Czas ewangelizacji przyspieszonej?

Z o. Tomem Forrestem CSsR rozmawia ks. Ireneusz Skubiś

Ks. Ireneusz Skubiś: – Mamy Rok św. Pawła. Jest Ojciec prekursorem nowej ewangelizacji. A Rok św. Pawła to nie tylko czas nowej ewangelizacji, ale również ewangelizacji przyspieszonej.

O. Tom Forrest: – Chciałoby się dodać – nowy rok odwagi. Św. Paweł był niewiarygodnie odważnym człowiekiem. Dzisiaj kapłani, zarówno księża, jak i biskupi, potrzebują takiej odwagi.

– Ideę nowej ewangelizacji bardzo popierał Jan Paweł II. Jak ta sprawa wygląda dzisiaj w Kościele?

– Sądzę, że pewna moc została utracona. To, co było zrobione wcześniej, jest już niewystarczające. Mamy okazję, by uczynić trzykrotnie, pięciokrotnie więcej, ponieważ jest o wiele więcej do zrobienia. Zbliża się jubileuszowy rok 2033 – wspaniała okazja do mobilizacji sił. Wielkie wezwanie Jana Pawła II do nowej ewangelizacji koncentrowało się na Jubileuszu Roku 2000, a przed nami największy jubileusz – nie tylko przyjścia Chrystusa na świat, ale i Jego śmierci, i zmartwychwstania, ustanowienia Eucharystii, wstąpienia do nieba... I nasze własne narodzenie jako Kościoła, kiedy to zesłał na nas Ducha Świętego. Uważam, że to, co najlepsze, jest jeszcze przed nami...

– Proszę o krótką charakterystykę Roku 2000 z perspektywy dnia dzisiejszego...

– Zdarzyło się bardzo wiele dobrych rzeczy. Imponująco wiele. Dla przykładu – 100 mln pielgrzymów przybyło do Rzymu. Ojciec Święty przekonywał wtedy, że jeżeli wykorzystamy tę wielką okazję, Kościół na całym świecie przeżyje nową wiosnę. Był jednak realistą, dlatego dodawał, że nie wszyscy to dzieło podejmą, ba! – nie wszyscy o apelu Papieża nawet usłyszą. Przyznaję, że dla mnie jest to główny problem w Kościele. Być może zbyt wielu kapłanów, biskupów, gdy mówi o Kościele, mówi o swojej w nim obecności, tzn. gdzie i w jakim momencie się teraz znajduje i czym się zajmuje. A Kościół to całe ciało Chrystusa. I gdyby całe ciało Chrystusa podjęło wezwanie Jana Pawła II do nowej ewangelizacji, wydarzyłyby się wspaniałe rzeczy. Widzielibyśmy wiosnę Kościoła. Nie wolno nam jednak tracić nadziei. Nigdy nie jest za późno. Jestem przekonany, że teraz Ojciec Święty woła do nas ponownie, nie z Rzymu, ale z nieba: – Dalej, naprzód. Teraz jest kolejna okazja!
Tą okazją jest jubileusz istnienia Kościoła – rok 2033. Dlatego mój apel brzmi: Kontynuujmy to dzieło!

– Wrócę do ważnych dni, gdy odchodził Jan Paweł II, dając świadectwo nie tylko świętego umierania, ale i świętej śmierci. Jak Ojciec postrzega to wydarzenie dla wiary i ewangelizacji?

– Sądzę, że dla Jana Pawła II, który zawisł wtedy na krzyżu z Chrystusem, ból nie był największym krzyżem. Ponieważ Ojciec Święty spędził całe życie, głosząc, że Jezus Chrystus jest Zbawicielem, największym cierpieniem u schyłku życia była dla niego utrata tej możliwości. Pamiętam, jak stał w oknie i patrzył na tłumy zebrane na Placu św. Piotra. Słowa były w jego sercu, w umyśle, ale, niestety, nie mógł ich już wypowiedzieć. Nie jestem pewny, czy w jego oczach były łzy, ale jestem pewny, że były one w jego sercu.
Jan Paweł II powinien być dla nas wzorcem postępowania. Nie żył, by jeść, pić, nosić modny strój, zbierać pieniądze – żył, by ewangelizować! Jan Paweł II był apostołem Pawłem naszych czasów. W Polsce ten obowiązek kontynuowania jego nauczania powinien być szczególnie żywy.

– Jak Ojciec widzi ewangelizację związaną z Rokiem św. Pawła, żeby można było stwierdzić, że jest ewangelizacją przyspieszoną?

– Nie zgadzam się ze słowem „przyspieszony”. Słowo to powoduje, że dzieje się wiele, ale ciągle niewystarczająco. Musimy doprowadzić do tego, by sami katolicy zaczęli ewangelizować. Wielu spośród nas nie rozumie słowa „ewangelizacja” i nie ma poczucia obowiązku ewangelizowania. Gdybym miał 10 mln euro, czy włożyłbym je do kieszeni albo do banku i byłbym zadowolony, że mam pieniądze? Jezus Chrystus nie jest 10 mln euro. On jest jak 10 mld! On jest skarbem! Ale większość katolików nie zrozumiała jeszcze, że mają skarb, którym muszą się dzielić. O czym ludzie rozmawiają? O filmach, o programach telewizyjnych, o polityce, ale nie mówią nic o największym i najważniejszym błogosławieństwie, jakim jest Jezus Chrystus.
Akceptuję słowo „przyspieszony” pod warunkiem, że chodzi o ogromne przyspieszenie. Gdyby ktoś przyszedł i powiedział, że zabierze Chrystusa z mojego życia, powiedziałbym mu – lepiej mnie zabij. Przesadzam? Nie! Raczej umarłbym, niż straciłbym Chrystusa. Ponieważ gdybym Go stracił, nie widziałbym sensu dalszego życia, nie wiedziałbym, że w ogóle żyję. Byłbym jak niektórzy sławni ludzie, który gdy gubią sens życia, zaczynają pić, narkotyzować się. Nie potrzebuję tego, bo mam Chrystusa! I chcę to moje doświadczenie przekazywać innym katolikom. Chcę im powiedzieć, że nie wystarczy iść za Jezusem, trzeba Go także przekazywać innym. Z pasją! Może dlatego, gdy przemawiam, wymachuję rękami i krzyczę w głos: Zróbcie to!

– Mówiąc o przyspieszeniu, mam na myśli włączenie w ewangelizację mediów, np. internetu. Dzisiaj możemy przez internet prowadzić katechezę dla Chińczyków. Środki techniczne, jakimi dysponujemy, mogą znacznie przyspieszyć misję ewangelizacyjną.

– Technika daje nam sprytny sposób przesyłania wiadomości. Ale potrzebujemy jeszcze innego rodzaju kreatywności. Pomyślmy o milionach ludzi, którzy wypowiadają się na blogach w internecie. Jak sprawić, by nasze słowa były czytane przez internautów? Jestem na tak, jeśli chodzi o przyspieszanie za pomocą techniki, ale jeszcze bardziej jestem za twórczym przekazywaniem Ewangelii. Jezus był geniuszem, jeśli chodzi o sposób wypowiedzi:„Człowiek wyszedł na pole, by siać ziarno...”. „Ojciec miał dwóch synów...” i inne Jego przypowieści. My, współcześni, potrzebujemy takiego tchnienia geniuszu, pochodzącego od Ducha Świętego, by ludzie usłyszeli to, co mamy do powiedzenia. Możemy nazwać ten dar rozmaicie: twórczością, umiejętnością komunikowania. Hollywood posiadł ten dar, mają go także niektóre gazety. Tymczasem, w moim przekonaniu, Kościół czasami nie wykorzystuje tego daru, nie zwracamy uwagi na sposób komunikowania.
Dlatego zaczynam zawsze od słów: „Przyjdź, Duchu Święty...”. Błagam Jezusa, by zesłał swojego Ducha Świętego na Kościół, byśmy mieli prawdziwe przyspieszenie, sukces w głoszeniu Dobrej Nowiny, przez znalezienie twórczych sposobów głoszenia prawd wiary, metod, które dotrą do młodzieży…

– „Niedziela” jest pismem wielkonakładowym. Jako redakcja mamy spore doświadczenie, które wskazuje, że dzięki mediom dzieje się dużo dobrego. Chociażby dzięki internetowi. Naszą stronę internetową miesięcznie odwiedza kilkaset tysięcy osób.

– To bardzo dobrze. Modlę się, żeby Waszą stronę odwiedzały nawet dwa miliony... Jestem przekonany, że Jan Paweł II na pewno ucieszyłby się, słysząc, w jaki sposób „Niedziela” wykorzystuje dzisiaj internet.

– Jak powiedział kard. Stanisław Dziwisz – a jest to także zapisane w książce „Świadectwo” – Ojciec Święty Jan Paweł II czytał „Niedzielę”.
Motywem przewodnim naszej pracy duszpasterskiej jest dziś Rok św. Pawła. Jak Ojciec widzi wykorzystanie tego czasu dla ewangelizacji?

– Podczas waszyngtońskiej premiery filmu „Pasja” poznałem Mela Gibsona. Gdybym go spotkał teraz, namawiałbym go do nakręcenia filmu o życiu św. Pawła. Wiem, że o życiu św. Pawła zrobiono wiele filmów, ale chciałbym zobaczyć film, który o św. Pawle zrobiłby Mel Gibson. Jakże wiele możemy się nauczyć od św. Pawła Ewangelizatora! Chciałbym wskazać tylko jedną z jego zasad: Nigdy nie przestawaj! Nigdy nie rezygnuj! W filmie Gibsona jest scena biczowania, zdaniem wielu – zbyt realistyczna. A Pawła w ten sposób biczowano pięciokrotnie, raz był kamienowany, o mało go nie zabito – oprawcy porzucili go, myśląc, że już skonał. A on wstawał, szedł do następnego miasta i ewangelizował. Powrócił nawet do miasta, w którym chciano go ukamienować, i nadal ewangelizował. Czy można pojąć taką determinację, to, że w jego umyśle nigdy nie powstała myśl o rezygnacji? Można, jeśli dla tej idei się żyje. I sądzę, że w Roku św. Pawła tego właśnie możemy się od niego nauczyć. Mamy zadanie i nie możemy się od niego wywinąć, niezależnie od tego, kim jesteśmy…

– Jak, zdaniem Ojca, powinna być obecnie prezentowana odwaga ewangeliczna w duchu św. Pawła?

– Popatrzmy na dzisiejszych kapłanów. Potrzebna jest im pasja, z jaką św. Paweł głosił Ewangelię. Podróżuję po całym świecie, przeleciałem jakieś 2-3 mln mil. Ktoś pomyśli, że jest to ogromny wysiłek. A ja sądzę, że łatwiej jest zjechać tyle mil niż być biczowanym, chodzić pieszo po Izraelu, jak czynił to św. Paweł. Bez wątpienia był bohaterem. Wszyscy potrzebujemy natchnienia heroizmu. I musimy głosić heroizm Pawła, by inni uświadomili sobie, jak w rzeczywistości niewiele czynią i jak wygodnie żyją. Czy zwrócił Ksiądz uwagę, że Jan Paweł II nigdy nie siadał do stołu sam? Nie mówił, że chce chwili spokoju, samotności. Zapraszał do siebie ludzi. Ojciec Święty nawet kiedy jadł, to pracował. Nieustannie dawał siebie innym ludziom. Nie było w nim pokusy wygodnego życia. Podobnie jak u św. Pawła. Powinniśmy wszyscy brać przykład z tych wielkich ludzi. Ksiądz przez tygodnik, przez radio, internet podejmuje wielkie dzieło ewangelizacji. A ja wołam, by w ten sposób angażowali się w to dzieło wszyscy kapłani. Benedykt XVI próbuje to robić, ogłaszając wielki Rok św. Pawła.
Jestem od lat zakochany w św. Pawle. Odwiedziłem kiedyś trzy fontanny, które są blisko Bazyliki św. Pawła – miejsce, gdzie odcięli mu głowę. Pomyślałem, że musiał mieć mocną głowę. Kiedy mu ją odcięli, niejako „skakała”, i kiedy uderzała w powierzchnię ziemi, z tego miejsca wytryskiwała woda. Nawet teraz św. Paweł produkuje źródła wody.

– Wracając do pokus, ta najpoważniejsza to konsumizm. Pokusa konsumizmu nie jest obca dzisiejszemu człowiekowi, także księżom...

– Pamiętam artykuł o ludziach, którzy nazywani są yuppies – dobrze wykształceni, świetnie zarabiający, którzy żyją, by kupować. Nie mają już gdzie gromadzić tych dóbr. Konsumizm jest najprostszą drogą prowadzącą do utraty sensu życia. Szukania „pocieszaczy”, takich jak alkohol, narkotyki, przemoc. Odważni są dzisiaj ci, którzy żyją skromnie, którzy starają się czynić dobro, działać charytatywnie – czyli nie wydawać tylko na własne przyjemności. Wiem, że trzeba odwagi, by rozdawać pieniądze. Chrystus podpowie, co z nimi zrobić. Jeden z najbogatszych ludzi świata – Bill Gates zrobił tak. Rozdał potrzebującym 40 mld dolarów. To jest odwaga w stylu św. Pawła!

– Co Ojciec sądzi na temat filozofii supermarketów? W każdą niedzielę tysiące ludzi zamiast do kościoła idzie do marketów. Coraz częściej mówi się, że centra handlowe zastępują dziś świątynię. W Polsce niedziela jest dniem handlowym.

– Ludzie nie czczą Stwórcy, ponieważ są zbyt zajęci, czcząc przedmioty.

– Po wizycie Benedykta XVI we Francji obserwujemy większe zainteresowanie Francuzów wiarą… Tamtejsza lewica jest nawet przerażona reakcją na to, co mówił Papież.

– Sądzę, że ich nastraszył. To było dobre, co uczynił. Lewica mówi o ewolucji, ale nie może znaleźć dowodu na nią; nie może udowodnić, że Boga w tym nie było… Jestem szczęśliwy, że lewicą zatrzęsło. Nie znalazł się żaden odważny, by wejść w dyskusję z Benedyktem XVI, wtedy zobaczyliby, że Papież potrafi odpowiedzieć na każde zadane mu pytanie. Sądzę, że francuscy lewicowcy polegliby przy pytaniach, jakie zadałby im Ojciec Święty…. Na koniec naszej rozmowy proszę mi pozwolić na krótką refleksję o Polsce. Przyjechałem tu po raz pierwszy jakieś 25 lat temu. Polska była wtedy krajem komunistycznym, biednym. Zgubiłem rękawiczki. Kiedy jeździłem po Polsce, osoby, które były moimi przewodnikami, próbowały kupić mi parę rękawiczek. Nigdzie nie mogły ich znaleźć. Jakaś kobieta powiedziała, że zrobiłaby mi rękawiczki, gdyby miała trochę wełny. Ale wełny też wtedy w Polsce nie było. W sklepach była tylko wódka. Na ulicy widziałem małe stoisko z kiełbaskami, ludzie stali w kolejce, by je kupić. Zaproszono mnie na obiad – czułem się winny, gdy jadłem podane mi wówczas małe kawałki kurczaka... Ale Bóg dokonał cudu w Polsce. Widzę Polskę zmartwychwstałą, Polskę dobrobytu. Tylko czasem boję się, by Polska nie zapłaciła za dobrobyt utratą wiary. I niech Bóg da Wam siłę do mocnego głoszenia Ewangelii. Z mocą, która dociera do krańców ziemi. Wiele dobrych rzeczy przyszło na świat z Polski. Pamiętajcie, że daliście światu Jana Pawła II. Dlatego dziękuję Bogu za Polskę. Niech Bóg nieustannie błogosławi Polskę…

"Niedziela" 51-52/2008

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl