Reklama

Świat

Świętość budował na drobnostkach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ARTUR STELMASIAK: – Czy pamięta Pan swojego wuja Jana XXIII?

MARCO RONCALLI: – On był bratem mojego dziadka. Gdy umarł, byłem małym dzieckiem. Znam go z przekazów rodzinnych, pamiątkowych zdjęć. Później jako dorastający chłopak i dorosły mężczyzna bardzo wiele czytałem na jego temat. Spotykałem się też z ludźmi, którzy go znali. Jednak osobiste wspomnienia mam bardzo mgliste.

– Pewnie wybór Jana XXIII był wielkim wydarzeniem dla wszystkich jego bliskich i rodzinnego Bergamo. Czy życie rodziny Roncallich zmieniło się?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Poza sporym zamieszaniem spowodowanym przez dziennikarzy i pielgrzymów, praktycznie nic się nie zmieniło. Mój dziadek do końca swoich dni pracował jako rolnik.

– Jak rodzina przygotowywała się do kanonizacji?

– Przeżywamy tę tandemową kanonizację. Przygotowywaliśmy się w rodzinie, parafii i we wspólnocie. Jednak przyzwyczailiśmy się już do tej myśli, bo przecież już od 14 lat wuj jest błogosławionym.

Reklama

– Miał być Papieżem krótkowzrocznym, przejściowym i tylko na chwilę. A jakim się okazał?

– On od razu powiedział, że ma ważny program dla Kościoła. Ten program wykraczał poza życie samego Papieża. Sobór Watykański II dał wielką siłę Kościołowi, która jest świadectwem dalekowzroczności Jana XXIII. Dlatego też dziś wiele osób przyznaje, że był prorokiem swoich czasów.

– Czy na tym polegała jego świętość?

– On był świętym od drobnostek, czyli małych, drobnych kroków. Kiedyś zapisał, że świętość świętych nie polega na rzeczach spektakularnych, ale takich, które w oczach świata wydają się drobnostką. Jego świętość budowana była właśnie na drobnostkach dnia codziennego, a później rosła razem z nim. Można powiedzieć, że dostosowywała się do zadań, które Pan Bóg przed nim stawiał. Był świętym klerykiem, księdzem, dyplomatą, patriarchą Wenecji, aż w końcu został świętym Papieżem. Zawsze był tym samym człowiekiem, który ze wszystkich sił starał się być świętym.

– Nieźle mu wyszło.

– (Śmiech). Był świętym, który zawsze zachowywał dystans do siebie i miał wielkie poczucie humoru.

– Jaki był stosunek Jana XXIII do Polski i Polaków?

– Zawsze z szacunkiem i wielkim uznaniem mówił o Polsce. Gdy w 1939 r. był watykańskim dyplomatą w Turcji, we wrześniu wysłał list do ambasadora Polski. Napisał, że choć jego zadaniem jako dyplomaty jest trzymanie się z dala od polityki, to jednak dziś płacze nad Polską, która jest umęczona i zabita. Pochyla się nad wielkim, katolickim narodem, który znów popadł w niewolę. Gdy w 1963 r. kard. Stefan Wyszyński miał odwiedzić ciężko chorego Papieża, współpracownicy odradzali tę audiencję ze względu na jego zdrowie. Jan XXIII odpowiedział wtedy, że z Wyszyńskim spotka się nawet, gdyby miał umrzeć. Dodał nawet, że w towarzystwie Prymasa byłaby to piękna śmierć.

– Jaki stosunek miał Jan XXIII do komunizmu?

– Odpowiedź jest bardzo złożona. Angelo Roncalli mówił i pisał o komunizmie bardzo negatywnie. O ile przyjął na audiencji córkę i zięcia Chruszczowa, to mocno odcinał się od poczynań samych komunistów. Wiele decyzji samego Chruszczowa nazywał despotycznymi, rodem z najgorszych carskich czasów. Dlatego też potępiał komunizm jako zły, ateistyczny system, ale nigdy nie pogardzał komunistami. We wszystkich ludziach widział bliźniego, z każdym chciał prowadzić dialog. Nawet teraz, gdy rozmawiamy o jego świętości, nie będę negował problemów, które pojawiały się przecież za jego życia. Jasne jest, że Jan XXIII był atakowany za to, że przyjął na audiencji córkę Chruszczowa. Niektórzy twierdzą, że miało to później wpływ na lepszy wynik wyborczy partii komunistycznych we Włoszech.

– Szacuje się, że abp Roncalli, gdy podczas wojny był dyplomatą w Turcji, uratował 25-30 tys. Żydów. Dlaczego do tej pory nie ma swojego drzewka w Yad Vashem?

– To bardzo dobre pytanie. Ja też często je sobie zadaję. Wydaje mi się, że uhonorowanie Angela Roncallego nie pasuje do ich strategii. Proszę pamiętać, że w Turcji był przedstawicielem Stolicy Apostolskiej. Ratował więc Żydów za wiedzą i aprobatą Piusa XII. Gdyby Yad Vashem odznaczyło Jana XXIII, runęłaby ich cała koncepcja „złego i antysemickiego” Piusa XII. W tym sensie Roncalli jest ofiarą szerszej polityki historycznej Izraela.

– W przyszłym roku upłynie 50 lat od zakończenia Soboru Watykańskiego II, kiedy to Kościół otworzył się na dialog z innymi wyznaniami. Czy Jan XXIII jest dziś zadowolony z naszych ekumenicznych postępów?

– On był realistą i prostym chłopem. Wiedział więc, że po wiośnie jest lato, jesień, a później zima. Wiedział więc, że po czasie ochłodzenia relacji przyjdzie czas ich ocieplenia. Kościół także ma swój rytm. Gdy ziarno ekumeniczne zostało już posiane, to przyjdzie także czas na zbieranie plonów.

Książka „Papież Jan Święty” Marco Roncallego wprowadza czytelnika w rzeczywistość Kościoła targanego wydarzeniami, które wstrząsnęły całym ówczesnym światem. To zarazem historia „Dobrego Papieża Jana”, którego Bóg postawił w wielu miejscach, gdzie należało bronić człowieka, wiary i Kościoła. Kanonizacja Jana XXIII jest uznaniem jego drogi do świętości, którą podjął już jako kleryk i przez całe życie pieczołowicie realizował. Papieska biografia jest syntezą studiów, poszukiwań i setek rozmów Marco Roncallego, który jest wnukiem rodzonego brata Jana XXIII. Najnowsza publikacja – jak mówi sam autor – jest „ekstraktem” z tego, co w życiu świętego Papieża było najważniejsze. (as)

„Papież Jan Święty”, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 2014, s. 184

2014-04-22 14:51

Ocena: +11 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

We Wrocławiu stoi jeden z ośmiu na świecie pomników Jana XXIII

We Wrocławiu przy ul. św. Marcina stoi jeden z ośmiu na świecie pomników upamiętniających papieża Jana XXIII Monument stojący w stolicy Dolnego Śląska obok tych z Rzymu i Stambułu należy do najokazalszych. Inicjator zwołania Soboru Watykańskiego II zostanie kanonizowany 27 kwietnia, wraz Janem Pawłem II.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Wielkopolskie lekcje pokory

2024-05-05 13:08

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Jeżdżąc teraz intensywnie po Wielkopolsce zawsze znajduję czas, aby choć na chwilę w różnych miejscowościach znaleźć się tam, gdzie czas płynie inaczej, bo w rytmie wieczności. Katolickie świątynie: niektóre jeszcze z zachowanymi elementami architektury romańskiej czy gotyckiej, inne pamiętające czasy baroku, wreszcie niektóre budowane w wieku XIX i później.

Jednak połączone, powiem niezwykłym w tym miejscu językiem matematycznym: „wspólnym mianownikiem”. Przybywają tu ludzie bardzo bogaci i niezamożni, bardzo wiekowi i na ramionach rodziców, ludzie „różnych stanów” jakby to powiedziano w I Rzeczypospolitej czy też „różnych klas” ,jakby to ujęli „marksiści”. I są tu razem. Być może, a nawet prawie na pewno jest to jedyne miejsce, gdzie mogą spotkać się i być wspólnotą bez uprzedzeń, zawiści, negatywnych emocji. Czy idealizuję? Chyba nie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję