Centrum Kijowa w kłębach czarnego dymu, płoną domy, samochody, opony. Tysiące ludzi walczy na barykadach Euromajdanu, są ofiary śmiertelne, setki rannych… Ciało zakatowanego na śmierć aktywisty protestów antyrządowych Jurija Werbickiego odnaleziono w pobliżu wsi w okolicach stolicy Ukrainy. Został porwany wcześniej przez nieznanych sprawców z jednego ze szpitali. Zdaniem opozycji, „tituszkowie”, czyli dresiarze działający na zlecenie władz, opłaceni i przywiezieni do Kijowa z prowincji, prowokują konflikty między milicją a uczestnikami protestów. Ale i oddziały tzw. Samoobrony Majdanu nie próżnują: budują barykady, rzucają petardy, koktajle Mołotowa, walczą, czym się da. Widać, że skala przemocy wymyka się spod kontroli zarówno władzy, jak i opozycji.
Reklama
Czy uda się Witalijowi Kliczce zachęcić żołnierzy Berkutu do przejścia na stronę demonstrantów? Lider UDAR-u przekonuje ich, że po drugiej stronie barykady stoją tacy sami ludzie jak oni. Zapewnia, że zagwarantuje im amnestię za dotychczasową działalność. Podobnie apeluje do oddziałów milicji była ukraińska premier Julia Tymoszenko, która przebywa w szpitalu więziennym w Charkowie. Deputowani opozycji do ukraińskiego parlamentu ogłosili, że powołują Radę Narodową Ukrainy i oświadczyli, że „tylko władza narodu może powstrzymać rozlew krwi”. Ich celem jest przygotowanie ogólnokrajowego głosowania, aby w sposób konstytucyjny odsunąć od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
A co na to prezydent? Twierdzi, podobnie jak onegdaj gen. Wojciech Jaruzelski, że „pokojowe protesty przeradzają się w masowe burdy”, a te zagrażają bezpieczeństwu państwa. Zapowiedział, że będzie korzystał „ze wszystkich prawnych oraz innych przewidzianych ustawami metod, by zagwarantować spokój społeczny i bezpieczeństwo”. Sekundują mu: premier, prokurator generalny, ministrowie… Twierdzą oni, że działania opozycji to „zbrodnia przeciwko państwu”. Premier Ukrainy Mykoła Azarow, przebywający na szczycie ekonomicznym w Davos, powiedział, że władza opowiada się za konstruktywnym dialogiem z opozycją, ale jak dodał: „Władze nie zgadzają się na jakiekolwiek ultimatum ze strony opozycji”.
Reklama
Głos zabrała Rosja. Sekretarz prasowy Władimira Putina oświadczył, że „Rosja i Ukraina to dwa bratnie kraje, dlatego Moskwa z ogromną uwagą i niepokojem, a niekiedy z bólem, przygląda się temu, co dzieje się w Kijowie”. Szef dyplomacji Siergiej Ławrow wezwał wszystkie strony „do rozwiązywania problemów na drodze dialogu, w ramach konstytucji Ukrainy”. Jednocześnie zarzucił UE ingerowanie w sytuację na Ukrainie, a jako przykład wymienił wizyty polityków europejskich z państw UE na Majdanie. Rosja według zapewnień Ławrowa pozostaje neutralna w sprawie Ukrainy, gdyż nie chce „dolewać oliwy do płonącego tam ognia”, ale gotowa jest na zaproszenie stron konfliktu pośredniczyć w jego uregulowaniu. Jako prowokacyjne określił coraz częstsze rozważania na temat możliwego rozpadu Ukrainy. Tymczasem do rozpadu Ukrainy nawołuje lider nacjonalistycznej, prokremlowskiej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimir Żyrinowski, który oświadczył: „Dopóki Ukraina nie zostanie podzielona, dopóty będzie tam trwała rzeź”.
Zachód dopiero rozważa, jak postąpić. Szef Komisji Europejskiej José Barroso nie wykluczył podjęcia przez UE działań wobec Ukrainy. Departament Stanu USA potępił eskalację przemocy w Kijowie, obarczając odpowiedzialnością głównie władze Ukrainy. W Warszawie zebrała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Podczas gdy w Brukseli, Warszawie czy Waszyngtonie padają apele o opamiętanie, wyrażane są słowa zaniepokojenia, zwołuje się konferencje, rozważa sankcje… na Ukrainie specjalne jednostki milicji, a wśród nich snajperzy Berkutu, koncentrują siły, zajmują dogodne pozycje, aby pójść na całość. A w międzyczasie strzelają do dziennikarzy, do manifestujących...
Reklama
Jeszcze tlą się marzenia o pokojowych rozmowach, o „okrągłym stole”, choć prezydent Wiktor Janukowycz, zamiast „do Europy”, pokazuje narodowi ukraińskiemu bardziej „właściwszy” kierunek do Moskwy. Jak sądzę, obydwaj z prezydentem Władimirem Putinem liczą na wariant: Jaruzelski 1981. A historia jest dość pouczająca: Wiktor Janukowycz liczy, że po szybkiej i brutalnej pacyfikacji protestów w Kijowie rozprawi się z całą opozycją polityczną w kraju. Następnie dobierze sobie niektórych byłych opozycjonistów do współrządzenia, podrzuci im tekę premiera, a dla siebie zatrzyma prezydenturę. Po latach, będąc już na zasłużonej emeryturze, będzie, za wybór „mniejszego zła”, brylował na salonach jako człowiek honoru.
U sąsiadów mamy powtórkę grudnia 1981 r., wyrasta nam Białoruś, czyli kolejna enklawa realizacji rosyjskich celów militarnych, politycznych i ekonomicznych, a my nawet nie pomyśleliśmy o tym, że trzeba będzie się przygotować na przyjęcie z Ukrainy wielkich grup uciekinierów czy emigrantów politycznych. Od 2010 r. nie prowadzimy polityki na Wschodzie, nie musimy, skoro zdaliśmy się we wszystkim na Moskwę.
* * *
Czesław Ryszka
Pisarz i polityk, publicysta „Niedzieli”, poseł AWS w latach 1997 2001, w latach 2005-11 senator RP;
www.ryszka.com