Reklama

Niedziela Małopolska

Kiedy smok jest zabity, a księżniczka uratowana

Małżeństwo po czterdziestce

Z dr. Cezarym Sękalskim, psychoterapeutą krakowskiej Kliniki Małżeńskiej i autorem kilku książek z zakresu duchowości, rozmawia Marcin Konik-Korn

Niedziela małopolska 7/2015, str. 5

[ TEMATY ]

małżeństwo

MN

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARCIN KONIK-KORN: – Czy szalejący za sobą 40-latkowie to jedynie obraz filmowy, czy całkiem zwyczajna sytuacja w małżeństwie?

CEZARY SĘKALSKI: – Jeśli są takie obrazy filmowe, to raczej rzadkie, bo kino woli opisywać małżeńskie kryzysy (patrz: „Sprawa Kramerów”) albo ich przezwyciężanie (np. „Dwoje do poprawki”). Kiedy smok jest zabity, a księżniczka uratowana i poślubiona, następuje etap opowieści „żyli długo i szczęśliwie”, który na ekranie kojarzy się, niestety, z nudą...
W życiu natomiast, aby małżonkowie po czterdziestce „za sobą szaleli”, muszą być spełnione pewne warunki. Zacząłbym jednak od tego, że określenie „szaleć za sobą” kojarzy się raczej z początkami związku, bo wtedy namiętność najbardziej intensywnie dochodzi do głosu. Również rosnące zainteresowanie erotyczne wyzwala w relacji silne, pozytywne emocje. Tym jednak, co decyduje o stabilności i trwałości związku, jest intymność, która oznacza dostęp do tego, co najgłębsze i najbardziej skryte w sercu współmałżonka, oraz zaangażowanie. Nie znaczy to jednak, że małżonkowie są jedynie skazani na wspomnienia o starych, dobrych czasach, kiedy spontanicznie i naturalnie byli zdolni do emocjonalnych wzlotów...

– Czy zatem związek małżeński, który okrzepł i dojrzał po latach wspólnego życia, może być nadal przeżywany żywo i spontanicznie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Powinien być tak przeżywany, jeśli małżonkowie poważnie traktują przyrzeczenie, jakie sobie wzajemnie złożyli. Wymaga to jednak wielkiej wzajemnej uważności i aktywności, a przede wszystkim unikania rutyny, która zwykle zagraża małżeństwom na tym etapie wspólnego życia.
Małżonkowie po czterdziestce są zwykle ustabilizowani zawodowo, mają dzieci, które też już coraz bardziej zaczynają żyć swoim życiem. Praca i wychowanie pochłania znaczną część ich czasu i energii i nieraz – z jednej strony – mają oni poczucie, że w ich życiu wszystko stało się aż nazbyt przewidywalne i oczywiste, z drugiej zaś, ta konstatacja może prowadzić do wniosku, że już nic więcej nie trzeba robić, bo wszystko i tak biegnie swoim zawsze stabilnym i utartym torem.

– Na ile rutyna w małżeństwie związana jest z charakterem męża i żony?

– Kwestie charakterologiczne i temperamentalne mają tu, oczywiście, swoje znaczenie, bo inaczej ten etap mogą przeżywać osoby żywe i kreatywne, a nieco inaczej, takie, dla których powtarzalność i przewidywalność jest podstawą poczucia bezpieczeństwa. To, co jest jednak najbardziej niebezpieczne w małżeńskiej codzienności, to przekonanie, że skoro żyjemy ze sobą tyle lat i znamy się niemal od podszewki, to wszystko o sobie wiemy i już niczym nie potrafimy się zaskoczyć. Tak jednak nie jest, bo związek dwóch osób nie wyczerpuje swoich zasobów w codziennych rytuałach, kiedy sobie nawzajem służymy, np. podając posiłki czy też piorąc i prasując. To, co jest najważniejsze, to nieustanne towarzyszenie sobie w rozwoju, dzielenie się swoim życiem, a także odkrywaniem tego, że ktoś, z kim zamieszkaliśmy kilkanaście lat temu, ciągle posiada swój fascynujący wewnętrzny świat, którego poznawanie może być nieustannie ekscytujące. Aby to jednak odkryć i dać się porwać temu „szaleństwu”, potrzeba przede wszystkim ofiarować sobie czas na rozmowę, bycie tylko ze sobą i pogłębianie intymności.

Reklama

– Tak się często mówi, ale czy to się udaje?

– Znam wiele małżeństw, które na tym etapie odnajdują własne sposoby wychodzenia ku sobie i ponownego odkrywania siebie nawzajem. Dla niektórych jest to comiesięczne wyjście do restauracji albo do kina, a potem uroczysta kolacja, podczas której małżonkowie mają czas tylko dla siebie. Niektórzy oprócz tego raz na jakiś czas wyjeżdżają tylko we dwoje na cały weekend. Wiele małżeństw wygospodarowuje sobie też specjalny czas na dialog małżeński, podczas którego mogą porozmawiać o swoich najważniejszych sprawach. Kiedy o tym mówię, niekiedy spotykam się ze zdziwieniem: „Jak to specjalny czas na dialog małżeński! Przecież my codziennie ze sobą rozmawiamy?!”. – Tak – odpowiadam – ale często rozmowy te dotyczą tylko spraw bieżących i praktycznych, typu: „Kto odwozi dzieci? Kto robi zakupy? Kto pojedzie umyć samochód?”. A kiedy Państwo zadali współmałżonkowi pytanie: „Co dla Ciebie było najważniejsze w ciągu ostatniego miesiąca? Czy jest Ci ze mną dobrze? Czego byś chciała w najbliższym czasie ode mnie? Czy jest coś, czym mógłbym Cię uszczęśliwić?”. Dla wielu takie pytania po kilkunastu latach od ślubu mogą wydawać się „szaleństwem”, ale warto spróbować i zobaczyć, co się może zacząć dziać...

– Małżeństwa pierwszą połowę życia często poświęcają budowie domu i wychowaniu dzieci. Czy to dobrze, że skupiają się tylko na tym?

– Tego typu zaangażowanie jest oczywiste. Trzeba zadbać o całą bazę materialną wspólnego życia, a jeśli jest ona naprawdę dziełem wspólnym, dom, umeblowanie, styl wspólnego funkcjonowania staje się także duchowym wyrazem porozumienia i wzajemnej miłości. Ta sfera zaczyna w małżeństwie żyć swoim życiem, stając się siedliskiem pozytywnych uczuć, wzajemnej wdzięczności za dar wspólnego zaangażowania. Gorzej jest, jeśli staje się miejscem rywalizacji, przeciągania liny, wypominania sobie, kto dał więcej. Dzieci są wyrazem małżeńskiej spójni, chyba nawet najcenniejszym. Niemniej najważniejsze jest to, co małżonkowie sobie potrafią ofiarować we wzajemnej bliskości i miłości i jakiekolwiek zagrożenie dla tej podstawowej wartości z powodu pogoni za tym, co tylko zewnętrzne, w sposób dotkliwy narusza duchową równowagę każdego związku.

2015-02-12 13:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O komunikacji w małżeństwie u św. Joanny

[ TEMATY ]

warsztaty

małżeństwo

Agata Szymkowiak

Tuż przed Wielkim Tygodniem, w dniach 7-8 kwietnia, w Szkole Podstawowej nr 10 w Lubinie odbyły się kolejne warsztaty z komunikacji w rodzinie, organizowane przez Specjalistyczną Poradnię Rodzinną im. Św. Joanny Beretta Molla.

Tym razem nie były one skierowane do rodziców, lecz do małżeństw i narzeczonych. Zajęcia odbywały się pod hasłem „Jak Ci to powiedzieć? - czyli komunikacja dla par z elementami dialogu”.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: młodzi diakoni słowa Bożego - etap diecezjalny konkursu biblijnego

2024-04-18 17:13

[ TEMATY ]

Jasna Góra

konkurs biblijny

BPJG

- By być nie specjalistą od Biblii, ale diakonem słowa Bożego, czyli jego sługą, żyć w jego rytmie, obrać je za program życia i głosić innym, bo tylko tak stajemy się chrześcijanami - zachęcał młodych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej bp Andrzej Przybylski. Konkurs z udziałem uczniów szkół ponadpodstawowych arch. częstochowskiej rozpoczęła Msza św. na Jasnej Górze. To 28. edycja organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Dziś, w trwającym Tygodniu Biblijnym, w całej Polsce odbył się etap diecezjalny.

Po Mszy św. w Sali Papieskiej najpierw uczniowie przystąpili do części pisemnej wyłaniającej siedmiu finalistów, a po niej miała miejsce część ustna, która wskazała zwycięzców.

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję