„Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!”
(Ga 5, 1)
Media głoszą wszem i wobec głęboki kryzys Kościoła. Ma on się przejawiać m.in. w znaczącym spadku powołań kapłańskich i zakonnych, w niezgodzie większości wiernych na oficjalną, tradycyjną naukę - szczególnie na wymogi moralne. Częściowo trzeba się zgodzić z tą diagnozą, natomiast proponowane metody wychodzenia z kryzysu są kompletną bzdurą, ponieważ pomijają zupełnie istotę Kościoła, sugerując, że chodzi tylko i wyłącznie o ludzką wspólnotę, która sama (bez Boga!) będzie określać, w co chce wierzyć i co jest dla niej dobre.
Gdy Eliasz kończył swoją ziemską drogę, miał świadomość dobrze wypełnionego zadania, a jednocześnie wiedział, że naród otumaniony przez pogańskie kulty musi mieć zawsze przewodników, którzy nie tylko będą głosić słowo jedynego Boga, ale nie zawahają się zaryzykować nawet własnego życia, byleby tylko obronić - nadające sens istnieniu - Przymierze człowieka ze Stwórcą. Powołanie następcy w prorockiej posłudze jest wprost inspirowane wolą Najwyższego, ale wybrany (Elizeusz) musi wyrazić zgodę, z pełną świadomością tego, że pozostawia wszystko, co dotąd było dla niego ważne. Radykalizm powołania dobrze widać w trzech krótkich epizodach, w których Jezus bezwzględnie odcina ewentualnych uczniów od ich związków rodzinnych i od próżnych marzeń o zaszczytach i karierze. Zasadnicza myśl to absolutne pierwszeństwo Bożego wezwania przed wszystkimi innymi sprawami. Chrystus akceptuje to, że ktoś nie chce Go przyjąć, natomiast tym, którzy deklarują podążanie za Nim, pragnie zupełnie jasno przedstawić warunki apostołowania. Tę wolność wyboru św. Paweł widzi dwojako: najpierw jest to zupełna wolność Boga do wezwania tego, kogo On chce - wedle swojej wszechwiedzy; po wtóre - jest to wolność człowieka do przyjęcia lub odrzucenia powołania. Chrześcijanom Apostoł radzi i nakazuje, by „postępowali według Ducha”, ponieważ prawdziwa wolność nie ma nic wspólnego z „używaniem życia”, czyli faktyczną niewolą zmysłów i pożądań. Ucieczką od zniewoleń jest autentyczna miłość okazywana bliźnim, gdyż zakłada wielkoduszność i zdolność do ofiary z siebie - bez jakiegokolwiek przymusu.
Postawmy sobie na koniec pytania o własną wolność: czy nie jestem opanowany przez jakiś nałóg, a jeśli tak, to czy robię wszystko, by się od niego uwolnić; czy czynię dobro, odrzucam natomiast duchowe i zewnętrzne lenistwo; czy słysząc Boże zaproszenie, nie uciekam przed nim; czy postępuję według objawionej nauki i nie ulegam pokusie życia łatwego, bez zasad…?
Pomóż w rozwoju naszego portalu