Zanim nastąpił Katyń

Józef Szaniawski

Podczas II wojny światowej na rozkaz Stalina i rządu sowieckie NKWD, m.in. w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Kuropatach, wymordowało ok. 35 tys. jeńców – oficerów Wojska Polskiego. Tymczasem takie samo komunistyczne ludobójstwo miało miejsce latem 1920 r., tylko na mniejszą skalę. Wówczas to Sowieci po raz pierwszy rozstrzeliwali masowo bezbronnych jeńców – oficerów Wojska Polskiego, m.in. w Białymstoku, Kolnie i Chorzelach na Kurpiach, w Płocku oraz pod Lwowem. Dokonując agresji na Polskę w 1920 r., bolszewicy bardzo dosłownie traktowali hasło premiera rządu Rosji i komunistycznego dyktatora Lenina: „Naprzód na Zachód! Po trupie Polski do serca Europy!”.

Sowieckie ludobójstwo w 1920 r.

Już w trakcie wojny latem 1920 r. dobrze udokumentowane były przypadki barbarzyństwa i bestialstwa Armii Czerwonej. W Lemanie k. Kolna kolumnę ok. 200 polskich jeńców z rękami związanymi na plecach Rosjanie puścili wolno i użyli do ćwiczeń z szablą jako żywych manekinów. W Lidzie wymordowali i okaleczyli ciała polskich jeńców – 93 żołnierzy i oficerów. Najliczniejsze, najostrzejsze represje i mordy polityczne miały miejsce w Wilnie. Podczas sowieckiej okupacji w lipcu i sierpniu 1920 r. sołdaci wymordowali prawie 3 tys. Polaków, ale także przeprowadzili typowo rosyjski pogrom Żydów. Gen. Lucjan Żeligowski wspominał później: „Widok pola robił przykre wrażenie. Leżała na nim wielka ilość trupów. Byli to cywile, ale w ogromnej większości nasi żołnierze i oficerowie, nie tyle ranni i zabici w czasie walki, ile pozabijani już po walce, jako jeńcy wzięci do niewoli bolszewickiej. Całe długie szeregi trupów w bieliźnie tylko i bez butów leżały wzdłuż płotów i w pobliskich krzakach. Byli pokłuci szablami i bagnetami, mieli zmasakrowane twarze, powykłuwane oczy. W tym czasie zameldowano mi, że przyjechał angielski generał z kilkoma oficerami (…). Byłem wzburzony. «Może pan generał zechce opowiedzieć panu Lloyd George’owi – powiedziałem wówczas – jak jego przyjaciele polityczni obchodzą się z naszymi jeńcami». Generał i oficerowie angielscy milczeli”. Nie były to przypadki, ale wykonywane na rozkaz z Moskwy masowe zbrodnie ludobójstwa. Rewolucyjna Rada Rosji – na polecenie premiera rządu Włodzimierza Lenina – wydała dyrektywę, podpisaną przez Lwa Trockiego, aby za każdego komunistę straconego przez władze polskie Czeka rozstrzeliwała stu Polaków zakładników. Natomiast za każdego sowieckiego lotnika zabitego w Polsce lub państwach Europy Czeka miała rozstrzeliwać 50 zakładników. Sowieccy dowódcy, m.in. Stalin, Tuchaczewski, Budionny, Woroszyłow, Jegorow, Jakir, stosowali masowy terror wobec Polaków na zdobytych latem 1920 r. terenach wschodnich województw Rzeczypospolitej. Żołnierze sowieccy dopuszczali się masowych morderstw, gwałtów i grabieży wobec bezbronnej ludności – kobiet, dzieci, księży. Palone były domy, kościoły, synagogi.

Świadectwo Izaaka Babla

Świadectwo masowego mordowania bezbronnych jeńców, oficerów Wojska Polskiego, pozostawił wybitny pisarz rosyjski, a wtedy młody komisarz polityczny Armii Czerwonej Izaak Babel. Jego zapiski są wstrząsającym dokumentem historycznym: oto zbrodnię ludobójstwa w Katyniu w 1940 r. poprzedziło takie samo sowieckie ludobójstwo 20 lat wcześniej – latem 1920 r. „Wciągam się w robotę sztabową – nikczemne planowanie mordu. Oto zasługa komunizmu. (…) Przywieziono jeńców, jednego, zupełnie zdrowego, krasnoarmiejec postrzelił dwa razy bez żadnego powodu. (…) Wieczór, złapali Polaka w życie, polują jak na zwierzynę, szerokie pola, szkarłatne słońce, złocisty kurz, kołysze się zboże, pada wystrzał, Polak pada w drgawkach na ziemię. Żyć się odechciewa, mordercy, niesłychana podłość, przestępstwo. (…) Pędzą jeńców, zrywają z nich mundury, buty. Przed nami – straszne zdarzenia. (…) Pobojowisko. Jeździłem wzdłuż pierwszej linii, błagam, żeby nie zabijać jeńców. Szekow bąknął: – dlaczego nie? Odegrało to potworną rolę. Nie patrzyłem im w twarze, przebijali jeńców pałaszami, dostrzeliwali, trupy na trupach, jednego jeszcze obdzierają, drugiego dobijają, jęki, krzyki, charkot, to nasz szwadron szedł do «natarcia». Piekło. Jakąż to wolność przynosimy, okropieństwo. (...)
Dzisiejszych jeńców wzięliśmy o świcie koło stacji Zawady. Było ich dziesięciu. Byli w samej bieliźnie, kiedyśmy ich brali. Kupa mundurów poniewierała się koło Polaków, to był ich wybieg, żebyśmy nie odróżnili oficerów od szeregowych. Sami rzucali swoją odzież, ale tym razem Trunow postanowił wyświetlić prawdę.
– Oficery wystąp! – wydał komendę, podchodząc do jeńców, i wyciągnął rewolwer.
– Oficery, przyznaj się! – powtórzył i zaczął szturchać Polaków kolbą rewolweru.
Wtedy wystąpił z gromady chudy stary człowiek, z dużymi wystającymi łopatkami, z żółtymi policzkami i obwisłymi wąsami. Trunow odsunął go szablą.
– Oficery wasze gady – powiedział dowódca szwadronu – oficery wasze rzuciły tu ubranie... I tu szwadronowy z kupy łachów wybrał czapkę z lampasem i wcisnął ją staremu na głowę. – W sam raz – wymamrotał Trunow, przysuwając się i postękując – w sam raz... – i wsunął jeńcowi szablę w gardło. Stary upadł, poruszył nogami, z gardła jego wypłynął spieniony koralowy strumień”.

Świadectwo lorda d’Abernona

W zdobytym przez Armię Czerwoną Płocku (jedyne miasto, gdzie udało się bolszewikom dojść bezpośrednio do Wisły) 16 sierpnia sołdaci rosyjscy wymordowali kilkuset rannych żołnierzy polskich leżących w szpitalu miejskim. Wymordowali też wszystkich lekarzy i kobiety sanitariuszki.
17 sierpnia 1920 r. w Zadwórzu pod Lwowem doszło do dramatycznej walki, nazywanej już wtedy Polskimi Termopilami. Żołnierze Wojska Polskiego walczyli do końca, mimo ogromnej przewagi Rosjan. Bitwa pod Zadwórzem miała kluczowe znaczenie dla obrony Lwowa. Dlatego sołdaci Armii Czerwonej nie brali do niewoli Polaków. Rannych polskich żołnierzy dobito bez litości bagnetami. Z całego polskiego batalionu nie ocalał nikt, zginęli wszyscy! 318 żołnierzy i oficerów WP.
Słynny dyplomata angielski, ambasador w Berlinie – lord d’Abernon – obecny w Warszawie jako członek misji brytyjsko-francuskiej przy władzach Rzeczypospolitej – tuż po zwycięstwie Wojska Polskiego nad armią sowiecką 15 sierpnia1920 r. zanotował w swym dzienniku: „Wysłałem dziś do Londynu depeszę następującej treści: Polska kontrofensywa skierowana przeciw lewemu skrzydłu armii rosyjskiej przemieniła zupełnie sytuację wojenną. Nieprzyjaciel, który docierał już do bram Warszawy, odrzucony został poza Narew i Bug. Polacy wzięli do niewoli wiele tysięcy jeńców. Ostateczne obliczenia zdobyczy wojennej wykazują: 60 tys. jeńców, 100 armat i 1000 karabinów maszynowych, amunicji bardzo niewiele, natomiast ogromna ilość pieniędzy papierowych wątpliwej wartości. Rząd polski ma teraz nie lada kłopoty z wyżywieniem takiej masy jeńców. Wziąłem sobie za zadanie przekonać się naocznie, w jakich warunkach żyją jeńcy rosyjscy. Nie dostrzegłem żadnego śladu znęcania się nad bezbronnymi. Jeńcy uważani są przez Polaków raczej za nieszczęśliwe ofiary niż za znienawidzonych wrogów. Widziałem, że są zdrowo i dobrze karmieni, a większość z nich robi wrażenie uszczęśliwionych z tego, że oto żyje sobie bezpiecznie i daleko od linii frontu rosyjskiego”.
Ta relacja brytyjskiego dyplomaty stanowi bardzo ważny dokument. Pokazuje dokładnie, jak Polacy traktowali sowieckich jeńców, chociaż ci byli agresorami, bo to Rosja napadła na Polskę, a nie odwrotnie.

Antypolska Moskwa

Przez pół wieku władze Rosji Sowieckiej ukrywały zbrodnię ludobójstwa w Katyniu na bezbronnych polskich jeńcach, a następnie kłamały na jej temat. Kiedy upadł komunizm, kiedy w 1991 r. rozpadło się imperium zła – kłamstwo katyńskie i fałszowanie historii okazało się już niemożliwe. Dlatego właśnie po 1991 r. Rosjanie podjęli próby manipulacji i nowego kłamstwa, które miały zneutralizować prawdę o zbrodni w Katyniu. Moskiewskim kłamcom chodziło o to, aby teraz wmówić światowej opinii publicznej, że to Polacy pierwsi rozpoczęli mordowanie jeńców już w 1920 r., po klęsce Armii Czerwonej 15 sierpnia pod Warszawą. Skandalicznym, haniebnym, antypolskim kłamstwem i rosyjskim fałszerstwem, które rozpoczęło trwającą do dzisiaj propagandową akcję Kremla, była wypowiedź dyplomaty rosyjskiego ministra Borisa Szardakowa z 7 listopada 1994 r. w Krakowie. Stwierdził on wówczas: „Polska odzyskała niepodległość w 1918 r. wyłącznie dzięki dekretowi Włodzimierza Iljicza Lenina (…). Józef Piłsudski utworzył w 1920 r. polskie obozy koncentracyjne dla jeńców wojennych – żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej, w których zamordowano bez sądu 60 tys. osób, a z niektórych z nich Polacy robili sobie tarcze strzelnicze. (…) Armia Krajowa mordowała w skrytobójczy sposób żołnierzy Armii Czerwonej, wkraczających na ziemie polskie w 1944 r. (…) Józef Piłsudski jest takim samym zbrodniarzem jak Józef Stalin”.
Dojście do władzy na Kremlu Władimira Putina i podjęta przez niego odbudowa imperialnej Rosji spowodowały intensyfikację działań antypolskich Moskwy. W rosyjskich mediach w ostatnich latach ukazały się tysiące (!) antypolskich publikacji, których kłamliwy charakter jest bezdyskusyjny. Zwraca uwagę fakt, że ukazują się one zawsze przy okazji oficjalnych wizyt polsko-rosyjskich. Wskazuje to, że są inspirowane przez Kreml, a ich arogancja nawiązuje do najgorszych antypolskich tradycji Rosji, najpierw carskiej, a potem komunistycznej. Tak np. przed wizytą w Polsce prezydenta Putina w 2001 r., używając metod czarnej propagandy, I program TV moskiewskiej w najważniejszej audycji politycznej głosił fałszerstwa przeciw Polsce: „Pamiętamy też o polskich obozach koncentracyjnych w Tucholi i Puławach, Strzałkowie i Baranowiczach, gdzie po wojnie 1919-1920 r. Polacy barbarzyńsko zamordowali 80 tys. wziętych do niewoli czerwonoarmistów i gdzie stosowano tortury przerastające swym okrucieństwem te, które uprawiali zbrodniarze w Oświęcimiu”. Inne media rosyjskie odczytały to jako wyraźny sygnał do upowszechnienia tzw. anty-Katynia, czyli przeciwstawienia zbrodni katyńskiej rzekomej zbrodni ludobójstwa popełnianego przez Polaków na jeńcach sowieckich w 1920 r. W konsekwencji rozwinięto zaplanowaną na Kremlu cyniczną antypolską akcję polityczną, naukową i medialną, mającą na celu skompromitowanie Polski na forum międzynarodowym.
Polacy mają być rzekomo nie tylko rusofobami, ale także mordercami jeńców rosyjskich, którzy nie powrócili z polskiej niewoli po 1920 r. A skoro nie powrócili, to znaczy że zostali zamordowani przez Polaków w obozach koncentracyjnych. Takie rozumienie to nie tylko kłamstwo i tradycyjna manipulacja rosyjska, ale także rosyjska logika – skoro nie powrócili, to znaczy że zostali wymordowani. Tymczasem prawda jest zupełnie inna.

„Zamiast prawdy – kłamstwo”

Rosja Sowiecka w 1920 r. miała pod bronią ok. pięć i pół miliona żołnierzy, z tego w Armii Czerwonej było 4 424 317. Pozostali to funkcjonariusze formacji milicyjnych, pomocniczych gwardii czerwonych, a nade wszystko Czeka – sowiecka zbrodnicza policja polityczna. W pierwszym rzucie strategicznym wiosną 1920 r. runęła na Polskę 2-milionowa nawała Armii Czerwonej. Drugi rzut strategiczny wojsk sowieckich miał ruszyć na podbój Europy po zdobyciu w sierpniu Polski. Plany te załamały się 15 sierpnia 1920 r. Rosjanie ponieśli klęskę w czasie Cudu nad Wisłą. Premier rządu rosyjskiego i komunistyczny dyktator Lenin najlepiej znał plany i cele bolszewickiej agresji i to on na Kremlu w trakcie narady rządu Rosji Sowieckiej 24 września 1920 r. zdefiniował bolszewicką klęskę pod Warszawą: „Niemcy ogarnęło wrzenie rewolucyjne, a angielski proletariat wzniósł się na zupełnie nowy poziom rewolucyjny. (…) Wszystko tam, w Europie, było gotowe do wzięcia. Lecz Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną klęskę sprawy światowej rewolucji”. W wyniku właśnie tej klęski Armia Czerwona poniosła ogromne straty, w tym do niewoli polskiej trafiło ok. 110 tys. jeńców sowieckich. Rosjanie doskonale wiedzą, że kilkanaście tysięcy jeńców sowieckich zmarło na skutek epidemii tyfusu oraz malarii, czerwonki, ospy i cholery. W Polsce, a także w innych krajach Europy po I wojnie światowej na skutek tych strasznych chorób zmarło kilka milionów ludzi, najwięcej w Rosji! Kilkadziesiąt tysięcy sołdatów Armii Czerwonej wybrało wolność i nigdy do Rosji nie powróciło, pozostali nie tyle w Polsce, ile w Niemczech. Stało się to na skutek przekroczenia granicy polsko-niemieckiej w sierpniu 1920 r. przez całe dywizje sowieckie pobite i odcięte przez Wojsko Polskie po 15 sierpnia. Ruscy sołdaci, chłopi z biednej i zacofanej Rosji, nagle zobaczyli rowery, zegarki, masło do chleba i mięso na obiad, buty na nogach zwyczajnych ludzi. I do Rosji nie chcieli wracać! Wielu jeńców znalazło pracę w polskim rolnictwie, warsztatach, a nawet w wojsku. Poza tym Piłsudski rozkazał, aby bezwarunkowo wypuszczać z polskiej niewoli żołnierzy sowieckich – siłą wcielonych do Armii Czerwonej Polaków i Ukraińców, a były ich tysiące. Taka jest właśnie prawda o tych tysiącach sowieckich jeńców rzekomo wymordowanych przez Polaków, o czym bezczelnie kłamie rosyjska propaganda państwowa.
Ronald Reagan – największy prezydent Ameryki XX wieku, przyjaciel Polaków, a Jana Pawła II w szczególności, określił komunistyczną Rosję jako imperium zła. Pytany, co rozumie pod pojęciem „imperium zła”, zdefiniował to precyzyjnie: „Zamiast pokoju – wojna, zamiast wolności – niewola, zamiast prawdy – kłamstwo”. Nawet jeśli imperium zła w XXI wieku, na szczęście, już nie istnieje, to kłamstwo rosyjskie pozostało jako znamienny po nim spadek.

"Niedziela" 39/2011

Editor: Tygodnik Katolicki "Niedziela", ul. 3 Maja 12, 42-200 Czestochowa, Polska
Editor-in-chief: Fr Jaroslaw Grabowski • E-mail: redakcja@niedziela.pl