Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Hokej, moja pasja

Niedziela bielsko-żywiecka 6/2013, str. 4

[ TEMATY ]

rozmowa

MR

Podpis od M. Czerkawskiego – proszę bardzo

Podpis od M. Czerkawskiego – proszę bardzo

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARIUSZ RZYMEK: - W Kanadzie lub w Stanach Zjednoczonych, a więc w państwach o wielkich tradycjach hokejowych, kapłan prowadzący szkółkę hokejową to norma czy może coś ponad nią?

MARIUSZ CZERKAWSKI: - Szczerze mówiąc tego nie wiem. W Kanadzie i w Stanach Zjednoczonych byłem typowo zawodowo. Drużyny, w których grałem, nie były organizowane przez księdza, lecz przez milionera, którego stać było na kupienie zawodników. Ktoś miał pieniądze i pasję, więc robił pewien gest dla miasta, w którym żył. Jak to wyglądało na niższych szczeblach rozgrywek nie mogę powiedzieć, ale cieszę się, że w Polsce mamy takich ludzi jak ks. Mateusz i fundację, która go w tych działaniach wspiera.

- O podobnych przedsięwzięciach w kraju Pan słyszał, czy też Bielsko-Biała i ks. Mateusz Dudkiewicz są w tej materii prekursorami?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nie słyszałem o żadnej innej drużynie hokejowej. Mam nadzieję, że nikogo nie urażam, bo może gdzieś jeszcze takie są. Z tego, co wiem, szkółka ks. Mateusza cieszy się w Bielsku-Białej wielką popularnością. Ks. Mateusz ma wielką pasję do tego, aby dzieciaki zachęcać do uprawiania hokeja, w którym ja zakochany jestem od wielu lat.

- Ks. Mateusz Dudkiewicz jest pierwszym kapłanem-hokeistą, którego Pan poznał, czy też byli przed nim inni, choćby słynny ks. Paweł Łukaszka, eks-zawodnik „Podhala” Nowy Targ?

- Oczywiście, że go poznałem. Ks. Paweł Łukaszka wspaniale zapisał się na kartach polskiego hokeja. Przeszedł jako legenda, jako jeden z najlepszych bramkarzy, jakich kiedykolwiek mieliśmy. Zamiast sportowej kariery poszedł na duszpasterstwo. Takie miał powołanie.

Reklama

- Jest Pan w stanie zrozumieć jego wybór?

- Szczerze mówiąc próbuję, ale nie mogę tego ogarnąć. Porzucił hokej, wybrał Boga i poszedł tą drogą. Generalnie dalej można kochać Boga, wierzyć i uprawiać sport, ale on przestał go uprawiać zawodowo. On poszedł służyć krajowi w inny sposób.

- Miał Pan okazję zmierzyć się z nim podczas oficjalnych rozgrywek?

- Nie do końca pamiętam, kiedy on ostatecznie poszedł w duszpasterstwo. Wiem jednak, że jak miałem 16 lat, to chyba jeden, albo dwa mecze udało mi się zagrać przeciwko drużynie z Nowego Targu. On wtedy odchodził i już kończył grać, a ja dopiero stawiałem swe pierwsze kroki na najwyższym szczeblu rozgrywek. Nie miałem więc okazji ani się z nim często mierzyć, ani też wspólnie występować w reprezentacji Polski. Ale później, po tym jak zakończył karierę, widywaliśmy się wielokrotnie i mamy ze sobą dobry kontakt.

- Jeżdżąc po Polce i promując hokej za sprawą swej książki, nie czuje się Pan jak ostatni Mohikanin. Dziś ta dyscyplina sportu, którą z takim powodzeniem Pan uprawiał, nie cieszy się zbyt wielką popularnością?

- I to jest dziwne, bo bardzo wielu ludziom się podoba. Nie spotkałem nawet osoby, która by powiedziała, że hokej jest nudny. Przeważnie co słyszę, to narzekania, że nigdzie nie można go oglądać. Oczywiście TVP Sport i lokalne telewizje próbują go pokazywać, ale tych transmisji jest za mało. Mam nadzieję, że dobre wyniki naszych hokeistów oraz takie spotkania jak to w Bielsku-Białej, albo promocja mojej książki, wreszcie to zmienią. Wierzę, że hokej znów stanie się tak popularny, jak w latach 70. i 80.

- Nie ciągnie wilka do lasu? Forma dopisuje, umiejętności są, nie myśli Pan o powrocie do zawodowej gry?

- Każdy ma swoje lata na przejście na emeryturę. Mój czas też nadszedł i tego nie zmienię. Organizm sam podpowiadał, że trzeba kończyć. Mimo to pasja pozostała. Świetnie było grać na Mistrzostwach Świata, zdobywać bramki dla polskiej reprezentacji, ale to już przeszłość. Teraz muszą to robić inni. Ja już nie jestem w stanie.

- Co chciał Pan zawrzeć w książce „Życie na lodzie”, która od kilku miesięcy jest już dostępna na rynku księgarskim?

- Nie ukrywajmy, wielu młodych ludzi nigdy nie widziało mnie na żywo w akcji. O tym jak grałem w hokeja wiedzą jedynie z youtube, albo z jakiś programów wykorzystujących archiwalne materiały. W książce opisana jest więc cała moja kariera oraz trochę historii z życia prywatnego. W zasadzie jest w niej coś, co zainteresuje zarówno dzieci, młodzież, jak i dorosłych.
Z propozycją jej napisania wyszedł dziennikarz Wojciech Zawioła. Było to kilkanaście lat temu na Mistrzostwach Świata. Ostatecznie książka ukazała się w formie wywiadu rzeki, z dużą liczbą zdjęć. Przyznam się, że gdyby nie to, że inspiracja do jej napisania wyszła z wielu stron, pewnie nigdy by nie powstała. Na pewno sam nie chodziłbym po wydawnictwach, nie pisałbym na własny koszt, ani nie szukałbym dla niej zbytu.

2013-02-06 11:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Między śmiechem a rechotem jest zasadnicza różnica

Niedziela wrocławska 6/2013, str. 5

[ TEMATY ]

rozmowa

Archiwum kabaretu „Elita”

Kabaret „Elita”

Kabaret „Elita”

KRZYSZTOF KUNERT: - Artysta satyryk, radny, radiowiec… dużo tego zaangażowania. Starcza Panu czasu na sen?

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję