Lubiąż promieniuje

Witold Dudziński

Zespół klasztorny w Lubiążu na Dolnym Śląsku jest jednym z najciekawszych i jednocześnie najmniej znanych zabytków barokowych w tej części Europy. Jest większy od Wawelu i warszawskiego Zamku Królewskiego. Taki zabytek musi promieniować na całą okolicę

Historia, ta nauczycielka życia, mówi Dorocie Gołąb, że mieszka w miejscu niezwykłym. Dlatego stworzyła w internecie stronę na temat Lubiąża. - Zaczęło się coś u nas dziać, trzeba pokazać ludziom, że warto zboczyć z drogi do Wrocławia, przyjechać tu i zatrzymać się na chwilę - mówi pani Dorota.
Jeszcze kilkanaście lat temu ta perła baroku umieszczona na brzegu Odry, kilkadziesiąt kilometrów od Wrocławia i Legnicy, była wstydliwie ukrywana przed ludźmi. Trudno bowiem nie wstydzić się skandalicznej dewastacji, do której doszło tu w czasach PRL. Najpierw, gdy przez kilka lat stacjonowała tu Armia Sowiecka, i potem, gdy obiekt długo nie miał prawowitego właściciela.
Dziś, martwy do niedawna, klasztor coraz bardziej promieniuje na okolicę, a szczególnie na ludzi, którzy organizują plenerowe imprezy, wystawy, zawody sportowe, zakładają małe firmy hodowle. Wreszcie czują się u siebie.

Tajemnicze, niezbadane dzieje

Przed dziesięcioma laty wydarzeniem było uroczyste udostępnienie dla zwiedzających wspaniałej Sali Książęcej w Pałacu Opatów, gdzie wielki olejny plafon uwiecznia m.in. piastowskiego księcia śląskiego Bolesława I Wysokiego, wnuka Bolesława Krzywoustego, fundatora pierwszego klasztoru w Lubiążu w 1163 r.
Jednak początki znanych dziejów miejscowości sięgają przełomu X i XI wieku, kiedy to w miejscu obecnego klasztoru powstał gród broniący przeprawy przez Odrę. Uległ zniszczeniu w 1108 r., podczas najazdu na Śląsk cesarza Henryka V. Przypuszczalnie na jego miejscu założono klasztor benedyktyński. Miejsce Benedyktynów wkrótce zajęli Cystersi, którzy zorganizowali filie klasztoru w podkrakowskiej Mogile oraz w Krzeszowie, Henrykowie i Kamieńcu Ząbkowickim. W 1220 r. papież Honoriusz III powierzył opatom lubiąskim opiekę nad klasztorem Cysterek w Trzebnicy. Od tego czasu Śląsk stał się jednym z centrów działalności zakonu. Gdy w 1201 r. zmarł Bolesław Wysoki, pochowano go w kościele klasztornym w Lubiążu, który stał się odtąd książęcym mauzoleum śląskich Piastów.
Po upadku w czasie wojen husyckich klasztor odrodził się w XVII i XVIII wieku. Powstał Pałac Opatów, browar, piekarnia i zabudowania gospodarcze. Powstała również wspaniała Sala Książęca, a także biblioteka, jadalnia opata, refektarz i ok. 300 innych pomieszczeń ozdobionych pracami mistrzów, m.in. Michaela Willmanna, nazywanego śląskim Rembrandtem. Jednak przyłączenie Śląska do Prus w XVIII wieku zakończyło okres świetności klasztoru, który został zsekularyzowany. Wywieziono stąd wówczas kilkaset płócien.
Najbardziej chyba tajemnicze i niezbadane do końca dzieje Lubiąża rozpoczęły się jednak w latach 30. XX wieku. Klasztor zamieniono na fabrykę zbrojeniową, a potem na supertajny obiekt badawczy. Prowadzono tu najpewniej prace nad udoskonalaniem systemów radarowych. Po wojnie niektóre zabytki, m.in. obrazy Willmanna, trafiły do warszawskich muzeów i kościołów. Wyposażenie ocalałe po hitlerowcach zniszczyli sowieccy żołnierze, którzy urządzili tu lazaret. Po ich wyjeździe przez lata w Lubiążu mieściła się Centralna Składnica Księgarska, a nawet magazyn wytwórni filmowej.

Lubiaz.pl

Informacje o okolicy można znaleźć na stronach internetowych stworzonych przez miłośników Lubiąża, w tym Dorotę Gołąb. Pomógł jej kolega informatyk. - On wiedział, "jak", ja wiedziałam, "co" - mówi pani Dorota. Jej strona została dostrzeżona: otrzymała cenioną przez internautów nagrodę Srebrnego Feliksa. - Chcemy pokazać ludziom, że jest po co tu przyjechać.
Spora w tym zasługa Fundacji Lubiąż z siedzibą we Wrocławiu. Jej założycielami byli wojewoda wrocławski, zakłady pracy, a także osoby prywatne. Fundacja przejęła budynki klasztoru i otrzymała w wieczystą dzierżawę grunt w jego obrębie. Przez kilka lat trwało porządkowanie obiektu i przygotowania do remontu. Jego koszt oszacowano na ok. 10 mln dolarów. Dziś wiadomo, że to niska wycena. Ale i takich pieniędzy nie ma skąd wziąć. - Każdy, kto tu przyjedzie, widzi, ile jest do zrobienia - mówią w Fundacji. Dlatego remont postępuje wolno. Najbardziej reprezentacyjne pomieszczenie -wspomnianą Salę Książęcą, pełniącą niegdyś funkcję sali balowej i koncertowej - można już podziwiać. Według zgodnych ocen, ma niewiele sobie równych w całej Europie. Jej wystrój powstał w pierwszej połowie XVIII wieku. Wielkie malowidło plafonu (300 m2!), z apoteozą wiary katolickiej, należy do największych obrazów olejnych sztuki europejskiej.
Cykl 10 płócien olejnych, umieszczonych w stiukowych obramowaniach, przedstawia sceny z życia Elżbiety Krystyny Brunszwickiej, żony cesarza Karola VI. Całości dopełniają posągi cesarzy z dynastii Habsburgów oraz barwna marmoryzacja ścian i detali. Tego, przebywając w okolicy, nie można nie zobaczyć. Ale wciąż niewielu o tym wie.

Co najlepsze od Cystersów

Lubiąż stara się przyciągać imprezami organizowanymi obok dawnego klasztoru. W maju odbywa się Pałacowe Korso Kwiatowe. Wystawom roślin towarzyszą kiermasze i występy zespołów. W lipcu organizowany jest kilkudniowy Slot Art Festival - międzynarodowy zlot młodzieży. Wystawy i koncerty połączone są z warsztatami artystycznymi.
Co roku odbywają się również Dni Lubiąża, bieg szlakiem Cystersów, wyścigi rowerowe, festiwal muzyki elektronicznej Tunnel Elektrolity, a także Piknik Cysterski, podczas którego można zobaczyć pokaz średniowiecznych strojów i walki rycerskie. Jest też - jak brzmi reklama imprezy - "to, co najlepsze od Cystersów: piwo, miód, ryby, chleb i warzywa".
Imprezy połączone są zwykle z udostępnieniem turystom całego klasztoru. Właśnie wtedy można także obejrzeć na co dzień niedostępne jego części, np. kościół czy wirydarz. Warto do nich zajrzeć, choć np. klasztorny kościół to na razie tylko skorupa. Nie oparł się Sowietom. Wydzierali z niego, co się tylko dało. Nie ocalał żaden z 25 ołtarzy. Sowieci spalili je w piecach. Podobny los spotkał ambonę. Podłogę zerwano, szukając skarbów. Szczątki zmarłych opatów wywleczono z trumien. Przez wiele lat po wojnie kościół niszczał.

Obiekt z marzeń

Kiedyś klasztor odzyska świetność - tego Fundacja Lubiąż jest pewna. Kiedy - nie wiadomo, bo sponsorzy są ostatnio mniej hojni. Jednak oczami wyobraźni można już w dawnym klasztorze zobaczyć centrum konferencyjno-turystyczne i reprezentacyjne, z hotelem, salami konferencyjnymi i wystawienniczymi, restauracjami, kawiarniami, basenem, boiskiem i kortami... Na razie w jednej z sal stoi makieta obiektu z marzeń. I działa na wyobraźnię.
- Zastanawiam się, od czego to zależy, że pałac w Książu ożył, a klasztor w Lubiążu prawdziwe ożywienie ma dopiero przed sobą - mówi Dorota Gołąb. Tak czy siak, choć bez konkretnych pieniędzy niewiele się zdziała, w Lubiążu zakasali rękawy, a ludzka inicjatywa ma często moc sprawczą. Tym, którzy mają władzę i pieniądze, warto uzmysłowić, że nad Odrą pod Wrocławiem jest perła, która wymaga oprawy.
Ważne, że ruch wokół klasztoru promieniuje na okolicę. Ktoś założył gospodarstwo agroturystyczne, ktoś - zakład fotograficzny, ktoś inny - szkółkę językową. Ktoś - bar, ktoś - sklep, ktoś inny - aptekę. Dawną stylową stodołę zaadaptowano na restaurację. "Karczma cysterska" serwuje jadło w swojskiej atmosferze. Modne stało się - nie tylko w najbliższej okolicy - organizowanie tu różnych imprez, a także wesel.

Frontem do Odry

Maciej Nejman - starosta wołowski, działacz Stowarzyszenia Lubiąż - przekonuje, że najbardziej zależy mu na tym, żeby klasztor i miejscowość nie istniały obok siebie, lecz stały się jednym zintegrowanym organizmem.
- Po to m.in. zaczęliśmy tworzyć ekomuzeum -zespół rozproszonych obiektów, tworzących żywą kolekcję, która ma pokazać walory przyrodnicze i kulturowe oraz dorobek mieszkańców okolicy - mówi Maciej Nejman. W ramach Ekomuzeum Cysterskiego wyznaczono ścieżkę przyrodniczą i historyczną, inwentaryzuje się to, co warto pokazać. Bo Lubiąż to nie tylko klasztor. Godne zwrócenia uwagi są zabytkowe zabudowania szpitala psychiatrycznego i kościół św. Walentego, położony na wzgórzu.
Warto wybrać się ścieżką historyczną wiodącą do urokliwego Lasku św. Jadwigi Śląskiej. W nieodległej Trzebnicy w 1202 r. Jadwiga z pomocą męża założyła klasztor Cysterek, w którym spędziła ostatnie lata życia. Słynęła z pobożności, miłosierdzia i dobroczynności. Opiekowała się chorymi, biednymi i więźniami. Była fundatorką wielu szpitali i przytułków.
W lasku stoi Studnia św. Jadwigi. Według legendy, woda w tym miejscu wytrysnęła za sprawą Jadwigi przechodzącej tu po drodze z Trzebnicy do klasztoru w Lubiążu i ma ozdrowieńczą moc. Stowarzyszenie zamierza odbudować znajdujące się niegdyś w lasku kapliczki, postawione w XVI wieku ku czci św. Jadwigi. Plan odbudowy już jest.
Ścieżka przyrodnicza wiedzie przez piękny rezerwat Odrzyska w załomie Odry, z widokiem na jej starorzecze. - Chcielibyśmy odzyskać Odrę dla okolicy. Przez lata jakbyśmy byli od niej odwróceni - mówi Maciej Nejman.
Stąd m.in. pomysł na pole biwakowe nad rzeką, gdzie mogą zatrzymywać się uczestnicy spływów kajakowych. Z roku na rok są one coraz bardziej popularne. Stowarzyszenie Nejmana chciałoby zachęcić kajakarzy do zatrzymania się tu, zwiedzenia klasztoru i całej okolicy. Jest co oglądać.

"Niedziela" 29/2008

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl