Przypominam sobie wywiad, który w 2010 r. przeprowadziłam z Barbarą Stasiak, wdową po ministrze Władysławie Stasiaku, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Wspominała wieczór 9 kwietnia 2010 r., tuż przed wylotem męża do Katynia. Przypadały wtedy akurat jej urodziny i mąż przyszedł do domu z ciastkami. Ona też kupiła wtedy ciastka. Dokładnie takie same. Byli zgranym małżeństwem, wiele rzeczy robili wspólnie. Odkąd minister zginął, Barbara Stasiak mówi o minionym okresie: „moje poprzednie życie”. Tak zresztą, jak inni członkowie rodzin, którzy pozostali po odejściu swoich najbliższych. Właśnie o nich, o bliskich ofiar, myślę dzisiaj, gdy zbliża się 6. rocznica katastrofy smoleńskiej. Bo ich najmocniej dotknęła ta tragedia. Hasło „Smoleńsk” – to przede wszystkim ludzie, a nie „jakaś” bezimienna tragedia.
Ale też myślę w tych dniach o ludziach, którzy w imię wierności ideałom tych, co zginęli, spłacają dziś dług wobec nich. Tak, jak prezydent Andrzej Duda, który przez wiele lat współpracował z Lechem Kaczyńskim, potem, po katastrofie, odbierał z Moskwy ciało jego żony, pani prezydentowej, a teraz z wielkim oddaniem kontynuuje misję swego wielkiego poprzednika. Dzięki takim ludziom, jak prezydent Duda właśnie, Polacy nie zapomną o „Smoleńsku”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu