Trzeba mieć tupet i całe zasoby bezczelności, by w sytuacji, gdy afery poprzedniej ekipy przez 8 lat niepodzielnego sprawowania władzy skrzętnie zamiatane pod dywan jeszcze nie doczekały się rozliczenia, a inne, jak reprywatyzacyjna w Warszawie, są właśnie w rozkwicie ujawniania – otóż, by w takiej sytuacji mówić, jak europoseł PO Janusz Lewandowski, że niedawna debata w Parlamencie Europejskim (a następnego dnia także rezolucja) nie była o Polsce ani tym bardziej przeciw Polsce. To podobno była debata o „nadużyciach obecnej władzy” i o rzekomych „zagrożeniach dla demokracji i swobód obywatelskich”.
Przyjmując taką retorykę, można by uznać, że największym „nadużyciem obecnej władzy” jest to, że ośmieliła się wygrać wybory i przeciwstawić się próbom jej paraliżu ze strony tych, którzy chcieliby, „żeby dalej było tak, jak było”. Na porządkowanie kraju obecna władza dostała mandat wyborców w wymiarze, o jakim w III RP inne ekipy mogły tylko pomarzyć. Czy można mieć pretensje, że próbuje być skuteczna?
A demokracja w Polsce ma się dobrze, swobody obywatelskie kwitną, czego wyrazem jest także to, że opozycja może na międzynarodowych forach gadać bzdury.
Pomóż w rozwoju naszego portalu