Na Wiedeń raz jeszcze

Agnieszka Dziarmaga

"Gorzkowianie" - Zespół Pieśni i Tańca z parafii Gorzków w ziemi kazimierskiej, na krańcach diecezji kieleckiej - popularyzują rodzimy folklor i wyciskają łzy wzruszenia Polakom na Litwie, Ukrainie, w Niemczech, Szwajcarii, we Francji i Włoszech. Występowali także dla samego Papieża. Tournée w Wiedniu w kwietniu 2008 r. to ukoronowanie kilkunastoletniej pracy zespołu
Po całonocnej jeździe autokarem, bezpośrednio spod gorzkowskiej plebanii, 40 osób zespołu z ks. prob. Andrzejem Biernackim (założycielem, dyrygentem, reżyserem i menadżerem grupy w jednej osobie) i, oczywiście, z całą garderobą potrzebną do występów "Gorzkowianie" wczesnym rankiem są już na wzgórzu Kahlenberg.

Kahlenberg oddycha po polsku

Polski kościół upamiętnia miejsce, skąd husaria ruszyła przed ostateczną rozprawą z turecką nawałą. Miejsce jest więc symboliczne i historyczne zarazem. Podczas Eucharystii, gdy zespół śpiewa patriotyczny repertuar, trudno nie myśleć o odsieczy wiedeńskiej i geniuszu militarnym Jana III Sobieskiego, co razem wzięte ocaliło chrześcijańską Europę w 1683 r.; trudno nie myśleć o Janie Pawle II, który był na Kahlenbergu w 300. rocznicę odsieczy. Spośród zabytków i pamiątek Kahlenbergu - jeden z nielicznych na świecie pomników wielkiego króla i wspaniała panorama na 1,7-milionowy Wiedeń, przecięty wstęgą Dunaju, rozlokowany na obszarze 414 km kw. Winnice, winnice (żadne miasto europejskie, poza Wiedniem, nie posiada równie potężnego kompleksu winnic), stylowe wille zza kwitnących czereśni i magnolii, wioska winiarzy w kaskadach bzu i unoszące się nad Laskiem Wiedeńskim wspomnienie Ludwika van Beethovena, który tutaj zrozumiał, że bezpowrotnie stracił słuch...
A potem już wspaniałe zabytki Wiednia, z zimową (Hofburg) i letnią (Schönbrunn) rezydencją cesarzy, cacka barokowe Europy - z Belwederem, bogactwo secesji, fontann, pomników, katedr (z katedrą św. Szczepana) i kościołów: św. Karola Boromeusza, św. Ruprechta, Augustianów, Kapucynów...
Smaczny obiad w centrum dzięki uprzejmości Włodzimierza Szeląga, dyrektora Polskiego Centrum Turystycznego. "Gorzkowianie", zmęczeni, ale szczęśliwi, chłoną Wiedeń. To któreś z kolei miasto na mapie Europy, które gościnnie udostępnia im swoje uroki - na co nigdy nie byłoby szans, gdyby nie zespół i gdyby nie charyzma i menedżerski talent ks. Biernackiego, który uruchamia wszystkie sprężyny, aby swoich muzykantów pokazać światu i świat pokazać im. Ci zaś, od kilku - po osiemdziesięciolatków (bo taki jest zespół), przyznają: "Gorzkowianie" rozsławili maleńki Gorzków, ale i im, rolnikom spod Kazimierzy, zespół pozwolił wyjrzeć poza parafialne opłotki.

"Kochani, dla was śpiewamy"

Docelowym punktem wiedeńskiego tournée jest polski kościół i Polska Misja Katolicka z duszpasterskim domem Emaus. To szczególne miejsce - między Rennweg a Strohgasse, nieopodal wiedeńskiego Belwederu. Koncerty, koncerty, koncerty; oprawa liturgiczna Mszy św. w polskim kościele Świętego Krzyża, popisowe numery orkiestry dętej w paradnych strojach przed kościołem, tuż obok pomnika Papieża (narasta tłum wiedeńczyków, wzruszenie Polaków sięga zenitu i brawa, brawa), wreszcie na niezbyt dużej scenie w domu Emaus "Gorzkowianie" kilkakrotnie (w sobotę i w niedzielę) prezentują licznie zebranym Polakom swój sztandarowy repertuar: poloneza "Pożegnanie Ojczyzny" Ogińskiego, suity: krakowską, rzeszowską, lubelską, tańce narodowe, własne przyśpiewki i skecze promujące rodzimy folklor ("Oj, Gorzków, oj, Gorzków, piękna okolica, gdyby nie stodoły, byłaby stolica..."), pieśni patriotyczne i narodowe. Ułani w strojach z Księstwa Warszawskiego suną posuwiście ku dziewczętom, furkocą wstążki krakowianek, drżą pawie pióra przy czapkach orkiestry. Trudno się dziwić, że wiedeńscy Polacy nie kryją łez wzruszenia, że wspólnie zaśpiewają "Sokoły", że wspólnie zatańczą na scenie z lajkonikiem... - Kochani, to jest nasza misja - śpiewać, grać dla was, dla Polonii rozsianej po całym świecie, przypominać wam, że Polska o was pamięta, a w waszych piersiach biją gorące polskie serca - mówił ze sceny ks. Biernacki.
Zespół wypełnia tę misję od 11 lat. Jeszcze wcześniej w parafii Gorzków powstała 20-osobowa orkiestra dęta z prawdziwego zdarzenia, a wkrótce na jej bazie - zespół taneczny i muzyczny, z chórem i solistami. "Gorzkowianie" z maleńkiej wsi pod Kazimierzą gościli ze swym bogatym repertuarem w większości stolic europejskich, a kilkanaście razy zaśpiewali dla samego Papieża (po raz pierwszy w 1987 r.). "Centrum dowodzenia" znajduje się na gorzkowskiej plebanii, po części przemienionej w wielką garderobę ze zbiorem literatury muzycznej, z oryginalnymi zapisami nutowymi i scenariuszami widowisk teatralnych, religijnych, musicalowych, których "Gorzkowianie" przygotowali niemało. Warto wspomnieć, że zespół współpracuje m.in. z solistami Opery Śląskiej i środowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W Polskiej Misji Katolickiej

- Tutaj mamy wszystko, co niezbędne dla ducha na obczyźnie - wyjaśnia Danuta Golba z Wiednia (w Polsce związana z Kielcami i rodzinnym Witowem k. Kazimierzy, a więc jak mogła nie przyjść na "Gorzkowian"?). Pani Danuta z mężem Wawrzyńcem zawsze uczestniczy w polskich Mszach św., należy do modlitewnej grupy "Galilea", nie stroni od pielgrzymek (np. do Maria Gugging), Żywego Różańca i innych propozycji duszpasterskich. Trudno oszacować, ilu Polaków skupia polski kościół Świętego Krzyża (liczba jest płynna), ale zapewne tutaj bije duchowe serce polskiego Wiednia, tutaj jest jego centrum. Gardekirche, zwany po prostu polskim kościołem, od ponad stu lat prowadzą księża zmartwychwstańcy. Dobrze dbają zarówno o sam zabytek, jak i o polskich parafian. Oprócz sprawowania nabożeństw i Mszy św. w języku polskim, prowadzą m.in. poradnię planowania rodziny, chór "Gaudete", duszpasterstwo młodzieży, wydają gazetkę "Nasza wspólnota". Dom Emaus stoi naprzeciw kościoła. W Emaus są salki dla realizacji duszpasterskich propozycji, jest biblioteka, wreszcie - kuchnia (wiedeńscy Polacy lubią zjeść tutaj polski obiad, a na deser np. sernik do kawy), sklep z książkami i prasą. Pani Danuta już w sobotę zaopatruje się w najnowszy numer "Niedzieli" ("żeby mi potem nie zabrakło" - wyjaśnia) i już z góry cieszy się z artykułu o spotkaniu wiedeńskiej Polonii z "Gorzkowianami". - Polskie gazety katolickie - o proszę, mamy tutaj kilka tytułów! - to dla nas wielka radość, to kawałek Ojczyzny i taki jakby drogowskaz na co dzień... - dodaje.
Po występach "Gorzkowian" w Emaus integracja z Polonią kwitnie, aż miło. Świat jest mały - krajanie z okolic rzucają się sobie w objęcia, wypytują o znajomych.
A potem - tak trudno się rozstać! Tuby, klarnety, bęben z napisem "Gorzkowianie", serdaki i pawie pióra - wszystko do autokaru. Nikt nie pyta, czy cały ten trud, nieprzespane noce, nadszarpnięte zdrowie sędziwego bądź co bądź ks. Andrzeja - czy to wszystko ma sens. Nikt nie pyta: Co z nami będzie, gdy zabraknie naszego księdza? W ostatnim spojrzeniu na Kahlenberg o zmierzchu, na pociemniały wieczorem Dunaj, jest prosta ufność. Jest poczucie wywiązania się z tej misji, którą wpoił członkom Zespołu ks. Biernacki. Jest wiara w Opatrzność, która przecież tak sprzyja "Gorzkowianom". Można spokojnie wracać do domu, przygiąć kark do ziemi, której wiosną nie wolno zostawiać na dłużej. Wiedeń podbity. Misja spełniona.

"Niedziela" 22/2008

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl