Reklama

Wiadomości

Nie gaś, tylko wspieraj, czyli o potencjale dziecka w pierwszym tygodniu szkoły

Niedziela Ogólnopolska 36/2014, str. 46-47

[ TEMATY ]

szkoła

uczniowie

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ogień w oczach

Pamiętam swoje lekcje z dziewięciolatkami: hałaśliwi, ciekawi wszystkiego, z dziesiątkami pytań na każdy temat. Niewiarygodne, jak skomplikowane operacje potrafi wykonać dziecięcy umysł, żeby skojarzyć choćby opis biblijny stworzenia świata z fragmentem z „Doktora House’a”, podejrzanego przy rodzicach. Nieprzewidywalni, krytyczni i chętni do sporów. Cudowni! Pamiętam też zajęcia ze studentami. Bywały grupy, gdzie pytania padały rzadko, z jakimś oporem i bez ognia w oczach, jakby nie istniała w tym świecie rzecz, którą warto byłoby się zaciekawić. Oczywiście, nie ma jednej sensownej odpowiedzi, co się dzieje między dzieciństwem a dorosłością, że wchodzimy w nią czasem, jakby nam ktoś podciął skrzydła. Pewne jest jedno: w dziecku ukryty jest ogromny potencjał. Możemy go przygasić, ale możemy go też wzmocnić. Najpierw – musimy go zrozumieć.

Pani mnie nie lubi

Prosta sytuacja: dziecko skarży się, że pani w szkole go nie lubi. Albo że ksiądz go nie lubi i jest niemiły. Możemy o tym z dzieckiem porozmawiać na kilka sposobów, przy czym tylko jeden będzie wsparciem dla jego rozwoju. Po pierwsze – możemy dziecko pocieszać, że nie jest tak, jak mówi, bo przecież pani jest fajna, a ksiądz lubi wszystkich: „może mieli gorszy dzień, a może tak ci się tylko wydaje”. Jeśli w takiej strategii chodzi o to, żeby dziecko uspokoić, to przyniesie ona skutek wręcz odwrotny. Wyobraź sobie, że tobie ktoś próbuje wytłumaczyć, że masz mylne wrażenie i na pewno nie jest tak, jak ci się wydaje. W dorosłym budzi to irytację, bo niby skąd wiesz, że się mylę. W dziecku również budzi się złość, bo niby czemu mamy mu nie wierzyć. Dziecko w ten sposób uczy się, że nie może ufać swoim wrażeniom i swojej intuicji, a to już jest niebezpieczne. Ono musi kiedyś nabyć umiejętność odróżniania, kto jest mu życzliwy, a kogo trzeba unikać, kogo zapytać o autobus, a przed kim przejść na drugą stronę ulicy. Takie „uspokajanie” dziecka może wreszcie skończyć się tak, że następnym razem już nie przyjdzie ono do nas po pomoc, ale pójdzie do kogoś, kto okaże mu więcej zaufania. Tak się gasi potencjał niezbędny przez całe życie: pewność siebie i wiarę, że to, co mam do powiedzenia, ma sens i że inni tego wysłuchają. Dorośli, którym tych umiejętności brakuje, obawiają się każdej decyzji i ciągle się wahają, jakby nieustannie wyczekiwali przyzwolenia jakiegoś innego „dorosłego”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Czy będziesz mnie lubił, jak ci powiem

W tej samej sytuacji można zachować się zupełnie odwrotnie. Czasem dorośli tak mocno identyfikują się z tym dziecięcym „pani mnie nie lubi”, jakby to otwierało jakąś ich własną niezaleczoną ranę. Wówczas rozmowa nie dotyczy już konkretnej skargi dziecka, ale nabiera drugiego dna. Na zewnątrz taka rozmowa staje się budowaniem koalicji przeciw wspólnemu wrogowi: „tej pani nie słuchamy”, „niech ona zajmie się swoimi dziećmi”, „mnie też nie lubili w szkole”. Co to oznacza dla dziecka? Pozornie jest OK. Pozornie dorosły przyznał mu rację. W rzeczywistości jednak dziecko zostaje z niczym, co więcej: coś mu zostało zabrane. Po pierwsze – nie udało nam się ustalić, co dziecko chce powiedzieć, kiedy mówi: „pani mnie nie lubi”. Czy pani po prostu uśmiechała się mniej niż zwykle, czy rzecz zupełnie nie dotyczy tej pani, dzieci ani szkoły... Propozycje? Być może jest tak, że dziecko czuje się mniej lubiane od innych dzieci, mniej ciekawe od innych i mniej warte zainteresowania. A może wydarzyło się coś przykrego dla dziecka: jakiś komentarz, ocena albo konflikt i dziecko nie umie powiedzieć wprost, co się stało, tylko sonduje, na ile może nam się zwierzyć. Wtedy zdanie: „ona mnie nie lubi” – tak naprawdę jest pytaniem: „a czy będziesz mnie lubił, jak ci powiem, co się stało?”. Po drugie – kiedy w ramach solidarności z dzieckiem atakujemy nauczyciela, system i przywołujemy własne wspomnienia ze szkoły, pokazujemy dziecku, że to inni są odpowiedzialni za nasze kiepskie samopoczucie, a my jesteśmy bezradni. Najwyżej możemy się wspólnie poużalać. W ten sposób odbiera się dziecku realną możliwość rozwiązywania trudności. Kolejny potencjał pozostaje nierozwinięty.

Dziecko na rozdrożu

Już przed wojną niemiecka psychoanalityk i psychiatra Karen Horney pisała, na czym polega różnica między osobowością zdrową a osobowością neurotyczną. Otóż każdy człowiek chce być kochany – to bardzo zdrowa potrzeba. Natomiast neurotyk chce, żeby kochali go wszyscy. I z trudem znosi sytuacje, kiedy okazuje się, że nie wszyscy ludzie darzą go równą sympatią. Dziecięce odkrycie, że „pani nie jest taka miła jak mama”, a „koleżanka mnie nie lubi”, to rozdroże, na którym uczy się tej różnicy. To moment, w którym jesteśmy dziecku niezbędni. Jak? Po pierwsze – nie jest najważniejsze, czy wrażenie dziecka jest prawdziwe. Ważne jest, że ono tak to przeżywa: poczuło się nielubiane. I o tym warto z nim w pierwszym rzędzie porozmawiać, a nie o tej pani, księdzu czy szkole. Wystarczy prosty komentarz: „To nie jest miłe, kiedy czujesz, że ktoś cię nie lubi”. Mówimy o dziecku i o jego uczuciach – ono jest najważniejsze. Czasem taki komentarz zadziała jak zaproszenie do dalszej opowieści i dziecko samo wyjaśni, co się wydarzyło. W ten sposób uczy się ważnej rzeczy: że to, co przeżywa, ma sens, że ludziom można zaufać, że rozmowa przynosi uspokojenie. Dzisiaj chodzi o „panią, która mnie nie lubi”. Za kilka lat to będzie temat pierwszej miłości, a za kilkanaście – dylematy wokół kryzysu wiary, kłopotów z pracą albo dorosłych rozczarowań. Już podczas tej rozmowy możesz mu przekazać treści potrzebne przez całe życie: „Może nie wszyscy mnie lubią, ale mam ludzi, którzy mnie kochają”. „Nie zawsze jest łatwo, ale w każdej sytuacji coś mogę zrobić i nigdy nie jestem bezradny”. „Smutek albo złość to nie są uczucia, które muszę w sobie tłumić – mogę o nich komuś opowiedzieć, i w ten sposób poprowadzą mnie do spotkania, nie do samotności”. Nie gaś. Wspieraj. W dziecku jest potencjał, który potrzebuje twojej mądrości.

2014-09-02 14:46

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

nal von minden: nowy szybki test dla wszystkich uczniów i nauczycieli

Aby umożliwić bezpieczne uczęszczanie do szkoły pomimo pandemii koronawirusa, niemiecka firma nal von minden, zajmująca się technologią medyczną, opracowała szybki test „dedicio® COVID-19-Antigentest plus”. Test jest łatwy w użyciu i zapewnia wiarygodny wynik w ciągu zaledwie 15 minut. Nowy szybki test jest już dostępny w Polsce.

„Nowy szybki test został zaprojektowany jako łatwy do zrozumienia i łatwy w użyciu test indywidualny” - mówi Roland Meißner, dyrektor nal von minden GmbH z Moers w Niemczech. Meißner: „Gdyby każdy uczeń i każdy nauczyciel regularnie wykonywał szybki test, możliwe byłoby bezpieczne uczęszczanie do szkoły”. Pomogłoby to również w dalszym ograniczaniu pandemii koronawirusa. Stałoby się tak dlatego, że każdy zarażony koronawirusem zostałby szybko zidentyfikowany, przez co inne osoby byłyby lepiej chronione.

CZYTAJ DALEJ

Abp Wojda na Jasnej Górze: chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna

2024-05-03 13:28

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

abp Tadeusz Wojda SAC

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Episkopatu Polski, który przewodniczył Sumie odpustowej ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski apelował, by stawać w obronie „suwerenności naszego sumienia, naszego myślenia oraz wolności w wyznawaniu wiary, w obronie wartości płynących z Ewangelii i naszej chrześcijańskiej tradycji”. Przypomniał, że „życie ludzkie ma niepowtarzalną wartość i że nikomu nie wolno go unicestwiać, nawet jeśli jest ono niedoskonałe”.

W kazaniu abp Wojda, przywołując obranie Matki Chrystusa za Królową narodu polskiego na przestrzeni naszej historii, od króla Jana Kazimierza do św. Jana Pawła II i nas współczesnych, podkreślił że nasze wielowiekowe złączenie z Maryją nie ogranicza się jedynie do wymiaru historycznego a jego wymowa jest znacznie głębsza i „mówi o więzi miedzy Królową i Jej poddanymi, miedzy Matką a Jej dziećmi”. Wskazał, że dla nas „doświadczających słabości, niemocy, kryzysów duchowych i ludzkich, Maryja jest prawdziwym wzorem wiary, mamy więc prawo i potrzebę przybywania do Niej”.

CZYTAJ DALEJ

Ludzie o wielkim sercu

2024-05-04 15:21

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Z okazji wspomnienia św. Floriana w Sandomierzu odbyły się uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Obchody rozpoczęła Mszy św. w bazylice katedralnej, której przewodniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Eucharystię koncelebrował ks. kan. Stanisław Chmielewski, diecezjalny duszpasterz strażaków oraz strażaccy kapelani. We wspólnej modlitwie uczestniczyli samorządowcy na czele panem Marcinem Piwnikiem, starostą sandomierskim, komendantem powiatowym straży pożarnej bryg. Piotrem Krytusem, komendantem powiatowym policji insp. Ryszardem Komańskim oraz strażacy wraz z rodzinami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję