Spotkanie, 514. z kolei, które odbyło się w niedzielę 8 maja br., poświęcone było poezji Marii Przybylskiej-Więckowskiej, która jako aktorka i jednocześnie poetka potrafiła połączyć w swoim życiu mistrzostwo słowa w tak niezwykły dwugłos.
Maria Przybylska, zmarła w lutym br., była znana także Czytelnikom „Niedzieli” z publikowanych na naszych łamach wierszy i spotkań w redakcyjnej auli, podczas których prezentowała m.in. swój monodram „Norwidowskie prawdy”.W Bibliotece „Niedzieli” wydała w 2005 r. tomik „Jak Cię szukać?”. Była też zaprzyjaźniona z red. Lidią Dudkiewicz, której w jednej z wielu rozmów wspomniała, że Jan Paweł II nazywał ją „Marią od Norwida”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Spotkanie w wypełnionej do ostatniego miejsca Sali Lustrzanej krakowskiego teatru, w którym Maria Przybylska-Więckowska pracowała ponad 20 lat, było szeroką prezentacją jej wierszy wybranych ze zbiorów: „Karawana ze Wschodu”, „Tropy”, „Czwarta generalna”, „Podpłomyki” i innych. Do czytania wierszy zaproszono znakomite aktorki: Małgorzatę Darecką, Annę Musiałównę, Teresę Lipowską-Januszkiewicz oraz Annę Seniuk. – Wszystkie znałyśmy Marysię od lat i darzyłyśmy ją wielką i wzajemną przyjaźnią – wspominała Anna Seniuk. – Występuję dzisiaj w szalu Marysi, on zagra dzisiejszego poranka. W tym szalu będę się czuła pewniej, będę czuła jej opiekę.
Reklama
Krakowskie spotkanie, które ubogacił muzycznie Michał Wierba, prowadziło słuchaczy śladami twórczości Marii Przybylskiej, a zarazem śladami jej losów, biografia poetki jest bowiem bardzo mocno obecna w jej wierszach. Odnajdziemy w niej echa dzieciństwa spędzonego na Lubelszczyźnie, poezji Norwida, do którego lektury wciąż wracała, jej pracy w teatrze, rozważań nad życiem i wiecznością. Ważny nurt jej twórczości, obecny zwłaszcza w tomie „Karawana ze Wschodu”, odnosi się do ormiańskich korzeni rodziny. Wiele wierszy ma charakter religijny, modlitewny i maryjny. Maria Przybylska już od czasów studenckich była związana z Duszpasterstwem Akademickim przy kościele św. Anny w Krakowie, a ówczesny duszpasterz studentów ks. Jan Pietraszko, późniejszy biskup krakowski, był przez wiele lat jej kierownikiem duchowym.
O Marii Przybylskiej, zapamiętanej z lat studiów w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i późniejszych kontaktów mówiły również zaproszone na spotkanie aktorki. Anna Seniuk podzieliła się z „Niedzielą” szerszym wspomnieniem o swojej przyjaciółce. – To była niebywała osobowość, była nadzwyczajnie aktywna, miała wspaniałe pomysły, dużo fantazji i temperamentu. W latach studenckich znałyśmy ją z nieco szalonych pomysłów, uwielbiała np. przebierać się za Cygankę i to jej wspaniale wychodziło.
W czasie studiów dzieliła czas między PWST w Krakowie i Uniwersytet Warszawski, gdzie kończyła polonistykę. Była oczytana, miała ogromną wiedzę, była erudytką. Wiedziałyśmy o jej wielkiej miłości do poezji Norwida. Nie wiem, czy ktokolwiek w Polsce kochał Norwida tak jak ona. Przypuszczam też, iż niewiele osób wie, że inicjatywa, aby w krypcie na Wawelu umieścić jeszcze jednego – obok Mickiewicza i Słowackiego – wieszcza, czyli Norwida, była jej pomysłem. Ona to wymyśliła i zabiegała o zrealizowanie tej idei u władz kościelnych.
Reklama
Jej poezja jest wielowątkowa, bogata w konteksty. Mam swoje ulubione wiersze Marysi. Niektóre są trudne, bo jest w nich wiele treści, trzeba je czytać powolutku i wracać do nich. To jest podobnie jak z „Tryptykiem rzymskim”, który wielokrotnie mówiłam na koncertach i za każdym razem odkrywałam w nim coś nowego. Podobnie poezja Marysi – nigdy nie jest dosłowna, możemy do niej wracać wielokrotnie i odczytywać na nowo, bo to jest coś niezamkniętego i tajemniczego.
W jednym ze swoich wierszy Maria Przybylska napisała: „Są ślady tak głębokie/ w niegdysiejszych śniegach/ że można chodzić tropem cudzych losów”. Spotkanie z jej poezją pozwoliło słuchaczom pójść śladami losów aktorki, poetki, mistrzyni słowa, wspaniałego i wrażliwego człowieka.
* * *
Wciąż tylko skarga?
Czemu nie dziękować
za to co jest – a czego
mogło nie być wcale
Czemu tak rzadko
zatrzymujesz w sobie
ptaszęcą chwilę śpiewu
i radości nagłej
z tego że już jest
jeszcze jest
i może będzie
co dane zupełnie za darmo
Maria Przybylska