W otwartej debacie prowadzonej przez prof. dr. hab. Czesława Łapicza starano się zarysować możliwe odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule konferencji. Zestawienie argumentów na „tak” i na „nie” przedstawili dr Michał Moch, arabista z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy oraz prof. dr hab. Robert Ptaszek, filozof z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Z ramienia Wydziału Teologicznego UMK spotkanie animował ks. prof. dr hab. Jan Perszon.
Na „tak”
Reklama
Argumenty za tym, by prowadzić dialog z islamem, przedstawił dr. Moch. Zauważył, że islam nie jest monolitem – wśród wyznawców Allaha są zarówno ludzie o poglądach umiarkowanych, jak i ekstremiści, a dialog chrześcijańsko-muzułmański wzmacnia tych pierwszych. Podkreślił, że odrzucając dialog, postępujemy po myśli radykałów terrorystów, którzy ze szczególną zaciekłością zwalczają swoich współwyznawców potępiających stosowanie przemocy. Podejmując dialog, sprzeciwiamy się teoriom opisującym dzieje świata jako nieuniknione zderzenie cywilizacji opartych na sprzecznych założeniach i wartościach. Prelegent dodał, że dialog międzyreligijny nie jest luksusem, lecz koniecznością. Trzeba prowadzić dialog, gdyż w dzisiejszym świecie, w którym nieuniknione jest przekraczanie granic, mieszanie się kultur, nie da się żyć jak w oblężonej twierdzy. W opinii dr. Mocha nie jest do końca prawdą, że muzułmanie unikają dialogu. Na poparcie tej tezy mówca przypomniał list „A common word between us and you” z 2007 r., w którym duchowi liderzy muzułmańscy zaapelowali do chrześcijańskich przywódców duchowych o pokój i podjęcie wysiłków na rzecz lepszego zrozumienia między wyznawcami obu religii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na „nie”
Prof. dr hab. Ptaszek, oceniając negatywnie szanse dialogu z islamem, zaczął od kwestii formalnej: w przeciwieństwie do Kościoła katolickiego po stronie muzułmańskiej nie ma ośrodka, który reprezentowałby cały islam. Zauważył też, że nawet najbardziej ożywione kontakty, dyskusje i debaty nie są dialogiem, lecz tylko rozmową – skądinąd bardzo potrzebną! – wynikającą z tego, że odmienne grupy żyją koło siebie i muszą jakoś koegzystować. Dialog to coś więcej, niż tylko wzajemne coraz lepsze poznawanie się. Dialog wymaga symetrii i wzajemnego szanowania się. Prelegent podkreślił, że o ile muzułmanie żyjący w krajach europejskich cieszą się pełnią praw, o tyle sytuacja chrześcijan w krajach islamskich jest bardzo często wręcz tragiczna. Na naszych oczach doszczętnie niszczone są wspólnoty chrześcijańskie istniejące od niemal 2 tys. lat na terenach Iraku czy Syrii. W wielu krajach muzułmańskich manifestowanie swojej religijności przez chrześcijan podlega karze. W Europie budowane są liczne meczety (co więcej, aby nie „drażnić” muzułmanów, często dochodzi do rezygnacji z eksponowania chrześcijańskich symboli religijnych w przestrzeni publicznej), podczas gdy w wielu krajach arabskich nie wolno wznosić świątyń chrześcijańskich, a przejście na chrześcijaństwo karane jest śmiercią. Muzułmanie nie dopuszczają jakiejkolwiek dyskusji nad treścią Koranu i wynikających z niego zasad islamu. To też utrudnia, czy raczej wręcz uniemożliwia dialog pojęty jako dochodzenie do prawdy – stwierdził prof. dr hab. Ptaszek.
Konkluzje?
Wydarzenia ostatnich miesięcy sprawiły, że temat konferencji nabrał wyjątkowej aktualności, a tytułowe pytanie, dotychczas interesujące głównie dla naukowców, wtargnęło do publicznej (niezwykle gorącej) dyskusji toczącej się zarówno w mediach, jak i w prywatnych rozmowach prowadzonych przez zwykłych Kowalskich. Prześladowani uchodźcy, próbujący ocalić życie, ekonomiczni imigranci, szukający w Europie Zachodniej lepszych warunków życia czy awangarda świata muzułmańskiego, wykorzystującego moralny i religijny nihilizm postchrześcijańskiej Europy, aby ją podbić i przyłączyć do świata islamu? – tak można byłoby streścić stanowiska prezentowane w tej dyskusji. Jej temperaturę podniosły niedawne zamachy w Paryżu.