W obronie ks. Drozdka

Ks. Ireneusz Skubiś

Sprawa, która zbulwersowała wiele środowisk w Polsce, to posądzenie kustosza Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach - ks. Mirosława Drozdka o współpracę z SB, jako jej tajnym współpracownikiem. Rozmawiałem z Księdzem Kustoszem, który przebywał w Fatimie, i znalazłem człowieka bardzo spokojnego, świadomego swej niewinności - nigdy nie był żadnym tajnym współpracownikiem. Jestem przekonany, że mówi prawdę.
Od wielu lat znam ks. Mirosława Drozdka, wiem o jego niezwykłej gorliwości, pobożności i umiłowaniu Ojca Świętego Jana Pawła II. Ksiądz Kustosz podjął piękne dzieło - wotum za ocalenie życia Janowi Pawłowi II - w postaci świątyni Matki Bożej Fatimskiej. Wiele razy bywałem w tym pięknym sanktuarium, głosząc kazania, i jednocześnie byłem świadkiem niezwykłej gorliwości Księdza Kustosza. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że ks. Mirosław Drozdek jest człowiekiem poza tego typu podejrzeniami i na pewno nie zgodziłby się na jakąkolwiek współpracę ze służbami bezpieczeństwa.
Przypomina mi się sprawa o. Konrada Hejmo, który służył polskim pielgrzymom w duszpasterstwie pielgrzymkowym w Rzymie, który był bez reszty oddany Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II i który także został objawiony jako człowiek donoszący i współpracujący ze służbą bezpieczeństwa.
Myślę, że tego typu informacje powinny być bardzo głęboko przebadane. Łatwo bowiem zadać śmierć cywilną ludziom. Można powiedzieć, że służba bezpieczeństwa zza swojego grobu jeszcze mści się na tych, którzy byli jej nieprzychylni. Trzeba te sprawy bardzo dokładnie przemyśleć, aby chronić dobre imię prawych ludzi, którzy bardzo wiele zrobili dla Kościoła.
Wracam do ks. Mirosława Drozdka: to on sprawił, że ogromne rzesze pielgrzymów przybywają do Sanktuarium Fatimskiego na Krzeptówkach w Zakopanem, modlą się; i może chodzi właśnie o to, żeby zniszczyć opinię człowiekowi, który jest inicjatorem tej modlitwy.
Oczywiście, istnieje możliwość pokazywania różnych wypisów z akt, ale pamiętajmy, że dajemy tu jakby pierwszą wiarę temu, co oficer SB pisał do swoich przełożonych, a mógł mieć przecież swoje racje, swój interes, np. chciał się pochwalić swoim przełożonym, że przeprowadza rozmowy, że przekazuje jakieś wiadomości. Czytam niektóre takie wypowiedzi i zauważam, że są w nich zawarte pospolite rzeczy, o których wiedział wtedy cały świat. W zwyczajnej rozmowie z funkcjonariuszem SB niejednemu nie przyszło do głowy, że trzeba taić coś, o czym wszyscy wiedzieli, o czym mówili, co nie było żadną tajemnicą. Jeżeli ktoś chciał uzyskać paszport, musiał te rozmowy odbyć. To były zwyczajne rozmowy z urzędnikami ówczesnego państwa, a nikt z nas nie wiedział, że one są odnotowywane, że sporządzane są protokoły. Rozmówca, który o niczym nie wiedział, takiego protokołu nie podpisywał.
Trzeba być bardzo ostrożnym w przyjmowaniu tego typu informacji, bo jeżeli ktoś ma nastawienie, że trzeba kogoś koniecznie przyłapać, źle napisać, to będzie to czynił. Zresztą, gdy chodzi o ks. Drozdka - zgłosił się sam funkcjonariusz i oświadczył, że ks. Mirosław Drozdek nie był agentem i nie donosił SB. To oświadczenie jest bardzo ważne w tym wypadku.
Biorąc pod uwagę całą trudną drogę życiową Księdza Kustosza, drogę gorliwą, powinniśmy mieć dla niego ogromny szacunek. W dzisiejszym świecie, który chce zniszczyć opinie wielu ludziom, trzeba koniecznie być ostrożnym w podejmowaniu różnych akcji, spraw. Mam nadzieję, że ks. Drozdek poda Tygodnik Podhalański do sądu, żeby oczyścić się, żeby pomówienia zostały oddalone. To jest najlepsza droga do stwierdzenia niewinności. Osobiście jestem przekonany, że ks. Mirosław Drozdek jest człowiekiem o nieskazitelnej opinii i przez cały czas z ogromnym oddaniem służył Kościołowi, Janowi Pawłowi II i wiernym, przybywającym do Sanktuarium na Krzeptówkach.
Zobaczymy, kto będzie następną ofiarą z list SB.

"Niedziela" 9/2006

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl