Budowanie mostów

O pracy wśród Polonii w Ameryce i Wielkiej Brytanii z ks. Januszem Lipskim i ks. Aleksandrem Ożogiem rozmawia ks. Ireneusz Skubiś

Ks. Ireneusz Skubiś: - Serdecznie witam naszych gości - ks. Janusza Lipskiego z Nowego Jorku i ks. Aleksandra Ożoga z Londynu. Są Księża kapłanami archidiecezji lubelskiej. Proszę o kilka zdań o sobie - gdzie Księża teraz pracują i jaką misję wypełniają.

Ks. Janusz Lipski: - Od dziewięciu lat pracuję w Nowym Jorku, w parafii św. Jadwigi na Long Island, której proboszczem jest ks. prał. Edward Wawerski, pochodzący również z archidiecezji lubelskiej. Poprzednio posługiwałem Polonii kanadyjskiej w Montrealu, też przez 9 lat, od 1989 r. Moja obecna parafia liczy 105 lat, została założona przez emigrantów polskich, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych.

- Rozumiem, że jest to parafia polska...

- To parafia polonijna, filia amerykańsko-polska. Z ośmiu niedzielnych Mszy św. dwie odprawiane są po polsku, pozostałe w języku angielskim.

Ks. Aleksander Ożóg: - Ja od 17 lat mieszkam w Londynie, pracuję wśród Polonii angielskiej. Jest to wyjątkowa Polonia - rodziny żołnierzy pozostałych tutaj po II wojnie światowej, bardzo praktycznie rozumiejące patriotyzm. Każda parafia to kościół, klub, szkoła i różne grupy, które bazują na umiłowaniu polskości. W tej chwili jestem proboszczem parafii pw. Jezusa Miłosiernego w londyńskiej dzielnicy Croydon-Crystal Palace. Istnieje ona od 57 lat, stworzyli ją Polacy. Obecnie sytuacja nieco się zmienia, mamy napływ nowej polskiej emigracji, młodych ludzi, którzy przyjeżdżają poprawić sobie warunki bytowe. Wielu mówi, że wróci do Polski, wielu zapewne zostanie. Ale korzystają z tego, co wypracowali wcześniej Polacy, a więc ze świątyń i tego wszystkiego, co Kościół jest w stanie dać człowiekowi, zwłaszcza młodemu, czyli przede wszystkim z posługi sakramentalnej - młodzi często przygotowują się do zawarcia małżeństwa, chcą przystąpić do spowiedzi św. itd.

- Miałem szczęście być gościem Księdza Proboszcza. Rzeczywiście, parafia bardzo sympatyczna, wielu parafian bardzo gorliwych, zaangażowanych w życie parafii, ceniących sobie swoje polskie pochodzenie, sięgających do polskich tradycji. Ale też zaczyna się coś nowego, przybywają nowi ludzie...

- Bardzo mile wspominamy pobyt Księdza Infułata u nas... Na początku byliśmy zaskoczeni ogromną liczbą Polaków, którzy zdecydowali się szukać pracy w Londynie. Próbowaliśmy im jakoś pomóc, m.in. przez lekcje języka angielskiego, ponieważ wielu Polaków przyjeżdżało bez znajomości tego języka, co od razu stawiało ich wobec poważnych problemów. Ci, którzy znali język, przynajmniej minimum, łatwiej otrzymywali pracę i lepiej układali sobie życie. Oczywiście, stworzyliśmy także dla młodych możliwość pełniejszego uczestnictwa w liturgii, m.in. dodatkowa Msza św. wieczorem jest w tej chwili pięknie obsługiwana przez młodzież, która przywiozła ze sobą całe doświadczenie różnych grup religijnych z Polski. Osobiście jestem zadowolony, że tak wielu młodych Polaków potrafi się zorganizować, chociaż wielu z nich pracuje także w niedziele, co jest dodatkową trudnością. Próbujemy wszystko jakoś pogodzić, pomóc im, by nie wpadali w depresję z racji trudności, jakie zawsze nastręcza pobyt w obcym kraju.

- Widzę, że Ksiądz Proboszcz cieszy się z tych nowych młodych, sympatycznych i bardzo dynamicznych katolików...

- Oczywiście. Odnowili naszą wspólnotę. Przez dłuższy okres podczas różnych spotkań byłem najmłodszy w środowisku Polaków. W tej chwili jest bardzo dużo młodych rodzin, młodych małżeństw. Dla przykładu powiem, że nasza szkoła sobotnia ze 120 uczniów rozrosła się do 270. Młodzi ludzie garną się do Kościoła i życzliwie odpowiadają na potrzeby. Spodziewamy się np. drugiego księdza w parafii z powodu napływu fali młodych Polaków i trzeba było przygotować dla niego mieszkanie. Po Mszy św. wieczornej poprosiłem, czy ktoś mógłby mi w tym pomóc, za niewielkie wynagrodzenie - nie jesteśmy przygotowani na duże wydatki. Zgłosiło się kilkunastu młodych ludzi, by pracować dobrowolnie, bez żadnego wynagrodzenia, a nawet dając pomoc w postaci własnych materiałów. Jestem zachwycony taką postawą. Jednak nie da się też nie zauważyć pewnych problemów. W tej chwili trudno o nich mówić, ale jest to chociażby kwestia zamieszkania tych ludzi, która wymaga głębszej pracy z nimi.

- Jak Ksiądz - zwracam się do Księdza Janusza - odbiera obecną Polonię amerykańską, która ma w sobie tradycje XX wieku, ale i pewne symptomy wieku XXI?

Ks. J. L.: - Niewątpliwie bardzo związana z Kościołem, parafią, jest dawna Polonia amerykańska, także Amerykanie polskiego pochodzenia, urodzeni w USA, którzy są przywiązani do swoich parafii, stworzonych przez ich ojców czy dziadów. Natomiast Polonia młodsza, okresu lat 80. czy późniejsza, jest już w znacznie mniejszym stopniu związana z parafiami, niejednokrotnie tylko okazjonalnie. Są to już bowiem wspólnoty tworzone z członków całej Polonii i całej Polski. W związku z tym jest nam dziś trudniej duszpasterzować, ponieważ ta Polonia nie zawsze jest też blisko Kościoła. Życie w Stanach Zjednoczonych, ciągła praca, zabieganie o doczesność wielu osobom czy rodzinom przesłania czasami wartości religijne i moralne. Mamy jednak sobotnie szkoły polonijne, do których uczęszcza wiele osób, i mamy zaangażowanych w życie Kościoła młodych ludzi oraz chętnych do pracy polskich kapłanów, rozumiejących, że oprócz podtrzymania wiary potrzeba także podtrzymania polskiej kultury, języka, i starających się to czynić w swojej posłudze duszpasterskiej.

- Jak w ocenie Księdza żyją dziś Polacy w Nowym Jorku?

- Trzeba przyznać, że polska społeczność jest dosyć dynamiczna. Młodsza Polonia jest wykształcona, zna języki, ma niejednokrotnie wspaniałe zawody, dzięki którym radzi sobie i może w Stanach Zjednoczonych pracować efektywnie. Niektórzy zakładają swoje firmy, które zupełnie dobrze na tym terenie funkcjonują. To ludzie niejednokrotnie również bardzo zaangażowani w sprawy polonijne - na naszych oczach tworzą się organizacje polonijne, które pomagają polskim emigrantom w różnego rodzaju trudnościach. Może to nie jest aż tak bardzo widoczne w szerokim zakresie, niemniej jest już odczuwalne w życiu społecznym Polonii amerykańskiej.

- No i są księża, którzy pomagają budować mosty między ojczyzną a rzeczywistością kraju emigracji...

- Oczywiście, wiele zależy też od zaangażowania księży. W tej chwili mamy dostateczną liczbę młodych polskich kapłanów, którzy posługują Polonii i rzeczywiście przyczyniają się do ubogacenia polskiej kultury i umocnienia znaczenia polskości w Stanach Zjednoczonych.

- Często mówi się, że patriotyzmu, umiłowania ojczyzny można się nauczyć, wyjeżdżając do Ameryki i obserwując, jak tam ludzie wypełniają kościoły w rocznice świąt narodowych, jak przebiegają akademie patriotyczne. Myślę, że Ksiądz jest dobrym świadkiem, żeby nam to potwierdzić.

- Tak. Proszę też zwrócić uwagę na słynną paradę polskości, która odbywa się co roku w pierwszą niedzielę października na Manhattanie, w Piątej Alei, a której zawsze przewodniczy Kongres Polonii Amerykańskiej, i którą na ogół wita kardynał Nowego Jorku. Uczestniczą w niej tysiące Polaków - dzieci, młodzież, organizacje, parafie; sam niejednokrotnie brałem w niej udział. To jest wyraz przywiązania do polskiej kultury, do naszej historii, religii i wiary, którą księża podtrzymują. Jest to też wyraz jedności Polonii. Wspólnoty, którą tworzymy zarówno z wiernymi w parafiach, jak i w organizacjach polonijnych istniejących na terenie stanu Nowy Jork.

- Symbolem patriotyzmu jest m.in. znajomość języka. Jak wygląda znajomość języka polskiego wśród Polonii amerykańskiej?

- To zależy od poszczególnych rodzin, które wychowują swoje dzieci. Jeżeli rodzice chcą przekazać dzieciom znajomość języka oraz kultury polskiej, to mają tę możliwość zarówno ze strony państwowej, jak i Kościoła. Najczęściej przy parafiach organizowane są tzw. sobotnie szkoły polskie, do których uczęszcza bardzo wiele dzieci. Na Long Island w każdej niemal parafii mamy takie polonijne szkoły sobotnie. Z uznaniem odnoszę się do wielu rodzin, które nie tylko pielęgnują w swoich domach polskie tradycje, ale przede wszystkim dbają o nauczenie dzieci polskiego języka, który stanowi o polskiej kulturze i przywiązaniu do polskości. Oczywiście, jest wiele rodzin, które chcą się niejako wyobcować z polskości i w dużym stopniu zaniedbują te sprawy. Generalnie jednak Polonia poprzez uczestnictwo w liturgii, spotkania kulturalne, obchody rocznic historycznych czy świąt narodowych daje wyraz swojemu przywiązaniu do polskiej tradycji, wiary i do polskiej społeczności.

- Księże Aleksandrze, będąc w Londynie, również zwróciłem uwagę, że starszą polską emigrację charakteryzuje niezwykły patriotyzm. Tam czuje się Polskę...

Ks. A. O.: - Tak. Chociaż myślę, że dziś jest już pod tym względem nieco inaczej, inne formy życia trochę zmieniają to podejście. Na tradycyjnych spotkaniach patriotycznych mamy teraz także młodą Polonię, ponieważ dzieci tych Polaków przez szkołę wiążą się z parafią. W Anglii jest ok. 100 kościołów polskich, gdzie gromadzą się w niedzielę Polacy. Dość dużo młodych ludzi z Polski uczestniczy też w katolickich nabożeństwach w kościołach angielskich. Myślę, że jest to także realizowanie swojego przywiązania do religijności i patriotyzmu, chociaż może odbywa się już w inny sposób. Obserwuje się też dużą aktywność medialną Polaków - w Londynie wychodzi wiele polskojęzycznych tygodników. One są pewnie sponsorowane przez różne źródła, ale jest sporo informacji, które pomagają Polakom zorganizować się. Zawarte są tam również informacje o naszych niedzielnych spotkaniach, o Mszach św. w każdym kościele.

- Do parafii Księdza Proboszcza wysyłamy także naszą "Niedzielę". Jak jest przyjmowana?

- "Niedziela" jest, oczywiście, przyjmowana z życzliwością, chociaż, jak wspomniałem, jest duży natłok tygodników - w Londynie jest ich wyjątkowo dużo. Trzeba ciągle popularyzować "Niedzielę" jako pismo katolickie i niezwykle ważne dla podtrzymania tożsamości patriotycznej i religijnej Polaków. Dociera do nas ok. 15 egzemplarzy "Niedzieli". Zauważyłem, że niektóre rodziny bardzo na nią czekają, jest to dla nich ważny element formacyjny.

- A jak "Niedziela" wpływa na życie Polonii amerykańskiej? Muszę tu zaznaczyć, że nasza dotychczasowa edycja chicagowska będzie teraz obejmować całą Amerykę i będzie nosić tytuł "Niedziela Amerykańska". Jak Ksiądz widzi potrzebę wydawania "Niedzieli" dla tamtejszej Polonii?

Ks. J. L.: - Myślę, że ta rozmowa przyczyni się do naszej współpracy w rozszerzaniu kolportażu "Niedzieli", która jest właściwie jedynym prawdziwie katolickim czasopismem znanym w Ameryce w sposób szeroki. Amerykańska edycja "Niedzieli" powstała w Chicago, gdzie jest jej redakcja. Natomiast w Nowym Jorku rozprowadzaliśmy dotąd edycję ogólnopolską. Teraz powinniśmy zaktywizować nasze działanie, by poszerzać znajomość tego tygodnika, tak bardzo istotnego dla naszej kultury i dla wiary.
Niewątpliwie Polonia nie zawsze rozumie znaczenie dla niej czasopism katolickich. Potrzeba tu naszej dużej pracy. Będziemy to czynili.

- Księża świętują 40-lecie swojego kapłaństwa - z tej okazji przybyli na Jasną Górę, przeżywali rekolekcje, modlili się. Z jaką intencją i jakimi myślami przyjechaliście do Matki Bożej Częstochowskiej?

Ks. A. O.: - Przyjechałem na Jasną Górę, by przez ręce Maryi wyrazić Panu Bogu moją miłość i wdzięczność. Dlatego mottem mojego pobytu na Jasnej Górze i dziękczynienia Panu Bogu za lata kapłaństwa są słowa Psalmu 118: "Jesteś moim Bogiem, chcę Ci dziękować: Boże mój, chcę Ciebie wywyższać". To jest zresztą podstawowy rys naszej polskiej religijności, szczególnie naszego kapłaństwa, że we wszystkich sprawach ważnych przychodzimy do Maryi, która została nam dana jako Matka - "Czyńcie wszystko, cokolwiek Syn mój wam powie". Te słowa towarzyszą również mojemu życiu. Oczywiście, jubileusz to także spojrzenie wstecz i próby pewnych podsumowań. Przywołuję tu na myśl pierwsze parafie, w których pracowałem, i te niezwykłe dla mnie okresy pracy, jak praca misyjna w Zambii czy 17. już rok pracy wśród Polonii. Więc w tym ogólnym radosnym przeżywaniu i dziękczynieniu Panu Bogu jest też prośba, żeby to wszystko, co czyniłem w czasie tych lat, przyjął jako pracę pod Jego i Ducha Świętego dyktando i nadal błogosławił mojemu kapłaństwu.

Ks. J. L.: - 40-lecie kapłaństwa łączy się dla każdego z nas niewątpliwie z wieloma dokonaniami. Jubileusz pozwala nam te lata niejako złożyć w dłonie Maryi, by trud naszej kapłańskiej posługi przekazała swojemu Synowi. Jest to też wyraz wdzięczności Panu Bogu za dar kapłaństwa. Z tego powodu spotkaliśmy się tu, w domu Matki, gdzie mieliśmy wspólną Mszę św., a także specjalny Apel Jasnogórski, prowadzony przez naszą wspólnotę kursową. Chcemy także prosić Boga o dalsze błogosławieństwo dla nas i naszych kolegów pracujących na różnych odcinkach życia parafialnego zarówno w Polsce, jak i w różnych zakątkach świata.

- Serdecznie życzymy Księżom oraz całemu Rocznikowi wielu łask Bożych, sił, zdrowia i wszelkiej pomyślności w działaniach. Niech nasza Pani i Królowa z Jasnej Góry szczodrze Wam błogosławi. Dziękujemy, że nasz tygodnik może gościć w Waszych parafiach, i polecamy się co tydzień. Pragniemy medialnie wspierać Wasze działania wszędzie tam, gdzie służycie Polakom. Szczęść Boże!

"Niedziela" 37/2007

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl