Od Westerplatte do Kocka

Józef Szaniawski

Kolejna rocznica tragicznego dla nas września 1939 r. skłania do refleksji z perspektywy XXI wieku, z zupełnie innej epoki. Wtedy na Polskę, i tylko na Polskę, napadło dwóch wrogów

Oto dwa najpopularniejsze hasła polityczne Francji z września 1939 r.: „Polacy będą walczyć do ostatniej kropli krwi, a my będziemy walczyć do ostatniego Polaka” oraz „Nie będziemy umierać za Gdańsk”. Nie minie rok i okaże się, że ci sami Francuzi nie będą chcieli umierać nie tylko za Gdańsk, ale nawet za Paryż. Drugi nasz sojusznik – Wielka Brytania ograniczyła pomoc dla walczącej Polski do zrzucania ulotek propagandowych nad Niemcami, dokładnie w tym samym czasie, kiedy bombowce Luftwaffe obracały w gruzy bezbronną Warszawę i inne polskie miasta. Charakterystyczny angielski dowcip z początku II wojny światowej: Samolot RAF-u wraca do Londynu po wykonaniu misji ulotkowo-propagandowej nad Berlinem. Na lotnisku generał pyta pilota, jak było. – OK – melduje pilot. Tylko ulotki się nie rozwinęły i paczki spadły w całości. Generał pełen niepokoju: – O Boże, a nie zabiliście jakiegoś Niemca?

Agresorzy i sojusznicy

Kolejna rocznica tragicznego dla nas września 1939 r. skłania do refleksji z perspektywy XXI wieku, z zupełnie innej epoki. Wtedy na Polskę, i tylko na Polskę, napadło dwóch wrogów. Podczas II wojny światowej na żadne inne państwo Europy nie dokonało agresji jednocześnie aż dwóch wrogów, a na Polskę tak! Hitler uzasadniał napad pretekstami, jakimi był Gdańsk, korytarz pomorski oraz prowokacja w Gliwicach. Stalin i sowiecka Rosja nie potrzebowali nawet pretekstu – napadli zdradziecko, bez wypowiedzenia wojny, zadając cios nożem w plecy. Heroiczna obrona Polski w 1939 r. przed dwoma wrogami trwała dokładnie tyle samo, co mocarstwowej Francji – 5 tygodni. Polsce nie pomógł nikt. Francji w maju 1940 r. przed jednym tylko agresorem pomagała Wielka Brytania oraz Wojsko Polskie.
Bezpośrednia i ostateczna przyczyna wybuchu II wojny światowej miała miejsce w Moskwie 23 sierpnia 1939 r., gdzie został podpisany oficjalny niemiecko-rosyjski traktat międzynarodowy, zawarty przez dwa totalitarne mocarstwa: Niemcy, zwane III Rzeszą, oraz Rosję, zwaną Związkiem Sowieckim. Sygnatariuszami tego traktatu byli premier rządu sowieckiego i zarazem jego minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow oraz minister spraw zagranicznych Niemiec Joachim von Ribbentrop. Ale faktycznymi autorami traktatu z 23 sierpnia byli, oczywiście, dwaj dyktatorzy ludobójcy – Hitler i Stalin. Traktat był wymierzony w pierwszej kolejności w Polskę, a następnie w Europę. Dwaj polityczni bandyci Hitler i Stalin postanowili dokonać wspólnej agresji na Polskę, a następnie podzielić ją między siebie. W dalszej kolejności podzielili całą Europę na dwie strefy wpływów – sowiecką i niemiecką, aby po kolei podbić lub uzależnić wybrane przez siebie ofiary. Taka właśnie jest geneza wybuchu II wojny światowej. Zbrodniczą współwinę – nie współodpowiedzialność, ale współwinę (!) – za jej rozpętanie ponoszą Niemcy i Rosja.
Zbiór wypowiedzi premiera i dyktatora Rosji, znany jako „Testament Lenina”, głosił: „Przeciwko Polsce możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski, a nawet sprzymierzyć się z Niemcami (...). Wszędzie Niemcy są naszymi pomocnikami i sprzymierzeńcami. Chwilowo nasze interesy są wspólne. Rozdzielą się one i Niemcy staną się naszymi wrogami w dniu, kiedy zechcemy się przekonać, czy na zgliszczach starej Europy powstanie nowa hegemonia germańska, czy też komunistyczny związek europejski”.
Marszałek Józef Piłsudski – ojciec polskiej wolności i wielki polityczny wizjoner przestrzegał wielokrotnie, że Niemcy i Rosja mogą się ponownie dogadać między sobą przeciwko Polsce, tak jak bywało to już wielokrotnie w przeszłości, przewidywał wręcz możliwość IV rozbioru Polski. Mówił m.in. tak: „Marzeniem Niemiec jest doprowadzenie do kooperacji z Rosją. Dojście do takiej kooperacji byłoby naszą zgubą. Do tego dopuścić nie można! Mimo ogromnych różnic w systemach i kulturze Niemiec i Rosji, trzeba stale pilnować tej sprawy. Na świecie powstały już dziwaczniejsze sojusze. Jak przeciwdziałać? Gra będzie trudna przy paraliżu woli oraz krótkowzroczności Zachodu”.
Jest takie przysłowie: „Uchowaj nas, Boże, od fałszywych przyjaciół, a z wrogami sami sobie poradzimy”. Pamięć tamtego września pokazuje, że jak każde przysłowie, również i to nie zawsze się sprawdza, zwłaszcza jeżeli dotyczy państw, narodów, sojuszy i sojuszników. W naszej sytuacji bywało to nazbyt częste i dlatego bacznie musimy przyglądać się zarówno tym, którzy deklarują wrogość i niechęć, jak i tym, którzy formalnie są naszymi sojusznikami, a nawet deklarują przyjaźń.

Świadectwo Jana Pawła II

„l września 1939 r. Rzeczpospolita szukała wówczas sprzymierzeńców na Zachodzie, zdając sobie sprawę z tego, że sama nie sprosta inwazji hitlerowskich Niemiec. Ale chyba nie tylko dlatego. Polacy zdawali sobie sprawę, że walka, jaką byli zmuszeni podjąć, była nie tylko imperatywem patriotycznym w obronie niedawno odzyskanej niepodległości państwowej, ale miała także szersze znaczenie: chodziło o całą Europę. Europa musiała się bronić przed tym samym zagrożeniem, przed którym broniła się Polska. (...) Decyzja podjęta przez Rzeczpospolitą w roku 1939 była słuszna. Stało się bowiem oczywiste, że nie da się obronić Europy, nie decydując się na tę wojnę obronną, której pierwszym ogniwem była właśnie Polska w 1939 r. (…) Trzeba jeszcze wprowadzić do naszych rozważań inną datę z przeszłości, a mianowicie 17 września 1939 r. W tym dniu Polska, broniąca się rozpaczliwie przeciwko inwazji z Zachodu, została zaatakowana od Wschodu. I to musiało przesądzić o losach polskiego września. To dało także początek dwoistej okupacji, z obozami koncentracyjnymi: hitlerowskimi na Zachodzie, a sowieckimi na Wschodzie. Na Wschodzie też pozostał dramat katyński, który do dzisiaj stanowi szczególne świadectwo walki, jaka wówczas została podjęta”.
To przesłanie Jana Pawła II jest jedną z najważniejszych wypowiedzi Ojca Świętego na temat II wojny światowej, to są podstawowe fakty historyczne, których nie można pomijać i których nie da się zmanipulować najbardziej nawet cyniczną grą polityczną, prowadzoną zarówno przez naszych przyjaciół, jak też wrogów.

Prawda jest niepodzielna

Sprawiedliwość dziejowa wymaga prawdy, a prawda jest niepodzielna, chociaż dla niektórych niewygodna. Prawdą o wrześniu 1939 r. jest nasza, polska, a nie żadna inna wersja wydarzeń: bohaterstwo, honor, chwała pokonanych i osamotnionych, napadniętych ze wszystkich stron. Chociaż Polska nigdy nie skapitulowała, to obaj nasi śmiertelni wrogowie ogłosili likwidację raz na zawsze Rzeczypospolitej jako państwa – pokracznego bękarta, jak nas określił Mołotow, premier Rosji Sowieckiej. Sprawiedliwość i prawda wymagają, aby przypomnieć naszym sojusznikom ich cyniczne politycznie stanowisko z września 1939, ale również z konferencji w Jałcie w 1945 r. Bitwa o historię, jaka toczy się już od dłuższego czasu w całej Europie, a zwłaszcza w Polsce, w Rosji, w Niemczech, m.in. na temat genezy i okoliczności rozpętania II wojny światowej przez Niemcy i Rosję, wywołuje i nadal będzie wywoływać liczne spory i dyskusje. Te spory są szczególnie dramatyczne dla Polaków, kiedy nie tylko fałszowane są oczywiste fakty, ale gdy podejmowane są próby wręcz okradania nas z historii!

Sowiecka agresja

O świcie 17 września 1939 r. odwieczny wróg napadł na Polskę. Agresja sowieckiej Rosji była skoordynowana z agresją Niemiec, które napadły na nas 1 września. Już od 1 września trwała współpraca Niemców i Rosjan przeciwko Polsce: Sowieckie stacje radiolokacyjne naprowadzały naloty bombowców Luftwaffe na jednostki Wojska Polskiego na wschód od Wisły. Napad rosyjski był zdradziecki, wiarołomny, bez wypowiedzenia wojny, był dla Polski zbójeckim ciosem w plecy. Dlatego historycznym fałszerstwem jest używanie takich eufemizmów, jak: „Armia Radziecka przekroczyła granicę polską” albo „Armia Radziecka wkroczyła”, albo „Armia Radziecka dokonała inwazji”. Nie – nie mówimy przecież, że Wehrmacht wkroczył do Polski, tylko że to Niemcy napadły na Polskę. Tak samo należy określać atak z 17 września: Rosja napadła na Polskę! I nie „radziecka” tylko „sowiecka”, bo taka była nazwa tego zbrodniczego, totalitarnego i ludobójczego państwa. Dyktator tego imperium zła – Stalin planował likwidację państwa polskiego wspólnie z Leninem jeszcze w listopadzie 1918 r.! Autorem planu agresji z 17 września 1939 r. był marszałek Borys Szaposznikow – szef sowieckiego sztabu generalnego, całością sił dowodził marszałek Woroszyłow, a na Polskę ruszyli najwybitniejsi sowieccy generałowie: Timoszenko, Czujkow, Batow, Kowaliow, Tieliegin. W dwóch rzutach strategicznych uderzyło na Polskę w sumie półtora miliona sołdatów.
Pierwsze uderzenie spadło o trzeciej nad ranem na Podwołoczyska, Czortków, Skałę i Husiatyń. Pułk Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP Czortków) był najdalej na wschód wysuniętą placówką obronną Rzeczypospolitej. Nieliczni i słabo uzbrojeni polscy żołnierze, dowodzeni przez ppłk. Marcelego Kotarbę, podjęli natychmiast pełną determinacji walkę w obronie napadniętej Ojczyzny. Stawili czoło całemu korpusowi sowieckiemu złożonemu z czołgów i kawalerii. Bohaterstwo tych kilkuset żołnierzy KOP ppłk. Kotarby porównywalne jest z bohaterstwem żołnierzy mjr. Sucharskiego broniących Westerplatte. Podczas gdy o Westerplatte napisano tysiące publikacji, książek i filmów, to o żołnierzach KOP Czortków nadal trwa zmowa milczenia. Wojsko Polskie podjęło nierówną walkę z Armią Czerwoną m.in. w obronie Grodna, Wilna, Podola. Bitwy z rosyjskim najeźdźcą stoczono pod Tomaszowem Lubelskim, pod Szackiem i Wytycznem. Lwów i Brześć oblegali wspólnie Rosjanie i Niemcy: Armia Czerwona i Wehrmacht!

Bitwa pod Kockiem

Podobnie pod Kockiem w dniach 4-6 października grupa operacyjna „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga stoczyła ostatni bój w obronie Polski, otoczona przez dywizje sowieckie i niemieckie. Podobnie jak bój o Westerplatte, gdzie padły pierwsze strzały i rozpoczęła się II wojna, tak samo bitwa pod Kockiem, stoczona już w październiku 1939 r., stała się symbolem i legendą polskiego września. To właśnie pod Kockiem był ostatni kawałek wolnej Rzeczypospolitej, broniony bohatersko przez żołnierzy Wojska Polskiego. To właśnie tutaj po rozpaczliwej walce, po wystrzelaniu ostatnich pocisków, po rozbiciu ostatnich polskich dział – dopiero wtedy żołnierze grupy „Polesie” poddali się wrogowi 6 października1939 r.
W zdobytych polskich miastach, m.in. w Białymstoku, Brześciu, Przemyślu, oddziały Armii Czerwonej i Wehrmachtu odbywały wspólne defilady. W Krakowie tuż obok siedziby gubernatora Hansa Franka utworzony został konsulat generalny Związku Sowieckiego. To właśnie tutaj NKWD i gestapo wspólnie ustalały szczegóły ludobójstwa niemieckiego i sowieckiego, w tym eksterminację elit polskiej inteligencji. Do niewoli sowieckiej dostało się około ćwierć miliona podoficerów, oficerów i generałów Wojska Polskiego. Oprócz nich Rosjanie zagarnęli ponad 120 tys. funkcjonariuszy KOP, policji, straży więziennej, straży leśnej, a także urzędników państwowych, bankowych oraz księży. Spośród nich nad dołami śmierci w Katyniu NKWD zamordowało „tylko” 4600 bezbronnych jeńców – oficerów WP. Prawdziwą liczbę ofiar zbrodni sowieckiego ludobójstwa po 17 września 1939 r. kryją moskiewskie archiwa. I właśnie dlatego Rosjanie konsekwentnie odmawiają nam do nich dostępu. Bowiem prawda o sowieckich zbrodniach jest zapewne jeszcze dużo bardziej straszliwa, niż wiemy o nich dotąd, a kłamstwa rosyjskiej propagandy – tradycyjnie mroczne i oszczercze.
Stalin chciał podbić całą Europę, a Polska miała być i była jego pierwszą ofiarą. Taka jest prawda, a prawda nie powinna podlegać zgniłym kompromisom politycznym w obawie przed gniewem Kremla. Prawda jest niepodzielna! Rosja Sowiecka była państwem ludobójczym, które wymordowało kilkadziesiąt milionów ludzi. To państwo nie bez przyczyny było znane jako „imperium zła”, „inny świat”, „nieludzka ziemia”. To państwo napadło na Polskę 17 września 1939 r., mając z góry przygotowane i sprecyzowane plany totalitarnego ludobójstwa.
Obaj ludobójcy – Hitler i Stalin nie żyją. Po Hitlerze nie ma nawet śladu. Natomiast monumentalny sarkofag-grób Stalina znajduje się w najbardziej honorowym i prestiżowym miejscu Rosji – pod murem Kremla na placu Czerwonym w Moskwie. Tysiące Rosjan codziennie oddają krwawemu tyranowi cześć i składają kwiaty na jego grobie nawet teraz, w 2010 r., po ujawnieniu jego zbrodni! Hołd Stalinowi oddawał też wielokrotnie, już w XXI wieku!, Władimir Putin – prezydent, premier i generał KGB w jednej osobie. To powinno nie tylko Polakom dawać wiele do myślenia. W szczególności prezydentowi Komorowskiemu i premierowi Tuskowi, którzy od 10 kwietnia 2010 r. intensywnie szermują osławionym pojęciem „pojednania z Rosją”. Pojednanie z Rosją jest rzeczą dobrą i pożyteczną, ale pojednanie nie może być celem samym w sobie. Celem samym w sobie jest bezpieczeństwo i polska racja stanu.

"Niedziela" 37/2010

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl