W skrzynce na listy znalazłam folder zapraszający mnie - imiennie - na pielgrzymkę do Częstochowy. Taniutko - za zaledwie 20 zł. Zapisałam się i nawet namówiłam na wyjazd przyjaciółkę. Po drodze musiałam wziąć udział najpierw w przydługiej prezentacji garnków firmy X, która wyjazd sponsorowała, a potem w drugiej próbie namawiania na kupno, która odbyła się przy leśnym zajeździe. Przemiła pani w wieku mojej córki przekonała zarówno mnie, jak i większość pasażerów autokaru, że dzięki tym supernaczyniom ugotujemy zdrowe jedzenie dla całej rodziny. Gary kosztowały zawrotną kwotę, ale rozłożona na raty - wydała mi się raptem osiągalna. Rodzina mnie wyśmiała. Wnuczka przyniosła identycznie wyglądającą patelnię z pobliskiego dyskontu za 59 zł. Nie wiedziałam, co zrobić, żeby się z umowy wywinąć. Firma sprzedająca mieściła się na drugim końcu Polski, a gdy zadzwoniłam, powiedziano mi, że zawierałam umowę, będąc w pełni władz umysłowych, i nikt mnie nie zmuszał, więc nie ma powodu do wymówienia umowy. Okłamali mnie, ale o tym dowiedziałam się dużo później...
Z własnej woli?
Reklama
Już w 2010 r. Urząd Ochrony Praw Konsumenta ostrzegał przed tak organizowanymi pielgrzymkami. Podobnie ma się rzecz z innymi formami tzw. sprzedaży bezpośredniej. Możemy bowiem kupić zupełnie niepotrzebny, a kosztowny przedmiot, korzystając np. z zaproszenia do restauracji. Za samo przyjście oferują nam prezent od firmy - najczęściej dość tani. Na pokaz np. garnków czy superodkurzacza może nas zaprosić także sąsiadka, która za niewielką gratyfikację zgodziła się odstąpić swoje mieszkanie. Bywa, że sąsiadka proszona jest przez ową firmę o zaproszenie znajomych. I tak wpadamy w pułapkę towarzysko-komercyjną, z której czasami naprawdę trudno się wywinąć. W ten sposób zakupu dokonują, a potem żałują ludzie w różnym wieku i rozmaitych profesji. Pościel, która leczy reumatyzm i egzemę, fotele masujące zbolałe kręgosłupy, garnki gotujące zdrowe jadło, magnesy lecznicze, odkurzacze wysysające z otoczenia alergeny itd., itp... Sprzedawcy często wykorzystują element psychologiczny: produkt, który oferują, przyda się nie tylko nam. Posłuży całej rodzinie. Kupujemy więc za gotówkę albo na raty, podpisujemy weksle... Urząd Ochrony Konsumenta twierdzi, że 90 proc. z nas nie czyta umowy sprzedaży. Podpisujemy w ciemno, a potem, gdy wraca zdrowy rozsądek, okazuje się, że nas na zakup nie stać lub zwyczajnie przepłaciliśmy. Co wtedy zrobić?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Masz prawo się rozmyślić
Zawsze mamy 10 dni na odstąpienie od umowy. I nie musimy się tłumaczyć, dlaczego rezygnujemy z zakupu. Jeśli w trakcie dokonywania zakupu sprzedający nie daje nam na piśmie informacji o owym 10-dniowym prawie do odstąpienia od umowy, zyskujemy kolejne 3 miesiące na rezygnację.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zauważa jeszcze jedną prawidłowość - sprzedający często nie informują nas o prawie do zwrotu towaru czy rezygnacji z realizacji umowy w ciągu 10 dni od jej zawarcia. Albo mówią to półgębkiem. Dodatkowo - obciąża się nas nieuzasadnionymi opłatami za wypowiedzenie umowy, co jest niezgodne z prawem. Sprzedawca nie może zażądać od nas z powodu wypowiedzenia umowy ponoszenia żadnych kosztów. Tych 10 dni gwarantuje nam ustawa z 2 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny (Dz U z 2000 r. nr 22, poz. 271 z późn. zm.). Jest jeden warunek - prawa te przysługują konsumentom, którzy zawarli umowę poza lokalem przedsiębiorstwa. A właśnie z tego rodzaju umową mamy do czynienia w momencie zakupienia jakiegoś przedmiotu na pokazie, wycieczce, pielgrzymce czy nawet od akwizytora, który zaczepił nas na ulicy.
Jeśli decydujemy się na odstąpienie od umowy, trzeba wysłać sprzedającemu odpowiednie oświadczenie na piśmie. Takie oświadczenie najlepiej wysłać pod adresem siedziby firmy listem poleconym. Należy także pamiętać, że odstępując od umowy, musimy na własny koszt odesłać zakupiony towar. Firma ma natomiast obowiązek zwrócić nam zapłacone pieniądze najpóźniej w ciągu 14 dni od złożenia oświadczenia o odstąpieniu od umowy.
Może się jednak zdarzyć, że wysłanie pisma wymawiającego umowę nie wystarczy. Ponieważ czasem przesyłka wraca z adnotacją, że adresat nie odebrał przesyłki. W podobnej sytuacji albo przy jakichkolwiek problemach z wymówieniem umowy warto skontaktować się z najbliższym biurem Rzecznika Praw Konsumenta. Takie biura znajdują się w większości miast i miasteczek, najczęściej w starostwach powiatowych. Porady są bezpłatne. Można także zadzwonić do Federacji Konsumentów i Stowarzyszenia Konsumentów Polskich. Bezpłatne porady udzielane są również pod numerem telefonu 800-007-707. Jeśli czujemy się oszukani, naciągnięci lub po spokojnym przemyśleniu sprawy dochodzimy do wniosku, że nie stać nas na zakup - mamy prawo zrezygnować. Taką możliwość dają nam przepisy prawne - warto je znać.