Frustracja wyznawców

Waldemar Domański

Kiedy już któryś raz z rzędu nie nadszedł zapowiedziany przez przywódcę świadków Jehowy koniec świata, opinia publiczna była święcie przekonana, że tak ewidentny dowód szalbierstwa spowoduje załamanie i kompletne rozbicie wśród członków sekty. Jednak rozpad sekty nie tylko nie nastąpił, ale wprost przeciwnie, wśród wyznawców wystąpiło zjawisko fiksacji, czyli usztywnienia w absurdalnych i błędnych poglądach. Psychologowie tłumaczyli to dziwne zachowanie zadziałaniem znanego mechanizmu obronnego: wyznawca przyparty do muru konsekwentną argumentacją lub oczywistością wykazanego kłamstwa czuje się wewnętrznie zagrożony i tym bardziej pogrąża się w oczywistym kłamstwie.
W ostatnim czasie mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Gorliwi czytelnicy skandalistycznego pisma „Fakty i Mity” i jednocześnie wyznawcy niejakiego „Jonasza” musieli się skonfrontować z bardzo nieprzyjemnymi dla siebie faktami. Oto ich samozwańczy prorok został oskarżony o związki ze Służbą Bezpieczeństwa – najpierw jako kandydat, a później tajny współpracownik. Pisze o tym prasa, a IPN przygotowuje na ten temat odpowiednie materiały. Związki „Jonasza” z bezpieką rzucają także światło na jego współpracę i parasol ochronny redakcji nad Grzegorzem Piotrowskim. W tej chwili rozstrzyga się sprawa członkostwa „Jonasza” w parlamencie. Sukces książek i tygodnika „Jonasza” – Romana Kotlińskiego opiera się na jego przechwałkach, że oto jako były ksiądz ujawnia rzekome tajemnice i grzechy Kościoła, co w oczach czytelników przydawało mu wiarygodności. Ujawnione fakty rzucają jednak zupełnie inne światło. Skoro Kotliński przyjmował święcenia kapłańskie jako nasłany agent, jest jedynie godnym politowania oszustem, a jego święcenia kapłańskie przyjmowane w złej wierze, podstępnie, w stanie grzechu śmiertelnego, nie są i nigdy nie były ważne.
Inne jeszcze fakty rzucają dodatkowe światło na postać tego wroga Kościoła. W „Dzienniku Łódzkim” z 22 listopada 2011 r. przedstawiono sprawozdanie Kancelarii Sejmu dotyczące majątku posiadanego przez posłów. Otóż sam Roman Kotliński ocenił swoje nieruchomości na prawie 15 mln zł. Wydawca antykościelnego tygodnika i wróg księży, zarzucający im materializm i pazerność, ma 95 tys. zł oszczędności, olbrzymi dom o powierzchni ponad 1,5 tys. m2, który wycenił na 3 mln zł. Ta rezydencja w 70 proc. należy do spółki Błaja News, a w 30 proc. jest własnością „Jonasza” i jego byłej żony. Drugi dom „Jonasz” ocenia na 350 tys. zł. Ma także pięć innych nieruchomości (m.in. ośrodek wypoczynkowy), trzech z nich jest współwłaścicielem. Wszystkie te pięć nieruchomości wycenił łącznie na 11,4 mln zł. Do tego dochodzą: 70 proc. udziałów w spółce Błaja News, które ocenia na 880 tys. zł. Z racji praw autorskich od stycznia do września zarobił prawie 265 tys. zł. To wszystko stanowi zysk z pracy, która polega na systematycznym propagowaniu nienawiści do Kościoła, księży i wiary katolickiej, produkowaniu oszczerstw (o czym świadczą przegrane przez niego procesy), inspirowaniu konfliktów w łonie wspólnoty Kościoła. Istnieje też pewien punkt wspólny z historią opowiedzianą na początku: trzy książki, którym „Jonasz” zawdzięcza swoją niechlubną karierę, były wydane w wydawnictwie świadków Jehowy. Czy przedstawione powyżej fakty wpłyną na otrzeźwienie zaślepionych wyznawców Kotlińskiego, czy raczej pozostaną oni przy jego mitach?

"Niedziela" 50/2011

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl