W swoim ciekawym życiu dotykała wielu spraw. Najbardziej leżała jej na sercu kwestia wychowania młodych dziewcząt – w ogóle wychowanie młodego pokolenia było dla niej wielkim wyzwaniem. O swojej młodości pisze tak: „Aż do 16. roku życia byłam wesołym łobuziakiem, wdrapywałam się na wszystkie drzewa w ogrodzie, a na spacerach szalałam jak głupia. Myślę, że coś mi jeszcze z tego pozostało w upodobaniu do śmiałych, hazardowych czynów. W szkole klasztornej, do której uczęszczałam przez 6 lat, byłam lubiana z powodu mej wesołości. Jestem nadal wesoła, ale bardzo spoważniałam, odkąd bardziej interesuję się życiem wewnętrznym”.Również ciekawie wspomina czas życia w rodzinie, mówi o swoich rodzicach, o tym, że w domu panowała atmosfera modlitwy i bardzo pilnowano, by zachowywane były przykazania Boże i kościelne. Rodzice wdrażali w takie życie wszystkie swoje dzieci. Mówiła również o częstym przyjmowaniu Komunii św., co w tamtych czasach było rzadką praktyką. W domu Ledóchowskich zawsze była codzienna modlitwa, również przed posiłkiem.
Z Rosji do Szwecji, Danii, Norwegii...
Przyszła święta zaczynała swoje życie zakonne u sióstr urszulanek Unii Rzymskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Na skutek sytuacji w Petersburgu Urszula podjęła się tam założenia domu urszulanek czarnych. Erekcję kanoniczną otrzymała 25 lutego 1908 r. Została sama, bez żadnego wsparcia, w stolicy carów, ale papież Pius X błogosławił jej obecność w tym mieście. Mówił: „Możecie choćby w różowe suknie się ubierać, bylebyście tam pracowały”. Matka Urszula mówiła ciągle o Opatrzności, której zrządzeniem doszło do powstania urszulanek szarych, czyli Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego (USJK). Po wybuchu I wojny światowej Urszula otrzymała nakaz opuszczenia Rosji, przeniosła się więc do Szwecji i założyła szkołę języków obcych – władała przecież kilkunastoma językami, dzięki czemu mogła podjąć akcję odczytową na rzecz Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Wygłaszała odczyty na ten temat w Szwecji, Danii i Norwegii.
Matka Urszula bardzo ciekawie określała zadania nowego zgromadzenia. Pisała: „Szczególną misją zgromadzenia w Kościele jest głoszenie Chrystusa – miłości Jego Serca, poprzez wszelkie formy działania mające na celu szerzenie i pogłębienie wiary, zwłaszcza przez nauczanie i wychowywanie młodzieży oraz przez służbę najbardziej potrzebującym i pokrzywdzonym”. Dodawała: „Przez nasze zakłady przechodzi tyle, tyle dzieci! O, warto nad nimi pracować, siostry moje w Chrystusie! Warto gdzieś w ukryciu, na głuchej wsi, daleko od oka ludzkiego, od pochwał ludzkich trawić życie, aż się strawi w tej pracy pokornej... wobec świata, ale tak wielkiej przed Bogiem – w pracy nad wychowywaniem dzieci dla Boga”. I dalej mówiła: „Zadaniem matki i wychowawczyni jest dać dziecku Boga. Jeśli mu dasz Boga, dasz mu wszystko, jeśli nie dasz Boga, nie dasz nic”. Taka intencja towarzyszyła zakładaniu domów urszulańskich w Sieradzu, Łodzi, na Polesiu, a także w Rzymie.
Jesteś nieśmiertelna, Polsko!
Reklama
Drugą miłością s. Ledóchowskiej była Ojczyzna. „Mój kraj jest tak przedziwnie piękny, że czy kto chce, czy nie, musi go kochać! Może mi powiecie, że są piękniejsze okolice, ładniejsze miasta, bogatsze prowincje w innych krajach: pod lazurowym niebem Italii, w alpejskich okolicach Szwajcarii i Tyrolu. Owszem, zgadzam się z tym. Ale dla nas jest tylko jedno piękno, co może nas zadowolić i uszczęśliwić: nasza Polska, nasza Ojczyzna” – tak pisała w Kopenhadze w listopadzie 1917 r., a w roku 1920 w Rzymie powstał jej wielki tekst: „Jesteś nieśmiertelny, kraju moich przodków! Jesteś nieśmiertelna, Ojczyzno ukochana, Polsko moja! Nieśmiertelna przez swą odwieczną sławę. Nieśmiertelna przez sztukę i literaturę, której nie sposób wymazać z pamięci narodów. Nieśmiertelna przez miłość, którą żywią ku Tobie Twoje dzieci, a której nie masz równej w świecie. Śmiem to wypowiedzieć z czołem wzniesionym i z dumą w sercu! Naród nasz to naród prawdziwych bohaterów, którzy z radością przelewają krew za każdą szlachetną i wielką sprawę. Polska broni Europę przed najazdem Tatarów, Kozaków i innych wrogów. Ona uwalnia Europę spod jarzma muzułmańskiego. Ona przez szereg wieków stać będzie na straży, by niczego nie zaniedbać w pełnieniu wzniosłego obowiązku, który samo niebo jej powierzyło, a który polega na osłanianiu cywilizacji europejskiej i religii Chrystusowej przed niebezpieczeństwami idącymi ze Wschodu. Polska po niezliczone razy ocalała Europę, ocalała jej cywilizację, ocalała chrześcijaństwo. W ciągu stuleci była schronieniem dla uciśnionych, mocą dla słabych, obronicielką Chrystusa i Jego Kościoła”.
Miłość do Ojczyzny to także miłość do tego wszystkiego, co buduje i wychowuje młode pokolenie, zwłaszcza dziewczęta. Ciekawa jest wypowiedź świętej na ten temat, którą znajdujemy w „Dzwonku św. Olafa” z 1927 r. Pisała: „Wychowywać dziewczęta to znaczy wychowywać matki rodzin. Wszak wiemy, że przyszłość narodu nie tyle w ręku naszych polityków, ile w ręku matek spoczywa. Na kolanach świętej matki wychowują się świątobliwi kapłani, dzielni urzędnicy państwowi, bohaterscy obrońcy Ojczyzny. Do tej pracy wychowawczej potrzeba ludzi, ludzi dobrej woli, o wielkich ideałach... O ile kochamy Ojczyznę naszą, o tyle ta sprawa obchodzić nas powinna. Wszak tu chodzi o jej przyszłość, o jej wielkość; powiedzmy więcej – o jej wolność”.
Kochała dzieci i młodzież
Reklama
Bardzo ważne jest zdanie Ojca Świętego Jana Pawła II wypowiedziane w Rzymie podczas kanonizacji Matki Urszuli. Brzmi ono: „Wszyscy możemy się uczyć od niej, jak z Chrystusem budować świat bardziej ludzki – świat, w którym coraz pełniej będą realizowane takie wartości, jak: sprawiedliwość, wolność, solidarność, pokój”. 150. rocznica urodzin św. Urszuli Ledóchowskiej, założycielki zgromadzenia sióstr urszulanek szarych, wzbudziła potrzebę podjęcia głębokiej refleksji nad życiem tej niezwykłej świętej. Jej twarz jest twarzą niewiasty rozmodlonej, a jednocześnie to twarz troskliwie patrzącej matki. Oczy – dobre, z serdecznością wpatrujące się w każdego człowieka.
Reklama
Dzisiaj nade wszystko trzeba zauważyć, że św. Urszula bardzo kochała dzieci i młodzież. To dla nich podjęła wiele wysiłku, by przybliżać je do Chrystusa, zwłaszcza Chrystusa Eucharystycznego. Przez szkoły i zakłady wychowawcze pragnęła rozwijać talenty młodych ludzi. Katechizacja, kwestie nauczania wiary były dla Urszuli sprawami niezwykle istotnymi. Nic się nie zmieniło: nauczanie katechetyczne w polskich szkołach jest niezmiernie ważne. Katecheci potrzebują wsparcia modlitewnego i duchowego, bo katechizacja to dzieło ewangelizacyjne: to sprawa nie tylko nauczania wiary, ale i jej przyjęcia, przeżycia. Być może przeakcentowaliśmy sprawy organizacyjne katechezy w polskich szkołach – tak przecież potrzebnej. Ale katechizacja to także charyzmat. Gdy go brak, zamiast katechety mamy do czynienia ze zwykłym nauczycielem religii. Katecheza wymaga czegoś więcej – przeżycia modlitewnego, zbliżenia się i przylgnięcia do Boga Żywego w miłości. Katecheza nie jest zwykłą lekcją. Jest głębokim świadectwem, dlatego powinna być opasana modlitwą. Być może 150. rocznica urodzin wielkiej katechetki, którą była św. Urszula Ledóchowska, będzie przyczynkiem do tego, by nasi katecheci dostrzegli w niej swoją świętą patronkę. Po kanonizacji św. Urszula Ledóchowska pielgrzymowała w swoich relikwiach, aż dotarła do wielkopolskich Pniew, gdzie przez jej wstawiennictwo wierni upraszają dziś potrzebne dla siebie i Kościoła łaski. Pracujący tam katecheci razem ze swoimi uczniami modlą się o pomyślność, szczególnie na odcinku przekazywania wiary młodym.
Wyjątkowa lekcja
Myliłby się ten, kto by uważał lekcje religii za przedmiot nieważny – niektórzy bardzo chcieliby go zmarginalizować. Jako kapłan muszę przypomnieć, że człowiek przy końcu swoich dni może zapomnieć definicje z fizyki, matematyki, wzory chemiczne, tablicę Mendelejewa, wydarzenia historyczne, wielkie dzieła literackie, ale do ostatniej sekundy swojego życia – oczywiście jeśli tylko ma się jeszcze świadomość swego umierania – posługuje się wiedzą, którą nabył na lekcjach religii: czyni akty strzeliste, wzbudza żal za grzechy itd. Wszystko inne przestaje być istotne. Tak wygląda ostatnia prosta przed przejściem na drugą stronę czasu...
Przy okazji wspomnę o dramatach będących udziałem katechetów, z których szydzą środowiska ateistyczne i wolnomyślicielskie i trendom tym poddają się młodzi ludzie, którzy przez to stają się przykrzy dla swoich nauczycieli wiary. Dlatego nie tylko katecheza, ale też sami katecheci powinni mieć swoich świętych patronów wspierających ich w tej trudnej służbie. Urszula Ledóchowska jako święta katechetka doskonale nadaje się do tej funkcji, a jej sanktuarium w Pniewach może być miejscem, gdzie polscy katecheci znajdą siły do swojej odpowiedzialnej pracy na modlitwie i podczas rekolekcji dla swojego środowiska, ponieważ ich działalność jest w swej istocie ewangelizacją i przepowiadaniem chrześcijaństwa.
* * *
Recenzenci powyższego artykułu zwrócili mi uwagę, że św. Urszula Ledóchowska była znakomitą nauczycielką i wychowawczynią, dlatego byłaby doskonałą patronką nie tylko katechetów, ale i nauczycieli. Mają oni ważne zadanie do spełnienia wobec narodu i młodego pokolenia. Wydaje się, że to ciekawa propozycja. Siostry urszulanki szare zgadzają się z tę opinią.
Chciałbym zatem zaproponować ustanowienie św. Urszuli Ledóchowskiej patronką polskich nauczycieli.
Cytowane teksty – na podstawie albumiku wydanego w Bibliotece „Niedzieli” pt. „Jeszcze Polska nie zginęła, dopóki kochamy. Święta Urszula Ledóchowska”, Częstochowa 2009, t. 246, red. Bożena Bobowska.