Dyplomaci z PRL
Zmiany, które szykują się w polskiej dyplomacji, uniemożliwią pracę w służbie zagranicznej dyplomatom, którzy byli szkoleni w Moskwie.
Zdaniem niektórych posłów PiS, kierownictwo resortu spraw zagranicznych zbyt wolno przeprowadza zmiany kadrowe. Skutek: w służbie zagranicznej wciąż pracują dyplomaci szkoleni jeszcze w czasach PRL. Przed rokiem, przy okazji likwidacji konkursów na dyrektorów w służbie cywilnej, resort postanowił zmienić też ustawę o służbie zagranicznej i dla osób piastujących stanowiska w MSZ wprowadzić zasadę, że o ich wyborze decyduje powołanie, a nie konkurs. Dzięki temu minister może dobierać sobie osoby, z którymi chce współpracować. Teraz jednak zmiany, za sprawą posłów, mają iść zdecydowanie dalej. Projekt nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej, którego autorami są posłowie PiS, ma wpłynąć do Sejmu w najbliższych tygodniach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wolniejsze, niż można było się tego spodziewać, zmiany w dyplomacji min. Witold Waszczykowski tłumaczy delikatnością sprawy i oporem materii. – W Polsce nie ma rewolucji, która wymagałaby nagłych zmian, a mamy pewne obowiązki międzynarodowe – powiedział Telewizji Republika. Odwołanie ambasadora to proces trwający wiele miesięcy, nie da się wymienić setek osób w jednej chwili. W służbie dyplomatycznej pracuje obecnie ok. 5 tys. osób. W czasach Waszczykowskiego wymieniono jedną trzecią dyrektorów w MSZ.
* * *
Poczta wraca
Reklama
Rozpoczęty właśnie program przywracania urzędów pocztowych w małych miejscowościach to przywracanie normalności w kraju i wywiązanie się z przedwyborczych zobowiązań PiS. Mówiła o tym w miejscowości Gózd k. Radomia Beata Szydło. – W siedzibie tamtejszego Urzędu Gminy premier otworzyła placówkę pocztową, co było możliwe – jak tłumaczyła – dzięki współpracy rządu, Poczty Polskiej i samorządu. Zdaniem premier Szydło, lokalne społeczności powinny mieć poczucie bezpieczeństwa, stabilności i tego, że instytucje potrzebne im do normalnego, codziennego życia są blisko ich domów.
Wcześniej, przed kilkoma miesiącami, rozpoczęto akcję przywracania posterunków policji (dotychczas przywrócono już 25 posterunków). – Może to i drobna sprawa, ale nasze życie składa się z drobnych spraw – powiedziała lokalnej gazecie jedna z kobiet, która przyszła na otwarcie placówki poczty.
* * *
Apetyty rosną
Zwycięstwo polskich skoczków w drużynowym konkursie Pucharu Świata w Skokach Narciarskich w niemieckim Klingenthal już nazwano historycznym. Może nie jest to sukces na miarę wygranej w igrzyskach olimpijskich czy mistrzostwach świata, ale stało się to po raz pierwszy! Nawet w czasach Adama Małysza czy sukcesów olimpijskich Kamila Stocha Polakom nie udało się stanąć całą drużyną na najwyższym stopniu podium. Zwycięstwo w konkursie drużynowym pokazuje wyrównany poziom czterech zawodników (konkretnie Piotra Żyły, Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Macieja Kota), ale także zapowiada najpewniej sukcesy indywidualne. Zainteresowanie skokami w Polsce jest ogromne, to jeden z naszych sportów narodowych, dlatego apetyty kibiców rosną. I choć dzień po sukcesie w zawodach indywidualnych w Klingenthal naszym skoczkom nie udało się stanąć na podium – Stoch zajął 4., a Kot – 5. miejsce (po 1. serii prowadził Kot przed Stochem), w końcu roku i na początku przyszłego będą mogli wykazać się formą w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni.
* * *
Komisja do sądu
Zaskarżenie w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej przez polski rząd decyzji Komisji Europejskiej w sprawie podatku handlowego to krok we właściwym kierunku. Polskie władze nie zgadzają się z oceną Komisji, że podatek faworyzuje mniejsze sklepy, co może być – choć nie musi! – uznane za pomoc publiczną. We wrześniu br. KE wszczęła postępowanie w związku z wprowadzeniem podatku handlowego i wydała nakaz zawieszenia jego stosowania. Jednak polski rząd nie jest bezczynny i zaskarżył decyzję Komisji w całości. W skardze zarzucono Komisji błędną kwalifikację podatku jako pomocy państwa, a także naruszenie przez nią unijnego prawa w związku z nakazaniem niezwłocznego zawieszenia stosowania progresywnej skali polskiego podatku od sprzedaży detalicznej. Zdaniem Wiesława Janczyka, wiceministra finansów, reakcja KE zaprzecza działaniom na rzecz małych i średnich przedsiębiorstw, o których często mówi, i może być uznana za dyskryminację Polski: podobne podatki są stosowane m.in. we Francji i w Hiszpanii.