W obronie Chrystusowego Krzyża

Katarzyna Woynarowska

W obronie Krzyża odezwali się Polacy z całej Polski, a także żyjący na obczyźnie – od Chicago do Tobolska. Krzyż jest dla nich, podobnie jak Orzeł Biały, symbolem Polski

W „Niedzieli” jesienią 2011 r. znalazł się anons, w którym można było przeczytać m.in.: „Drogi Czytelniku! Włącz się do akcji obrony Krzyża w przestrzeni publicznej. Zachęć do tego rodzinę i sąsiadów. Redakcja przekaże wszystkie podpisy odpowiednim strukturom władzy państwowej jako wyraz naszego sprzeciwu wobec zakusów usuwania krzyża m.in. z sali sejmowej”.
Wkrótce okazało się, że w wielu miejscach zabrakło numerów „Niedzieli” z formularzem protestu. Pojawiły się kserowane na własną rękę, a nawet samodzielnie robione listy z rubrykami i hasłem: „Podpisz petycję i wyślij do «Niedzieli»”. W całej Polsce, a także wśród Polonii ludzie zbierali podpisy nie tylko przed kościołami, ale w wielu innych miejscach: w pracy, np. w aptekach czy w poczekalniach gabinetów lekarskich, wśród sąsiadów, znajomych, rodziny. Otrzymaliśmy nawet podpisy w obronie Krzyża złożone przez więźniów, a koperta, w której były przysłane do „Niedzieli”, została wcześniej otwarta i ocenzurowana.

Obudźmy się z letargu

Nie spodziewaliśmy się aż takiej reakcji naszych Czytelników, ale także osób, które przyznawały w listach, iż dopiero przy okazji protestu sięgnęły po „Niedzielę”. Nie sądziliśmy, że uda się nam obudzić sumienia wielu rodaków, zaktywizować całe środowiska katolickie; nie przypuszczaliśmy, że odezwą się nawet biura poselskie i partie polityczne. Redakcja w Częstochowie została zasypana listami zawierającymi albo wycięty kawałek naszej gazety, albo powielane na własną rękę stosy kartek z gęsto zapisanymi nazwiskami. W niepozornych kopertach znajdowaliśmy dziesiątki, setki, a nawet tysiące podpisów. Do segregacji, liczenia i klasyfikacji tej korespondencji redaktor naczelny ks. inf. Ireneusz Skubiś skierował kilkuosobowe „niedzielne” siły specjalne. Przez ich ręce przeszło ponad 300 tys. podpisów, które zostały policzone, spisane, a następnie rozpisane na diecezje i regiony Polski plus zagranica.

Kto włączył się w akcję?

Pisały do „Niedzieli” zarówno pojedyncze osoby, jak i instytucje i stowarzyszenia. Swoje weto wobec prób usuwania krzyża z przestrzeni publicznej przesyłali zarówno parlamentarzyści, jak i zwyczajni obywatele, np. p. Maria Kijak z Markuszowa, która „we własnym zakresie” zebrała 300 podpisów. Zaimponowała nam 80-letnia emerytowana położna – p. Klara z Sępopola. Starsza pani osobiście obeszła sąsiadów i znajomych (cytujemy) „jak po kweście”, czego efektem było kilkadziesiąt nazwisk.
Zdarzało się nam znajdować w jednej kopercie tabelki pełne tych samych nazwisk, różniły je tylko imiona – tak oto odliczały się wielkie rodziny, jak np. państwa Rybaków ze wsi Zaczernie. Bywało, że protest podpisywały całe wsie – sądząc po adresach i numerach domów, nikt się nie uchylił od tego obowiązku sumienia. Tak było np. w podkarpackiej wsi Puszczany.
Z jednej z kopert wypadła odręcznie napisana kartka: „Przepraszam, że tak krzywo, ale zbieraliśmy je w autobusie”. Okazało się, że zbieranie podpisów miało miejsce podczas podróży do Torunia na jubileusz Radia Maryja.
Najmocniej mobilizowały swe siły parafie, wspólnoty i stowarzyszenia katolickie. Niewątpliwie tak wielki odzew jest zasługą księży, ale wyjątkową aktywność wykazały Akcja Katolicka i biura Rodziny Radia Maryja.

Geografia protestu

W pewnej chwili pałeczkę pierwszeństwa przejęła Białostocczyzna. Stamtąd docierało do nas najwięcej listów. Jedna tylko białostocka parafia – św. Wojciecha w jedną niedzielę zebrała 1000 podpisów. Niebawem do czołówki dołączył Lublin, np. tamtejsza AK przysłała w jednym liście ponad 900 podpisów. Kolejna na liście uplasowała się Opolszczyzna. Niedaleko za nią – Podkarpacie. Potem numerem jeden okazała się archidiecezja przemyska.
Odezwali się Polacy żyjący na obczyźnie – i to dosłownie – od Chicago do Tobolska. Prym wiedli nowojorczycy, tuż za nimi – wielka chicagowska Polonia. Pewnym zaskoczeniem była liczba listów z Kanady. Polacy mieszkający w Wiedniu napisali z żalem: „Nie możemy słuchać, że ktoś chce odważyć się zdjąć krzyże i usunąć je z miejsc publicznych. To hańba!”.

Emocje

Listy z podpisami protestujących dość często uzupełniały komentarze. Te dopiski, podyktowane często emocjami, rozżaleniem i goryczą, puentowało najczęściej takie oto stwierdzenie: „Uważam, że w ogóle nie powinno dojść w Polsce do takich akcji. Żebyśmy w ten sposób musieli bronić krzyża! I to w kraju, w którym większość uważa się za katolików” – oburzała się np. p. Władysława Czerepach z Grudziądza.
P. Helena Ciszewicz z Kotlina napisała list świadectwo: „10 lat minęło od postawienia krzyża przy wjeździe do Kotlina. Kilka osób w rocznicę postawienia tego krzyża, prosi kapłana o odprawienie Mszy św. Tak było i w tym roku. Dla uczczenia jubileuszu zrobiono 200 krzyży z drewna brzozy. Niesione były w darze ołtarza przez harcerzy z lokalnej drużyny im. Jana Pawła II. Po Mszy św. każdy z nas dostał ten krzyż na własność. Opisuję to wydarzenie po to, by uzmysłowić, że krzyż jest znakiem żywym, że modlimy się pod nim w różnych intencjach, zapalamy pod nim znicze, w dniu świąt narodowych wywieszamy flagi...”.
O tym, że krzyż jest świadkiem naszej codzienności nie tylko w małym Kotlinie, ale w całej Polsce, nie trzeba w zasadzie przekonywać. Tom Kempa z Nowego Jorku w liście tak pięknie to opisał: „Krzyż stał się przecież jednym z najbardziej charakterystycznych elementów polskiego krajobrazu. Krzyże przydrożne stawiane są u nas od wielu pokoleń. Jakże więc można podważać prawo do ich obecności wśród nas, w miejscu publicznym. Co nas opętało!?”.
Bywało, że zbieranie podpisów pod protestem nabierało cech akcji międzypokoleniowej. P. Helena, starsza pani, z pochodzenia lwowianka, mieszkająca obecnie we Wrocławiu, została zdopingowana do działania przez swoją wnuczkę – studentkę. Rywalizowały, która zbierze więcej podpisów, w swojej grupie wiekowej. Sądząc z listu – rozgrywka zakończyła się remisem.
„Nie pozwalamy na tłamszenie naszej katolickiej godności i spychanie nas, katolików, poza nawias życia społecznego – oburzała się p. Anna Fedorowicz z Lublina. – Chcemy, mamy do tego prawo w wolnej Polsce, aby krzyż był z nami w urzędzie, nie tylko w domu i w kościele, bo Pan Jezus jest wszędzie, czy się to komuś podoba, czy nie!”.
„Będę chciała jeszcze trochę uzbierać – zapewniała nas p. Anna Kijak z Markuszowa – bo nie byłam w każdym domu, a ludzie u nas są zbulwersowani całą tą sytuacją, że w Polsce trzeba zbierać podpisy w obronie krzyża. Do czego to doszło!? Muszę stale to tłumaczyć, w czym bardzo pomaga mi Wasze pismo. Noszę je ze sobą”.
„Krzyż jest symbolem Polski, jak Orzeł Biały – napisała Stanisława Mól z Rzeszowa. – Jeśli ktoś odważy się zdjąć go z sali sejmowej lub z innych miejsc publicznych na terenie Polski, znaczyć to będzie, że nie jest Polakiem, a więc nie ma prawa wtrącać się w nasze sprawy!”.
„Szacun dla Was za zrobienie tej akcji – napisał Adam, zapewne młody człowiek z Krakowa. – Nie jesteście jedyni. W necie jest kilka adresów, ale do Was najłatwiej się dostać. Jesteście najlepiej widoczni. I o to chodzi!”.
„Krzyż to symbol tego, co w Polakach najszlachetniejsze. Symbol wartości najcenniejszych nie tylko dla naszych przodków, ale i dla nas. Czy można wyobrazić sobie polską kulturę bez znaku krzyża? A nasza historia? Żołnierze, którzy ginęli za wolność waszą i naszą z krzyżem na piersi... Jak można wymazywać to ze zbiorowej narodowej pamięci?” – pod tym listem podpis jest, niestety, nieczytelny, ale podobne zdanie ma – sądząc z komentarzy – wielu protestujących.
Oburzenie części społeczności katolików, ponad 300 tys. podpisów przesłanych do „Niedzieli”, listy biskupów apelujących o rozsądek, kazania, komentarze i deklaracje – wszystko to rodzi pytanie: Co dalej? Podpisy protestujących, zgodnie z naszą obietnicą, zostaną przesłane do stosownych instytucji państwowych – o tym możemy zapewnić tych, którzy napracowali się przy proteście. Jak głos naszego sprzeciwu, oburzenia i goryczy zrozumieją i wykorzystają rządzący oraz tworzący prawo w Polsce – czas pokaże...

"Niedziela" 03/2012

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl