Trzydzieści dwie osoby z naszego regionu wzięły udział w 59. Międzynarodowym Spływie Kajakowym po Brdzie im. Marii Okołów Podhorskiej. Młodzież do wyjazdu zachęcili kapłani: ks. Mariusz Dydak, ks. dr Sławomir Woźniak i ks. Dariusz Nowak. Spływ odbył się 12-19 lipca na trasie Parzyn Bydgoszcz.
Tegoroczny spływ rozpoczęliśmy tradycyjnie od uroczystej Liturgii sprawowanej w sanktuarium Matki Bożej w Wielu. Potem była już tylko Brda i kajaki. Oczywiście każdego dnia sprawowaliśmy polowe Eucharystie, ale najwięcej czasu spędzaliśmy na wodzie. Wynikiem tego było zdobycie I miejsca w klasyfikacji drużynowej i pucharu marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. To nie jedyna nagroda, bowiem ks. kan. Władysław Golis emerytowany profesor naszego seminarium i długoletni proboszcz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Sosnowcu-Maczkach został uhonorowany odznaką „miłośnik Brdy z laurem” za wieloletnie promowanie turystyki kajakowej wśród młodzieży powiedział ks. Mariusz Dydak. W tym miejscu trzeba wyjaśnić, że ks. Golis pierwszy raz na spływ wyjechał z młodzieżą ponad 30 lat temu. Tradycję tę przejęli kolejni kapłani i dziś nasza diecezja co roku bierze udział w tym międzynarodowym, sportowo-rekreacyjnym przedsięwzięciu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
32 uczestników spływu to młodzież z II Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Sosnowcu, przedstawiciele liturgicznej służby ołtarza naszej diecezji i archidiecezji katowickiej. Niektórzy na spływ wybrali się po raz pierwszy, inni po raz kolejny. Na tych, którzy byli na spływie pierwszy raz czekał specjalny obrzęd zwany chrztem neofitów. Po uprzednim przygotowaniu, Neptun oraz Prozerpina uroczyście rozpoczynają zabawę. Diabły zaganiają wszystkich nowych na spływie na specjalnie przygotowany tor przeszkód. Neofici muszą przejść przez wszystkie przeszkody: na początku w dołku z błotem muszą za pomocą kłody udowodnić, że w ciągu ostatnich dni porządnie nauczyli się wiosłować. Podczas tego są delikatnie smagani pokrzywami, aby... mieli siły wiosłować. Następny etap to czołganie się w specjalnie przygotowanym tunelu, w którym rozsypano szyszki. Aby odświeżyć naszych neofitów podczas pełzania, każdy z nich został oblany zimną wodą. Oczywiście podczas chrztu pole do popisu miała także kuchnia, która przygotowała dla neofitów „niespodziankę” kulinarną. Aby każdy spływowicz mógł zostać przyjęty do zaszczytnego grona miłośników kajaków musi być zdrowy, dlatego też porządnie został przebadany przez pielęgniarkę za pomocą specjalnego młotka. Gdy dopełniono obrzędów, Neptun i Prozerpina za pomocą odpowiedniej formuły przyjmowali pierwszaka do grona kajakarzy, nadając mu uprzednio wybrane imię, idealnie określające osobę i jej zachowanie podczas spływu. No i na koniec neofita dostał jeszcze klapsa wiosłem i mógł się wykąpać w rzece relacjonuje chrzest Karol z Olkusza.
Michał Oleś był na spływie po raz pierwszy. Wyjazd uważam za bardzo udany. Czas spędzony w kajaku można uznać za wspaniałą formę aktywnego wypoczynku, którą polecam wszystkim. Pobyt na spływie daje szansę nawiązania wielu nowych znajomości, sprawdzenia swoich możliwości na rzece, a jednocześnie pozwala odpocząć od zgiełku miasta. Będąc po raz pierwszy na spływie kajakowym przeszedłem chrzest neofitów. Była to świetna zabawa, choć ślady tej zabawy noszę na sobie do dziś szyszki wolę oglądać na drzewach. Prócz codziennego pokonywania wyznaczonej przez organizatorów trasy czekały na nas liczne atrakcje, m.in. turniej siatkówki, ognisko, dyskoteka. Nie obyło się także bez konkurencji na wodzie były to slalom i wyścig. Spływ kajakowy polecam każdemu, kto jest żądny przygód. Osobiście chętnie wezmę udział w kolejnym letnim spływie kajakowym na Brdzie powiedział Michał Oleś.
Wojciech Odor uczeń II LO w Sosnowcu, również pierwszy raz był na spływie. W tym roku miałem okazję wybrać się ze znajomymi na spływ kajakowy Brdą. Pomijając pierwszy i drugi dzień pogoda była świetna, choć nawet deszcz nie przeszkadzał nam w dobrej zabawie. Miałem chwile wątpliwości, ponieważ nigdy nie siedziałem w kajaku, a już pierwszy odcinek miał ok. 20 km. Okazało się, że wcale nie sprawia to większego trudu. Z pływania czerpałem ogromną przyjemność. Atmosfera na spływie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła: gitara, ognisko, grono ludzi, z którymi nawiązaliśmy przyjaźnie. Według mnie największym wyzwaniem były dość wczesne pobudki, jednak wstawałem z myślą, że zbliża się kolejny wspaniały dzień. Mógłbym narzekać na trochę ciężkie warunki, lecz sumując wszystkie dobre i złe strony tego wyjazdu, uważam, że warto wybrać się tam znowu w przyszłym roku powiedział Wojtek Odor.