Matera - włoska Jerozolima

Włodzimierz Rędzioch

Gdy w 1964 r. Pier Paolo Pasolini, wybitny, choć kontrowersyjny, włoski poeta i reżyser, postanowił nakręcić film na podstawie Ewangelii według św. Mateusza, na scenerię filmu wybrał Materę - prowincjonalne miasto na południu Włoch, w regionie Bazylikata. Po Pasolinim również inni reżyserzy wybierali Materę, by kręcić tam swe filmy. Najbardziej znanym z nich był Mel Gibson, który w historycznym centrum Matery spędził kilka miesięcy. Światowy sukces jego filmu "Pasja" sprawił, że w świadomości zbiorowej zaułki włoskiego miasta zaczęto utożsamiać ze starożytną Jerozolimą z czasów Chrystusa.
Udałem się do Matery, by odwiedzić miejsca znane z Gibsonowskiej "Pasji" i spotkać się z kilkoma osobami, które były w kontakcie z reżyserem w czasie jego pobytu tam. Szczególnie interesujące rozmowy przeprowadziłem z inż. Nunzio Olivierim, dyrektorem hotelu San Domenico al Piano, w którym mieszkał reżyser, oraz z ks. Basilio Gavazzinim - kapłanem, który z ramienia miejscowej Kurii utrzymywał kontakty z Gibsonem.

Sassi znów na planie

Mel Gibson powierzył rzymskiej firmie zadanie znalezienia miejsca, które nadawałoby się do nakręcenia jego filmu pt. Pasja. W praktyce szukano miejsca, w którym można by nakręcić sceny Drogi Krzyżowej, tzn. takiego, które przypominałoby ulice Jerozolimy i Golgotę. Jednym z takich miejsc była Matera, miasto w południowych Włoszech, słynące ze starówki zwanej Sassi (kamienie). Sassi to cała dzielnica mieszkań, z reguły jednoizbowych, wykutych w wapiennej skale stromego zbocza kanionu (Włosi nazywają tego typu dolinę gravina), poprzecinana labiryntem uliczek i schodów. To właśnie Sassi była scenerią filmu Pasoliniego o życiu Chrystusa i dlatego postanowiono pokazać to unikalne miejsce również Gibsonowi. Przedstawiciel producenta skontaktował się Olivierim, by zamówić pokoje dla osób, które miały dokonać wizji lokalnej. Delegacja przyleciała samolotem do Bari, skąd przywieziono ją do Matery samochodem. Kilka minut przed jej przyjazdem Olivieri dowiedział się, że do Matery przyjechał sam reżyser. Gibson udał się natychmiast do dzielnicy Sassi, gdzie oglądał miejsca wskazane mu przez jego współpracowników. Był zadowolony z tego wyboru i podjął natychmiast decyzję, że będzie to plan jego filmu. Producenci mieli jednak ograniczny budżet (koszt produkcji filmu nie mógł przekroczyć 10 mln dolarów), dlatego hotelarze Matery musieli ustalić odpowiednio niskie ceny. W praktyce jednak całe miasto, włącznie z władzami, oddało się do dyspozycji Gibsona i jego licznej ekipy. W hotelu San Domenico al Piano Olivieriego zamieszkał sam reżyser, jego najważniejsi współpracownicy i główni aktorzy. Resztę ekipy rozmieszczono w innych hotelach miasta.

Ten uroczy Mel Gibson

Dyrektor Olivieri przyznaje otwarcie, że - tak jak większość ludzi - nie zdawał sobie sprawy ze znaczenia, jakie dla Matery miał pobyt Gibsona i fakt nakręcenia Pasji w jego mieście. Wynikało to może z tego, że postrzegano amerykańskiego aktora i reżysera jedynie jako wcielenie hollywoodzkiego supermana, którego pobyt nie pozostawi po sobie trwałych śladów (tymczasem stało się inaczej). W Materze Gibson pracował nad swym filmem ponad dwa miesiące: od połowy września do końca listopada. Był to czas bardzo intensywnej pracy. Na szczęście wybór Matery okazał się bardzo trafny: dzielnica Sassi stała się starożytną Jerozolimą, a punkt widokowy po drugiej stronie wąwozu - Golgotą. Czasami pogoda pomagała w kręceniu filmu, tak jak to miało miejsce podczas nakręcania sceny ukrzyżowania Chrystusa, gdy niespodziewanie niebo ściemniło się i podniósł się silny wiatr. Dla aktorów był to wielki wysiłek i ofiara, gdyż byli prawie nadzy (nie pomagały wielkie dmuchawy ciepłego powietrza, które miały ich ogrzewać).
Mel Gibson podbił serca wszystkich autentycznym człowieczeństwem i wielką prostotą. Jedynym problemem byli dziennikarze, których przyjechało do Matery bardzo wielu, a reżyser nie chciał się odrywać od pracy, by udzielać wywiadów. Trzeba wyjaśnić w tym miejscu, że w czasie kręcenia filmu pracowano bardzo intensywnie. Praca na planie rozpoczynała się już o 7 rano, a kończyła o 7 wieczorem. Aby nie tracić czasu na posiłek, zorganizowano kuchnie polowe, gdzie każdy mógł zjeść obiad, gdy był wolny (nie było przerwy obiadowej o jakiejś ustalonej dla wszystkich godzinie). W hotelu natomiast urządzono specjalny pokój, gdzie Mel ze współpracownikami mógł za każdym razem przeglądać nakręcony materiał.

Praca w zawrotnym tempie

W Materze dawało się zauważyć, że jest tu kręcony film - statyści, przebrani w stroje rzymskich żołnierzy czy żydowkich mieszkańców Jerozolimy, kręcili się po całym mieście. W sobotę pracowano jedynie pół dnia (wypłacano wynagrodzenie statystom i robiono plan pracy na następny tydzień), a niedziela była dniem całkowitego odpoczynku. Czasami Gibson wyjeżdżał na weekend do Rzymu, by spędzić te chwile z żoną i dziećmi, którzy mieszkali w stolicy Włoch (reżyser jest człowiekiem bardzo przywiązanym do rodziny). Jednak, według Olivieriego, najbardziej zapracowaną osobą w ekipie Gibsona był Jim Caviezel, aktor grający rolę Jezusa. Caviezel zaczynał pracę razem ze wszystkimi, lecz musiał wstawać około 2 w nocy, ponieważ charakteryzacja zajmowała mu około 5 godzin! Ponadto, gdy zaczynano kręcić film, aktor miał trochę nadwagi i co za tym idzie, musiał być na diecie. Podporą aktora w tych trudnych momentach był ks. Angelo z miejscowej parafii św. Rocha, jego ojciec duchowny, który był przy nim przez cały czas kręcenia filmu.
Dyrektor hotelu powiedział mi, że Gibson nie zażądał dla siebie jakiegoś specjalnego apartamentu, zadowolił się normalnym pokojem hotelowym z łazienką, do którego przylegał drugi pokój do pracy. W praktyce połączono dwa sąsiednie pokoje hotelowe, instalując drzwi w dzielącym je murze. Chociaż prawdę mówiąc, reżyser bardzo mało czasu spędzał w hotelu - wychodził bardzo wcześnie (jako człowiek głęboko religijny codziennie uczestniczył we Mszy św, którą odprawiano dla niego po łacinie) i wracał ostatni. Kuchnia hotelowa była cały czas otwarta i dlatego można było z niej korzystać również w nocy i wcześnie rano. Inż. Olivieri opowiedział mi zabawną historię. Pierwszego dnia pobytu Gibsona dyrektor kazał przygotować dla niego obfitą kolację (rano Włosi z reguły jedzą jedynie rogalik - cornetto, oraz piją kawę lub kawę z mlekiem - cappuccino). Mel był jednak niezadowolony, ponieważ nie było tego, co jada zazwyczaj, tzn. jajecznicy na bekonie. Oczywiście, następnego dnia sytuacja się nie powtórzyła - Mel miał już swoją jajecznicę (czasami jadał jajecznicę z 7-8 jajek!).
W czasie pobytu w Materze Mel Gibson i aktorzy byli oblegani przez setki dziennikarzy i ciekawskich, dlatego władze i hotelarze, którzy gościli ekipę filmową, wznieśli wkół nich prawdziwy "mur obronny".

Rzadkie chwile wytchnienia

Gibson codziennie otrzymywał zaproszenia na różnorodne uroczystości. Prawie zawsze odmawiał, bo był zbytnio zaabsorbowany swą pracą. Chociaż zdarzały się wyjątki. Olivieri opowiedział mi, co pewnej niedzieli przytrafiło się jego znajomej mieszkającej obok katedry. Owej niedzieli Gibson nie pojechał do Rzymu i poszedł na Mszę św. do katedry. Zazwyczaj w takich przypadkach wymykał się z kościoła bocznym wyjściem, szybko wchodził do samochodu i odjeżdżał. Tym razem jednak - może dlatego, że była piękna pogoda i z placu przed katedrą roztaczał się wspaniały widok - zatrzymał się na chwilę, by podziwiać panoramę miasta. Znajoma Olivieriego, gdy zobaczyła reżysera, zaczęła zapraszać go na obiad - używała gestów i mimiki, bo nie znała ani słowa po angielsku. Gibson odjechał jednak, tak jakby jej nie zauważył. Można sobie tylko wyobrazić, jakie było zaskoczenie pani domu, gdy punktualnie o godz. 13.00 zadzwonił dzwonek i w drzwiach pojawił się reżyser. Mel spędził z tą rodziną całe popołudnie. Najpierw podano obiad, a później Gibson "gawędził" z gospodarzami domu i bawił się z ich córkami. Chociaż porozumiewano się jedynie na migi, wszyscy jakoś się rozumieli. Dla rodziny było to wielkie wydarzenie, a dla zestresowanego pracą reżysera - okazja do odprężenia się.
Czy Matera, która przez kilka miesięcy gościła dziennikarzy z całego świata i była w centrum uwagi światowych mediów, potrafiła wykorzystać tę unikalną okazję dla reklamy miasta? Gdy pytałem o to mieszkańców, odpowiadali mi przecząco. To prawda, że do miasta zaczęło przybywać nieco więcej turystów, ale nie zauważono jakichś masowych pielgrzymek o charakterze religijnym. A poza tym większość ludzi odwiedzających Materę przyjeżdża z południa Włoch, tzn. mamy tu do czynienia z turystyką lokalną. Niektórzy tłumaczą ten brak szczególnego zainteresowania miastem, które było scenerią filmu o światowym rozgłosie, tym, że w Materze nie pozostał żaden ślad po Pasji. Zgodnie z porozumieniem między kustoszem zabytków i producentami, wszystkie elementy scenografii, które używano podczas kręcenia filmu, miały zostać usunięte. Uczyniono to skwapliwie i dzisiaj niektórzy żałują, że nie zostawiono chociażby krzyży z Golgoty lub bram jerozolimskich wzniesionych w historycznym centrum, które przypominałyby wszystkim, że miejsca te przez kilka miesięcy były Jerozolimą, taką, jak widzieliśmy ją w Pasji Mela Gibsona.

"Niedziela" 15/2006

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl