Kardynał niezłomny

Stanisław Marek Królak

Miał za sobą dramatyczne lata biedy, wywózki na Syberię, opresji okupantów i podłości totalitaryzmu. Nigdy jednak nie zwątpił, a poddany największym próbom – zachował spokój i godność

Kard. Kazimierz Świątek urodził się 21 października 1914 r. w Walku, jako drugi syn Weroniki z Kromplewskich i Jana Świątków. Ojcu nie dane było cieszyć się z narodzin syna, gdyż walczył już na frontach trwającej I wojny światowej. W 1917 r., tuż po przewrocie bolszewickim w Rosji, rodzina Kromplewskich wraz z Weroniką Świątek i jej synami została wywieziona na Syberię, w okolice Tomska.
Po pokoju ryskim rodzina Świątków i Kromplewskich wróciła z Syberii. Początkowo osiedli w miejscowości Dukszty i tam w kościele św. Stanisława Kostki Kazimierz i Edward przystąpili do Pierwszej Komunii św. Po pięciu latach, w lecie 1926 r., Weronika Świątek z synami zamieszkała w Baranowiczach.
Warunki życia rodziny Świątków były bardzo trudne. „Mama była krawcową, co dało się uszyć, to z tego żyliśmy. Boże, ile razy byliśmy bez obiadu, bez śniadania” – wspominał po latach Ksiądz Kardynał.
W 1933 r., po zdaniu matury, Kazimierz składa podanie o przyjęcie na polonistykę na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Na pożegnanie szkoły, już po maturze, absolwenci jadą na ostatnią wycieczkę – do Pińska. I tam miało miejsce zdarzenie o decydującym dla Kazimierza znaczeniu. Tak je po latach wspominał: „Po zwiedzeniu katedry zeszliśmy do krypty, gdzie spoczywał biskup Łoziński. Wszyscy kładli rękę na metalowej trumnie, a ja miałem jakieś wewnętrzne opory i tego nie zrobiłem. Wyszliśmy z krypty. I wtedy pomyślałem, że muszę wrócić. Wróciłem i przy jego trumnie poprosiłem, żebym był prawdziwym sługą Chrystusa Pana. Nie miałem na uwadze, że kapłanem. Nawet na myśl mi to nie przyszło, miałem już załatwioną filologię na Uniwersytecie w Wilnie. A On dosłownie mnie wysłuchał”. Po wizycie w Pińsku Kazimierz Świątek wycofuje dokumenty z Uniwersytetu i składa je w Wyższym Seminarium Duchownym w Pińsku. Zostaje przyjęty. Jesienią 1933 r. rozpoczyna studia.

Dramatyczne początki kapłaństwa

W 1939 r., w Wielką Sobotę, 8 kwietnia, Kazimierz Świątek otrzymuje w katedrze pińskiej święcenia kapłańskie z rąk biskupa ordynariusza Kazimierza Bukraby. 21 kwietnia obejmuje stanowisko wikariusza w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Prużanie, niedaleko Brześcia. Po agresji Niemiec na Polskę 1 września 1939 r. stara się nieść pomoc duchową parafianom, żołnierzom i uciekającym na Wschód cywilom. Agresja Związku Sowieckiego 17 września tegoż roku stwarza nową sytuację.
Rozpoczęło się zwalczanie wiary, religii, Kościoła i duchowieństwa. Wykorzystywano wszystkie wypróbowane wcześniej w ZSRR metody. 21 kwietnia 1940 r. ks. Kazimierz Świątek zostaje aresztowany, przewieziony do Brześcia i umieszczony w separatce w dawnym więzieniu polskim nad Muchawcem, teraz głównym miejscu kaźni całego województwa poleskiego. Przechodzi bardzo ciężkie śledztwo. Jego postawa zasługuje na najwyższy szacunek. Oprawcy nigdy nie ujrzeli łez w jego oczach. Według głębokiego przekonania ks. Świątka, to zmarły w opinii świętości bp Zygmunt Łoziński pomógł mu przetrwać katusze, jakim poddawali go oprawcy z NKWD. Po torturach zostaje skazany na śmierć i oczekuje na wykonanie wyroku. Błyskawiczne zajęcie 22 czerwca 1941 r. Brześcia przez Niemców spowodowało, że oprawcy sowieccy nie zdążyli wymordować ani ewakuować więźniów.
Ks. Świątek wraca do Prużany i dostaje się w ręce gestapo. Po przesłuchaniu zostaje zwolniony, podejmuje pracę duszpasterską oficjalną i tajną, jako kapelan AK. Na początku lipca 1944 r. zostaje ostrzeżony, że ma być rozstrzelany. Kilka dni później, 17 lipca w południe, wojska sowieckie zajmują Prużanę. O godz. 3 nad ranem do pokoju ks. Świątka wkracza sowiecki kontrwywiad. Po przesłuchaniu ks. Kazimierz Świątek zostaje zwolniony i wraca do swoich obowiązków.
17 grudnia 1944 r. zostaje aresztowany i osadzony w wewnętrznym więzieniu NKWD w centrum Mińska. Przez siedem miesięcy poddawany jest tam brutalnemu śledztwu. Podobnie jak przed trzema laty w Brześciu, tak i teraz zachowuje postawę niezłomną i pełną godności. 25 lipca 1945 r. słynna tzw. trójka skazuje go na 10 lat łagrów o zaostrzonym reżimie i 5 lat pozbawienia praw obywatelskich.
Po wyroku w więzieniu rozdzielczym w Orszy zapada na dyzenterię i cudem uchodzi śmierci. Z Orszy zostaje wysłany w okolice znane mu z dzieciństwa – w rejon Krasnojarska, gdzie pracuje przez dwa lata przy wyrębie tajgi. Trzeciego września 1947 r. ewakuowano go z łagru w tajdze, ogłaszając, że wraca do Polski. 3 grudnia ląduje w łagrze k. Workuty. Trzy tygodnie później urządza w jednym z baraków Wigilię. Za karę zostaje przerzucony w tundrę, gdzie nie było ani obozów, ani domów, nie było nic, dosłownie nic. Tylko śnieg. Więźniowie nocowali zimą pod gołym niebem, bez namiotów, zagrzebani w śniegu. Ks. Świątek spędza tam siedem lat. Kiedy wyjeżdżał, stało tam już powiatowe miasto Inta – zbudowane przez niego i innych więźniów.

Wolność w czasach niewoli

Od początku swego pobytu w łagrach ks. Kazimierz Świątek starał się nieść pomoc i opiekę duchową innym więźniom. Najważniejszą z możliwych form pomocy był sakrament spowiedzi. Niestety, sam był tej możliwości pozbawiony. Wyspowiadał się raz, w pierwszym roku. Potem dziewięć lat przeżył bez spowiedzi – nie spotkał żadnego księdza. Został zwolniony 16 czerwca 1954 r. Po krótkim pobycie w Połonnem na Ukrainie, gdzie został skierowany z obozu, przyjechał w lipcu nielegalnie do Pińska, gdzie od 6 lat nie było już księdza. Miejscowi wierni rozpoczęli starania u władz o zgodę na zarejestrowanie go jako księdza w pińskiej katedrze. Starania trwały pięć miesięcy.
W tym czasie ks. Świątek był nękany przez miejscowe KGB. Wprost z ulicy zabierany był na przesłuchania, które trwały dnie i noce. Proponowano mu różne stanowiska, byle tylko zrezygnował z kapłaństwa. Przetrzymał wszystko i 1 grudnia 1954 r. otrzymał zgodę na pracę w pińskiej katedrze. W tym czasie w całej diecezji pińskiej było tylko trzech kapłanów.
W latach 1981-86 remontuje, pomimo wielu trudności materialnych i innych, historyczną katedrę w Pińsku. W 1990 r., kiedy powstaje Związek Polaków na Białorusi, jest przez pewien czas jego wiceprezesem.
13 kwietnia 1991 r. papież Jan Paweł II reorganizuje Kościół katolicki na Białorusi. Ustanawia metropolię mińsko-mohylewską, która obejmuje cały obszar tego kraju. Poza archidiecezją wchodzą w jej skład diecezja pińska i nowo utworzona diecezja grodzieńska. Ks. Kazimierz Świątek zostaje arcybiskupem metropolitą i równocześnie administratorem diecezji pińskiej „ad nutum Sanctae Sedis”.
Nowy metropolita ma ponad 76 lat. 21 maja w pińskiej katedrze przyjmuje święcenia biskupie. Rozpoczyna się odbudowa Kościoła, a jego stan jest tragiczny. „Siedemdziesiąt lat na terenach wschodnich i pięćdziesiąt lat na terenach zachodnich Białorusi panowania materialistyczno-ateistycznego reżimu sowieckiego dało budzące grozę rezultaty: zniszczono ponad 80 proc. kościołów, kapłanów, zakonnic, zamknięto wszystkie klasztory i Seminarium Duchowne. Nie dopuszczano dzieci i młodzieży do uczestniczenia w nabożeństwach, do nauki religii. Z iście szatańską zaciekłością zwalczano tych, którzy wyznawali Boga i spełniali praktyki religijno-kościelne. W duszach ludzi pozbawionych sakramentów świętych, słowa Bożego, znajomości prawd wiary i moralności, zagubionych w hasłach propagandy ateistycznej, powstawała pustka duchowa” – tak po latach opisywał początki odbudowy Kościoła w liście pasterskim abp Świątek.

Pan „Świątek”

Przyjęty przez metropolitę Kazimierza Świątka plan pracy na pierwszy okres działania opierał się na trzech filarach. Po pierwsze – formacja kapłanów i ich umacnianie. Temu służyły comiesięczne spotkania wszystkich kapłanów każdej diecezji ze swoim biskupem. Po drugie – gromadzenie i umacnianie w wierze rozproszonych owiec. Umocnienie i nauczanie tych, którzy wytrwali i przechowali wiarę, szukanie i gromadzenie tych, którzy stracili łączność z Bogiem albo jej nie doświadczyli. Nauczanie podstawowych prawd wiary. W najprostszej formie. Głoszenie Ewangelii. Po trzecie – budowa struktur Kościoła, odzyskiwanie świątyń i obiektów sakralnych, budowa nowych.
To wszystko trzeba odbudować dosłownie z niczego. Tak jak z czasów pierwszych chrześcijan. Dla władz już niepodległej, demokratycznej nie Łukaszenkowskiej Białorusi metropolita nie istnieje – jest osobą prywatną. Tytułowany jest „pan Świątek”. Wszystko zmienia się diametralnie w październiku 1994 r., kiedy Jan Paweł II ogłasza, że abp. Świątka powołuje do kolegium kardynalskiego. Odtąd zawsze traktowany jest z najwyższym szacunkiem.
Już od pierwszych dni po konsekracji arcybiskup Świątek stara się, by prowincja kościelna żyła i by sprawne były jej struktury. Ponieważ w Mińsku na razie nie ma żadnej bazy materialnej, życie metropolii koncentruje się w Pińsku. W dzwonnicy wygospodarowane zostały dwie izdebki, w których mieści się kuria. Jest to równocześnie mieszkanie jej kanclerza i zarazem nowego proboszcza parafii katedralnej. Sam Metropolita mieszka nadal w maleńkim pokoiku w drewnianym domku. Ale tempo odbudowy Kościoła jest zdumiewające. Od Brześcia po Orszę powstają komitety kościelne starające się o rejestrację i, tam gdzie to było możliwe, zwrot świątyń. Ale brak świątyń, choć bardzo dokuczliwy, nie jest jednak największym problemem. Znacznie większym jest niedostatek kapłanów. A pracy jest ogromnie dużo. Często zaczynać trzeba od podstawowych prawd wiary. W wielu wypadkach wierni umieją się tylko przeżegnać. Nawet ci, którzy zgłaszają się jako kandydaci na kapłanów. Metropolita od początku najwięcej troski poświęca kapłanom, dla których jest dostępny przez całą dobę. Po latach doświadczeń wie, jak mało kto, co dla kapłana znaczy kontakt ze swym biskupem.
O dynamice pracy świadczą liczby. Na jesieni 1993 r. w diecezji pińskiej było już 45 parafii, a w archidiecezji mińsko-mohylewskiej ok. 110 parafii. Do końca 2000 r. w archidiecezji mińsko-mohylewskiej wzniesionych zostało 17 nowych kościołów, a 37 odbudowanych. W diecezji pińskiej pobudowano 12 nowych świątyń, a podniesiono z ruin 21. Ale by to wszystko było możliwe, konieczny jest olbrzymi wysiłek pastoralny. Podstawą są wizytacje kanoniczne. Szczególnie trudne zadanie ma abp Świątek, który ma pod swoją jurysdykcją prawie 90 proc. powierzchni kraju. Praca pastoralna nowego Metropolity ma wymiar wręcz heroiczny. Przez całą jesień 1991 r. Ksiądz Arcybiskup jeździ po swojej metropolii z wizytacjami pasterskimi. Wszędzie ze wzruszeniem i radością utwierdza się w swoim głębokim przekonaniu, że sowiecki komunizm – mimo zbrodni, prześladowań i tragedii, mimo potwornego spustoszenia – nie zdołał zniszczyć wiary.

Przestali się bać...

Mimo uciążliwej kontroli państwa nad życiem parafialnym Kościoła poprzez obowiązek rejestrowania parafii i uzyskiwania zgody na pracę księży z zagranicy, niewątpliwie relacje Kościoła z władzami wyraźnie poprawiają się, czego wyrazem stały się spotkania Księdza Kardynała z prezydentem Aleksandrem Łukaszenko. Na podkreślenie zasługuje fakt, że Białoruś jest jedyną poradziecką republiką należącą do Wspólnoty Niepodległych Państw, gdzie Boże Narodzenie, katolickie i prawosławne, od 1990 r. jest dniem wolnym od pracy. Z okazji świąt w prasie centralnej ukazywały się listy pasterskie Metropolity. Co roku świąteczne życzenia kierował do katolików prezydent Łukaszenko. Pierwsze programy białoruskiej telewizji i radia transmitowały najważniejsze kościelne nabożeństwa. Ludzie przestali się bać chodzić do kościoła. Trzeba podkreślić, że w omawianym okresie nie było propagandy antyreligijnej – jeśli chodzi o liturgię, religię, wiarę. Nie było też żadnych wydawnictw antyreligijnych. Na zebraniach i wystąpieniach publicznych nie pojawiały się w tym czasie wypowiedzi przeciwko Bogu, Kościołowi czy religii. Są to fakty tym godniejsze odnotowania, że katolicy stanowią tylko ok. 15 proc., podczas gdy prawosławni ok. 75-80 proc. (nominalnie) mieszkańców.
Zwieńczeniem wielkiej pracy Księdza Arcybiskupa Metropolity był z pewnością synod pastoralny archidiecezji mińsko-mohylewskiej, diecezji pińskiej i diecezji witebskiej (powstała ona z części archidiecezji). Zamiar zwołania Synodu ujawnił kard. Świątek w drugiej połowie 1995 r., na dniach skupienia kapłanów. Dekret zwołujący Synod został wydany 25 marca 1996 r. Na uroczystym zakończeniu Synodu w dniach 29-30 września 2000 r. w mińskiej katedrze przebywał jako specjalny wysłannik Ojca Świętego kard. Camillo Ruini, wikariusz generalny diecezji rzymskiej.
Innym symbolem zwycięstwa Księdza Kardynała była uroczysta rekonsekracja mińskiej katedry, która miała miejsce 21 października 1997 r. Od swej nominacji na Metropolitę powtarzał on, że mińską katedrą musi być historyczna świątynia, niestety zamieniona przez komunistów na pałac sportu. Po sześciu latach po pałacu nie było śladu, była znowu piękna, trójnawowa bazylika.
Kolejnym jego osiągnięciem było otwarcie w Pińsku, w pięknie odnowionych gmachach, 12 września 2001 r., po 62-letniej przerwie, seminarium duchownego, które kontynuuje tradycje tego, którego mury opuścił w 1939 r.
13 czerwca 2006 r. kard. Kazimierz Świątek poświęcił kaplicę w Domu Arcybiskupim w Mińsku. Tym aktem symbolicznie zamknął swój trud odbudowy Kościoła na Białorusi. Odtąd Metropolia miała wszystkie instytucje, jakie mieć powinna do normalnego funkcjonowania. Kurie miały swoje siedziby, biskupi przyzwoite domy, zbudowane zostały struktury i instytucje kościelne. Tylko w diecezji witebskiej trwała budowa nowej katedry, kurii i domu biskupa. 14 czerwca 2006 r. Ksiądz Kardynał Metropolita przewodniczył XXIX Zwyczajnemu Zgromadzeniu Plenarnemu Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi. Na zakończenie obrad głos zabrał Nuncjusz Apostolski i poinformował, że Ojciec Święty Benedykt XVI przyjął tego dnia rezygnację Księdza Kardynała z urzędu Metropolity mińsko-mohylewskiego. Następnie abp Kazimierz kard. Świątek w geście pokory złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego Konferencji (mógł być nadal przewodniczącym z racji pełnienia funkcji administratora w Pińsku).
Kierował nadal z ogromną energią diecezją pińską. Nawet wtedy, gdy w 2010 r. długo przebywał w szpitalu w Lublinie – codziennie telefonicznie kierował diecezją. Wrócił do Pińska. Pracował. W marcu 2011 r. złamany staw biodrowy dał znać o sobie. Kardynał znalazł się w szpitalu w Pińsku. Przeszedł operację. Potem cierpiał, bardzo cierpiał. 30 czerwca papież Benedykt XVI odwołał go z funkcji administratora diecezji pińskiej. 21 lipca 2011 r., dokładnie na 3 miesiące przed ukończeniem 97 lat, odszedł do Pana.

Autor jest publicystą i teologiem. Przygotowuje do druku książkę poświęconą kard. Kazimierzowi Świątkowi. Jest autorem, wspólnie z Pawłem Woldanem, filmu dokumentalnego „Pasterz – Kardynał Kazimierz Świątek”.

"Niedziela" 31/2011

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl