Problemy „świata postępu” z prezydentem Lechem Wałęsą przyszły zupełnie nie w porę. Tu „autorytet anty-PiS-owski”, tu wykłady i prelekcje na Zachodzie, tu pomnikowy film prawie gotowy, a tu raptem taka antypostępowa wolta: homoseksualiści w sejmie powinni siedzieć w ostatnich ławach albo nawet za murem, mniejszość, choćby bardzo krzykliwa, nie może wchodzić na głowę większości, manifestacje „odmieńców” na peryferiach miast, żeby nikt nam wnuków nie bałamucił.
I co tu zrobić z tym problemem? Najlepiej dać wykładnię (jak to uczyniła Agnieszka Holland w programie „Tomasz Lis na żywo”, 4 marca 2013 r.) zachowania poprawnego politycznie: - „Wydawało mi się, że znając swój obowiązek również jako przedstawiciela Polski w świecie, powinno powstrzymywać się przed pewnego typu sformułowaniami z powodu instynktu samozachowawczego lub poczucia reprezentacji czy przyzwoitości” - oraz zarzucić braki w wykształceniu i… słuchanie po nocach Radia Maryja. Czyżby znana reżyserka cierpiała na jakąś „antyradiomaryjną” fobię?
Pomóż w rozwoju naszego portalu