Kapłański jubileusz przy archikatedralnym ołtarzu obchodzili: ks. inf. Józef Szczypa, ks. dr Stanisław Rojek oraz księża kanonicy: Józef Dubik, Stanisław Jargiło, Zygmunt Lipski, Roman Łaska, Jan Słoma, Ryszard Szuran i Jan Sobczak. Włączając się w wielkie dziękczynienie Bogu za dar życia i powołania, zgromadzeni wraz z jubilatami modlili się w ich intencji o siły, aby do końca swoich dni mogli służyć Kościołowi i wiernym przez przepowiadanie oraz udzielanie sakramentów świętych. Tę modlitwę i uwielbienie kapłani zanosili także w imieniu złożonych chorobą kolegów kursowych: ks. kan. Lucjana Szymanka, ks. kan. Czesława Szurana i ks. Czesława Biziorka. - 50 lat temu lubelski ordynariusz bp Piotr Kałwa włożył na nas ręce i posłał w świat, aby służyć Bogu i ludziom. Życie rozniosło nas w różne zakątki globu. Niektórych Bóg zabrał do siebie. Są to: ks. Zbigniew Osmoła, ks. Jan Harbuziński, ks. Edward Blacha, ks. Mieczysław Gac, ks. Henryk Bielaszewski, ks. Janusz Smal, ks. Marian Kłos, ks. Jerzy Wnuk, ks. Edward Mierzwa i ks. Stefan Czerniej - ks. Sobczak wymieniał kapłanów, którzy poprzedzili swoich kursowych kolegów w drodze do Ojca.
Abp Stanisław Wielgus, dziękując za wytrwałą służbę u boku Chrystusa, podkreślał, że zebrani w katedrze kapłani całym sercem dziękują Bogu za powołanie, za życie kapłańskie i za dobro, przez które Pan Bóg wiele uczynił dla ludzi, a jednocześnie przepraszają Boga za niedociągnięcia. - Każdy z nas jest słaby, jest grzesznikiem. Pan Bóg tak sprawił, że kapłanami nie są aniołowie, lecz ludzie z całym bagażem słabości, które każdy człowiek posiada po grzechu pierworodnym. Pan Bóg wybrał ludzi na kapłanów, aby łatwiej było im zrozumieć tych, których będą prowadzili. Oni mają świadomość, że kapłan ani siebie nie zbawia sam, ani siebie nie potępia sam, lecz z tysiącami innych. Bóg zawsze nagradza za pracę i za pokorę, a nie za to, że ktoś bardziej od innych błyszczy w swoim środowisku - mówił Ksiądz Arcybiskup. W homilii abp Wielgus podzielił się refleksją nad wyjątkowym skarbem kapłańskiego powołania, zapisanym w perykopach Janowej i Markowej Ewangelii. Następnie przywołał te momenty życia młodego człowieka, które zawierają przesłanki Bożego powołania: „Być może bardzo religijna atmosfera rodzinnego domu, święta matka (od matek bardzo dużo zależy), może jakiś kapłan czy książka, która wywarła wielkie wrażenie; może przełomowe zdarzenie”. Przypomniał również kontekst historyczny i atmosferę społeczno-polityczną, w których przyszło pełnić posługę, m.in. rocznikowi ´63. - Byliśmy podsłuchiwani, nachodzeni, karani, zwłaszcza karami finansowymi za naszą pracę z młodzieżą, za organizowanie pielgrzymek, za wszelkie formy aktywności. Byliśmy opisywani w gazetach jako wrogowie Polski Ludowej. Po 23 latach odzyskania niepodległości, wielu wypina piersi po medale, uważając się za głównych bohaterów. Zapomina się, że jedyną instytucją, która od początku, zaraz po II wojnie stanęła w obronie wartości chrześcijańskich, a także wartości europejskich, był Kościół. To kapłani poprzez swoje niezliczone kazania, rekolekcje, spotkania z młodzieżą, lekcje katechezy prowadzone w niezmiernie trudnych warunkach, podtrzymywali polskość, chrześcijaństwo i europejski wymiar naszej kultury. O tym się zapomniało i Kościół znowu staje się chłopcem do bicia - mówił Ksiądz Arcybiskup.
Pod koniec uroczystej Mszy św. ks. kan. Stanisław Rojek, słowami maryjnego dziękczynienia wyraził swoje podziękowanie zwłaszcza wobec przebywającego w domu Ojca biskupa - konsekratora: - Pasterzu i ojcze, my tobie dzisiaj dziękujemy gorącymi synowskimi, kapłańskimi sercami. Oczekując tam, w domu Ojca, wyjdź po nas i zaprowadź przed tron Najwyższego Kapłana i pokaż nas, nie zawsze doskonałych, ale zawsze Chrystusowych! Ks. Rojek podkreślił, że polska ziemia jest matką kapłanów ku zdziwieniu całego świata i prosił Matkę Bożą Płaczącą, aby była Pośredniczką między kapłanami Jej Syna a Bogiem Żywym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu