Reklama

Głos w sprawie „in vitro”

Niedziela podlaska 38/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA SZKARPETOWSKA: - Posiada Pani ponad dwudziestoletnią praktykę lekarską. Czy może Pani powiedzieć coś na temat zapłodnienia „in vitro”?

BARBARA GAŁAŻEWSKA: - „In vitro” tzn. „w szkle”. Zapłodnienie odbywa się poza organizmem kobiety - w probówce. Pozwolę sobie zacytować słowa Jana Pawła II, który w encyklice „Evangelium Vitae” podkreślił, że „różne techniki sztucznej reprodukcji, które wydają się służyć życiu i często są stosowane z tą intencją, w rzeczywistości stwarzają możliwość nowych zamachów na życie”. Na temat zapłodnienia metodą „in vitro” pojawia się w ostatnim czasie bardzo dużo materiałów w prasie katolickiej. Solidaryzuję się ze wszystkimi autorami tych artykułów.

- Czy nie sądzi Pani, że gdyby udoskonalono metodę „in vitro” w taki sposób, aby nie dochodziło w niej do śmierci licznych embrionów, byłaby ona bardzo pożyteczna. Wszak wiemy, że liczba Polaków bardzo się zmniejsza. Zapłodnienie „in vitro” w pewnym sensie ratowałoby naszą populację.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Absolutnie nie! Dzieci zrodzone „dzięki” tej metodzie są dużo słabsze, a poza tym przyczyną ujemnego przyrostu ludzi w Polsce jest to, że wiele młodych małżeństw unika poczęcia ze względu na politykę rządu, która nie sprzyja rozwojowi rodziny. Gdyby to naprawić, rodziłoby się więcej dzieci, dzieci poczętych z miłości. Swoim pytaniem pozwala mi pani powiedzieć coś, co swego czasu miałam ochotę wykrzykiwać na korytarzu szpitala: „Źle się dzieje w służbie zdrowia w dziedzinie opieki nad kobietą w błogosławionym stanie”.

- Czy ma Pani jakieś konkretne zarzuty?

- Tak, bardzo wielkie. Rząd chce stosować dopłaty, bardzo duże dopłaty do przeprowadzania nieetycznych sposobów poczęć, tymczasem część z tych planowanych dopłat mogłaby uratować bardzo wiele prawidłowo poczętych dzieci. Może wytłumaczę to na przykładzie mojej przyjaciółki, Elżbiety. Otóż, ona i jej mąż bardzo się cieszyli, gdy udało się upragnione poczęcie. Niestety, poroniła. Druga ciąża również zakończyła się niepowodzeniem, chociaż oboje małżonkowie bardzo pielęgnowali to swoje nienarodzone dziecko. Wówczas dowiedziałam się, że można byłoby uniknąć tej tragedii, gdyby Elżbieta miała wykonywane badania cytohormonalne i według nich przyjmowała hormony, których jej ustrój produkował zbyt mało. Poszła z tą wiedzą do znajomej ginekolog. Ta jej odpowiedziała: „Myślałam o tym, ale te badania są bardzo drogie. Jeśli jednak pani chce, to mogę ją teraz na nie skierować. Dowie się pani, jaki jest stan hormonów i jakie ma pani szanse na zajście w ciążę”. Ela zdecydowała się na badanie. Tutaj chcę nadmienić, że aby stwierdzić, czy kobieta produkuje komórki jajowe, musi zgłosić się z reguły pięciokrotnie na takie badanie podczas cyklu miesięcznego. Elżbieta zrobiła takie badanie i ku swojej rozpaczy dowiedziała się, że nie ma już szans na zostanie matką.
Inna moja koleżanka miała od dzieciństwa zaburzenia hormonalne. Jajeczkowanie miała wywoływane przy pomocy tabletek. Gdy zaszła w ciążę, podawano jej hormony na podstawie wyników badań cytohormonalnych. Urodziła dzięki temu dwoje wspaniałych dzieci. Jakiś czas temu mówiło się w służbie zdrowia o konieczności wprowadzenia takich badań u kobiet, u których istnieje zagrożenie poronieniem, które przebyły poronienie oraz u kobiet starszych, ale wkrótce to „ucichło”, bo były problemy z kształceniem kadr itp. O takich badaniach rzadko kto wie. Jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia jest za biedny na wprowadzenie tego rodzaju badań, tym bardziej powinien być za biedny na dopłaty do zapłodnienia „in vitro”.

- Czy sądzi Pani, że wprowadzając takie badanie można by było uratować wiele dzieci?

- Oczywiście, że tak. Znam sporą ilość bezdzietnych małżeństw. Co najmniej połowa z nich cieszyła się poczęciem. Doświadczony ginekolog, zanim wystąpią dolegliwości, może w dużym procencie wypadków rozpoznać zagrożenie poronieniem. W tym wypadku badanie cytohormonalne byłoby bardzo wskazane. Jest jeszcze inny aspekt tej sprawy. Jeśli płód obumrze z powodu niedostatecznej ilości hormonów, a nie ma tendencji do wydalenia tego płodu, wówczas zaczyna się on rozkładać w łonie matki zatruwając jej organizm. Tak często bywało. Sądzę, że teraz to się nie zdarza, ponieważ kobietom ciężarnym wykonuje się badania ultrasonograficzne.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwają przygotowania do synodu nt. synodalności: pierwsza wersja dokumentu roboczego gotowa

2024-06-25 14:27

[ TEMATY ]

synod

episkopat

Gotowa jest pierwsza wersja dokumentu roboczego na październikową sesję synodu nt. synodalności. Instrumentum laboris jest aktualnie konsultowane przez ok. 70 osób reprezentujących lud Boży z całego świata, o różnej wrażliwości kościelnej i z różnych „szkół” teologicznych. Po zaaprobowaniu ostatecznej wersji dokumentu przez papieża Franciszka zostanie on opublikowany. Ma to nastąpić w pierwszej połowie lipca.

Jak informuje specjalny komunikat, pierwsza wersja Instrumentum laboris była dyskutowana przez członków Rady Zwyczajnej Sekretariatu Generalnego Synodu, którzy obradowali w Watykanie w dniach 23-24 czerwca i spotkali się z Ojcem Świętym. Dokument jest teraz konsultowany przez księży, osoby konsekrowane i ludzi świeckich, którzy reprezentują różne rzeczywistości kościelne. Kard. Mario Grech, który jest sekretarzem generalnym Synodu Biskupów wskazał, że jest to wyraz praktycznej synodalności.

CZYTAJ DALEJ

Polska remisuje z Francją w meczu piłkarskich mistrzostw Europy

2024-06-25 19:57

[ TEMATY ]

Polska

Polska

Francja

Euro 2024

PAP/Leszek Szymański

Polscy piłkarze remisem w Dortmundzie z Francją 1:1 zakończyli udział w mistrzostwach Europy w Niemczech. Już wcześniej - po porażkach z Holandią 1:2 i Austrią 1:3 - był wiadomo, że zajmą ostatnie miejsce w grupie i nie awansują do fazy pucharowej.

To czwarte ME - po 2008 roku w Austrii i Szwajcarii, cztery lata później, kiedy byli współgospodarzami wraz z Ukrainą oraz w 2021 roku, kiedy turniej był rozsiany po całym kontynencie - gdy kończą rywalizację bez wygranego meczu.

CZYTAJ DALEJ

Abp Gänswein: usunięcie z Watykanu było gorzkim osobistym doświadczeniem

2024-06-26 09:58

[ TEMATY ]

Watykan

abp Gänswein

Włodzimierz Rędzioch

Arcybiskup Georg Gänswein postrzega swoją nominację na nuncjusza apostolskiego w krajach bałtyckich jako koniec swojego "wygnania". „Usunięcie z Watykanu przez papieża Franciszka było dla niego gorzkim osobistym doświadczeniem", powiedział były prywatny sekretarz papieża Benedykta XVI i emerytowany prefekt Domu Papieskiego niemieckiemu tygodnikowi "Die Tagespost" z Würzburga.

"Ale nie dałem się zniechęcić, miałem nadzieję i modliłem się, że pewnego dnia będzie na mnie czekać nowe zadanie. Teraz już jest. Bardzo możliwe, że za nominacją na nuncjusza apostolskiego kryje się boska logika, która wykorzystała papieską pedagogikę" - stwierdził.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję