Reklama

Niedziela Przemyska

Idźcie i bądźcie solą ziemi

Niedziela przemyska 15/2013, str. 5

[ TEMATY ]

Światowe Dni Młodzieży

Rafał Czepiński, Paweł Tworek

Ksiądz Arcybiskup wręcza dyplomy nagrodzonym uczestnikom konkursu „Moja wiara w sieci”

Ksiądz Arcybiskup wręcza dyplomy nagrodzonym uczestnikom konkursu „Moja wiara w sieci”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To już kolejny raz młodzież archidiecezji przemyskiej zgromadziła się na diecezjalnym Spotkaniu Młodych, tym razem w Przeworsku, by wspólnie modlić się i cieszyć swoją wiarą, a także dzielić się nią ze swoimi rówieśnikami. Spotkania Młodych całej diecezji odbywają się od 1994 r., kiedy to po raz pierwszy cała młodzież zjechała do stolicy metropolii, aby pod przewodnictwem swojego Pasterza modlić się i dzielić się swoją wiarą z innymi. Od tego czasu SMAP stał się synonimem Niedzieli Palmowej w kalendarzu młodych, a także czasem, w którym wszyscy młodzi razem spotykają się w jednym z miast naszej archidiecezji.

Tegoroczne spotkanie odbywało się pod hasłem „Idźcie i bądźcie solą ziemi”. To wezwanie miało uzmysłowić potrzebę zachowania swojej tożsamości przez katolików w świecie. Koresponduje ono bardzo mocno z trwającym w Kościele Rokiem Wiary, co uwydatniło pierwsze nabożeństwo „Twierdza wiary”, odbywające się w piątkowy wieczór w kościołach stacyjnych. Pokazało ono konieczność walki duchowej w życiu wierzących oraz uwrażliwiło na konieczność obrony wartości, którymi żyjemy. W każdym kościele stacyjnym stanęła twierdza, której bronili rycerze z tarczami i mieczami. Po pierwszym czytaniu mówiącym o pojedynku Dawida i Goliata, rycerze ustawili się w szeregu, ukazując swoje tarcze, na których było napisane: „wiara”. Natomiast po drugim czytaniu, które opisywało zbroję Bożą, do prezbiterium weszła procesja z Ewangeliarzem, poprzedzona orszakiem rycerzy z wyciągniętymi w górę mieczami. Po Ewangelii kolejny rycerz wniósł sztandar z krzyżem i umieścił go pośrodku „Twierdzy wiary”. Kolejnym elementem dynamiki tego nabożeństwa był „orszak cnót”. Siedem dziewcząt ubranych na biało i przepasanych szarfami, na których wypisano kolejne cnoty, wniosły obraz Matki Bożej Częstochowskiej, na tle śpiewanego przez Diakonię Muzyczną akatystu. Po homilii Ksiądz Biskup razem z młodymi odmówił modlitwę do św. Michała Archanioła, prosząc tego, który jest wodzem zastępów anielskich, żeby pomagał im bronić wiary. Ostatnim elementem nabożeństwa było poświęcenie medalików Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej i rozdanie ich wszystkim uczestnikom spotkania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kolejny dzień zgromadził uczestników SMAP-u na porannej Mszy św. Tam uczyli się przeżywać Mszę i na nowo patrzeć na modlitwę: „Jeżeli Msza św. jest dla ciebie nudna, to zrób tak, żeby nie była nudna” - mówił jeden z kaznodziejów. W tych małych wspólnotach młodzież uczyła się być Kościołem dojrzałym, odpowiedzialnym za swoją wiarę. Zaraz po Mszy św. rozpoczęły się spotkania w grupach: „Człowiek sumienia solą ziemi”. Blok popołudniowy „Dumni z Ewangelii” oferował młodym koncert zespołu „Malchus” lub, dla nieco bardziej wrażliwych, koncert Beaty Bednarz i Diakonii Muzycznej. Alternatywą dla tych koncertów było spotkanie z aktorem Dariuszem Kowalskim. Największą popularnością cieszyła się jednak inicjatywa Koła Gospodyń Wiejskich „Wy dajcie im jeść”. Tam, na bardzo mroźnym powietrzu, każdy mógł pokrzepić się chłopskim jadłem i ogrzać gorącą herbatą.

Centralnym punktem sobotniego popołudnia była adoracja krzyża, podczas której młodzi uczyli się oddawać Jezusowi Ukrzyżowanemu całe swoje życiowe cierpienie i trudności. W tym jednym akcie adoracji, ułożenia głowy na krzyżu niczym umiłowany uczeń, było wszystko - zawierzenie, uwielbienie i prośba, by On prowadził, by dawał siłę. Tam uczyli się krzyża: Krzyż jest tym fundamentem, na którym dom nigdy się nie zachwieje. Jeśli postawimy Chrystusa i Jego Krzyż na pierwszym miejscu, to wszystko inne będzie na właściwym miejscu. Ale - mówił abp Józef Michalik - muszę być przekonany, że Bóg jest moim Ojcem, że jestem Jego dzieckiem. Muszę mieć z nim osobowy, bezpośredni kontakt.

Reklama

Niedziela Palmowa tego roku zaprowadziła uczestników SMAP do kościołów stacyjnych, ponieważ z uwagi na zimno zrezygnowano ze Mszy Św. na rynku miasta. W homilii abp Józef Michalik zwrócił uwagę na entuzjazm i zaangażowanie młodych: „Także i te trzy dni naszego spotkania nie byłyby możliwe bez entuzjazmu, bezinteresownego zaangażowania wielu ludzi. Wiele inicjatyw kościelnych, wiele inicjatyw społecznych byłoby niemożliwych do zrealizowania, gdyby nie wolontariat - mówił. - To jest właśnie ta bezinteresowność wspólnoty ludzi młodych, którzy potrafili, potrafią i ciągle będą podejmować trudy i wysiłki, wnosząc i radość, i entuzjazm, i motywację do pracy i życia”. Wszyscy uczestnicy SMAP-u otrzymali znak posłania, płytę DVD z hymnem spotkania, przesłaniem abp. Józefa Michalika oraz trzecim rozdziałem katechizmu dla młodych „Youcat” pt. „W jaki sposób mamy życie w Chrystusie”.

SMAP to nie tylko wymienione punkty programu, ale także niezapomniana atmosfera życzliwości i przyjaźni. To poczucie wspólnoty, klimat wiary i nauka odwagi rozmawiania o wierze z rówieśnikami. To bardzo potrzebne spotkanie, ponieważ utwierdza nas w przekonaniu, że kto wierzy, nigdy nie jest sam, zawsze ma wsparcie wspólnoty. Takie spotkanie daje pewność i odwagę w wyznawaniu wiary i stawaniu się solą ziemi.

2013-04-11 11:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rio de Janeiro: 30 tys. wolontariuszy na ŚDM

[ TEMATY ]

Światowe Dni Młodzieży

Rodrigo_Soldon / Foter / CC BY-ND

30 tys. młodych ludzi z Brazylii i innych krajów, w tym z Polski, będzie pomagało jako wolontariusze podczas 28. Światowego Dnia Młodzieży w Rio de Janeiro. Obecnie przez cały tydzień są oni szkoleni w różnych instytucjach kościelnych miasta. Wolontariusze będą pracować m. in. przy wydawaniu posiłków oraz tworzyć szpalery na trasach przejazdu "papamobile".

CZYTAJ DALEJ

Sekundy, które zmieniają życie

Dariusz Kowaluk zdobył złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w lekkoatletyce, w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów. Czytelnikom Niedzieli opowiada o swoim życiu, wierze, codziennych treningach, nauce i planach na przyszłość.

Krzysztof Tadej: Jak się żyje po zdobyciu olimpijskiego złota?

Dariusz Kowaluk: Radośnie, interesująco. Jestem rozchwytywany przez dziennikarzy i fotoreporterów – to bardzo miłe. Studiowałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przygotowywałem się do wykonywania zawodu dziennikarza, a teraz mogę zobaczyć, jak to wygląda z drugiej strony, gdy odpowiadam na różne pytania.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję