Reklama

Otoczmy troską życie (13)

In vitro - grzech przeciwko życiu

Niedziela toruńska 47/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Współczesność niesie ze sobą zadziwiające skrajności. Z jednej strony walczy się o pełne i niczym nieskrępowane prawo do zabijania własnych, nienarodzonych dzieci. Z drugiej strony natomiast dąży się do pełnej wolności i niczym nieograniczonych technik powoływania nowego życia. Jedno i drugie dążenie jest znakiem egoizmu i zapatrzenia w siebie. Ani w jednym, ani w drugim wypadku nie liczy się dobro osób trzecich, tylko tej (tych), która pragnie mieć dziecko lub nie chce, by poczęte dziecko się urodziło.
Tymczasem istota ludzka powinna być traktowana z należytym i bezwarunkowym szacunkiem od samego momentu poczęcia. Już pierwsze komórki zawierają w sobie istotę człowieka - jego wygląd, charakter, kolor skóry, płeć. To, co niewidoczne dla oka, istnieje w zalążku w każdej komórce nowego życia. Każda istota ludzka ma prawo do życia.
Szacunek dla człowieka rozpoczyna się już w chwili jego poczęcia. Sposób, w jaki przychodzimy na świat, zaplanowany przez Stwórcę, w swojej istocie ukazuje podstawowe przeznaczenie człowieka: rodzi się z miłości dwojga osób, z ich wzajemnej bliskości i wspólnoty, która ujawnia się i znajduje dopełnienie w akcie małżeńskim. Dlatego Kościół popiera wszystkie techniki leczące bezpłodność, które mają na celu wspieranie aktu małżeńskiego i jego płodności. Ingerencja zewnętrzna nie może pominąć aktu małżeńskiego, lecz ma go wspierać i czynić bardziej skutecznym.
Zapłodnienie in vitro zakłada oddzielenie aktu poczęcia od aktu małżeńskiego. Środowiskiem powstania nowego życia staje się laboratorium, a głównymi sprawcami lekarze.
Prowadzi to do odczłowieczenia samego aktu poczęcia, ale także do traktowania nowego życia jak zwykłego zbioru komórek, które można badać, dowolnie używać, selekcjonować, odrzucać. Lekarze nastawiają się na skuteczność pojmowaną jako zwiększanie procentu udanego zapłodnienia u kobiet, a pomijają problem niszczonych embrionów, który w porównaniu z wykorzystanymi jest bardzo wysoki. Patrzy się zatem jedynie na zadowolenie małżonków, a nie na dobro ich poczętych dzieci. W wielu też wypadkach zniszczenie czy utrata embrionów jest przewidywana i zamierzona. Embriony, w których wykrywa się wady, są od razu odrzucane.
Pojawia się coraz częstszy problem par, które nie cierpią na bezpłodność, ale uciekają się do metody in vitro, by móc selekcjonować swoje potomstwo. Przy samej metodzie in vitro dla zwiększenia wydajności i prawdopodobieństwa zapłodnienia umieszcza się w macicy kilka embrionów, zakładając, że docelowo przyjdzie na świat tylko jeden z nich. Reszta z góry jest skazana na obumarcie lub usunięcie. By uniknąć ciąży mnogiej, część z embrionów, już rozwiniętych i zagnieżdżonych w macicy, podlega bezpośredniemu unicestwieniu. Jest to równoznaczne z dokonaniem aborcji i to nie jednego, lecz wielu istnień ludzkich. Niestety, duży jest również odsetek poronień. Jak zwraca uwagę instrukcja „Dignitas personae”, żadna inna dziedzina medycyny nie dopuściłaby takiego procentu „niepowodzeń” w porównaniu z osiągniętym celem, żadna inna nie zgodziłaby się na takie ryzyko w stosunku do osoby ludzkiej. Niestety, nowe życie, które powstało w laboratorium, nie jest traktowane jak osoba, pozbawia się je należytych praw i szacunku. Człowiek nie może przegrać ze względami ekonomicznymi, z naciskami związanymi z subiektywnymi pragnieniami drugiego człowieka.
Ponieważ metoda in vitro jest tak mało skuteczna, dla zwiększenia jej prawdopodobieństwa trzeba przeprowadzić kilka zabiegów. W związku z tym część zapłodnionych komórek poddaje się kriokonserwacji (zamrożeniu), by można je wykorzystać w następnych zabiegach. Sam proces zamrażania nie jest bezpieczny dla embrionów. Część z nich nie przeżywa procesu zamrażania i odmrażania. Pozostałe, niewykorzystane do zapłodnienia, pozostają „sierotami” lub są niszczone - zabijane. W niektórych krajach istnieje też prawnie określony czas, przez który można przechowywać zamrożone embriony. Potem muszą być one zniszczone, by zrobić miejsce nowym. Powoli pojawia się problem tysięcy zamrożonych embrionów przechowywanych w laboratoriach w krajach całego świata.

* * *

Pamiętam spotkanie z Benedyktem XVI na krakowskich Błoniach. W czasie oczekiwania wystąpiła rodzina, zapadło mi w pamięć jedno zdanie: Gdyby tylko część małżeństw obecnych tu, na Błoniach, zdecydowało się na wzięcie do siebie jednego dziecka, to problem domów dziecka przestałby istnieć.
Gdyby odnieść to do tego, o czym dzisiaj piszę, to wystarczyłoby, aby osoby pragnące dziecka porozumiały się z tymi, które nie chcą swojego poczętego dziecka. O ile mniej cierpienia i krzywd byłoby na świecie? Dlaczego my, ludzie XXI wieku, szukamy i godzimy się na rozwiązania najgorsze, najbardziej raniące i najmniej sprawiedliwe?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 13.): Po drugiej stronie

2024-05-12 21:31

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co się zwierzać Jezusowi, skoro On i tak wszystko wie? Czy w modlitwie wystarczą same formuły? Czy każda myśl na modlitwie to rozproszenie? Zapraszamy na trzynasty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o Maryi przynoszącej światu Boga z ludzkim sercem.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Weigel o 1. pielgrzymce Jana Pawła II do Polski: 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory

2024-05-13 18:50

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 r. to było 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory - mówił w poniedziałek biograf Jana Pawła II George Weigel. Dodał, że była to rewolucja sumienia, która zapoczątkowała rewolucję polityczną.

Weigel, który napisał m.in. biografię polskiego papieża zatytułowaną "Świadek nadziei", wziął w poniedziałek udział w dyskusji w Centralnym Przystanku Historia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Premiera filmu "Brat Brata"

2024-05-14 00:19

ks. Łukasz

Podczas panelu dyskusyjnego

Podczas panelu dyskusyjnego

Premiera kinowa to nie tylko okazja do obejrzenia konkretnego obrazu, który chce przekazać reżyser, ale to także okazja do poznania konkretnej historii. Tym razem był to ks. Jerzy Adam Marszałkowicz. Film “Brat Brata” mówiący o nim, a w zasadzie o dziele jaki stworzył, przyciągnął pełną salę widzów.

W sali kina “Nowe Horyzonty” we Wrocławiu odbyła się nie tylko prelekcja filmu, ale także rozmowa o filmie i dziele pomocy osobom w kryzysie bezdomności. Było to pewnego rodzaju dopowiedzenie tego, czego w filmie nie udało się zamieścić, bo przecież taka produkcja ma ograniczone ramy, a mówimy tu o człowieku skromnym, ale wielkiego formatu, który dla tych, którym służył i nie tylko uchodzi z człowieka świętego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję