Gwałtownik królestwa Bożego

Robert Derewenda, Agnieszka Salamucha

Tak nazwał ks. Franciszka Blachnickiego w telegramie kondolencyjnym po jego śmierci nie kto inny, jak święty papież Jan Paweł II. Dlaczego?

Od początku swojej posługi kapłańskiej ks. Blachnicki zauważał, że wielu chrześcijan przyzwyczaiło się do stylu życia oderwanego od Ewangelii. Porównywał ich egzystencję do zachowania żab: „Żaba żyje w błocie, w cuchnącej wodzie, czasem się wychyli i potem plums do tego błota z powrotem, bo tam się czuje najlepiej. I tak chrześcijanin od czasu do czasu, kiedy jest święto – Boże Narodzenie, Wielkanoc – idzie do spowiedzi, złapie na chwilę tę łaskę Bożą i potem szybko do Komunii świętej, żeby nie zgrzeszyć w drodze jeszcze od konfesjonału do ołtarza, (...) a potem wraca do normy, czyli do życia w grzechu na co dzień”. Dlatego podstawowym zadaniem, które podjął, było działanie na rzecz odnowy życia chrześcijańskiego, uczynienia go autentycznym i konsekwentnym.

Twórca środowiska oazowego

Pomocą w podejmowaniu postaw zgodnych z Ewangelią miało być odpowiednie środowisko wiary. Na wzór przedwojennego harcerstwa ks. Blachnicki zorganizował w latach 50. XX wieku system spotkań i wyjazdów dla ministrantów. Najważniejszą metodą tej ministranckiej pedagogii była Oaza Dzieci Bożych: wakacyjne piętnastodniowe rekolekcje, przygotowane tak, by ich program przypominał zwykły dzień młodego chłopca, z miejscem na modlitwę, ale także na gry i zabawy.

Na oazie obowiązywały trzy zasady: czystości (trwanie w łasce uświęcającej), miłości (zgoda między sobą) oraz posłuszeństwa (respektowanie zasad). Podczas rekolekcji chłopcy uczyli się, że naturalnym stanem osób wierzących jest stan łaski uświęcającej, dlatego codziennie przystępowali do Komunii św. Niezwykła radość i spokój doświadczane na oazie sprawiały, że dzieci, które ich zasmakowały, chciały prowadzić podobny styl życia także po powrocie do domu.

Korzystając z tych pozytywnych doświadczeń, na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku ks. Franciszek Blachnicki organizował oazy dla młodzieży, studentów, osób dorosłych (świeckich i konsekrowanych) oraz dla całych rodzin. W ten sposób powstał Ruch Światło-Życie. Przy układaniu programów formacyjnych dla poszczególnych grup ks. Blachnicki chętnie czerpał z doświadczeń innych ruchów. Wiele zadań odważnie powierzał osobom świeckim; we wspólnotach rodzinnych Ruchu Światło-Życie odpowiedzialność została oddana samym małżonkom.

Ruch Światło-Życie skupiał w swoich szeregach osoby z grup wiekowych, do których Kościołowi najtrudniej było dotrzeć: młodzież ostatnich klas szkoły średniej, studentów, osoby dorosłe w wieku 25-55 lat. Zadaniem oaz nie było utrzymanie swoich członków w szeregach Ruchu Światło-Życie, lecz przygotowanie ich do dojrzałości chrześcijańskiej realizowanej w życiu. Oazy były doświadczeniem autentycznego chrześcijaństwa, nawiązania osobowej relacji z Chrystusem i odnalezienia swojego miejsca w Kościele jako żywej wspólnocie. Stały się miejscem, w którym kształtowały się charaktery i życiowe ideały. W sercach wielu młodych oazowiczów zrodziło się powołanie do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Oblicza się, że przez oazy mogło przejść ok. 1,5 mln osób.

Bojownik o wolność człowieka

Ks. Franciszkowi Blachnickiemu przyszło w życiu zmierzyć się z dwoma totalitaryzmami XX wieku. Pierwszy – nazizm – przerwał jego młodość, pokazał najciemniejsze miejsce, do którego może dojść ludzkość: obóz koncentracyjny, i postawił przed karą śmierci. Drugi – komunizm –pokonawszy nazizm, narzucił własną władzę i ateistyczną ideologię materializmu.

Całe życie ks. Blachnickiego było ukierunkowane na walkę o godność i wolność człowieka. Już w latach 1957-60 tworzył on Krucjatę Wstrzemięźliwości, której celem była walka z alkoholizmem i wynaturzeniami seksualnymi. Jaką bronią się posługiwał? Wychowaniem do wewnętrznej wolności i godności. Członkowie Krucjaty składali deklarację abstynencji, szerzyli nową modę w ubieraniu się (nazwaną przez ks. Blachnickiego „modą maryjną”) i stylu bycia. Po likwidacji krucjaty przez Służbę Bezpieczeństwa idee abstynencji i „mody maryjnej” zostały wszczepione w program ruchu oazowego.

W roku 1979 ks. Franciszek Blachnicki zainaugurował drugą krucjatę, pod nazwą Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Przez abstynencję jej członków zmierzano do zmiany polskich obyczajów. Chciano doprowadzić do sytuacji, w której odmowa wypicia alkoholu w towarzystwie będzie tak naturalna, jak odmowa wypicia innego napoju, i nikt temu nie będzie się dziwił ani namawiał do wypicia „za zdrowie”. Okres inauguracji krucjaty wpisał się w czas wielkiego odrodzenia narodowego lat 1979-81 i zasłynął wieloma cudami, takimi jak pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, powstanie Solidarności, ale również spadek spożycia alkoholu (jedyny raz w całym okresie PRL).

Wychowanie do wolności wewnętrznej doprowadziło ks. Blachnickiego do zaangażowania się na rzecz wyzwolenia narodów Europy Środkowo-Wschodniej z systemu komunistycznego. W 1981 r. zainicjował działalność Niezależnej Chrześcijańskiej Służby Społecznej, przekształconej następnie w RFN w Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów. W jej ramach organizowano wiele działań mających na celu wzajemne zbliżenie narodów układu pojałtańskiego i pracę na rzecz wyzwolenia. Walkę prowadzono z wyrzeczeniem się przemocy, po linii „non violence”, jak Mahatma Gandhi czy Martin Luther King. Wskazywano na przykład Solidarności, która bez przemocy zmieniała oblicze Polski i bloku sowieckiego. Ks. Blachnicki pragnął, by Polacy ze swoim umiłowaniem wolności i przywiązaniem do religii dawali szczególne świadectwo wobec społeczeństw europejskich.

Prorok

Czasem można się spotkać z opinią, że ks. Blachnicki żył dawno temu, w systemie komunistycznym, dlatego jego wypowiedzi są nieaktualne. Prawda jest jednak inna. Jego program wykraczał daleko poza walkę o wyzwolenie od komunizmu. Był on przekonany o rychłym i nieuniknionym rozpadzie ZSRR, dlatego podejmował działania, które miały na celu przygotowanie narodów „postsovieticum” na mającą nadejść wolność. Jego nauczanie z tamtego okresu zawiera wiele nieodkrytego bogactwa.

Zrządzeniem Opatrzności ostatnie lata swojego życia ks. Blachnicki spędził w kraju demokratycznym z wysoko rozwiniętą gospodarką, dzięki czemu mógł na własnej skórze doświadczyć, że głównym zagrożeniem dla człowieka jest brak wolności nie zewnętrznej, lecz wewnętrznej. „Czy naprawdę tutaj odnaleźliśmy upragnioną wolność? Wydaje mi się, że raczej wpadliśmy z jednej niewoli w drugą. Tutaj wprawdzie jest (...) system demokratyczny, który zapewnia rzekomo człowiekowi wszelkie swobody, wszelką wolność. Ale jak już przebywamy tu kilka miesięcy, a nawet lat, to na pewno doświadczyliśmy nowej niewoli, systemu zniewalania ludzi, jaki sobie ludzie stworzyli na Zachodzie. Panem absolutnym, tyranem, który zniewala ludzi, jest pieniądz, są dobra materialne. Ludzie stworzyli sobie tutaj bożka. Nazywa się to w języku tutejszym dobrobyt. I ludzie, oddając pokłon temu bożkowi, zapewnili sobie jakiś dobrobyt, wspaniale mieszkają, mają samochody, urządzone mieszkania, kolorowe telewizory, wspaniałe wyjazdy na wakacje do egzotycznych krajów. A więc niby znaleźli to, czego pragnęli. Ale właśnie, za jaką cenę? Żeby zdobyć taki poziom życia, każdy musiał się zadłużyć. Prawie każdy człowiek tutaj jęczy pod jarzmem długów. I oto bezlitosny system komputerów i banków. Nikt nie ujdzie przed tą potęgą. Nad każdym wisi zmora niezapłaconych procentów, niespłaconych rat. I za cenę tego dobrobytu materialnego żyją w lęku, w strachu”. Trudno nie zauważyć, że sytuacja, w jakiej żyjemy w Polsce współcześnie, boleśnie przypomina tę, z którą ks. Blachnicki spotkał się w RFN...

Człowiekowi żyjącemu w społeczeństwie konsumpcyjnym ks. Blachnicki wskazywał drogę prawdziwej wolności. Mówił, że wolność polega nie na tym, żeby czynić, co się komu podoba, lecz na tym, by życie podporządkować Bogu. „Tutaj, na Zachodzie, bardzo często mają ludzie właśnie zupełnie mylne, fałszywe pojęcie wolności. Jestem wolny, kiedy robię to, co mi się podoba. I robię potem szaleństwa, różne rzeczy, które są dla mnie zgubne. (...) «Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli». Poddać się prawdzie, być posłusznym. To jest wolność. Bo człowiek jest wtedy wolny, gdy postępuje zgodnie ze światłem rozumu. Rozum daje światło, a wola musi się podporządkować temu światłu dobrowolnie. To jest właśnie droga do wolności”.

Mistyk

Myliłby się jednak ten, kto całe życie ks. Blachnickiego sprowadzałby do różnego rodzaju zewnętrznych aktywności. Ten człowiek żył najpierw z Bogiem i dla Boga. Nie bez powodu zaproponował, aby w oazie czas modlitwy osobistej nazywać Namiotem Spotkania. To moment, w którym chrześcijanin – jak Mojżesz na pustyni – rozmawia z Bogiem twarzą w twarz. Tak jak się rozmawia z przyjacielem.

Po swoim aresztowaniu w 1961 r. ks. Franciszek Blachnicki pisał do współpracownic: „Ufam, że Niepokalana sprawiła to, iż przyjęłyście ze spokojem i z poddaniem się Jej woli to, co zaszło, i że nie zapomniałyście odmówić «Magnificat». Nie wątpię, że wraz ze mną jesteście mocno przekonane o tym, iż to wszystko jest łaską Niepokalanej, z której wyniknie wiele dobrego dla wszystkich i dla sprawy. (...) Zapewniam, że czuję się bardzo dobrze na więziennych rekolekcjach. Już dawno nie miałem tyle czasu na modlitwę i rozmyślanie. (...) Droga do Boga jest otwarta poprzez mury i kraty więzienne – a Bóg sam wystarczy!”.

Rok przed śmiercią ks. Blachnicki ujął w pamiętniku duchowym etapy życia wewnętrznego, które z łaski Bożej dane mu było przejść. Nazwał je trzema nawróceniami: wiary, ufności i miłości. „Pierwsze nawrócenie polega na poznaniu nadprzyrodzonej rzeczywistości (Jezusa, Bożego planu zbawienia) w sposób egzystencjalny i personalny i zasadnicze zwrócenie – poddanie jej swojego życia (wybór) (...). Odpowiada to okresowi ewangelizacji i «osobistego przyjęcia Jezusa jako Pana i Zbawiciela»”. W swoim życiu ks. Blachnicki umiejscowił ten etap między nawróceniem w celi śmierci a pobytem w seminarium duchownym. „Drugie nawrócenie – to zasadnicza rezygnacja z pragnienia zbawienia siebie i oczyszczenia własnym wysiłkiem (...) – zrozumienie, że tylko Bóg zbawia – ufność zbawcza – wiara w odpuszczenie grzechów – nowe nastawienie do swoich niedoskonałości (znoszenie, «będę się przechwalał w swoich słabościach»)”. Do tego etapu sprowadzało się całe kapłańskie życie ks. Franciszka – ponad 30 lat niezwykle aktywnej służby. A trzecie nawrócenie? „To etap, który jeszcze stoi przede mną – przedmiot tęsknoty, wołania! (...) To towarzysząca mi już dłuższy czas modlitwa ciemności. Trwanie przed Bogiem w absolutnej ciemności i niemocy – kosztowanie tej «próżni» świadomości. Tylko świadomość opróżniona z własnego «ja» może przyjąć miłość! Samo nawrócenie miłości dokona się wtedy, gdy poznam, jak jestem miłowany (...). Poznanie konkretne miłości może się dokonać tylko w poznaniu, ile ja Go kosztowałem, ile On za moje grzechy wycierpiał! Poznanie swoich grzechów, swojej grzeszności w spojrzeniu Miłości ogarniającej moją grzeszność i potem wstyd, ból i żal, i pragnienie, by więcej umiłować, bo wiele zostało mi darowane – pragnienie oddania, wyniszczenia siebie dla Miłości”. Rok później na grobie ks. Blachnickiego w Carlsbergu został umieszczony drewniany krzyż ze słowami „umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (por. Ga 2, 20). Gwałtownik królestwa Bożego osiągnął swój cel.

„Niedziela” 25/2015

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl