Jasnogórskie – bo czas upływa tu trochę inaczej niż w przyrodzie, choć cykl powtarza się każdego roku. Pielgrzymują muzycy, fryzjerzy, hutnicy, parlamentarzyści. Przybywają Romowie, pszczelarze, dziennikarze. Ludzie z każdego zakątka Polski i świata. Chcą pokłonić się Maryi, prosić, błagać, dziękować. Zostawiać to, co dla nich najważniejsze, co głęboko w sercu.
Na początek – maturzyści
A wszystko zaczyna się od jesiennego września i maturzystów. – Jasna Góra to miejsce, w którym można powierzyć wszystkie smutki i troski – mówi Grzegorz. – Myślę, że tu możemy odkryć w sobie coś nowego i uzyskać energię do przeżywania trudnych chwil, które są przed nami. Paweł dopowiada: – Wypraszam u Maryi potrzebne łaski, abym zdał maturę, bo to jest teraz dla mnie najważniejsze. Ale proszę też o wszelkie inne łaski, błogosławieństwo, dary na całe moje dorosłe życie, bo nie ukrywam, że boję się nie tylko matury, ale także wejścia w dorosłość, odpowiedzialności, obowiązków, nowych wyzwań. A przy okazji, jak codziennie, dziękuję Bogu za każdy dzień, za rodzinę, przyjaciół, znajomych. Przepraszam i proszę – wyznaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jasnogórskie pielgrzymowanie to już tradycja wszystkich diecezji. Niejednokrotnie młodzi przyjeżdżają ze swoim biskupem, czasem ze szkołami, klasami. A powód przyjazdu jest właściwie ten sam dla wszystkich: prośba o pomoc w zdaniu matury, wyborze studiów, rozeznaniu powołania, o błogosławieństwo w życiu.
Z Chrystusem w sercu
Charakterystyczna grupa młodzieży na maj i czerwiec ustępuje miejsca dwóm innym, choć wyjątkowym – różnym wiekowo, ale mającym na swój sposób wspólny mianownik, którym jest: Chrystus po raz pierwszy. Mowa o dzieciach pierwszokomunijnych i neoprezbiterach – tych, którzy właśnie stali się kapłanami. Widoczne są zwłaszcza te pierwsze. Białe sukienki, alby, garniturki pojawiają się niemal wszędzie w częstochowskim sanktuarium. Dzieci jednak przyjeżdżają zwykle parafiami. W uprzywilejowanej sytuacji są mieszkańcy Częstochowy. Kinga opowiada: – Przed pierwszą spowiedzią i Komunią św. byłam z mamą na Jasnej Górze, aby prosić Matkę Bożą, bym dobrze to przeżyła. Dzień po Komunii św. byłam tu znowu z naszym księdzem proboszczem na Mszy św. Dziękowałam wtedy Maryi, że wszystko się udało – relacjonuje. A mama Kingi tłumaczy: – W naszej rodzinie staramy się przeżywać ważne wydarzenia przez oddanie Matce Bożej. Tak było również przed I Komunią św. syna i córki. Na dzień przed pierwszą spowiedzią byłam z każdym z nich w jasnogórskiej kaplicy na krótkiej modlitwie. Dzieci chciały wówczas przejść na kolanach wokół ołtarza. Wiem, że każde z nich polecało się wtedy Maryi, a ja cieszyłam się, że zwracają się do Niej i proszą Ją o dobre przeżycie tych wydarzeń.
W pierwszych dniach kapłaństwa
Na koniec roku szkolnego Jasną Górę nawiedzają neoprezbiterzy, czyli nowo wyświęceni kapłani. Pielgrzymują oni ze swoimi przełożonymi, ojcami duchownymi; grupowo albo indywidualnie. To czas ich dziękczynienia za powołanie, za Chrystusa w ich rękach. I polecania swojej służby, nowego etapu życia, Matce Bożej, Tej, do której – jak sami mówią – będą się zwracać jako do mamy danej im przez Jezusa z krzyża. Jeden z tegorocznych neoprezbiterów mówi, że Jasna Góra zawsze była dla niego miejscem, gdzie serce biło szybciej. – Nie wyobrażam sobie nie zawierzyć mojego kapłaństwa Maryi. Od kogo, jak nie od Niej mamy się uczyć wierności do końca, ufności do końca? – dodaje.
Właśnie rozpoczyna się nowy etap w życiu neoprezbiterów. Ustępują oni miejsca najbarwniejszej i najgłośniejszej grupie – pielgrzymom pieszym. Choć ci przychodzą do Sanktuarium Jasnogórskiego już niemal od maja, apogeum przypada na czas wakacji. Częstochowa wyjdzie im na spotkanie.