Bez wątpienia abp Józef Michalik to jedna z najważniejszych postaci Kościoła ostatniego półwiecza, która odcisnęła na nim piętno i przez wiele lat kształtowała wizerunek polskiego Episkopatu. Dlatego ta biografia, która pokazuje historyczną rolę abp. Michalika, ma ogromną wartość.
Niedoszły lotnik
„Nie mam nic do stracenia” – to opasłe, ponad 400-stronicowe dzieło, nakreślające całe życie Józefa Michalika. Tomasz Krzyżak skupia się na różnych aspektach. Z reporterskim zacięciem ukazuje małą ojczyznę Arcybiskupa, którą stanowi Zambrów. Studiowanie dokumentów, metryk parafialnych, odwiedzanie rozmaitych archiwów pozwoliło dziennikarzowi rzetelnie odtworzyć dzieje rodu Michalików, a nawet sporządzić drzewo genealogiczne obejmujące kilka pokoleń przodków. Świadectwa ludzi natomiast pozwoliły na odtworzenie wielu ciekawych epizodów, jak choćby tych związanych z mieszczącym się w Zambrowie gettem i akcją ratowania Żydów przez Polaków, w tym także przez rodzinę przyszłego arcybiskupa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Autor biografii pokazuje dzieciństwo małego Józefa, który – jak się dowiadujemy – chodził do szkoły z kluczem na szyi. Ojciec zajęty był pracą, a matka ciągle chorowała, była niemal nieobecna, przeważnie przebywała w sanatoriach. „Matka wysyłała z sanatorium do domu książki” – pisze Krzyżak, zafascynowany ogromnym zamiłowaniem swego bohatera do rozmaitych lektur, zwłaszcza że były one często niejako na wyrost, nie na wiek kilkuletniego dziecka. „Przeczytał m.in. niemal wszystkie pomnikowe dzieła literatury polskiej: Słowackiego, Mickiewicza, Dąbrowskiej, Orzeszkowej, a w późniejszych latach także Kossak-Szczuckiej i Hłaski. Nieobca była mu także literatura światowa: Victor Hugo, Honoriusz Balzak, Aleksander Puszkin, Anton Czechow czy dramaty Williama Szekspira. Dzięki dobrej znajomości języka rosyjskiego niektóre pozycje przeczytał w oryginale”.
Ciekawostek z dzieciństwa abp. Michalika jest w tej książce bardzo wiele, podobnie jak nowych informacji o jego wczesnej młodości (marzył o tym, żeby zostać lotnikiem!; zafascynowany literaturą polską chciał też studiować polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim). Czytelnik poznaje także motywy powołania i jego drogę do kapłaństwa: wiele epizodów z życia szkolnego, a potem z czasów seminarium duchownego w Łomży, które – co ciekawe – wraz z Józefem Michalikiem ukończyli Edward Samsel (późniejszy ordynariusz ełcki) oraz Antoni Dydycz (później biskup drohiczyński).
Reklama
Tomasz Krzyżak umiejętnie łączy różne wątki: studia na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie (od roku 1999 – Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego) pokazuje w kontekście pracy duszpasterskiej młodego ks. Michalika w parafii Opatrzności Bożej w Warszawie i ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej w Polsce, a także w Kościele. Był to wszak okres końca Soboru Watykańskiego II i związanych z nim reform. Wreszcie, autor książki bardzo szczegółowo opisuje czas studiów doktoranckich ks. Michalika w Rzymie, na które został skierowany w 1969 r. „Wykłady na Angelicum prowadzono po łacinie i włosku (w 1969 r. zaczęto wprowadzać także język angielski), po włosku należało także napisać pracę. Tymczasem Michalik praktycznie nie znał tego języka. Z łaciną było dobrze – uczył się jej w liceum i w seminarium. Przez pierwszy rok pobytu w Rzymie spowiadał się tylko po łacinie” – ujawnia autor książki. Biografia ukazuje też wkład abp. Michalika w prace Papieskiej Rady ds. Świeckich (był on ostatnim Polakiem zatrudnionym w Watykanie przez administrację papieża Pawła VI!) oraz wyjawia ciekawe szczegóły dotyczące konklawe.
Gdzie jest ta winda?!
Atutem książki „Nie mam nic do stracenia” jest też ukazanie całej panoramy Kościoła powszechnego co najmniej ostatniego półwiecza. Stąd tak wiele miejsca zajmują epizody ukazujące relacje Arcybiskupa z kard. Wojtyłą, a później z Janem Pawłem II. Ciekawy jest opis pierwszego ich spotkania, w 1969 r. w Kolegium Polskim. „Michalik nie zdawał sobie wówczas sprawy z tego, że to spotkanie będzie jednym z najważniejszych w jego życiu i że w stosunkowo niedługim czasie stanie się dość bliskim współpracownikiem Karola Wojtyły. Niemal od pierwszego zetknięcia się z krakowskim Kardynałem pozostawał pod jego urokiem, zwłaszcza że zawsze znajdował on czas na dysputy z młodym księdzem”.
Reklama
Z Janem Pawłem II natomiast po raz pierwszy spotkał się już następnego dnia po wyborze. „Późnym wieczorem z ks. Dziwiszem oraz bratem Marianem Markiewiczem ze Zgromadzenia Serca Jezusowego, który pracował w Kolegium, pojechali do Watykanu zawieźć rzeczy pozostawione przez papieża przy Piazza Remuria. Nie było ich wiele. Jan Paweł II modlił się w kaplicy. Jan Paweł II, widząc jego zakłopotanie, począł żartować, że kilka dni temu wyszedł z domu, nie wrócił, a Michalik nawet nie podjął starań, by go odnaleźć. Do tego samego wątku wrócił rok później, 17 października 1979 roku, gdy odwiedzał dom, z którego wyjechał na konklawe. Tam także wytykał Michalikowi – tym razem publicznie – że go nie szukał” – czytamy w książce.
Tomasz Krzyżak opisuje też interesujące historyjki, wśród których króluje ta związana z... windą w Kolegium Polskim. Otóż gdy ks. Michalik był tam rektorem, „przepowiadał” kard. Wojtyle, że jak ten zostanie papieżem, to on, jako rektor, zamontuje w budynku windę i go zaprosi. Kard. Wojtyła obracał to w żart. Gdy jednak rzeczywiście został papieżem, mówił publicznie do abp. Michalika: „Suszył mi głowę w sprawie windy. I tak się ze mnie naigrawał, mówiąc: jakby tak ksiądz kardynał został papieżem, to my byśmy tutaj windę zainstalowali. I ja się pytam po roku: gdzie jest ta winda?!”. I winda pojawiła się w domu przy Piazza Remuria w 1980 r., a w marcu roku następnego Jan Paweł II osobiście ją poświęcił. Takich fragmentów w książce jest więcej.
Oby skutecznie!
Reklama
Wreszcie, biografia Tomasza Krzyżaka w rzetelny sposób opisuje okres całej posługi biskupiej abp. Michalika po 1986 r., czyli po powrocie na stałe z Rzymu do Polski – najpierw jako ordynariusza w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, a później jako metropolity przemyskiego. I w jednym, i w drugim przypadku zwraca uwagę umiejętny dobór faktów i rozmówców, by przedstawić różne spojrzenia na decyzje abp. Michalika. Stąd wiadomo, że nie wszystkim spodobało się przeniesienie stolicy biskupiej z Gorzowa do Zielonej Góry, czy też z różną oceną spotykała się jego posługa w Przemyślu, gdzie od lat tlił się konflikt o podłożu narodowościowo-religijnym – między Polakami a Ukraińcami oraz Kościołem rzymskokatolickim a greckokatolickim. Ale biografia rzetelnie pokazuje też ogromny wkład Arcybiskupa w zażegnywanie tychże sporów, i to od początku, gdy w czasie obejmowania diecezji nawiedził katedrę greckokatolicką i szybko nawiązał przyjacielskie kontakty z abp. Martyniakiem.
Czytelnik tej biografii odnajdzie również zapis wkładu abp. Michalika w prace Konferencji Episkopatu Polski, której przez dwie kadencje był przewodniczącym, włącznie z nieznanymi szczegółami ujawniającymi kulisy głosowań (okazuje się, że decydująca była tu rola kard. Józefa Glempa!). Krzyżak przytacza także głosy innych hierarchów, którzy wspominają np. zbyt długie dyskusje podczas zebrań plenarnych i odwlekanie podjęcia decyzji przez przewodniczącego Konferencji. Analizuje też różne jego decyzje czy motywy podpisania słynnych porozumień: z Cyrylem i Cerkwią prawosławną czy deklaracji z okazji 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej. Książka nie ucieka od tematów trudnych, jak choćby sprawy proboszcza z Tylawy czy kontaktów Arcybiskupa ze Służbą Bezpieczeństwa. Dotyka też relacji abp. Michalika z mediami, próbuje wyjaśnić, skąd brała się jego nieufność do dziennikarzy. Ujmujący jest końcowy wywiad Tomasza Krzyżaka z abp. Michalikiem, w którym ujawnia on, że tęskni za... śmiercią!
Co ciekawe, wiele cytatów w książce pochodzi z naszego tygodnika. To w „Niedzieli” abp Michalik przez wiele lat publikował swoje teksty i to nam właśnie udzielił najwięcej wywiadów w czasie całej swojej posługi biskupiej. I jest to podobno zasługa nie kogo innego, tylko samego Jana Pawła II. Jak czytamy: „Według księdza Ireneusza Skubisia, wieloletniego redaktora naczelnego tygodnika, zachęcał go do tego papież. I rzeczywiście tak było. W jednym z listów do Arcybiskupa Jan Paweł II pisał, że z uwagą śledzi ten cykl felietonów [w «Niedzieli»], który porusza «trudne problemy naszego społeczeństwa» i budzi sumienia. «Oby skutecznie!»” – dodawał Papież.
Atutem książki jest też to, że czyta się ją jak pasjonującą powieść. Dla znawców tematyki kościelnej – z pewnością to lektura obowiązkowa.