Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica!
Kochana Redakcjo „Niedzieli”! Pisałam do Was na początku tego roku o tragedii, która spotkała moją córkę – 2 lata temu tragicznie zmarł jej mąż, a nasz kochany zięć. Córka do dziś nie może pogodzić się ze śmiercią męża – została sama z córeczką i spłatą kredytu. Teściowie odwrócili się od niej i od wnuczki, więc całym wsparciem jesteśmy tylko my – ja i mąż.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
To właśnie on najbardziej służy córce pomocą, ponieważ we własnym domu to męska ręka jest najbardziej potrzebna. A ja mam pod opieką jeszcze swoją mamę, która ma 87 lat.
My, rodzice, widzimy, że smutek naszej córki udziela się również wnuczce, która chodzi do I klasy szkoły podstawowej. Chciałabym korespondować z osobami, które przeżyły ból związany ze śmiercią bliskiej osoby i umieją wesprzeć na duchu.
Stroskana matka z woj. mazowieckiego
Media bez przerwy donoszą nam o jakichś nieszczęściach, gdy giną ludzie – rodzice, dzieci, dziadkowie... Często nie doceniamy swojego szczęścia i narzekamy, że nic się nie dzieje. Niedawno słuchałam w radiu świadectwa perkusisty Jana Budziaszka. Opowiadał o swoich kontaktach z Panem Bogiem. Mówił, że o nic Go nie prosi, a tylko ciągle Mu dziękuje.
Nastał teraz czas, że częściej możemy usłyszeć lub obejrzeć świadectwa ludzi wiary. Często ta wiara przychodziła do nich poprzez cierpienie i ciężkie doświadczenia. I tak powinniśmy patrzeć na wydarzenia, które wstrząsają naszym życiem. Jest w nich dla nas jakiś cel. Czasem dalekosiężny. Jeśli poszukamy głęboko, posłuchamy mądrych ludzi, to na pewno go znajdziemy.
Aleksandra