Najważniejsza jest miłość, prawda, Aniu?

Katarzyna Woynarowska

Dobro, które przynosi błogosławieństwo, to nie jakiś konkretny przedmiot lub określony dar (...). Istotne bogactwo każdego błogosławieństwa Bożego dotyczy życia i płodności.

W każdą niedzielę podczas jednej Mszy św. w kameralnym sanktuarium w podczęstochowskim Leśniowie udzielane jest pielgrzymom specjalne błogosławieństwo. W pierwszą niedzielę miesiąca - małżeństwom, w drugą - dzieciom, w trzecią - rodzinom, w czwartą - kobietom oczekującym potomstwa. 14 lutego w walentynki wyznaczają tam sobie spotkania narzeczeni i ci, którzy chcą się w Leśniowie oświadczyć. I nie byłoby w tym nic niezwykłego - w końcu każda Eucharystia kończy się błogosławieństwem - gdyby nie sposób, w jaki rzecz cała się odbywa.
- Ludziom należy przypominać o mocy Bożego błogosławieństwa, o łaskach, jakie ono sprowadza - tłumaczy o. Zbigniew Ptak, paulin, przeor leśniowskiego klasztoru i pomysłodawca stworzenia w małym Leśniowie jedynego w Polsce Sanktuarium Rodzinnych Błogosławieństw. Pojechaliśmy do Leśniowa, by sprawdzić, czy ludzie jeszcze wierzą w cudowną moc błogosławieństwa.

Czym jest błogosławieństwo?

- Błogosławienie jest czynnością Boską, która daje życie. Bóg hojnie obdarza tych, którzy proszą o ten dar - wyjaśniają ojcowie paulini. - Dobro, które przynosi błogosławieństwo, to nie jakiś konkretny przedmiot lub określony dar, gdyż to, czego błogosławieństwo udziela, nie znajduje się w sferze posiadania. Istotne bogactwo każdego błogosławieństwa Bożego dotyczy życia i płodności.
W Leśniowie od 625 lat ma swój dom jedna z najpiękniejszych figur przedstawiających Matkę Bożą. Nazywa się Ją tutaj czule Uśmiechniętą. Patronuje rodzinom - tym szczęśliwym i tym z kłopotami. W księgach sanktuarium opisano wiele cudów, zanotowano niemało próśb i podziękowań.
Jest pierwsza niedziela miesiąca i w chłodny, wilgotny ranek podążam ku leśniowskiej świątyni. Na przyklasztornym parkingu stoją samochody z rejestracjami z południowej Polski. Chciało im się jechać w taką chlapę? Rzeszów, Żywiec, Częstochowa, Myszków, Katowice... - Bardzo trudno dzisiaj o dobre małżeństwo. Wszędzie mówi się o jego kryzysie, o lawinie rozwodów. Ludzie chcą ratować przed tym dramatem swoje rodziny. A ludzie wierzący ufają, że ich związek, sakramentalny przecież, jest pod specjalną Boską opieką. Dla kogoś z zewnątrz może wydać się to dziwne, ale tutaj naprawdę odnajduje się siłę i moc. Wiem to po sobie, po swoim małżeństwie - opowiada Krzysztof z Podbeskidzia, od 20 lat w małżeństwie; od trzech miesięcy modlący się w Leśniowie.
O. Zbigniew Ptak podczas głoszenia rekolekcji od wielu lat prowadzi także odnowienia przyrzeczeń małżeńskich. Tę formę zaproponował w Leśniowie. Odnowienie przyrzeczeń ślubnych kończy specjalne błogosławieństwo.
- Wierzę w moc Bożego błogosławieństwa, w to, że ludzie publicznie mówiący o swojej miłości i przywiązaniu przełamują się i wykonują jakby krok do przodu, krok w swoją stronę. To ma bardzo dobre skutki.
Do Leśniowa przyjechali dziś Ewa i Wojtek. Mieszkają w Katowicach. Mają śliczną córeczkę. Są dobrze sytuowani materialnie. O błogosławieństwach dowiedzieli się z internetu. Są w trakcie terapii małżeńskiej w poradni psychologicznej. Oboje przeszli przez ruch oazowy, chodzili na pielgrzymki. Po ślubie starczyło czasu tylko na niedzielną Mszę św., ale nigdy nie stracili na dobre kontaktu z Kościołem. Coś się jednak wydarzyło, coś, co spowodowało, że przestali się rozumieć, rozmawiać ze sobą, że potrafią się już tylko ranić.
- Wierzymy, że Bóg nas ocali, od Niego czerpiemy siły - mówi cicho Ewa.
W połowie Mszy św., po kazaniu, kapłan prosi, by małżonkowie wyszli na środek kościoła i wzięli się za ręce. Mają powtarzać zmienioną nieco, ale podobną w brzmieniu formułkę przysięgi małżeńskiej.
- To ta łatwiejsza część zadania - śmieje się potem ojciec Zbigniew. - Chociaż już teraz widać, że część z nich od dawna nie trzymała się za ręce, że już dawno nie patrzyli sobie w oczy... Owo zawstydzenie i nieporadność szybko mijają. Im dłużej trwa przysięga, im więcej pada słów - tym jaśniejsze stają się twarze, tym więcej w nich ciepła.
- Jakby odnajdywali siebie, przypominali sobie, że ta miłość sprzed lat ciągle w nich jest - komentuje starsza pani, która lubi przychodzić na Msze św. z błogosławieństwami, żeby, jak sama mówi, "ogrzać się przy czyimś szczęściu". Dla podniesienia nastroju gdzieś z góry spływa rzewny ton skrzypiec. Ktoś gra "Ave Maryja". Większość kobiet ukradkiem ociera łzy. Obserwująca z ławek całe to wydarzenie rodzina trwa w oniemieniu, zwłaszcza dzieci, jakby pierwszy raz widziały swoich rodziców patrzących na siebie z miłością.
- Na początku tego roku podjęliśmy z Anią decyzję o separacji. Na szczęście wcześniej obiecaliśmy synom, mamy bliźniaki, że jeśli zdadzą egzaminy do upatrzonego liceum, pójdziemy razem na pielgrzymkę do Częstochowy - opowiada Krzysztof, mąż Ani.
- Chłopcy zdali, wypadało dotrzymać słowa - wtrąca Anna - chociaż przyznam szczerze, nie miałam nadziei, że pielgrzymka cokolwiek zmieni między nami.
Ale na trasie był Leśniów i długa noc modlitwy, i synowie, którzy usnęli wtuleni w rodziców.
- Pewne zdarzenia i uczucia są nieprzekładalne na słowa. Nie wyjaśnimy tego, ale jesteśmy przekonani, że Matka Boża z Leśniowa uratowała w nas coś bezcennego... To, że przyjeżdżamy tu, kiedy tylko możemy, to jak spłata długu, za który będziemy wdzięczni do końca naszych dni.

Nawet statystyka jest po stronie Boga

Ojciec Zbigniew tłumaczy małżonkom, że badania naukowe potwierdzają, iż ludzie wierzący tworzą bardziej szczęśliwe i udane związki. Amerykanie opublikowali ostatnio wyniki swoich badań. Wskazują one, że rozwodzi się aż połowa z 1500 małżeństw ateistów, natomiast wśród małżeństw sakramentalnych, których wiara jest żywa i mocna, na 1500 rozwodzą się 2 pary. - Znamy pary, które przychodzą do kościoła od czasu do czasu, głównie dla dzieci, ale potem żyją tak jak my, Pana Boga traktują jak cenny przedmiot wyjmowany z kredensu jedynie w niedziele i święta na godzinę, dwie - mówią Ewa i Wojtek z Katowic. - Mimo naszej wcześniejszej formacji kościelnej zatraciliśmy proporcje między tym, co należne Bogu, a co mamonie. Większość młodych małżeństw ma podobne priorytety. Tymczasem tajemnica fajnego życia nie tkwi w pieniądzach. Szkoda, że kilku naszych przyjaciół nie namówimy już na przyjazd do Leśniowa, bo z ich małżeństw zostały tylko zgliszcza. Wierzymy, że nam się uda.
Druga część ceremonii odnowienia przyrzeczeń małżeńskich ma miejsce tuż po Mszy św. i to jest owo oczekiwane specjalne błogosławieństwo.
- Wiem, że będzie wam trudno przełamać się, zwłaszcza mężczyznom, by podejść tutaj i przed Bogiem powiedzieć: "kocham cię" - mówi od ołtarza ojciec Zbigniew. Część panów patrzy na zakonnika z niedowierzaniem. - Możecie to wyszeptać, byle kapłan usłyszał - dodaje z uśmiechem. - Ale dopiero wtedy, gdy usłyszy wyraźną deklarację uczuć, wtedy zwiąże wam stułą ręce i udzieli błogosławieństwa. Nie bójcie się - uspokaja. - Pamiętajcie, że tutaj działa łaska, że stoicie w obecności Boga...
- Trzęsły mi się ręce - opowiada potem Wojtek - ale czułem, że ta chwila będzie oczyszczająca.
- Widziałam, że kilku mężów miało łzy w oczach - mówi starsza pani, która lubi leśniowskie błogosławieństwa - a jak chłop zapłacze, to coś się w nim zadziało... bez dwóch zdań. Ja upatrzyłam sobie taką jedną parę, co mi na pokłóconą wyglądała. Patrzeć na siebie nie mogli. Za ręce się wzięli jak przedszkolaki. Z takim oporem im to szło, że żal było patrzeć. Ale widać, że im na sobie zależy, skoro do kościoła przyszli razem. Jak im ksiądz stułą ręce związał, a potem pozwolił się ucałować, to iskry poszły, aż zarumieniony duchowny oczy w sufit wlepił... Ojcom paulinom zależy, by do Leśniowa przyjeżdżało jak najwięcej ludzi po błogosławieństwo. Wierzą, że przez Panią Leśniowską, Opiekunkę Rodzin, wielu znajdzie ulgę w strapieniach i siłę, by pokonać przeciwności losu, jakiegokolwiek są one rodzaju. Wiedzą z doświadczenia, jak wiele dobra może zaistnieć w ludziach, którzy potrafili zaufać łasce Boga. Widzieli to po wielekroć, także przed leśniowskim ołtarzem.
- Gorąco zachęcam inne pary do przyjazdu do Leśniowa. To niepowtarzalne przeżycie. Zanim więc zdecydujecie się, jak my, na rwanie więzów, na krzywdzenie siebie i bliskich - zacznijcie się modlić. Zacznijcie od Leśniowa. Tutaj człowiek pojmuje oczywistość, że w małżeństwie macza palce Bóg, że nie jest to gra dwa na dwa, ale coś z misterium, coś pięknego i świętego. Ważne, żeby codzienne życie nie zagłuszyło w człowieku tej rzeczywistości. Bo na co dzień istotne są problemy z dziećmi, rachunki do zapłacenia, pieniądze do zarobienia. Człowiek zapomina, zwyczajnie zapomina, że w tym życiu ważne są - jak to pięknie ten zakonnik mówił - wiara, nadzieja i miłość, a najważniejsza z tego jest miłość, prawda, Aniu?

www.lesniow.pl
lesniow@wp.pl
tel. (034) 314 80 22

"Niedziela" 7/2007

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl