Ciężko mówi się homilię na temat świętego danej wspólnoty ponieważ wy o ojcu Pio słyszycie regularnie, często i w różny sposób. I trudno jest znaleźć myśl, która byłaby nowa i pewnie się powtórzę ale dla mnie to jest, było bardzo odkrywcze. Dlaczego mówię było? Z ojcem Pio poznałem się w czasie moich studiów seminaryjnych. Kiedy byłem klerykiem usłyszałem o tym świętym to on wtedy jeszcze nie był świętym. Był Sługą Bożym. Postać bardzo znana i sławna. Ojcowie duchowni nam podpowiadali, przeczytałem jedną czy drugą publikacje – rozpoczął ks. Adam Łuźniak.
Reklama
I zafascynował mnie jako przygotowującego się do kapłaństwa kleryka 4. roku tym w jaki sposób udzielał sakramentu pokotu. Zafascynował mnie tym jak słuchał spowiedzi. Bo z jego życiorysu wyczytałem, że był bardzo wiernym, cierpliwym spowiednikiem. Wielu ludzi przyjeżdżało do niego z całych Włoch oraz zza granicy aby przystąpić do sakramentu pokuty właśnie do niego. Dlaczego? Miał taki szczególny dar światła, rozeznania co do rzeczywistych problemów penitenta, który do niego przychodził. I potrafił godzinami w konfesjonale spowiadać i udzielać trafnych sugestii, które nie zawsze były długie. Niekiedy były kilku zdaniowe ale zawsze trafiały w punkt. A jak wiemy sakrament pokuty nie jest sakramentem prostym. Mówię to z własnego doświadczenia. Nie tyle kogoś kto spowiada ale jako tego, który się spowiada. Tak, księża się spowiadają. I dla wszystkich wiernych, także dla księży sakrament pokuty nie jest ani prosty ani łatwy. Tak osobiście szukam wymówki. A może poczekam jeszcze kilka dni. Nie jest prosto się wyspowiadać. Dlatego, że trzeba stanąć w prawdzie. Trzeba stanąć w prawdzie w świetle swojego życia. Można szukać wytłumaczenia dla swoich błędów ale ostatecznie trzeba stanąć w prawdzie. A to nie jest łatwe doświadczenie w życiu ludzkim – dzielił się swoim świadectwem wikariusz generalny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Opowiadał kaznodzieja: Kiedy rozpocząłem studia, a kilka lat spędziłem we Włoszech to tam pamięć o ojcu Pio była bardzo żywa. Między innymi dlatego, że dzieła, które rozpoczął, noszą jego imię one są nadal aktualne i służą ludziom. Ale żyją jeszcze ludzie, którzy spowiadali się u świętego ojca Pio. Jak to włosi lubią opowiadać historie tak mówią, że ojciec Pio był bardzo bezpośredni w sakramencie pokuty. Czasami jechali do niego aby usłyszeć cierpkie słowa na swój temat. Co się okazywało. Pio miał głębokie rozeznanie kto do niego przychodzi. Przychodzili do niego ludzie, którzy mówili o swoich grzechach tak w ogólności, a on potrafił się wbić w spowiedź penitenta i wymienić kilka kwestii. Nagle otwierało się pole do dialogu i penitent zaczynał płakać. Dla ludzi, którzy przychodzili z wielkim żalem chcieli odżałować swoje grzechy był bardzo cierpliwy, miłosierny, spokojny, otwarty. Taki ciepły – cechował świętego kaznodzieja. Natomiast potrafił autentycznie się zezłościć, ostro wyrzucić z konfesjonału kogoś kto przychodził do spowiedzi bez żalu, kogoś kto przyszedł coś powiedzieć i dostać rozgrzeszenie bez osobistego kontaktu z jakim przychodzi do spowiedzi. Był taki dla kogoś kto chciał przypudrować swoje życie rozgrzeszeniem. I on potrafił bardzo ostro. Zacznij żałować za swoje grzechy to zaczniemy rozmawiać. To mówili Włosi i oni nie mieli mu tego za złe. On sam robi to dla dobra penitentów aby stanęli w prawdzie. I dlatego właśnie to nie jest łatwy sakrament – głosił kapłan.
Kontynuował przewodniczący liturgii mówiąc: I kiedy słyszę ojciec Pio to stają mi przed oczami te właśnie doświadczenia. Jako kleryk czwartego, piątego roku prosiłem o to światło, cierpliwość, umiejętność do dobrego słuchania spowiedzi. Sakrament pokuty nie jest łatwy dla penitenta ale nie jest prosty także dla spowiednika. Bo każdy po swojemu przeżywa spowiedź na swój sposób w świetle wiary. Nie jest to proste dla kogoś kto słucha spowiedzi zwłaszcza kiedy te spowiedzi się przedłużają, jest ich więcej np. jak przed odpustem parafialnym i spowiednik spędza godzinę, dwie w konfesjonale i cały czas słucha spowiedzi o ludzkich trudnościach, grzechach. Potrzeba wiele światła aby nie traktować spowiedzi w sposób szablonowy. Bo każdy przychodzi ze swoim życiem do konfesjonału.
Też jest prawdą, że im bardzie traktuje się autentycznie swoje własne spowiedzi i mówię tutaj o księdzu to tym owocniej spowiada innych. To jest moje spotkanie z ojcem Pio, które cały czas trwa. Pamiętam cały czas tę prośby o to światło przy spowiedziach i ufam, że to co się dzieje jest owocne dla tych ludzi, którzy korzystają z tego sakramentu – daje ufne świadectwo ks. Adam
Reklama
Ta umiejętność rozeznawania to była szczególna łaska, której doświadczał ojciec Pio w swoim życiu kiedy spowiadał. Ale jak wiemy on też się spowiadał. Miał swojego kierownika duchowego. Można byłoby pomyśleć, że ktoś taki nie potrzebuje kierownika. Jest właśnie odwrotnie. Im bliżej jesteś Pana Boga tym bardziej potrzebujesz rozeznania, wsparcia wspólnoty, ojca duchownego. I też z takiej postaci korzystał nasz święty aby w tym trudzie duszpasterskim nie zbłądzić. Bardzo łatwo jest popełnić błąd kiedy człowiek ufa swoim własnym siłom. To co dzisiejsze liturgia słowa przed chwilą słyszana mówi wyraźnie. Bóg objawia siebie prostaczkom. Kto to jest prostaczka? Takie słowo, którego na co dzień nie używamy. Prostaczka to jest ktoś, kto w prostocie swojej bierze za odpowiedzialność za swoje życie – mówi kaznodzieja i podkreśla, że: Jest to chyba troszeczkę nasz deficyt społeczny. Dość często zrzucamy odpowiedzialność na innych, ktoś mi źle podpowiedział, bo to bo tamto. Byle nie wziąć samemu odpowiedzialności. To jest jakaś skaza w naszym społeczeństwie, w kulturze, w której żyjemy. Uciekać od odpowiedzialności. Wytłumaczyć swoje czyny na kilka sposobów byle nie powiedzieć moja wina – umoralniał kaznodzieja.
Reklama
Słowo, które schodzi na margines społeczny to słowo przepraszam. Kiedy ostatni raz użyliśmy tego słowa? Kiedy ostatni raz powiedzieliśmy to słowo? W domu czy w szkole czy gdziekolwiek indziej? Przepraszam, a więc potrafię wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Wiem, że zrobiłem źle. Po prostu. A jeśli ktoś używa słowa przepraszam to jest człowiekiem prostolinijnym. Wie, że nie od niego świat się zaczyna i nie na nim świat się kończy. Przepraszam jest słowem człowieka prostolinijnego, a nie dwulicowego. Kto nie jest taki mądry we własnym przekonaniu. Zrobiłem źle to nazywam to po imieniu. Dzisiaj nie jest to łatwa kwestia i to wpisuje się w nasze rozważanie o spowiedzi. W sakramencie pokuty mówimy przepraszam. I to nie księdzu, nie wobec niego. Nic mu nie zrobiłem. Nie przepraszam jego osoby. Przepraszam samego Boga. Jeżeli mówię Bogu przepraszam to w zamian otrzymuje coś naprawdę bezcennego. Jezus objawia mi oblicze mojego Taty w niebie. Mam Tatę w niebie. Mam Ojca, który się o mnie troszczy. Mam opiekuna i Ojciec mi przebacza. Formuła rozgrzeszenia to słowa Ojca, który przebacza moje grzechy. Wybacza moje zło. Coś czego nie jest w stanie zastąpić żadne tłumaczenie się innymi. Taki jest fakt. Popełniłem błąd i tylko Bóg może mi odpuścić moje grzechy. I On to robi. Dlatego Jezus mówi, że objawia oblicze Ojca w niebie. To Jezus bardzo chciał nam pokazać. Odpuszczając nam grzechy okazuje nam miłosierdzie kochającego Ojca w niebie – głosił szafarz sakramentu Bierzmowania.
W tym kontekście jest bardzo ważne abyśmy dobrze zrozumieli jaką funkcję w naszym życiu pełni Duch Święty. W życiu każdego z nas. Tych, którzy już przyjęli sakrament bierzmowania, oraz tych, którzy za chwilę przyjmą ten sakrament. On pozwala nam poznać prawdę o sobie. Zarówno w odniesieniu do naszych talentów, umiejętności, geniuszu ale także naszych grzechów, słabości, błędów, wad. Tego drugiego dna naszego życia. Prawda zawsze wyzwala. Duch święty prowadzi nas do wolności objawiając nam prawdę o nas. Duch Święty nie pokazuje nam naszych grzechów po to aby się nad nami pastwić. O, popatrz jaki jesteś. Zobacz czego nie potrafisz. Nie. Duch Święty pokazując nam prawdę o nas prowadzi nas do tego słowa przepraszam. Prowadzi nas do ojcowskiego miłosierdzia. Jeżeli uznajemy prawdę o nas. I genialni, i słabi. Do tej słabości możemy przyjść do Ojca i powiedzieć przepraszam. Wybacz Ojcze. To jest uwalniające. To daje korzyść. Prawda prowadzi do wolności – oznajmia ks. Adam
Reklama
Jeżeli doświadczyliśmy miłosierdzia to zostaliśmy uzdolnieni przez Ducha Świętego do okazywania miłosierdzia drugiemu człowiekowi. Okazuje się, że miłosierdzie jest cechą ludzi mocnych. Tak, dojrzałych, duchowo mocnych. Świadomych swojej tożsamości. Przede wszystkim świadomych relacji z Ojcem w niebie. A zemsta, hejt to są zachowania ludzi małych. To zachowania ludzi niedojrzałych. Wyróżnił, że: Zauważmy jak często my się boimy hejtu. Możemy się bać zemsty, agresywnej reakcji kogoś drugiego pozbawionego miłosierdzia. Dziś bardzo potrzeba okazywania miłosierdzia sobie nawzajem. Nawet mówiąc o relacjach międzynarodowych. Ile konfliktów toczy się dlatego, że jedni drugim próbują wymierzyć sprawiedliwość. Na tym cierpią całe narody, całe społeczności. Droga do wolności, pokoju, bezpieczeństwa prowadzi przez miłosierdzie. Ze świadomością, że Ojciec odda mi tę sprawiedliwość. Miłosierny nigdy nie zawiódł się na Bogu. Ten, kto okazuje miłosierdzie, ten miłosierdzie otrzyma. Tylko mocni potrafią okazać miłosierdzie. Mszczą się ludzie słabi – nauczał wikariusz generalny.
Warto współpracować z Duchem Święty, który prowadzi nas do prawdy. I daje nam siłę do bycia mocnym i miłosiernym. Owocem bierzmowania jest zdolność do bycia miłosiernym. A miłosierdzie uwalnia. Kto jest miłosierny potrafi wybaczać. Nie musi w pamięci nosić krzywd doznanych. Może iść przez życie za krokiem w krok w wolności. Ktoś kto się mści musi ciągle w sercu podgrzewać pamięć doznanej krzywdzie aby pamiętał dlaczego chce się zemścić. Człowiek wolny to człowiek miłosierny – podkreślał kapłan.
Dlatego myślę, że w kontekście tego sakramentu bierzmowania, który macie za chwilę przyjąć, ale my wszyscy, którzy przyjęliśmy ten sakrament próbujmy sobie to na nowo uświadomić. Jak wielce obecny jest Duch Święty w naszym życiu. To dzięki Temu, Duchowi otrzymujemy rozgrzeszenie w sakramencie pokuty ale też właśnie Jego mocą jesteśmy w stanie okazywać drugiemu człowiekowi miłosierdzie. Duch Święty nas do tego uzdalnia. On prowadzi nas do wolności. Ja tej wolności wam życzę. Byście byli ludźmi wolnymi. Wolnymi od konieczności zemsty, od wypominania drugiemu. Ile konfliktów małżeńskich można byłoby rozsądnie rozwiązać gdyby była umiejętność przepraszania oraz wybaczania. Gdyby się spotykać na poziomie miłosierdzia. Miłosierdzia okazywanego i miłosierdzia doświadczanego. Duch Święty przychodzi aby nas uzdalniać do takiego działania. Ikoną miłosierdzia dla wszystkich jest patron tej parafii, święty ojciec Pio. Ale dokładnie takie samo narzędzie ma każdy ksiądz w konfesjonale. Narzędzie miłosierdzia. Niech Duch Święty prowadzi was przez życie. Daje wam siłę aby wybaczać . Niech wam daje siłę do tego aby przyjąć prawdę o sobie, prosić o Boga o miłosierdzie i rozwijać swoje zdolności – na koniec życzył ks. Adam Łuźniak.