AGNIESZKA RACZYŃSKA-LOREK: – Sosnowiecka Szkoła Rodzenia przy Diecezjalnym Centrum Służby Rodzinie i Życiu to już kilka lat tradycji. Kiedy wszystko się zaczęło i z czyjej inicjatywy?
MAŁGORZATA SKOWRON: – Zacznę może od tego, że pierwsza Szkoła Rodzenia w Polsce powstała w 1957 r. Było to swoiste novum. A dziś? Udział w zajęciach tego typu szkół jest niemalże na porządku dziennym. Obecnie coraz więcej młodych rodziców pragnie tę cudowną chwilę narodzin własnego dziecka przeżyć razem. A na naszym gruncie – naprzeciw potrzebom kobiet w stanie błogosławionym wyszedł 6 lat temu ówczesny dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Rodzin naszej diecezji, ks. dr Andrzej Cieślik. W ramach Fundacji dla Rodziny stworzył miejsce, dzięki któremu przyszłe mamy będą lepiej przygotowane do porodu, zaś ojcowie chętniej i bez większych obaw zdecydują się na „wspólne rodzenie”. Pierwsze zajęcia w nowo powstałej Szkole Rodzenia przy ul. Skautów 1 odbyły się w styczniu 2010 r. Takiego miejsca zdecydowanie brakowało w stolicy diecezji sosnowieckiej.
– Na przestrzeni lat natomiast nie brakowało edycji, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, do tego stopnia, że zajęcia musiały odbywać się nawet w dwóch grupach. A jak prezentuje się obecna edycja?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Niestety, choć na zajęcia zapisało się 5 par, na pierwszym spotkaniu obecna była tylko jedna para. Mam nadzieję, że w trakcie trwania naszych zajęć dołączą kolejne, które szybko nadrobią utracone pierwsze czy drugie spotkanie.
– Co daje młodym rodzicom Szkoła Rodzenia?
– Przede wszystkim uczestnictwo w zajęciach znacznie podnosi ich komfort psychiczny. Rodzice podczas ciąży, potem rodzenia w szpitalu, a następnie w domu czują się po prostu bezpieczniej. Poza tym można tu spotkać ludzi, których łączą te same przeżycia, emocje. Przyszłe mamy i ojcowie na bieżąco uzyskują odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Szkoła daje też możliwość uwierzenia w siebie, poprzez poszerzenie wiedzy i nabycie umiejętności niezbędnych w czasie porodu. Zajęcia w szkole rodzenia dają możliwość lepszego zrozumienia procesu porodu oraz zwiększają szansę udziału taty w momencie porodu i w chwilach po narodzinach dziecka. Uczestnictwo w zajęciach umacnia także wiarę w rodzicielskie umiejętności, tak bardzo potrzebne po narodzeniu dziecka. Korzystanie z zajęć szkoły rodzenia przynosi także fizyczne korzyści podczas porodu, bo jak wykazują badania, u kobiet dobrze przygotowanych do porodu dwukrotnie zwiększa się szansa urodzenia dziecka bez nacinania krocza, a powrót do pełnej sprawności fizycznej po porodzie jest znacznie szybszy. Zajęcia po prostu pomagają małżonkom nie tylko dobrze przeżyć 9 miesięcy, ale i kolejne dni i miesiące. Zwracam uwagę na uzupełnianie się rolami mamy i taty, dzielenie się obowiązkami, dopełnianie się w domu podczas opieki nad noworodkiem.
Reklama
– Jak wynika z relacji uczestników Szkoły Rodzenia, podobno potrafi Pani stworzyć podczas zajęć domową, niemalże rodzinną atmosferę…
– To miło… Staram się stworzyć ciepłą, rodzinną atmosferę, aby wszyscy czuli się jak w domu, nieskrępowani, na luzie, a nie jak w szpitalu, przychodni czy w gabinecie lekarskim.
– Oprócz teorii sporo miejsca zajmuje praktyka…
– Oczywiście, dużo zajęć praktycznych, znacznie mniej teorii. Rodzice dowiadują się o rozwoju dziecka, przebiegu ciąży i porodu. Wiele informacji dotyczy zadań praktycznych odnośnie opieki nad noworodkiem, jak nauka kąpieli czy przewijania. Dowiadują się, jak radzić sobie z emocjami, tzw. matczynymi smutkami, jak karmić noworodka. Kobietom przedstawiane są sposoby oddychania podczas porodu. Zajęcia wzbogacane są projekcjami multimedialnymi. Na sali prowadzone są też ćwiczenia gimnastyczne przy pomocy odpowiednich rekwizytów: materacy, piłek itp.
– Kiedy najlepiej zacząć zdobywać wiedzę na temat ciąży, porodu i okresu poporodowego?
– Już w najwcześniejszych tygodniach ciąży, gdyż pozwala to uniknąć błędów, które kobiety popełniają w pierwszym trymestrze, a wynika to po prostu z niewiedzy. W szkole każda mama otrzyma wsparcie i fachową pomoc zarówno w okresie ciąży, jak i po urodzeniu dziecka. Nie zaniedbujemy też ojców, czasem bardziej przerażonych od przyszłych mam.