Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Świętość nie jest sztuczną konstrukcją

Niedziela bielsko-żywiecka 43/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

święty

Archiwum

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF JURASZEK: - W tym roku po raz kolejny przechodziliście z relikwiami świętych ulicami Bielska-Białej. Skąd wziął się pomysł na tego typu inicjatywę?

Reklama

KS. PIOTR BĄCZEK: - To prawda, już po raz siódmy Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży naszej diecezji zorganizowało Korowód Świętych. Pamiętam, że w 2006 r. podczas pierwszego korowodu udało nam się zgromadzić na jednym ołtarzu 16 relikwii, teraz jest ich kilkakrotnie więcej. Skąd pomysł? Właściwie dojrzewał powoli. W znacznej mierze wynikł z obserwacji percepcji tematu świętości wśród młodych ludzi. Pamiętam taką lekcję w średniej szkole, gdy zapytałem uczniów, kto z obecnych na sali chce zostać świętym. Na dwadzieścia kilka osób rękę podniosło kilku. W takim razie, powiedziałem, gratuluję zdecydowanym, i mam nadzieję że spotkamy się w niebie, a co do reszty - bardzo mi przykro, bo dla nich niebo będzie zamknięte. Wobec tak postawionej sprawy ręce podnieśli wszyscy obecni w klasie.
Stało się dla mnie widoczne, że nie najlepiej funkcjonuje w nich pojęcie świętości. To jakiś sztywnym garnitur, zewnętrzna sztuczna konstrukcja, w którą ludzie muszą - z naciskiem na słowo „muszą”- się zmieścić, do której trzeba dać się wtłoczyć. Aby tak się stało, trzeba niejako zrezygnować z „normalności”, przeciętności, trzeba poniekąd przestać być człowiekiem i przyjąć jakąś „inną” formę bytu. Trudno mi powiedzieć, dlaczego tego typu myślenie zagnieździło się w umysłach wielu wierzących ludzi, szczególnie młodych.
Korowód Świętych w naszym zamyśle ma pokazać, że jest inaczej. Świętość jest propozycją dla każdego człowieka.

- Nie sposób przy tej okazji nie zapytać o Halloween, które próbuje się na różne sposoby wepchnąć w polską obyczajowość właśnie przy okazji naszych obchodów uroczystości Wszystkich Świętych. Czy Korowód Świętych stoi w opozycji do tego zjawiska?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- I tak i nie. Naszym celem nie było wywoływanie jakiejś polemiki z przejawami Halloween. Powiem tak: to nie jest nasza liga. Halloween nigdy nie będzie odpowiedzią na najgłębsze pytania człowieka o sens życia, o jego cel ostateczny, o najgłębsze motywacje ludzkich wyborów, moralności, dobra i zła. Bo trudno sobie wyobrazić, że w krytycznej sytuacji, w której możemy się przecież znaleźć z różnych przyczyn, będziemy szukali pomocy, siły wewnętrznej i zewnętrznej w maskach zombie, kościotrupach, w pustej wydrążonej dyni ze świeczką w środku. Dla przykładu, kiedy po terrorystycznym zamachu w 2001 r. runęły wieżowce WTC, w Ameryce nie odwoływano się do pustej dyni, ale szukano motywacji i wytrwania w religii. Nie dynia, ale złożone, może nawet załamane w modlitwie ręce, były treścią tamtych trudnych dla obywateli USA chwil.

- To prawda, ale istnieje przecież uzasadniona obawa przed rosnącą popularnością Halloween...

Reklama

Halloween w znacznej mierze jest świętem komercji. W najbardziej płytkiej warstwie chodzi w nim przede wszystkim o zarobienie pieniędzy. I o zabawę. Z tym zastrzeżeniem, że nie jest to zabawa niewinna. Wielu znawców tematu zwraca uwagę na jej pogańskie, okultystyczne, satanistyczne korzenie. Ponadto w grę wchodzi tu walka o kształt naszej obyczajowości, kultury, która musi się zmierzyć jakoś z rzeczywistością grobu, śmierci i przemijania. Wobec tak postawionej sprawy przypominanie o świętości życia chrześcijańskiego, o Bogu, który jest źródłem świętości, musi stanąć w opozycji do Halloween. Podkreślmy jednak, że Korowód Świętych jest bardziej promocją świętości, wpatrywaniem się w życie ludzi świętych niż myśleniem o zmarłych. W naszej chrześcijańskiej wierze mamy uroczystość Wszystkich Świętych - święto radosne, a po nim pochylamy się nad grobami naszych zmarłych i za ich dusze się modlimy. Korowód Świętych odnosi się do pierwszego dnia.
Obawa przed Halloween rzeczywiście jest uzasadniona. Promocja tego typu praktyk może skutkować przeniesieniem akcentów z szukania odpowiedzi na głębokie i ważne pytania w życiu ku ucieczce w bezmyślną zabawę. Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że często nawet w szkołach, dzieci uczy się o Halloween, a milczy się na temat uroczystości Wszystkich Świętych czy Dnia Zadusznego, to trzeba się martwić. To może zmieniać naszą kulturę, spłycać ją, banalizować, a co najważniejsze, może osłabiać wiarę młodego pokolenia. Stąd Korowód Świętych ma być przypomnieniem: świętość - to jest temat. Świętość jest atrakcyjna, ciekawa interesująca, piękna. I jest dla nas.

- Może wobec tego trzeba się także zastanowić, nad sposobem przekazu tego tematu?

- To prawda. Może o tym świadczyć przykład reakcji uczniów, który przytoczyłem na początku naszej rozmowy. Świętych trzeba niejako odbrązowić, zdjąć z piedestału i pokazać, że byli takimi samymi ludźmi jak my, że mieli swoje problemy, że żyli często w niełatwych czasach, trudniejszych społecznie i politycznie od czasów nam współczesnych.

- Jak dokonać tego odbrązowienia?

Reklama

- Trzeba przypominać nauczanie Kościoła o świętości, która swoje źródło ma w Bogu, a którą w życiu swoim ma zrealizować człowiek. I to się ciągle dokonuje. Kościół nie zmienił przecież nauczania w tej kwestii. Co więcej, w ostatnim czasie, głównie za przyczyną papieża Jana Pawła II i licznych kanonizacji, jakich dokonał, ten temat niejako mocniej rozkwitł. Życiorysy świętych, ich dzieła, coraz częściej z nie tak bardzo odległej przeszłości, zapalają współczesnych chrześcijan. To zresztą widać najlepiej właśnie na przykładzie beatyfikacji czy zapowiedzianej kanonizacji papieża Polaka. To jest świętość namacalna. Dla większości z nas to nie jest historia, tylko część naszego życia; spotkaliśmy świętego, żyliśmy w tym świecie razem ze świętym. Świętość ujawnia się w życiorysie znanego nam człowieka. Co więcej ten właśnie życiorys wyznacza nam cele, napomina nas, wzywa, zadaje pytania, zaprasza do wejścia na drogę zaufania Bogu i oddania Chrystusowi swojego życia. Jeszcze więcej: ten życiorys jest bardzo konkretnym komentarzem Ewangelii, jest Dobrą Nowiną przetłumaczoną na język czynów, myśli, słów. Patrząc na świętego, widzimy zrealizowaną, wcieloną w życie Ewangelię.

- Przy okazji organizowania Korowodu Świętych zwracaliście uwagę na życiorysy świętych, ale także przypominaliście tamte postaci poprzez stroje, w które przebierali się uczestnicy.

Reklama

- Tak. To jest ów drugi sposób promowania świętości. Zwróćmy uwagę na następujący fakt. W powszechnej świadomości uroczystość Wszystkich Świętych kojarzona jest z cmentarzem, z grobami, ze zmarłymi. Tymczasem najwłaściwszym miejscem celebracji tejże uroczystości powinna być świątynia, ołtarz i relikwie świętych. Cmentarz o tyle, o ile wierzymy, że leżą tam także zwyczajni, niewyniesieni do chwały ołtarzy święci - nasi rodzice, dziadkowie, ludzie nam nieznani. Bo z pewnością na cmentarzach spoczywają doczesne szczątki tysięcy, milionów świętych.
Warto zatem przy okazji Wszystkich Świętych zwrócić uwagę na radość tego święta. I tu jest może jakieś antidotum wobec lekkiej kultury zabawy Halloween. W średniowieczu, gdzie kult świętych był bardzo żywy, obok ściśle religijnego, teologicznego wydźwięku tego kultu mieliśmy przecież cały szereg elementów przyciągających ludzi do tematu świętości. Jeśli miasto miało świętego patrona, to organizowano na jego cześć nie tylko liturgię, modlitwę, ale także zabawę, jarmarki czy inne atrakcje. Do dziś przecież mamy słynny na całą Polskę Jarmark Dominikański w Gdańsku. Bliżej nas, w Kętach do liturgicznego wspomnienia św. Jana Kantego dopisują się także Festiwal Psalite Deo, mamy także Orszak Trzech Króli, coraz częstsze na ulicach polskich miast pochody ku czci świętych, czy ostanie przedsięwzięcie monumentalnego przedstawienia o św. Franciszku, na które zwrócił uwagę sam papież. Korowód Świętych ze swoją teatralną oprawą chce się w ten nurt także wpisać. Innymi słowy do treściwego pokarmu, jakim jest teologia świętości, do modlitwy za przyczyną świętych dodać trzeba nieco strawy lżejszej wyrażonej przez zabawę, teatr uliczny czy tego typu inicjatywy.

- Proszę zatem w skrócie powiedzieć czym według Księdza jest świętość.

- To trudne zadanie, bo świętość jest tak wielowymiarowa, jak wielowymiarowe jest życie człowieka. Można przecież mówić o tym, że świętość jest jakimś mistrzostwem wiary, można zastanawiać się nad wkładem świętych w rozwój cywilizacji, nad ich rolą w budowaniu lepszego świata, można powiedzieć że jest odbiciem Bożej świętości w sercu ludzkim, można podkreślać także moralny aspekt świętości. Tak właśnie pomyślany jest Korowód Świętych, by każdego roku zwracał uwagę na jeden z aspektów świętości.
Zatem w skrócie i obrazowo: to najlepszy, zindywidualizowany projekt życia każdego z nas, który do realizacji przygotował nam Pan Bóg i dał nam ku temu wszystkie narzędzia. To partytura, którą możemy zagrać i trzeba ją zagrać pięknie bo jest pochwałą samego Boga - Kompozytora i Dyrygenta. Gdy ją zagramy, ucieszy nas dźwięk naszego życia, da radość innym i uczyni świat lepszym. Dostaniemy także oklaski: od tych, którzy po nas przyjdą ale przede wszystkim od Tego, kto nas wymyślił i kocha słuchać jak gramy.

2013-10-24 09:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Jan, umiłowany uczeń Pana”

Jan Ewangelista to postać nieźle udokumentowana, zwłaszcza przez Ewangelistów, którzy wypowiadają się o Janie częściej niż na przykład o Piotrze. Pochodził Jan najprawdopodobniej z Betsajdy. Jego ojciec miał na imię Zebedusz i był z zawodu rybakiem, chyba dość zamożnym, skoro posiadał własną łódź rybacką. Matka miała najprawdopodobniej na imię Salome i to ona ośmieliła się prosić Jezusa, żeby jej synowie - bo Jan miał brata; był nim Jakub Starszy - zasiedli kiedyś w królestwie niebieskim po prawej i lewej stronie Jezusa (Mt 20, 20 n). Początkowo był Jan uczniem Jana Chrzciciela, ale z czasem - sam to opisuje - postanowił przyłączyć się do Jezusa (J 1, 35-51). Wydaje się jednak, że po krótkim pobycie u Jezusa jednak wrócił jeszcze do siebie i dopiero po niejakim czasie, na wyraźne wezwanie Jezusa, związał się z Nim na zawsze (Mt 4, 18-22; Mk 1, 14-20; Łk 5, 9-11). Należał, obok Piotra i Jakuba, do najściślejszego grona uczniów Jezusa. Tylko ci trzej byli świadkami zmartwychwstania córki Jaira (Mt 9, 23-26), tylko oni są z Jezusem w chwili Jego przemienienia na Górze Tabor (Mt 17, 1-8), oni też, choć nie najlepiej się wtedy spisali, byli w Ogrójcu, gdzie Jezus spędził noc na modlitwie (Mk 14, 33-34). Jan sam wyznaje również, że jest „umiłowanym uczniem” (J 19, 26; 21, 20), od niego dowiadujemy się także, iż w czasie Ostatniej Wieczerzy „spoczywał na piersiach Pana” (J 13, 25). Jest Jan pod krzyżem, na którym konał Jezus (J 19, 26), jako pierwszy spośród uczniów Jezusa znalazł się przy pustym grobie Jezusa (J 21, 20-23). Może jednak najbardziej znamienne jest to, że Jezus umierając całą ziemską przyszłość swojej Matki powierzył właśnie Janowi, oznajmiając mu równocześnie, że Bogurodzica jest także jego, Jana, Matką. Powiedział Jezus wyraźnie najpierw do Maryi: „Niewiasto, oto syn Twój” a potem do ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19, 26 n). Dla Jana było to jakby drugie jego powołanie. Przed kilku laty na wezwanie Jezusa stał się Jego uczniem, teraz otrzymuje powołanie na opiekuna Matki Jezusa. Bez wahania podjął się tego dzieła. „Od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie”. Kiedyś Józef z woli Bożej stał się opiekunem Syna Bożego i Jego Matki, Jan dostępuje jakby nawet jeszcze większego wyróżnienia. Zostaje nie tylko opiekunem, ale nawet synem Bogurodzicy. Tak więc już po śmierci Jezusa zacieśniły się jeszcze bardziej więzy między Nim i Jego umiłowanym uczniem. Nie są znane powody, dobrych, jakby przyjacielskich układów Jana z najwyższym arcykapłanem, do którego domu nie tylko sam przedostał się bez trudności, ale wprowadził tam także Piotra (J 18, 15-16). Któryś z Ojców Kościoła utrzymywał, że był Jan - być może wspólnie z ojcem i bratem - dostawcą ryb na stół arcykapłana, co tłumaczyłoby swoistą zażyłość z najwyższą i nie tylko duchowną władzą Jerozolimy. Jest Jan nazwany „synem gromu”. Może, dlatego, że kiedy mieszkańcy Samarii nie pozwalali Jezusowi, gdy zmierzał do Jerozolimy przejść przez ich krainę, właśnie Jan zaproponował, żeby Jezus sprowadził z nieba ogień, jak grom na niegościnnych Samarytan (Łk 9, 51-56; Mk 3, 17). Godne uwagi są związki Jana Ewangelisty z Piotrem. W Ewangeliach Jan jest wymieniany zazwyczaj zaraz po Piotrze. W Dziejach Apostolskich razem z Piotrem przebywa na modlitwie w świątyni jerozolimskiej (3, 1-4; 13-21), razem udzielają sakramentu bierzmowania (Dz 8, 14-17), razem przebywają w więzieniu (4, 1-24). Jest Jan, jak wiadomo, autorem jednej z czterech Ewangelii. Dlatego nazywa się ewangelistą. Otóż Ewangelia ta posiada kilka godnych uwagi odrębności w stosunku do trzech Ewangelii synoptycznych. I tak na przykład tylko Jan opisuje gody w Kanie Galilejskiej (2, 1-12). W ziemskiej biografii Jezusa wydarzenie to zajmuje bardzo znaczące miejsce. Wtedy to bowiem, właśnie w Kanie Galilejskiej, dokonał Jezus pierwszego cudu. Był to niejako sygnał, w czyim imieniu będzie Jezus występował i jakie to moce nadprzyrodzone będzie miał do dyspozycji. Uznał też Jan za właściwe wspomnieć o obecności na tych godach Maryi i o swoistym Jej udziale w dokonaniu się pierwszego cudu. Kilka szczegółów z czwartej Ewangelii wskazuje na to, że Jana Ewangelistę można uważać za jednego z pierwszych czcicieli Bogurodzicy. Jest Jan nie mniej niż Łukasz ewangelistą maryjnym. Jest także Jan jako autor czwartej Ewangelii teologiem Eucharystii. To on i tylko on utrwala w swej Ewangelii Mowę eucharystyczną Jezusa (6, 22-71). Jest Jan ponadto ewangelistą szczególnego zatroskania o uczniów Jezusa. Piękna Modlitwa arcykapłańska Jezusa znajduje się tylko w Ewangelii Jana (17, 1-26). A jest to modlitwa prawie wyłącznie w intencjach uczniów Jezusa. Jest wreszcie Jan największym wśród ewangelistów piewcą miłości, przede wszystkim Bożej miłości do całego rodzaju ludzkiego, ale także tej oczekiwanej przez Boga naszej miłości do Niego samego i do naszych braci. Kierowane do nas wszystkich zachęty do okazywania sobie nawzajem miłości pojawiają się w pismach Jana najczęściej. Jan też nazywa Boga miłością (1 J 2, 16). Z Apokalipsy zdaje się wynikać, że był Jan Ewangelista przełożonym takich kościołów w Azji Mniejszej jak Efez, Smyrna, Pergamon, Tiatyra, Sardes, Filadelfia i Laodycea. Spędziwszy ostatnich kilka lat swego życia jako wygnaniec na wyspie Patmos, zmarł Jan w Efezie - ok. 100 r. - gdzie, jak się już wspomniało, był przedtem biskupem tamtejszego Kościoła. Przynajmniej dwu spośród najstarszych Ojców Kościoła - to znaczy Polikarp i Papiasz - uważa się za uczniów Jana Ewangelisty. Orzeł jako znak czwartego Ewangelisty ma symbolizować wzniosłość i lotność jego myśli. W tradycji chrześcijańskiej Jan Ewangelista - mimo, że tylko on jest nazywany „Uczniem umiłowanym” - „nie wytrzymuje jednak konkurencji” ze swym pierwszym, czyli Janem Chrzcicielem. Zdecydowana większość Janów przyznaje się nie do Ewangelisty, lecz do Chrzciciela. Nie wiem, czy w całej metropolii warszawskiej jest choć jeden kościół pod wezwaniem Jana Ewangelisty. W kalendarzu liturgicznym Chrzciciel też góruje nad Ewangelistą; podczas gdy drugi ma tylko jedno swoje święto (27 XII), pierwszego obchodzimy uroczystość narodzin (24 VI) oraz wspomnienie jego męczeńskiej śmierci (29 VIII). Być może, iż taki stan rzeczy to rezultat pochwały, jaką sam Zbawiciel obdarzył Jana Chrzciciela oświadczając, że wśród narodzonych z niewiasty nie ma większego od Jana Chrzciciela (Mt 11, 11). W niektórych kościołach, po Mszy św., dnia 27 grudnia po dzień dzisiejszy podaje się wiernym poświęcone wino do picia. Co ma wspólnego ten zwyczaj z biografią Jana Ewangelisty? Otóż wedle starochrześcijańskiego podania Jan został uwięziony w Rzymie przez cesarza Domicjana, który postanowił zgładzić Apostoła przez podanie mu do wypicia zatrutego wina. Jan nie zawahał się, uczynił nad winem znak krzyża świętego i wypił je. Napój wcale mu nie zaszkodził. Takie to właściwości cudowno-terapeutyczne ma posiadać wino otrzymywane przez wiernych w święto Jana Ewangelisty.
CZYTAJ DALEJ

Trzy osoby zginęły po ataku na chrześcijańską szkołę

2024-12-17 14:28

[ TEMATY ]

atak

chrześcijańska szkoła

Madison

Wisconsin

PAP/EPA

Atak na chrześcijańską szkołę w Wisconsin

Atak na chrześcijańską szkołę w Wisconsin

Co najmniej trzy osoby zginęły w poniedziałek w ataku w chrześcijańskiej szkole w stanie Wisconsin w USA. Według informacji policji w Abundant Life Christian School w Madison 15-letnia dziewczyna zabiła nauczyciela, kolegę z klasy i w końcu samą siebie. Sześć innych osób zostało przewiezionych do pobliskich szpitali z obrażeniami zagrażającymi życiu. Policja nie ujawniła jeszcze żadnych szczegółów na temat możliwych motywów napastniczki.

Gubernator Wisconsin, Tony Evers przekazał wyrazy współczucia. - Modlimy się za dzieci, nauczycieli i całą społeczność Abundant Life, czekając na więcej informacji. Jesteśmy wdzięczni pierwszym ratownikom za szybką reakcję - powiedział.
CZYTAJ DALEJ

Bezdomni modlą się za Franciszka w dniu jego 88. urodzin

2024-12-17 16:36

[ TEMATY ]

bezdomni

modlitwa za papieża

88. urodziny

Adobe Stock

Grupa młodzieży z Ruchu Pracowników Chrześcijańskich (MCL) w Rzymie, która pomaga bezdomnym, postanowiła zorganizować 17 grudnia chwilę modlitwy w intencji papieża Franciszka wraz z wieloma osobami żyjącymi na ulicach.

Wolontariusze z Ruchu Pracowników Chrześcijańskich mają stały kontakt z ludźmi żyjącymi na ulicy w stolicy Włoch, także obok Watykanu, bowiem prowadzą na ulicach Rzymu akcję wsparcia bezdomnych pod hasłem „Ewangelia na ulicy, MCL obok bezdomnych”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję