KRZYSZTOF KUNERT: W Wielkim Poście wpatrujemy się w Krzyż i Mękę Chrystusa. Pasja obecna jest także mocno w całym roku liturgicznym. Ale czy życia chrześcijanina nie powinno kształtować całe wydarzenie Chrystusa?
KS. JANUSZ CZARNY: Paschalni czy pasyjni? Z pewnością nie można tego rozdzielać. W niektórych kulturach religijnych jest tak, że akcentuje się pasyjność: mękę Jezusa Chrystusa, Jego śmierć na krzyżu. Cały Wielki Piątek jest tam niezwykle mocno celebrowany. Tymczasem sądzę, że te akcenty powinny być rozłożone równomiernie, a nawet z naciskiem na paschalność, jeżeli rozumiemy przez to poranek Zmartwychwstania. Ale to także będzie zawężenie, bo paschalność zawiera w sobie pasyjność. Nie ma paschy bez pasji. Nawet jeśli myślą wrócimy do tej pierwszej paschy, prawzoru, paschy wyjścia z Egiptu, paschy przejścia przez Morze Czerwone, to tam też nie obeszło się bez krwi baranka. Krwią oznaczano drzwi mieszkań Żydów, krew obmywała, chroniła, krwią kropiono lud na oczyszczenia z grzechów. Ciągle przewija się wątek krwi przelanej.
Ale czy krew jest celem samym w sobie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Chrystus przez Mękę i Krzyż odkupił człowieka, natomiast Zmartwychwstanie jest jakby tą ostateczną pieczęcią, potwierdzeniem Jego zwycięstwa, a tym samym naszego odkupienia. Gdyby odciąć te rzeczywistości i pozostać tylko na gruncie pasyjności, to ciągle będziemy bez mocnego fundamentu wiary. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara. Owszem, dokonałby pewnego wielkiego rytuału przelania krwi na Krzyżu, ale to by nie miało ciągu dalszego. Bo co w istocie oznacza pascha? To przejście z doliny nieszczęścia do krainy szczęścia. To jest czas przejścia ze śmierci do życia.
A gdyby droga Chrystusa zatrzymała się na Golgocie?
Krzyż byłby wówczas znakiem klęski, a nie zwycięstwa. W tym sensie znakiem klęski, że znowu pojawił się bardzo szlachetny człowiek, który chciał zmienić świat, który chciał aby ten świat był lepszy. I który poniósł klęskę. Takich ludzi było bardzo wielu w historii. Często wspominamy ich, nawet jako bohaterów całej ludzkości. Owszem, często tak przelana krew daje asumpt dla jakiś zdecydowanych postaw, taka krew umacnia, ale nigdy nie daje pewności odkupienia i nie stanie się źródłem zbawienia.
Dlaczego?
Dlatego, że cała narracja Startego Testamentu wskazywała na Krzyż i na ten moment krwawej ofiary. Bez krwi, mówiąc trywialnie, tu się nie mogło obejść. A zatem pasja jest wbudowana integralnie w wydarzenie paschalne. Na tym polegała pascha, że oczyszczenia i siły szukano we krwi baranka paschalnego. Natomiast zapowiedź Jana Chrzciciela znad Jordanu „oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”, już wyraźnie wskazuje na charakter i kulminację misji Jezusa Chrystusa, misji Syna Bożego, który po to przyjął ludzkie ciało, aby dokonać krwawej ofiary. Natomiast Zmartwychwstanie jest z jednej strony dalszym ciągiem, ale przede wszystkim jest potwierdzeniem tego, że się dokonało…
No i szczytem misji.
Reklama
Jeszcze raz wróćmy do św. Pawła. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara. Bo czego tak naprawdę miałaby dotyczyć? A tymczasem Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest mocnym potwierdzeniem, że odkupienie dokonał prawdziwy Baranek Boży. A rolą Baranka, tego zwierzęcia ofiarnego, było przelanie krwi. Zwłaszcza, że Jezus umierał na Krzyżu w godzinie, św. Jan na to wskazuje, w której w świątyni zabijano baranka.
Jak przekłada się wydarzenie Zmartwychwstania na duchowość chrześcijańską?
Przede wszystkim duchowość chrześcijańską kształtuje krzyż, ale nie jako cel sam w sobie, ale środek, którym idzie się do celu. Św. Teresa Benedykta od Krzyża, wrocławianka Edyta Stein zapisała, że krzyż nie jest celem samym w sobie, że krzyż wznosi się w górę, wskazuje na niebo.
Ale co zmartwychwstanie oznacza dla zwykłego człowieka? Czy ono oznacza przemianę ludzkiego losu?
Najbardziej dosadnie można to określić w ten sposób, że Zmartwychwstanie Chrystusa nadaje sens ludzkiemu życiu. Gdyby On nie zmartwychwstał nasze życie byłoby kompletnie bez sensu. Bo właściwie po co by było? W Zmartwychwstanie Chrystusa wpisane jest nasze zmartwychwstanie. My po to się rodzimy stworzył nas Bóg z miłości i pragnie dla nas szczęścia aby dojść kiedyś do zmartwychwstania.
Jakie wnioski natury antropologicznej możemy wysnuć z wydarzenia Zmartwychwstania?
Reklama
Chodzi przede wszystkim o cel i przeznaczenie człowieka. Czasami modlimy się o życie wieczne dla siebie i innych, ale pamiętajmy, że de facto, już jesteśmy nieśmiertelni. Dlatego jeśli modlić się, to o szczęśliwe życie wieczne. Jest kwestią naszych wyborów, czy nasze życie będzie szczęśliwe, czy nie, ale, że ono będzie, to po Zmartwychwstaniu Jezusa, nie ma wątpliwości.
Nowy Testament bardzo dużo mówi o nowym człowieku. Kim jest nowy człowiek i jaki ma to związek ze Zmartwychwstaniem Chrystusa?
Związek jest ścisły. Chodziło bowiem o odkupienie win, czyli jakąś korektę grzechu pierworodnego, który zaistniał z powodu człowieka. To ten grzech jest dramatem człowieka, zerwanie jedności między ludźmi a przyrodą, pomiędzy samymi ludźmi. Ale kto wie, czy najbardziej bolesny dramat nie zaistniał we wnętrzu samego człowieka. Dezintegracji zupełnej uległo, to co było harmonią wynikającą z Bożego planu. Rozum, wolna wola, emocje to wszystko w momencie grzechu pierworodnego uległo strzaskaniu. Odkupienie jest korektą tego fatalnego wydarzenia, natomiast zbawienie jest zaaplikowaniem tego odkupienia do siebie. I tu są środki zbawienia, sakramenty, które swoją moc czerpią z Krzyża. Tam się narodziły. I teraz już ode mnie zależy, czy sięgnę po te owoce Krzyża czy nie, czy sięgnę po zbawienie czy nie. Chrystus na Krzyżu dokonał odkupienia całej ludzkości. On ciągle zbawia, ale człowiek ciągle ma niestety tę moc, aby od siebie odepchnąć zbawienie, które jest w Nim.
To jest też przejście z niewoli do wolności? Ku wolności wyswobodził nas przecież Chrystus powiedział św. Paweł. O jakiej wolności on mówił?
Reklama
To wolność czynienia dobra, wolność, w której człowiek się realizuje. Bo współczesne zdefiniowania wolności: „wolność od” czy „wolność do”, to wszystko jest mało precyzyjne. Bo człowiek jest wolny tylko w obrębie prawdy o dobru, jest wolny wtedy, kiedy wybiera dobro. Z chwilą, kiedy wybiera zło owszem jest to akt wolnej woli ale tym samym człowiek popada w niewolę.
To jest też wyzwolenie od lęku, który towarzyszy nam przed śmiercią?
Lęk przed śmiercią cały czas towarzyszy człowiekowi. Chrystus daje konkretny lek na ten lęk w postaci swojego Zmartwychwstania.
Nowy Testament mówi, że dzięki Chrystusowi jesteśmy wolni, że staliśmy się dziećmi Bożymi. A jeśli jesteśmy dziećmi Boga, to kim my właściwie jesteśmy?
To jesteśmy dziedzicami tego, co u zarania Bóg przewidział dla człowieka. To jest powrót do stanu dziedzictwa sprzed udanego kuszenia diabła. Jest taki moment w Ewangelii, gdzie Chrystus mówi, że przyjdzie powtórnie i weźmie nas ze sobą, abyśmy byli tam, gdzie On jest. Czyli abyśmy byli w całej pełni dziedzicami boskości.
Przecież to jest wielkie dowartościowanie człowieka…
Całe wydarzenie Chrystusa bardzo nas dowartościowuje. Wpierw takim momentem było Wcielenie, czyli podkreślenie człowieczeństwa, a potem właśnie Zmartwychwstanie.
Przełóżmy to na codzienne życie. Dlaczego zatem katolicy są w ciągłej defensywie? Czy czasem nie brak nam dynamizmu Zmartwychwstania?
Zdecydowanie tego nam brak, chociaż z drugiej strony obraz katoli np. w mediach jest bardzo skrzywiony, sztucznie generowany i jest to jakaś próba zapędzenia chrześcijaństwa w zaścianek. Ktoś go konstruuje dla jakiegoś celu, dla jakiegoś planu społecznego, pewnie chodzi o tzw. rząd dusz. Współczesny mainstream oczekuje od Kościoła dostosowania się do świata. Tymczasem Kościół, w którym jest Ewangelia, ma ten świat przemieniać. I jest tu potrzebna jedna świadomość to my jesteśmy elitą tego świata, to my jesteśmy jego siłą postępową. Właśnie z tego tytułu, że Jezus Chrystus Zmartwychwstał.
Jeden z ostatnich wywiadów ze śp. ks. Januszem Czarnym, nagrany w Radiu Rodzina