Siostry z krakowskiego zgromadzenia serafitek postanowiły spełnić swój obywatelski obowiązek i wzięły udział w wyborach samorządowych. Mocno musiały się zdziwić, gdy zdały sobie sprawę, że ich głosy nie zostały wzięte pod uwagę.
Okazało się, że 6 zakonnic oddało głos na tego samego kandydata. Problem w tym, że oficjalnie ich kandydat nie uzyskał żadnego głosu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
O sprawie znikających głosów mówi portalowi wPolityce.pl Ojciec Jan Maria Szewek OFM, który jako pierwszy poinformował o sprawie na Twitterze.
wPolityce.pl: Czy mógłby Ojciec opowiedzieć o całej sprawie?
Reklama
Siostry już w klasztorze zdecydowały na kogo będą głosować. Udały się razem na głosowanie. W poniedziałek jedna z sióstr postanowiła sprawdzić wyniki wyborów i ile głosów otrzymali kandydaci, na których oddała głos. Przed lokalem była wywieszona lista i okazało się, że zarówno kandydat do rady miasta, jak i kandydat do sejmiku małopolskiego, na których głosowała nie otrzymali żadnego głosu. Siostra podzieliła się tą informacją ze znajomymi. Okazało się też, że jeden z zakonników głosował na tego samego kandydata do rady miasta, to samo kolejna osoba, tym razem świecka. Siostry mają pewność, że przynajmniej osiem osób oddało głos na tego samego kandydata. Jest to kandydat znany w dzielnicy i siostry były przekonane, że zagłosuje na niego więcej osób. Tymczasem oficjalnie ma tych głosów zero.
Czy siostry podjęły jakieś działania w tej sprawie?
Jedna z sióstr skontaktowała się z komitetem, z którego startował wspomniany kandydat i opowiedziała o całej sytuacji. Ponadto jeszcze w poniedziałek, dokładnie o 16.07 wysłała maila z pytaniem do komisji w tej sprawie. Do dziś nie otrzymała odpowiedzi. Otrzymałem od sióstr zdjęcie listy, na którym widać, że ich kandydat oficjalnie nie dostał żadnego ważnego głosu.