Coś, co ciężko było nie zauważyć to usilna potrzeba przerywania gościowi tego, co mówi – swoimi dykteryjkami. To tak jakby nie Wojciech Szczęsny był według Wojewódzkiego najważniejszą osobą w studio, ale sam Wojewódzki. I nie chodzi mi o przerywanie, które nieraz w wywiadach jest niezbędne, gdy np. gość umyślnie unika odpowiedzi na pytanie, ale to pretensjonalne wrzucanie kawałków o sobie. Wojewódzki nawet gdy zadawał wydawać by się mogło dla niego oczywiste pytanie, to robił to z podprowadzeniem, że on to robi, ale inni dziennikarze się boją o to pytać. Zastanawiacie się pewnie co to za kwestia, którą tak odważnie poruszył Wojewódzki. Chodziło o Orlen. „Miałeś kiedykolwiek, jakiekolwiek przejawy etycznego kaca nosząc na piersi logo Orlenu obok naszego orzełka?” — zapytał Jakub Wojewódzki, a gdy Wojciech Szczęsny odpowiedział „nie”, usłyszał od gospodarza programu, że „firma Orlen, w jakimś sensie stała się symbolem opresyjnego państwa bez jakieś kontroli”, a noszenie koszulek z logo największej polskiej firmy paliwowej to dla młodego-starego celebryty „moralnie tykająca bomba i każdy o tym wie”. Ta końcówka, czyli podkreślanie, że to, co mówi Wojewódzki, to prawda objawiona, oczywista oczywistość – to też charakterystyczna cecha prowadzenia przez niego rozmów.
Reklama
Mój tekst nie jest jednak analizą wywiadów Wojewódzkiego, bo jaki jest – każdy widzi, a jeśli komuś taka forma prowadzenia rozmów odpowiada, to niech sobie takie wywiady prowadzi. Uderzyło mnie to jak namolnie Wojewódzki próbował Szczęsnego ubrać w polityczne buty. Piłkarza, zdolnego człowieka, patriotę, bo za patriotyzm uznaję poświęcanie się i staranie dla reprezentacji naszego kraju – ten pretensjonalny pan ciągle próbował przywołać do politycznego pionu. „Przyjąłbyś order od Andrzeja Dudy i żonglował piłką w pałacu prezydenckim, trochę jak taki wynajęty cyrkowiec?” — zapytał Wojciecha Szczęsnego Jakub Wojewódzki, już w samym pytaniu próbując obrazić Roberta Lewandowskiego, bo to o jego wizycie z marca 2021 roku była mowa. Kapitan polskiej reprezentacji otrzymał wówczas Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia sportowe i za promowanie Polski na arenie międzynarodowej, ale dla ludzi ograniczonych, którzy kierują się jedynie albo głównie swoją polityczną nienawiścią, już sam fakt, że Lewandowski spotkał się z parą prezydencką był skandalem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Prawdziwe intencje
— Jeśli prezydent, nieważne z jakiej partii politycznej i z jakimi poglądami, zaprosiłby mnie i chciałby mi dać order, to bym się stawił, odebrał order i żonglował piłką, jak mi prezydent każe. (…) myślę, że nawet sam fakt, że zadałeś to pytanie, jest spowodowany tym, że prezydentem był wtedy Andrzej Duda, a nie ktoś, kogo bardziej lubisz — odpowiedział bramkarz, na co w odpowiedzi prowadzący odpalił z pełną szczerością: „Naprawę wyczuwasz taką intencję? Chciałbym Ci powiedzieć, że słusznie”.
Reklama
Tu dochodzimy do sedna, do tego czym kieruje się gwiazda Onetu. Chwilę po tej krótkiej dyskusji o szacunku do głowy państwa, która – jak on sam przyznał – warunkowana jest tym, czy to Andrzej Duda, czy Rafał Trzaskowski, Wojewódzki zaczął rozliczać gwiazdę polskiej piłki z… braku zaangażowania politycznego. Nawiązując do politycznego zaangażowania i apelu Kyliana Mbappe w sprawie wyborów parlamentarnych we Francji – wyraził swój żal i pretensje, że Robert Lewandowski i on, Wojciech Szczęsny tego nie robią. „Ile masz osób obserwujących Cię na Instagramie? (…) Robert parędziesiąt milionów. Nie macie realnej politycznej władzy, nikt tego od Was nie oczekuje, ale jesteście kimś, kogo ja mogę prywatnie nazwać gladiatorami popkultury. Możecie meblować głowy fanów, którzy Was podziwiają. To nie jest kuszące w imię dobra?” — dopytywał Wojewódzki.
Odpowiedź Szczęsnego była krótka i dosadna: „A Ty wiesz, czym jest dobro?”, ale nie to uderzyło w tym „pytaniu” Wojewódzkiego.
Ten 60-letni „śmieszek” niechcący niejako ujawnił swoje prawdziwe intencje. On swoich followersów z Instagama traktuje jako króliczki doświadczalne albo jakieś owce, które on pasie. On ma ambicję „meblować głowy fanów” i wymaga tego od innych. Oczywiście w jedną, słuszną stronę, bo gdyby jakiś piłkarz „meblował” w jego mniemaniu w kierunku „niesłusznych” poglądów, to Jakub Wojewódzki byłby pierwszy, żeby walić po głowie, ale meblującego piłkarza, a nie jego fanów, których broniłby przed „indoktrynacją”. By nie być gołosłownym, znaną lekkoatletkę, Zofię Klepacką nazwał „najbardziej znaną homofobiczną sportsmenką”, bo ma inne poglądy niż on.
Ten coraz bardziej „cringowy” i pretensjonalny człowiek pokazał w tej jednej rozmowie jak bardzo – niezależnie jakie ma o sobie mniemanie – jest zacietrzewiony. Mniej go interesował świat wartości Wojciecha Szczęsnego, z którym miał dużo czasu na rozmowę, bardziej na wyciągnięcie czegoś, co mogłoby posłużyć jako młotek na politycznych oponentów Wojewódzkiego. Sam pokazał też jak niebezpieczne może być traktowanie upolitycznionych celebrytów jako osoby jedynie wyrażające swój punkt widzenia. Oni (zapewne nie wszyscy, ale wielu z nich) na swoich fanów patrzą jak na plastelinę, którą oni mają odpowiednio ukształtować, tak samo jak ich umysły - w jedną, słuszną stronę. Z kolei Szczęsny pokazał, że można być wiernym sobie i nie ulegać presji medialnych manipulatorów, a swoją postawą przypomniał jak ważne jest krytyczne myślenie i samodzielność w formowaniu własnych opinii.