Wychodzić naprzeciw z życzliwością

Ks. Ireneusz Skubiś

Obserwując doniesienia medialne, można zauważyć, że niektórym dziennikarzom pojęcie wolności miesza się z pojęciem samowoli. Czy rzeczywiście wolność nie ma granic i oznacza, że wszystko człowiekowi wolno?
Przypomnę tu cnotę chrześcijańską, która po łacinie nazywa się longanimitas i oznacza długomyślność. Jak pamiętam z wykładów bp. Stefana Bareły dla seminarzystów Częstochowskiego Seminarium Duchownego, polega ona na pewnej wrażliwości człowieka, który stara się wyjść naprzeciw drugiemu, pomóc mu, sprawić radość. Wyrazem tej cnoty jest np. postawa żony, która na imieniny męża przygotuje lepszy obiad, przystroi mieszkanie czy stół. W naszym społeczeństwie spotykamy bardzo wiele przejawów owej cnoty. Bliska jej jest także umiejętność przewidywania skutków naszych czynów.
Pamiętam małego Łukasza, który został poturbowany przez kolegów i kiedy ktoś z rodziny, zdenerwowany, zapytał, dlaczego im nie oddał, usłyszał od chłopca: przecież to by go zabolało. Taka jest delikatność dziecięcej duszy, taka powinna też być dusza człowieka dorosłego.
Zauważa się jednak dziwną sytuację, że dziennikarze, których zawód łączy się przecież z tak piękną i niezwykle ważną misją, związaną z formacją człowieka poprzez informację, którzy rozmawiają z Ojcem Świętym, z biskupami - często okazują postawę braku długomyślności i przez ich działalność ludzie nie tylko nie doznają dobroci, a wręcz przeciwnie... wygląda to tak, jakby zaplanowali coś złego, jakby chcieli się zabawić kosztem drugiego, zakpić z niego, wprowadzić w błąd. Takie ich zachowania zauważa się już od dłuższego czasu wobec rządu PiS-u. Ostatnio przyjęły one wręcz formę prowokacji, w której posłużono się osobą o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, żeby później postawić zarzut, iż jeden z ministrów tego rządu wysyła samochód z pomocą o. Rydzykowi. Jak taki scenariusz, podszyty złośliwością i podstępem, może służyć prawdzie; jak będzie formował odbiorcę tego typu dziennikarskich informacji? Cóż w tym złego, że inny człowiek chce pomóc? Ileż to razy mamy do czynienia z sytuacjami wymagającymi nagłej pomocy i czy od razu trzeba wertować dokumenty, żeby sprawdzić, co wolno, a czego nie wolno uczynić, by przyjść z pomocą człowiekowi będącemu w potrzebie? Gdyby takie papiery musieli sprawdzać ratownicy biegnący na miejsce katastrofy w Katowicach - to jaki byłby efekt? A tam ginęli ludzie. Zbytnie sformalizowanie i lęk przed karą za niedopełnienie formalności sprawi, że świat stanie się nieludzki. Istnieje wielki świat korupcji - znikają pieniądze, są kradzieże, nadużycia. Dlaczego P. T. Redaktorzy tych spraw nie tropią, nie dochodzą prawdy, jeśli mienią się być jej obrońcami? Byliśmy więc świadkami złośliwości dziennikarskiej wobec Pana Ministra, mającej na celu ośmieszenie jego osoby i partii, której jest przedstawicielem. Na szczęście nasze społeczeństwo ma świadomość tego, co się dzieje, jest mądre, widzi złośliwość, podstęp i umie myśleć samodzielnie.
A swoją drogą, trzeba być bardzo roztropnym, gdy chodzi o różne propozycje, sugestie przekazywane przez media - trzeba patrzeć na nie krytycznie. Nie można działać pochopnie, bo jest to czasami materiał przygotowany tylko po to, by - jak widzimy - kogoś ośmieszyć. W omawianym zdarzeniu nie było żadnej korupcji, nadużyć, a tylko chęć pomocy człowiekowi. Nawet tak piękne odruchy, jeśli nie podeprze się ich rozwagą, mogą być wykorzystane zarówno przeciwko potrzebującym, jak i temu, który niesie pomoc.
I problem następny - profanacja Wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Ktoś znów postanowił zagrać na religijnych uczuciach katolików. Jasnogórska Ikona to świętość dla wszystkich polskich katolików. Podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie praktycznie nie spotkaliśmy kościoła czy domu, w którym nie byłoby tego Obrazu. Polacy w kraju i za granicą czczą i kochają Matkę Bożą z Jasnej Góry. Ona jest obecna w ich życiu, modlą się do Niej i zanoszą prośby. Widzimy miliony pielgrzymów podążających co roku do Sanktuarium Jasnogórskiego. Jeżeli więc ktoś przekształca Obraz dla celów komercyjnych, dla zrobienia sobie reklamy kosztem ośmieszenia rzeczy ważnych i wielkich, to musimy na to zareagować. Nie kupujmy i nie czytajmy prasy plugawej, obrażającej naszą wiarę, Kościół, duchownych i wszystko, co jest dla nas ważne i święte. Nawiązując do wspomnianej wyżej cnoty longanimitas, wydaje się, że mamy tu do czynienia z jej przeciwieństwem: to wybieganie naprzeciw człowiekowi, by mu dokuczyć, by mu rzucić w twarz obelgę, by go obrazić.
To wielkie nadużycie wobec świętego Wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Zauważmy, jak zareagowali muzułmanie na karykatury Mahometa. Na całym świecie powstał z tego powodu szum, bojkot i krzyk. My na swój sposób możemy powiedzieć: nie! temu wszystkiemu, co nas obraża i co ma niewłaściwe intencje. Bluźnierstwo podlega przepisowi prawa karnego, które zabrania nieposzanowania człowieka poprzez obrażanie jego uczuć religijnych.

"Niedziela" 8/2006

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl