Niósł Chrystusa każdemu

Mówi Ks. prof. Tadeusz Styczeń

Był z Papieżem do końca. Czuwał przy umierającym Janie Pawle II w ostatnich dniach, był przy Nim obecny w ostatnich sekundach Jego życia. Czytał fragmenty Pisma Świętego, pospieszył Zmarłemu z różańcem. We wtorek 5 kwietnia br. ks. Styczeń mówił w Lublinie: "Papież był uśmiechnięty. Tak stygł. Nikt nie śmiał interweniować. Wszyscy czekali zgodnie z obowiązującą procedurą. Ja nie wytrzymałem. Miałem w kieszeni dwa różańce. Dotknąłem rąk.
Delikatnie mi powiedziano, że już nie wolno".
Ks. prof. Tadeusz Styczeń - etyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego - był przyjacielem Ojca Świętego.
Spędzał z Nim w Watykanie święta Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia, z wyjątkiem tych, kiedy sam zachorował.
Towarzyszył Papieżowi od początku do końca.

W trzech słowach

Wspomina: - O godz. 19.15 zadzwonił telefon. Kto? Dziekan Wydziału Filozofii, ks. prof. Stanisław Kamiński, nieodżałowanej pamięci. Powiedział tylko trzy słowa: "Karol Wojtyła papieżem". I zamilkł. Po chwili obaj odłożyliśmy słuchawki. Bez słowa. Oczyma wyobraźni zobaczyłem twarz papieża Pawła VI i przypomniałem sobie, jak kard. Wojtyła, głosząc rekolekcje wielkopostne w Watykanie, zatrzymał uwagę Ojca Świętego przy kompletnej samotności Chrystusa w Ogrójcu. Wzywał, by podjąć próbę dopędzenia utraconej wówczas przez ludzi, jedynej w dziejach, szansy pocieszenia Boga-Człowieka. Wszak Chrystus trzy razy zwracał się do wybranej spośród dwunastu Apostołów trójki z prośbą o czuwanie wraz z Nim. W tej trójce był Piotr, przyszły papież. Jeden jedyny raz prosił Bóg ludzi o wsparcie, o pociechę. I nie otrzymał jej. Wybrani spali, a przecież dopiero co w Wieczerniku rzucił się im wszystkim do stóp i umywał je na progu godziny odkupienia... Oto dlaczego Kardynał z Krakowa nawoływał z żalem, by papież Paweł VI spróbował dogonić utraconą dwa tysiące lat temu szansę. Powtarzał: "Modlitwa w Ogrójcu wciąż trwa". Zapamiętałem sobie dobrze te słowa. Gdy więc 16 października 1978 r. ks. Kamiński powiedział: "Karol Wojtyła papieżem", pomyślałem, że Bóg poważnie potraktował apel Kardynała z Krakowa do Papieża. Tyle że Duch Święty zmienił adresata Jego prośby. Papieża Pawła VI wymienił na Papieża Jana Pawła II: "Bądź ty tym papieżem, spróbuj ty dopędzić utraconą przez ludzi szansę pocieszenia Boga. Prosiłeś, więc masz".

Bóg u stóp

- Przeraziłem się, płakałem, nie wstydzę się tych łez - kontynuuje ks. prof. Tadeusz Styczeń. - Uczucie niepokoju opuściło mnie dopiero w sobotę, gdy spotkałem mego Mistrza podczas wieczerzy w Watykanie. W zupełnie dobrym nastroju, pełnego pogody, bez cienia lęku. Przy kolacji cały czas żartował. Gdy pojawiła się Jego twarz na ekranie telewizora, uczynił gest żartobliwej dezaprobaty w stronę ekranu: "Cóż to za papież? Kto to widział wybrać takiego papieża? Za młody!". Po czym w tym samym tonie - pół serio, pół żartem - dodał, że będzie nam pisał encykliki, byśmy mieli co komentować. Robił wrażenie motyla, który opuszcza poczwarkę i wreszcie może się swobodnie wzbić w górę. Nazajutrz, w dniu inauguracji swego pontyfikatu na Placu św. Piotra, wołał: "Nie lękajcie się, otwórzcie bramy Chrystusowi".
Wiadomo, że niedługo po tym przyszła szczególna godzina - zamach 13 maja 1981 r. Odwiedzając Ojca Świętego w klinice, myślałem, jak On też wyjedzie znów na ten plac. Z troską mówił o tym także bp Dziwisz. A On ruszył - zgodnie z programem swej pierwszej encykliki, mówiącym, że człowiek jest drogą Kościoła - na wszystkie drogi świata, nazywany od tej chwili Proboszczem świata. Nieulękniony, bo na wszystkich tych drogach idzie nam naprzeciw Jezus Chrystus, Odkupiciel, Bóg-Człowiek. To On wymierzył wartość każdego z ludzi, każdego z nas, rzucając się człowiekowi w Wieczerniku do stóp, a w kontekście Eucharystii - stając się dla człowieka chlebem do spożywania.
Myślę, że gest całowania śladów stóp ludzi na ziemiach, które nawiedzał Jan Paweł II, to nie tylko Jego pierwsze powitalne słowo bez słowa. To także próba powtórki z Wieczernika - Bóg u stóp! Jak nie uszanować Boga obecnego w ludziach? Jak szanować człowieka inaczej, jak tylko w ten sposób? To jest komentarz do wszystkich późniejszych gestów i słów, a także do spojrzeń, które wymieni twarzą w twarz.
Czyż próba pokazania człowiekowi, ile jest wart, nie jest próbą dopędzenia tamtej szansy w Ogrójcu?

Kto kogo dźwiga?

Ks. prof. Stycznia zafascynowała trafność niektórych, niezmiernie ciekawych, uwag i komentarzy dotyczących Papieża: - "On wie, co trzyma" - powiedział znajomy wpatrzony w Papieża wspartego o krzyż. Ktoś inny dodał: "On wie, Kto go trzyma". Myślę, że te dwie osoby razem trafiły w samo sedno tajemnicy tego pontyfikatu. Coraz częściej słyszę też głosy ludzi, zwłaszcza kobiet - a one, zdaniem Ojca Świętego, który mówi o geniuszu kobiety, czytają głębiej od mężczyzn - wołających do Papieża: "Pietro, Pietro. Ciao!".
Skąd się to wzięło? Myślę, że ujawnia się coś w Ojcu Świętym prawem kontrastu, na tle kruchości Jego ciała. Bo jak mówi poeta Różewicz, "słonecznik najlepiej opiszesz zimą, wsadzony na mrozie w głęboki śnieg, chleb - głodem, lot ptaka - kamieniem". Myślę o Papieżu utrudzonym i upadającym pod trudem wyzwania i trudem związanym z kruchością ciała. Tak dźwigając, On promieniuje... Kim? Myślę, że poprzez swe kruche ciało ujawnia Tego, przy którym chce być w Ogrójcu, w naszym imieniu, chcąc dopędzić szansę utraconą przez nas wszystkich w najlepszych przedstawicielach, w pierwszym papieżu... Wyzwolony od lęku przed kimkolwiek, Chrystusową miłością do każdego z ludzi niesie Go - Chrystusa - każdemu. Dźwiga Go w kruchym ciele, niestrudzony w trudzie dźwigania. Proboszcz świata, Proboszcz pięciu kontynentów...
On wie, Kogo trzyma, On wie, Kto Go trzyma. Jak wspaniale mówi św. Augustyn: "Moja miłość to mój ciężar, ale mnie unosi to, co dźwigam". Czyli dźwiga mnie to, co dźwigam. W odniesieniu do Ojca Świętego wygląda to tak: "Mnie dźwiga Ten, który mnie wybrał po to, bym Go dźwigał. I mogę się nie martwić. On mnie udźwignie". To jest, jak sądzę, klucz do zagadki Jego pontyfikatu, do tajemnicy tego Papieża, Kardynała z Krakowa, który chciał, by papież dopędził utraconą przez Piotra szansę pocieszenia osamotnionego Chrystusa.

Oprac. Jolanta Chwałczyk, Małgorzata Kołodziejczyk
Na podstawie nagrania Małgorzaty Kołodziejczyk, wieloletniej korespondentki Radia Watykańskiego, z okazji 20-lecia papieskiego pontyfikatu

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl