Reklama

Świat

Dzień Dusz

Niedziela Ogólnopolska 44/2014, str. 16-17

[ TEMATY ]

pogrzeb

wydarzenie

Archiwum: o. Tomasz Szyszka SVD

Tak wyglądają ołtarze na cześć zmarłych

Tak wyglądają ołtarze na cześć zmarłych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mądry misjonarz, kiedy zetknie się z miejscową tradycją, jawnie sprzeczną z praktykami chrześcijańskimi, nie będzie rugował wszystkiego „z korzeniami”, tylko postara się wierzenia tubylców wzbogacić o chrześcijańskie treści, tak, aby nie obrazić ani nie zrazić do siebie i do Kościoła ludzi, do których przyszedł z Dobrą Nowiną. Doskonale to widać w przypadku tubylczych zwyczajów pogrzebowych i poglądów na życie pozagrobowe.

Różną obrzędowość pogrzebową spotyka się w świecie. W Afryce nie ma jednolitej obrzędowości pogrzebowej, tak jak np. w Europie. Ks. Kazimierz Szymczycha SVD, były misjonarz w Demokratycznej Republice Konga, pytany o zwyczaje pogrzebowe w Afryce, precyzuje: – Mogę mówić tylko o Jansach, plemieniu, wśród którego pracowałem. To uczciwe postawienie sprawy, bo w niemal każdym kraju Czarnego Lądu żyje kilkadziesiąt plemion, a każde z nich praktykuje swoją obrzędowość. Przykładowo – u Kombów w Ghanie pogrzeb odbywa się rok albo kilka lat po pochówku zmarłego, a pięciodniowe uroczystości są okazją do ucztowania dla całej wioski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przodek – pośrednik między dwoma światami

Można jednak mówić o wspólnym dla Afrykańczyków poglądzie na życie po śmierci, które postrzegają jako nierozerwalną ciągłość egzystencji, doświadczanej na różne sposoby. W ich pojęciu, żyjący są szczęśliwsi niż zmarli, ponieważ cieszą się oni życiem.

Reklama

Wiara w życie pozagrobowe Afrykańczyków wiążę się z kultem przodków, którzy uważani są za pośredników między światem ludzi a światem pozaziemskim. Przodkowie są niezwykle ważni dla społeczności tubylczych, cały czas obecni w ich życiu. Swoją pozycję zawdzięczają bliskiej relacji z Istotą Najwyższą, do której mają pełny dostęp i na którą mogą wpływać, kierując prośby otrzymane od żyjących. Przodkowie mogą karać naruszających prawo albo nagradzać wiodących przykładne życie. Przynosi się im podarki i prosi ich o potrzebną siłę do przezwyciężenia niektórych trudności, ze szczególnym błaganiem, aby nie prześladowali ludzi pozostałych przy życiu.

Nie każdy zmarły może osiagnąć status przodka. „Kanonizacji” dostępują tylko osoby wyróżniające się przykładnym życiem, użytecznością dla lokalnej wspólnoty i – co ważne – które zmarły śmiercią naturalną, a najlepiej jeśli dożyły sędziwego wieku.

– Przodkami nigdy nie zostaną przedwcześnie zmarłe dzieci (wyjątkiem mogą być bliźnięta), szaleńcy, złoczyńcy, cudzoziemcy, samobójcy ani porażeni piorunem (a więc osoby zmarłe tzw. złą śmiercią) – wylicza o. Szymczycha. Do grona przodków nie mają na ogół dostępu osoby zmarłe na „haniebną” chorobę. Niektóre społeczności wykluczają z grona przodków ludzi ułomnych.

U ludu Jansi i innych ludów afrykańskich zła śmierć występuje wówczas, gdy człowiek umiera w nieodpowiednim czasie lub w sposób niezwykły, czyli niezgodny z obowiązującymi normami społecznymi. Przykładami złej śmierci są: zgon niemowlęcia lub człowieka w młodym wieku bez potomstwa, śmierć poza domem (np. w buszu lub w czasie podróży), przez utopienie, powieszenie, ukąszenie jadowitej żmii i porażenie piorunem, samobójstwo, zgon będący wynikiem wypadku i przemocy, zejście z powodu epilepsji, śpiączki i zakaźnej choroby (np. ospa, trąd), śmierć kobiety w czasie porodu.

Reklama

Koncepcja złej śmierci – według etnologa o. prof. Henryka Zimonia SVD – wyraża stanowisko Afrykańczyków wobec życia i czasu śmierci, a także wobec oceny moralnej ludzi zmarłych, ponieważ przedwczesny lub niezwykły zgon nigdy nie ma charakteru przypadkowego. W ocenie Afrykanów zła śmierć ujawnia i wyjaśnia przebieg życia człowieka. Zmusza ona wspólnotę rodową do nowej oceny społecznej i moralnej życia zmarłego, który dotychczas mógł być uważany za normalnego członka danej społeczności.

Jansowie wierzą w życie po śmierci, ale nie pojmują go jako wieczne. Zmarli żyją tak długo, jak długo posiadają potomstwo na ziemi.

O. Szymczycha twierdzi, że – oprócz wskazanych negatywnych przyczyn śmierci – w poglądach Jansów istnieje dużo pozytywnych elementów, które korespondują z wiarą chrześcijańską. Są oni przekonani, że życie nie kończy się z chwilą zgonu. Mają poczucie łączności ze zmarłymi oraz pragnienie zjednoczenia z nimi w „wiosce zmarłych”, jak nazywają „tamten świat”. Okazują szacunek zmarłym i w czasie żałoby zachowują wielką solidarność z rodziną zmarłego.

– Mocno wierzę, że z tych pozytywnych elementów można wskrzesić prawdziwe chrześcijańskie spojrzenie na śmierć i życie pozagrobowe. Chrystus akceptuje bogactwo kultur i tradycyjnych przekonań. On przyszedł na świat, aby objawić ludziom prawdziwą twarz Boga i Jego zamiary wobec wszystkich. Zadaniem Kościoła jest więc przekonać Afrykanów, że Chrystus przyszedł nie po to, by obalić ich wierzenia, ale chce je wzbogacać, dając im nowy wymiar – twierdzi o. Szymczycha.

Reklama

Dlatego też polski misjonarz w homiliach dla Jansów podkreślał, że życie i śmierć są w ręku Boga, a nie w ręku zmarłych. Głosił, że Bóg jest dobrym Ojcem, który wzywa nas do lepszego życia, pewnego szczęścia, a śmierć jest tylko bramą do nowego świata. W tym nowym świecie, w „wiosce zmarłych” (niebie), Bóg jest królem. Mieszkańcy nieba żyją w niezmąconym pokoju, ponieważ jedyne prawo przodków, którego przestrzegają, to przykazanie miłości. Misjonarz podkreślał, że zmarłym należy się szacunek i cześć, ponieważ pomagają nam w dotarciu do „wioski Boga”. Ze strony zmarłych nie musimy obawiać się zła, bo skoro w niebie króluje miłość, to ci, którzy tam się znaleźli, nie mogą kierować się pragnieniem zemsty czy zawiści.

Przebywając wśród Jansów, o. Szymczycha uświadomił sobie, że dostosowanie katolickiej eschatologii do tradycyjnych wierzeń afrykańskich w ludzkich sercach i umysłach nie może się dokonać natychmiast. Dlatego w wioskach, gdzie pracował, powoływał grupy wiernych odpowiedzialnych za organizację pogrzebów. – To właśnie osoby z tych grup przewodniczyły modlitwom, śpiewom i obrzędom pogrzebowym oraz ze skarbca przedchrześcijańskich wierzeń wydobywały to, co można było pogodzić z chrześcijańską nadzieją życia wiecznego – tłumaczy o. Szymczycha.

„Dzień dusz”u Ajmarów

Wielkim szacunkiem otaczają też zmarłych ludy Ameryki Południowej. Niezwykle okazale jest tam obchodzony na początku listopada, podobnie jak u nas, „Dzień zmarłych”, zwany też „Dniem dusz”. Obyczajowość związana z tym świętem nie ma jednak wiele wspólnego z naszymi obchodami uroczystości Wszystkich Świętych czy Dnia Zadusznego.

O. Tomasz Szyszka SVD, były misjonarz w Boliwii, a obecnie pracownik naukowy UKSW, był świadkiem „Dnia dusz” u Indian Ajmara – ludu żyjącego w surowych warunkach, na dużych wysokościach w Andach.

Reklama

Według ich wierzeń, dusze zmarłych w ostatnich trzech latach mają zwyczaj odwiedzania swoich bliskich. Przygotowania na ich przybycie trwają kilka tygodni. Indianie szykują figurki z ciasta chlebowego do ozdobienia domowego ołtarza zmarłego. Figurki w kształcie kobiety, mężczyzny czy dziecka reprezentują duszę zmarłego, którego się oczekuje. Natomiast figurki wyobrażające zwierzęta – np. lamę, konia, owcę, psa, ptaki – przedstawiają jego gospodarstwo. Wypieka się też korony, drabiny, łódki, słońce i księżyc oraz inne przedmioty symbolizujące pośmiertną wędrówkę zmarłego.

W jednym z pomieszczeń ustawia się „ołtarz dla zmarłego”, a nad stołem umieszcza się baldachim oparty na czterech łodygach trzciny cukrowej. Całość przyozdobiona jest prażoną kukurydzą, owocami i kwiatami.

Na stole kładzie się wspomniane figurki z ciasta, a także ulubione potrawy i napoje zmarłego, jego ubranie, wodę święconą, świeczki i epitafium. Nie jest to ofiarność bezinteresowna: gospodarze liczą na to, że jeśli okażą hojność to ugoszczona dusza, odwzajemni się i wstawi się za nimi u Boga. Dla Ajmarów, ludzi żyjących niemal w ekstermalnych warunkach pogodowych, szczególnie ważna jest prośba o deszcz w opowiednim czasie i miejscu.

1 listopada, w samo południe, wita się przybyłą do domu duszę zmarłego. Cała rodzina bacznie obserwuje pojawienie się muszek lub komarów, co potwierdza obecność duszy. Dlatego podczas dni świątecznych pod żadnym pozorem nie można zabijać tych owadów, gdyż ściągnęłoby to na rodzinę nieszczęście. Gospodarz uroczystości wita przybyłą duszę zmarłego, zapewniając, że jest u siebie w domu, zachęca ją do jedzenia i picia. Rozpoczyna się uczta, podczas której prowadzi się rozmowę z duszą, zwracając uwagę na problemy domowników i prosząc o wsparcie. Dorośli członkowie rodziny częstują się liśćmi koki i alkoholem.

2 listopada, według wierzeń Ajmarów, dusze zmarłych przenoszą się na cmentarz, aby na kilka godzin połączyć się ze swymi szczątkami. Rodzina udaje się najpierw do kościoła, aby dusza mogła wysłuchać Mszy w jej intencji. Oprócz kwiatów członkowie rodziny przynoszą do kościoła część ubioru zmarłego. Dalsza część uroczystości odbywa się na cmentarzu, gdzie ustawia się ołtarz dla zmarłego, taki sam jak w domu. Członkowie rodziny i znajomi modlą się za duszę zmarłego. Pomiędzy grobami krąży rytmicznym krokiem grupa muzykantów, grających na fletach i bębenkach.

„Dzień dusz” na wyżynach andyjskich ma charakter religijny, radosny i wspólnotowy. Pozostaje jednak pytanie, w jakim stopniu ma on charakter chrześcijański. O. Szyszka odpowiada na to tak: – Współczesny andyjski „Dzień zmarłych” zawiera wprawdzie elementy chrześcijańskie, ale rytm świętowania i koloryt obchodów nawiązują do starych wierzeń i form religijnych świata andyjskiego. W obliczu takiego splotu elementów i tradycji religijnych misjonarz staje przed trudnym wyzwaniem – jak głosić i celebrować tajemnicę życia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, aby była ona zrozumiana i przeżywana również przez Indian. O. Szyszka podkreśla, że misjonarze odrzucają to, co jest nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. W praktyce jednak siła tradycji jest tak wielka, że wiele jej elementów trzeba podtrzymywać.

2014-10-29 07:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prof. Żaryn: niezłomność bp Tokarczuka była efektem wiary

[ TEMATY ]

historia

ludzie

pogrzeb

sylwetka

www.przemyska.pl

Niezłomność bp. Tokarczuka była efektem wiary, która mu podpowiadała, że nie ma kompromisu z każdą doktryna i każdą postawą - ponieważ w niektórych doktrynach i postawach jest obecny diabeł - mówi prof. Jan Żaryn w wywiadzie dla portalu Stefczyk.Info Podajemy jego treść: Stefczyk.Info: Czym wyróżniał się arcybiskup Ignacy Tokarczuk na tle polskiego duchowieństwa?
CZYTAJ DALEJ

Radość z obecności Boga

2024-12-10 12:35

Niedziela Ogólnopolska 50/2024, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

To już trzecia niedziela Adwentu. Liturgia codziennych czytań będzie nas teraz wprowadzać bezpośrednio w czas świąt Narodzenia Pańskiego. Wszystko dokoła przypomina nam o świętach, ale niekoniecznie o Bożym Narodzeniu. Przygotowujemy dekoracje, stroimy domy, szykujemy potrawy świąteczne – ale co z Solenizantem, którego urodziny tuż-tuż? Codzienne Roraty, w których być może uczestniczymy, przygotowują nas na to wyjątkowe wyczekiwanie: najpierw na powtórne przyjście Chrystusa, a teraz także na święta Bożego Narodzenia. Dzisiejsze czytania i liturgia, a właściwie cała niedziela uwrażliwiają nas na potrzebę radości. Radości nie wymuszonej, ale płynącej z głębi naszego serca. Radości uobecniającej przychodzącego i jednocześnie będącego wśród nas Pana. Boga, który napełnia nas swoim miłosierdziem, płynącym z przebaczenia grzechów, co pozwala nam jednocześnie odnieść triumf nad naszym nieprzyjacielem, którym jest szatan. Radość płynie z obecności Boga i naszego dzięki Niemu zwycięstwa. Radość ta zabiera lęk i strach. Człowiek radosny w Panu nie ma w sobie niepewności. Bóg napełnia jego serce pokojem. Taki człowiek z podniesionym czołem staje do duchowej walki, wiedząc, Kto za nim stoi. Walka ta nie jest mozołem czy jakimkolwiek utrudzeniem. Do tego zmagania stajemy z radością, a nawet – jak pisze prorok Sofoniasz – z weselem. Bóg mnie kocha. To nie jest pusty slogan, ale rzeczywistość każdego dnia, zwłaszcza czasu adwentowego, pełnego pokoju i wyczekiwania. Wyczekiwania w miłości i na Miłość. Z sercem otwartym i radosnym. „Każdy święty chodzi uśmiechnięty” – to nie jest gołosłowny tekst dziecięcego zespołu religijnego, ale to uzewnętrznienie Boga w moim sercu. Boża radość ma rozpierać nie tylko mój umysł czy moje serce, ale całego mnie, także w wymiarze cielesnym. Nasze przebywanie wśród bliźnich musi promieniować obecnością Chrystusa. Do radości, o której czytamy w dzisiejszych pierwszym i drugim czytaniu, św. Paweł dodaje jeszcze „wyrozumiałą łagodność”. Nasze „promieniowanie Chrystusem” ma i tę cechę. Idziemy w obecności Boga Miłosierdzia, doświadczywszy łaski przebaczenia przez sakrament pokuty i pojednania, i czynimy podobnie. Święty Paweł zapewnia nas, że gdy będziemy mieli takie usposobienie, Chrystus będzie strzegł naszego serca i umysłu, by zapanował w nas jakże upragniony pokój. Pokój, o którym śpiewają aniołowie w grocie betlejemskiej i który przynosi przerażonym Apostołom w Wieczerniku Chrystus Zmartwychwstały.
CZYTAJ DALEJ

Francja/ Papież: zdrowa laickość to polityka bez instrumentalizowania religii 

Wiara, przekazywana i umacniana m.in. za sprawą pobożności ludowej może umacniać „konstruktywne obywatelstwo chrześcijan”. Zaś praktykujący ją mieszkańcy Korsyki są dla Europy doskonałym przykładem laickości, rozumianej jako dialog świata religijnego i świeckiego – mówił Papież Franciszek podczas spotkania z uczestnikami międzynarodowego kongresu nt. pobożności ludowej w basenie Morza Śródziemnego, który odbywa się w Ajaccio.

Udział w sesji podsumowującej obrady międzynarodowego kongresu, pt. „Pobożność ludowa w basenie Morza Śródziemnego”, w którym bierze udział ok. 400 osób, to pierwszy punkt wizyty Papieża na Korsyce. Ojciec Święty udał się na nią prosto z lotniska. Po drodze zatrzymał się przy Baptysterium św. Jana, które jest „relikwią” pierwszej korsykańskiej katedry, gdzie - tak jak na całej trasie przejazdu - oczekiwali licznie zebrani mieszkańcy wyspy. W przemówieniu, wygłoszonym w Pałacu Kongresowym i Wystawowym, zwrócił uwagę na dwa ważne aspekty charakteryzujące lokalną społeczność: ludową pobożność i dobrze rozumianą laickość.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję