżeństwa w ciągu kilku minut, a rozwiązanie w ciągu jednego dnia, w zależności od stopnia trudności oraz porozumienia stron. Funkcjonuje nowoczesne prawo chroniące zainteresowane strony przed ujemnymi konsekwencjami rozwodu. Sprawę prowadzą urzędy, a zainteresowani otrzymują decyzję do podpisu i od tego momentu dotychczasowy związek przestaje istnieć. Małżeństwo zostało więc zrównane z tzw. wolnymi związkami. Form życia w wolnych związkach (uznawanych za podstawową komórkę społeczną) jest tutaj kilka, np. sposób przebywania razem przez dochodzenie, tzw. wzajemne odwiedzanie (särboende). Gdy ktoś potrzebuje w danej chwili drugiej osoby, chce z nią pomieszkać, porozmawiać czy też ma inne potrzeby, przychodzi do przyjaciółki czy przyjaciela w określonym celu, ale bez zobowiązań. Innym sposobem wspólnego pożycia jest tzw. wspólne zamieszkanie (sammanboende). Wspólnie zamieszkujący składają wniosek do odpowiedniego urzędu i w ten sposób są zalegalizowani jako wolny związek. Taka sytuacja skutkuje w trybie natychmiastowym. Ludzie mogą, ale nie muszą być razem. Jeśli sytuacja się zmieni, w ciągu 1-2 dni otrzymują zwolnienie z takiego związku. W wolnych związkach, niezależnie od tego, czy jest to małżeństwo, czy inna forma związku, dzieci funkcjonują na takiej zasadzie, że rodzice umawiają się odnośnie do kompetencji każdego z nich. Często bywa, że mama mieszka w jednym miejscu, tatuś w innym, a dzieci wędrują od jednego do drugiego. Owszem, istnieją zdrowe małżeństwa, nieakceptujące tego stanu rzeczy. Wiele osób podejmuje, z dobrym skutkiem, wysiłek tworzenia alternatywnej kultury w tym względzie. Są to przeważnie małżeństwa i rodziny budujące swój związek na Dekalogu.
Zwykle w rodzinie jest jedno lub dwoje dzieci, troje to już dużo. System dofinansowania tak tutaj skonstruowano, że samotnej matce opłaca się wychowywać jedno lub dwoje dzieci. Otrzymuje wtedy od państwa właściwą pomoc, aby utrzymać dzieci do 15. czy 16. roku życia. Po osiągnięciu tego wieku młodzież ma prawo złożyć wniosek o kredyt na naukę, mieszkanie i dzięki temu może się szybko usamodzielnić. Takie kredyty spłacane są później nawet przez całe życie. Często, żeby spłacić jeden kredyt, zaciąga się drugi, potem trzeci itd... Młodzi ludzie bardzo szybko opuszczają swoją rodzinę i żyją samodzielnie, stając się całkowicie niezależni od rodziców, ale wpadają w ekonomiczną zależność od państwa.
- Widzimy, że księża z Polski są w Szwecji bardzo potrzebni nie tylko Polakom przyjeżdżającym tutaj na chwilę czy na całe życie, ale również przedstawicielom innych narodowości, którzy w tym skandynawskim państwie znaleźli swoją życiową przystań, a także rodowitym Szwedom, w związku z odradzaniem się u nich w ostatnich latach Kościoła katolickiego. Z pewnością można więc powiedzieć, że jesteście tutaj misjonarzami...
"Niedziela" 50/2007