„Psy mafii” – już sam tytuł filmu sugeruje, że poleje się krew, oj poleje. I leje się, a trup ścieli się aż za gęsto, czego dowodem może być to, że można nie zauważyć wyraźnych dziur w scenariuszu, zawiłych i poplątanych wątków. Tytuł to jednak zabieg polskiego dystrybutora, bo amerykański był zachowawczy – „Triple Nine”, czyli 999, jak w policyjnym żargonie brzmi kod oznaczający rannego na służbie funkcjonariusza.
Tak czy inaczej, zwolennicy kina akcji czy tzw. szorstkiego kina policyjnego (dystrybutor reklamuje „Psy mafii” nieco na wyrost – jako film „o nieoczekiwanych splotach i zwrotach akcji, rozgrywający się w skorumpowanym środowisku policji, brutalnych gangsterów i rosyjskiej mafii”) powinni być zadowoleni. Amatorzy obecności w filmie kasowych aktorów – też. Niestety, ci nie za bardzo mieli co grać... Z jednym wyjątkiem – Kate Winslet świetnej w roli Iriny Vlaslov, szefowej rosyjsko-żydowskiej mafii – i nie dlatego, że bez mrugnięcia okiem wydaje wyroki śmierci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu