Reklama

Wiadomości

Łatwiej odebrać dzieci rodzinie biologicznej niż zastępczej

Niedziela Ogólnopolska 23/2014, str. 44-45

[ TEMATY ]

rodzina

społeczeństwo

rodzice

ARCHIWUM RODZINNE

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MATEUSZ WYRWICH: – Dlaczego Fundacja Rzecznik Praw Rodziców zajmuje się działaniem na rzecz praw rodziców?

ALEKSANDRA JANUSZEWICZ: – Fundacja wyrosła z akcji Ratuj Maluchy – ruchu społecznego rodziców sprzeciwiających się obowiązkowemu wysyłaniu sześciolatków do szkół. Szybko stało się dla nas jasne, że jako rodzice potrzebujemy silnej reprezentacji w przestrzeni publicznej, nie tylko w odniesieniu do edukacji. Choć jesteśmy najliczniejszą grupą społeczną, nasze prawa są często lekceważone. Dlatego staramy się wpływać na tworzenie przepisów korzystniejszych dla rodzin. Prowadzimy też poradnictwo obywatelskie dla rodziców starających się egzekwować swoje prawa. Kiedy do Fundacji Rzecznik Praw Rodziców zgłosili się kolejni rodzice zagrożeni odebraniem dzieci z powodu trudnej sytuacji bytowej, powstał pomysł stworzenia nowej inicjatywy. Na początku 2013 r. założyliśmy Telefon Wsparcia Rodziców dla osób zagrożonych odebraniem dzieci i tych, którym dzieci zostały już odebrane. Zajmujemy się w nim również innymi problemami rodzin, które doświadczają różnych trudności w kontaktach z instytucjami. Rodzice, zgłaszając swoje problemy w urzędach, często spotykają się z niezrozumieniem. Do dnia dzisiejszego nasza Fundacja wsparła ok. 400 rodzin. Dzięki naszej pomocy rodzice uniknęli odebrania im dzieci bądź odzyskali dzieci znajdujące się w pieczy zastępczej. Dostarczamy rodzicom informacji na temat ich sytuacji prawnej, procedur, uprawnień urzędników. Radzimy, jakie kroki najlepiej podjąć w danej sytuacji. Ale prawda jest taka, że to, co robimy, powinny wykonywać urzędy i instytucje państwowe. Niestety, one nie wykonują swoich obowiązków w sposób efektywny, choćby Rzecznik Praw Dziecka czy Rzecznik Praw Obywatelskich, mający bardzo sformalizowany sposób działania. Zdarza się, że zgłaszają się do nas rodzice, którzy mówią: „Byliśmy już wszędzie. Pisaliśmy już wszędzie. Nikt nie zajął się naszą sprawą tak, by nam faktycznie pomóc”.

– Coraz częściej zaczyna pojawiać się problem odbierania rodzicom dzieci. Dlaczego tak się dzieje?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Jest to skutek wadliwej Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Założenia ustawodawcy nie działają dobrze w rzeczywistości... Ustawa miała pomóc ofiarom przemocy, jednak skutek okazał się odwrotny, co potwierdza kontrola NIK z ubiegłego roku. Nasz Telefon zajmuje się przypadkami, gdy rodziny w imię przeciwdziałania przemocy stają się ofiarami przemocy ze strony instytucji.

– Ustawa, która miała pomagać rodzinie – przeszkadza?

– Ustawa o przemocy w rodzinie nakłada na bardzo wiele grup zawodowych: policjantów, nauczycieli, lekarzy, pracowników socjalnych, urzędników i wielu innych obowiązek zgłoszenia każdego podejrzenia o wystąpieniu przemocy. Jeżeli pojawi się jakikolwiek tego typu sygnał, zobowiązana osoba woli zgłosić rodzinę „na wszelki wypadek”, ponieważ nie robiąc tego, łamie prawo i może ryzykować swoją posadę. Poza tym – zgodnie z ustawą gminy oraz powiaty muszą wykazać się aktywnością w tej kwestii i prowadzić ewidencję. U nas działalność urzędnika jest ceniona według ilości, nie jakości jego działań. Jeżeli więc tych przypadków jest mało, to często szuka się ich na siłę, żeby podnieść statystyki. Nadinterpretacje, których dokonują urzędnicy, często nie wynikają z ich złej woli. Problemem jest brak infrastruktury do prowadzenia realnych działań wpierających rodziny. Ustawodawca nie wziął pod uwagę realiów, więc profilaktyka przeciwdziałania przemocy jest w wielu miejscach Polski czysto teoretyczna.

Reklama

– Sam tytuł ustawy zakłada, że w rodzinie jest przemoc...

– Że rodzina jest źródłem przemocy. Tymczasem przemoc jako taka jest problemem społecznym. Spotykamy się z nią w tramwaju, pracy, urzędzie, mediach, polityce. Każdy z nas jest zagrożony przemocą. Ustawa natomiast w sposób instytucjonalny niejako zmusza urzędników, aby szukali przemocy w rodzinie. Na przykładzie spraw zgłaszanych do Telefonu Wsparcia widzimy, że ogromną ilość energii urzędników i pieniędzy podatników przeznacza się na to, by sprawdzać rodziny, które nie potrzebują tej interwencji. Skandaliczne jest to, że w przypadkach oskarżenia rodziców o przemoc w rodzinie nie działa zasada domniemania niewinności obowiązująca w prawie karnym. Wystarczy ocena urzędnika.

– Przychodzą do was rodzice, których pozbawiono dzieci, i co dalej?

– Każdy przypadek jest indywidualny, każda rodzina jest inna. Te sprawy są bardzo delikatne. Naturalne jest to, że wzbudzają emocje. Staramy się więc wesprzeć rodziców emocjonalnie. Urzędnik czy sędzia działają w określonych procedurach. Bywa, że rodzic powołujący się na swoje prawa obywatelskie postrzegany jest jako awanturnik. Tymczasem wyobraźmy sobie, że ktoś zabiera nam dzieci – jak byśmy się zachowali? Naturalną i zdrową reakcją jest walka i ochrona swojej rodziny. Te emocje, często postrzegane jako negatywne, są zazwyczaj adekwatną reakcją rodziców. Kiedy więc dzwoni do nas rodzic, najpierw staramy się go wysłuchać i uspokoić. Zapewniamy, że rozumiemy jego wzburzenie czy rozpacz, bo są różne fazy tych emocji. To jest przecież wtargnięcie w najbardziej intymną życiową przestrzeń człowieka. Staramy się więc pomóc od strony psychologicznej, terapeutycznej. Później zajmujemy się już sprawą od strony merytorycznej. Badamy, co się wydarzyło, kiedy miało to miejsce, w jakich okolicznościach. Często dopiero w rozmowie z nami rodzic dowiaduje się, co właściwie nastąpiło od strony proceduralnej i prawnej. Obowiązkiem instytucji jest poinformować rodziców o procedurach odwoławczych. Niestety, bywa, że dowiadują się oni o ich istnieniu dopiero od nas, po upływie wyznaczonego przez prawo terminu.

– Istnieje opinia, że w Polsce jest bardzo łatwo odebrać dziecko pod pozorem przemocy w rodzinie. Wystarczy, iż przyjdzie Nowak z ulicy i powie, że Kowalski maltretuje dzieci i przeciwko niemu będzie prowadzone postępowanie. Niezrozumiałe jest również to, że o ile rodzinie zastępczej tylko sąd może odebrać dziecko, o tyle o zabraniu dziecka rodzinie biologicznej decyduje urzędnik...

– Faktycznie jest tak, że w trybie interwencyjnym dziecko może zostać odebrane przez pracownika instytucji państwowej i na tym tle dochodzi do wielu nadużyć. Jednak generalnie to sąd podejmuje ostateczną decyzję, kierując się opiniami dostarczanymi przez instytucje, takie jak ośrodki pomocy społecznej, kuratorów, szkoły itp. Niestety, te opinie często są pełne nadinterpretacji, własnych przemyśleń i błędów merytorycznych. Nieraz do naszych rąk trafiały kopie dokumentów sądowych, w których nie zgadzały się podstawowe fakty. Kurator np. napisał opinię na temat matki na podstawie spotkania w jej miejscu zamieszkania. Okazało się, że matka w tym czasie przebywała wraz z dzieckiem w szpitalu. Najczęściej sąd ma pełne zaufanie do opinii urzędników i dostarczanej przez nich dokumentacji. Natomiast to, co mówią rodzice, bywa z góry traktowane jako niewiarygodne.

– Zapomina się o najważniejszym, czyli o dziecku.

– Gdy rodzina jest podejrzana o stosowanie przemocy wobec dzieci, w wielu przypadkach wdrażana jest procedura „Niebieskiej Karty”. Grupa interdyscyplinarna powołana do pracy z rodziną objętą „Niebieską Kartą” zbiera na jej temat informacje. Rodzic nie ma dostępu do nich ani możliwości ich zweryfikowania. Inną patologią są sytuacje, do których dochodzi zwłaszcza w małych miejscowościach. Poufne, intymne informacje na temat rodziny nie są odpowiednio chronione i stają się przedmiotem plotek. Proszę wyobrazić sobie taki scenariusz, wcale nierzadki: rodzina jest podejrzana o przemoc, zostaje założona „Niebieska Karta”, sprawa trafia do sądu, na czas postępowania przyznawana jest kontrola kuratora, następnie sąd, często po wielu miesiącach, oczyszcza rodzinę z zarzutów. Niestety, rodzina jest już stygmatyzowana jako patologiczna, a rodzice są postrzegani jako wyrodni. Cały ten dramat nie pozostaje bez negatywnego wpływu na dziecko, o którego dobro rzekomo toczyła się cała sprawa. Obecny stan prawny powoduje, że istnieje duże niebezpieczeństwo skracania drogi przez urzędnika. Zamiast pracować z rodziną, łatwiej jest zgłosić sprawę do sądu i odebrać dziecko.

– A co z tzw. rodzinami patologicznymi?

– Jeśli mówi się o rodzinach patologicznych, najczęściej ma się na myśli takie, w których jest bezrobocie, alkoholizm i bieda. Państwo nie ma zintegrowanego systemu faktycznego i skutecznego wspierania tych rodzin. Mam na myśli rodziny, które są np. nieporadne życiowo, lub w których bieda jest problemem pokoleniowym. Przeciwdziałanie przemocy powinno polegać na tym, że pracujemy z rodziną. Nawet jeśli rodzic nie jest idealny, to jest zdecydowanie lepszy niż jakakolwiek instytucja w rodzaju domu dziecka. W instytucjach zajmujących się pieczą zastępczą również dochodzi do wielu patologii oraz do przemocy. Odebranie dziecka nie powinno być celem, ale ostatecznością. Brak jest – niestety – odpowiednio skoordynowanych działań poprzedzających odebranie dziecka rodzinie. Przeciwdziałanie przemocy ogranicza się w takich sytuacjach do rozdzielenia dzieci i rodziców. Nasza praca jest dowodem na to, że współpracując z rodziną, zdobywając jej zaufanie, udaje się tego uniknąć.

– Istnieje opinia, że państwo, wprowadzając Ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, chciało zdyscyplinować społeczeństwo...

– Skoro została wprowadzona w życie wadliwa ustawa, niepoprzedzona żadnym programem pilotażowym, a dodatkowo brak jest faktycznego programu wsparcia rodziny, mamy do czynienia z patologizacją całego systemu. Państwo powinno wprowadzać mechanizmy wspierające pozytywne wzorce, a nie mnożyć instytucje zajmujące się kontrolą życia społecznego. Przeciwko tej ustawie przemawia wiele zarzutów prawnych o niekonstytucyjność, jak i jej praktyczne skutki, które obserwujemy w naszej pracy. Do fundacji zgłaszają się codziennie nowe osoby borykające się z bezdusznymi procedurami. Rodzice, którym pomagamy, to nie są „potwory” czy psychopaci katujący swoje dzieci. Są to najczęściej przeciętne, zwykłe polskie rodziny. Państwo Iksińscy np. dzwonią i mówią: „Szkoła naszego syna nas zgłosiła! Mamy sprawę w sądzie o demoralizację dziecka, co mamy robić? Nikt nam nie chce pomóc, wszyscy nas mają za wyrodnych rodziców, a my przecież kochamy nasze dziecko i chcemy dla niego jak najlepiej”. Pomagamy takim rodzicom w dotarciu do odpowiednich specjalistów. Potem okazuje się, że dziecko cierpi na zespół Aspergera i jego zachowanie nie jest wynikiem żadnej demoralizacji. Sąd umarza sprawę, ale rodzice przeszli gehennę. Ustawa daje możliwość upatrywania źródeł wszelkich problemów dziecka w rodzinie. A w takich przypadkach działania państwa powinny skupić się na wspieraniu rodziców w zdiagnozowaniu faktycznego problemu dziecka. Do tego niezbędne jest polepszenie dostępu do wykwalifikowanych specjalistów i usług.

– Jakie cele stawiacie sobie jeszcze, jeśli chodzi o zmiany w ustawodawstwie?

– Polska ustawa nazwana jest Ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, co z góry zakłada, że rodzina jest źródłem przemocy. W krajach zachodnich mówi się natomiast o przemocy domowej. U nas rodzic jest uważany od razu za winnego, mimo że nie została mu udowodniona wina. To trzeba zmienić. Uważamy również, że definicja przemocy jest zbyt szeroka na poziomie ustawowym. Należy także usunąć możliwość odebrania dzieci z powodu trudnej sytuacji materialnej w rodzinie. Lobbujemy również na rzecz dostępu do usług prawnych dla rodziców oraz podwyższania kompetencji urzędników mających kontakt z rodzinami. Praca Telefonu Wsparcia Rodziców zwraca uwagę, jak ważne jest, aby instytucje nie patrzyły na rodzinę przez pryzmat patologii, ale były elastyczne we wspieraniu rodzin, jeżeli te zgłaszają się do nich po wsparcie.

Grozi ci pochopne odebranie dzieci przez urzędników? Zadzwoń – 518-866-142.

2014-06-03 14:58

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Służyć prawdzie o rodzinie, a nie mentalności świata

Niedziela Ogólnopolska 42/2014, str. 46-47

[ TEMATY ]

wywiad

rodzina

synod

Synod o rodzinie

Włodzimierz Rędzioch

Ludmiła i Stanisław Grygielowie

Ludmiła i
Stanisław Grygielowie

W dniach 2-4 października br., w przeddzień synodu biskupów poświęconego rodzinie, w Rzymie odbyło się doroczne zgromadzenie plenarne Rady Konferencji Biskupów Europy (CCEE). Tematem dyskusji biskupów była „Rodzina i przyszłość Europy”. W spotkaniu wzięli udział również relatorzy, wśród nich pp. Ludmiła i Stanisław Grygielowie z Papieskiego Instytutu Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną, działającego przy Uniwersytecie Laterańskim

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: – Zostali Państwo zaproszeni na zgromadzenie plenarne Rady Konferencji Biskupów Europy (CCEE), które odbywało się w Rzymie w dniach 2-4 października, by zaprezentować św. Jana Pawła II jako papieża rodziny. Dlaczego należy uznać Jana Pawła II za papieża rodziny i jaka była jego wizja rodziny chrześcijańskiej?

CZYTAJ DALEJ

Co z postem w Wielką Sobotę?

Niedziela łowicka 15/2004

[ TEMATY ]

post

Wielka Sobota

monticellllo/pl.fotolia.com

Coraz częściej spotykam się z pytaniem, co z postem w Wielką Sobotę? Obowiązuje czy też nie? O poście znajdujemy liczne wypowiedzi na kartach Pisma Świętego. Chcąc zrozumieć jego znaczenie wypada powołać się na dwie, które padają z ust Pana Jezusa i przytoczone są w Ewangeliach.

Pierwszą przytacza św. Marek (Mk 9,14-29). Po cudownym przemienieniu na Górze Tabor, Jezus zstępuje z niej wraz z Piotrem, Jakubem i Janem, i spotyka pozostałych Apostołów oraz - pośród tłumów - ojca z synem opętanym przez szatana. Apostołowie są zmartwieni, bo chcieli uwolnić chłopca od szatana, ale ten ich nie usłuchał. Gdy już zostają sami, pytają Chrystusa, dlaczego nie mogli uwolnić chłopca od szatana? Usłyszeli wówczas znamienną odpowiedź: „Ten rodzaj zwycięża się tylko przez modlitwę i post”.
Drugi tekst zawarty jest w Ewangelii św. Łukasza (5,33-35). Opisuje rozmowę Pana Jezusa z faryzeuszami oraz z uczonymi w Piśmie na uczcie u Lewiego. Owi nauczyciele dziwią się, czemu uczniowie Jezusa nie poszczą. Odpowiada im wówczas Pan Jezus „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, wtedy, w owe dni, będą pościć”

CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus: sensem Eucharystii jest spotkanie z miłością

2024-03-28 20:44

[ TEMATY ]

Kraków

Wielki Czwartek

bp Damian Muskus

diecezja.pl

- Przy jednym stole spotykają się z Jezusem biedacy, grzesznicy, słabi i poranieni ludzie. To nie jest uczta w nagrodę za dobre sprawowanie, uroczysta kolacja dla wybrańców, którzy zasłużyli na zaproszenie - mówił w Wielki Czwartek o Eucharystii bp Damian Muskus OFM. Krakowski biskup pomocniczy przewodniczył Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Krakowie-Borku Fałęckim.

- Bóg, który pokornie schyla się do ziemi, by umyć nogi człowiekowi, nie wywołuje entuzjazmu. Ten osobisty i czuły gest budzi sprzeciw i zgorszenie wielu - mówił bp Muskus, zauważając, że obraz Boga, który obmywa nogi uczniom, kojarzy się z upokorzeniem. - Paradoksalnie łatwiej przyjąć fakt, że Jezus cierpiał i poniósł śmierć na krzyżu, niż zaakceptować Boga, który z miłości obmywa ludzkie stopy - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję