Reklama

Aspekty

Święta wspominam bardzo radośnie

Z bp. Adamem Dyczkowskim rozmawia Kamil Krasowski

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 52/2016, str. 6-7

[ TEMATY ]

wywiad

Archiwum Aspektów

Bp Adam Dyczkowski

Bp Adam Dyczkowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KAMIL KRASOWSKI: – Jak w domu rodzinnym Księdza Biskupa obchodzone były Wigilia i święta Bożego Narodzenia? Jak Ksiądz Biskup wspomina ten szczególny czas z okresu swojego dzieciństwa w rodzinnych Kętach nieopodal Wadowic?

BP ADAM DYCZKOWSKI: – Tamten czas wspominam bardzo radośnie. Miałem bardzo radosne dzieciństwo. Ojciec uczył w ogólniaku, był cenionym pedagogiem, którym wtedy nieźle się powodziło, także w domu nie było jakichś przesadnych luksusów, ale było dostatnio. Na Boże Narodzenie szczególną atrakcję stanowiły podarunki pod choinką. Dary te były rzeczywiście bardzo obfite – dużo słodkości, jakiś ciuszek – i sprawiały bardzo wiele przyjemności na Boże Narodzenie. Wcześniej we wspomnienie św. Mikołaja zawsze pod poduszką też czekał jakiś bardzo miły prezent. Ten szczęśliwy obraz świąt przetrwał do września 1939 r., kiedy ojciec ze swoją kompanią z Kęt poszli prosto na front. Dla mnie było to bardzo bolesne rozstanie. Miałem wtedy 6 lat i jeszcze nie za bardzo zdawałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Ojciec nas uspokajał, mówił, że to kwestia kilku miesięcy i wszystko będzie w porządku. Jednak stało się inaczej. Nadeszła okupacja, a z nią bardzo ciężkie i bolesne czasy.

– Jak Ksiądz Biskup przeżywał święta w seminarium i w pierwszych latach kapłaństwa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– W seminarium wrocławskim pod tym względem było dosyć trudno. Nie mogliśmy pojechać na święta do domu i spędzić tego szczególnego czasu w rodzinnej atmosferze z bliskimi. Jednak po świętach mieliśmy parę dni wolnego, które mogliśmy w jakiś sposób wykorzystać. Ówczesny ordynariusz archidiecezji wrocławskiej ks. Kazimierz Lagosz, który nie miał święceń biskupich, trzymał seminarium twardą ręką. Święta spędzaliśmy razem w seminarium. Po wspólnej Wigilii dokazywaliśmy, urządzaliśmy różne hece. Jednak ten smutek, że nie ze swoimi w domu, wciąż nam towarzyszył. To uczucie wzmagała praca fizyczna na majątku. Ponieważ Wrocław był jeszcze w dużej mierze zrujnowany, co kilka dni szliśmy na miasto je odgruzowywać. Cały czas towarzyszyła nam także świadomość, że władze likwidują seminaria zakonne i że wkrótce może przyjść kolei na nas. Jednak ciągle mieliśmy w głowach słowa księdza rektora, który podkreślał, że Pan Bóg jest mocniejszy. Pół roku przed końcem seminarium, w październiku 1956 r., przyszła tzw. odwilż m.in. w stosunkach władz komunistycznych z Kościołem, i stało się dla nas niemal jasne, że te studia skończymy i po święceniach pójdziemy na parafie. Rektor zaproponował mi studia w Rzymie, jednak władze były jeszcze na tyle zacięte, że odmówiono mi paszportu. Podjąłem zatem studia z filozofii przyrody na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Nasz wydział był nieliczny, to były trudne studia, właściwie tworzące się dopiero. Mieliśmy jednak bardzo fajną paczkę – świeckich i księży i bardzo sympatycznych wykładowców, także te studia na KUL bardzo wdzięcznie wspominam.

– Święta Bożego Narodzenia spędzał Ksiądz Biskup także jako duszpasterz akademicki...

– Tak. Po skończonych studiach na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim zostałem od razu powołany do duszpasterstwa akademickiego. Nie było łatwo, ponieważ jednocześnie byłem wikariuszem katedralnym i współpracowałem z młodzieżą katedralną, która liczyła ok. 700 osób. Natomiast duszpasterstwo akademickie, które udało mi się rozkręcić wspólnie z ks. Aleksandrem Zienkiewiczem, stanowiło w tym okresie ok. 30 ośrodków. Ks. Zienkiewicz prowadził grupy w samym Wrocławiu, z kolei ja jeździłem do innych ośrodków. We wszystkich tych grupach zawsze dzieliliśmy się opłatkiem, a młodzież przygotowywała odpowiedni program. Trzeba przyznać, że bardzo ładnie to robili. To były bardzo wesołe spotkania, bardzo serdeczne, tak że te więzi zawiązały się dosyć mocno i z wieloma z tamtych młodych ludzi utrzymuję kontakty do dziś. Do dzisiejszego dnia wielu do mnie pisze. Co roku na moje imieniny przyjeżdża pełny autokar, mimo że od tamtych czasów minęło już ponad 20 lat. Tamte opłatki, tamte święta Bożego Narodzenia obchodziliśmy szczególnie radośnie.

– Skończyły się czasy duszpasterstwa akademickiego. Przyszły nominacja i sakra biskupia. Jak wyglądają święta Bożego Narodzenia w życiu biskupa?

Reklama

– Przede wszystkim bardzo pracowicie. Parafii w diecezji jest bardzo dużo, wszystkie zapraszają, chciałoby się wszystkim dogodzić, jednak jest to fizycznie niemożliwe. Kiedy takich opłatków jest kilka, to już wymaga sporego wysiłku. W tym czasie organizowane jest specjalne spotkanie opłatkowe dla wszystkich księży z biskupem. Sama wieczerza wigilijna odbywa się w rezydencji w gronie księży biskupów zawsze w miłej i przyjemnej atmosferze. Święta Bożego Narodzenia to z jednej strony pracowity, ale z drugiej strony bardzo radosny czas. Dawał bardzo wiele okazji do takiego bezpośredniego spotkania z ludźmi szczególnie sympatycznymi, ponieważ na taki opłatek parafialny czy diecezjalny przyjeżdżali ludzie trochę bardziej zaangażowani w Kościele. Na dwa tygodnie przed świętami przychodziła wyjeżdżająca na ferie młodzież, która koniecznie chciała złożyć życzenia. Odbywały się rekolekcje, trzeba było od rana do wieczoru spowiadać, a równocześnie przygotowywać liturgię, kazanie. Jednak szczególnie cieszył ten bliski kontakt z ludźmi świeckimi na spotkaniach opłatkowych, w czasie rekolekcji czy podczas składania życzeń. Mnie rodzice nadali imię Adam, dlatego byłem w szczególnej sytuacji, ponieważ kiedy w Kościele jest najwięcej pracy i obowiązków, to właśnie wtedy do mnie przychodzili goście. Niemniej jednak święta Bożego Narodzenia jako biskup wspominam bardzo radośnie.

– Czy pamięta Ksiądz Biskup jakąś bożonarodzeniową historię związaną z Ojcem Świętym Janem Pawłem II?

– W czasie mojego pobytu w Rzymie w okresie Bożego Narodzenia Tadziu Styczeń (ks. prof. Tadeusz Styczeń, był obecny przy śmierci Jana Pawła II – przyp. red.), który był uczniem i bliskim przyjacielem Jana Pawła II i którego Ojciec Święty bardzo lubił, spotkał Stasia Dziwisza i mówi do niego: „Słuchaj. Adam jest w Rzymie. Przyjdziemy do Ojca Świętego, pośpiewamy mu po góralsku i pokolędujemy”. Stasiu Dziwisz zaczął mówić, że w tej chwili Ojciec Święty ma bardzo dużo zajęć. Tadek się zdenerwował i mówi: „Ty byś tego Ojca Świętego najlepiej za szkło wstawił i nikogo do niego nie dopuścił” (śmiech). I na tym spotkanie się skończyło. Także na ten temat mogę tylko tyle powiedzieć.

2016-12-21 09:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Historia winoroślą pisana

Niedziela bielsko-żywiecka 52/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

MR

Roman i Sylwia Gabrysiowie

Roman i Sylwia Gabrysiowie

Z Romanem Gabrysiem, właścicielem winnicy w Mnichu k. Chybia, rozmawia Mariusz Rzymek

MARIUSZ RZYMEK: – Skąd pomysł, żeby na Śląsku Cieszyńskim założyć winnicę?
CZYTAJ DALEJ

Bóg zaprasza nas dziś do szczerości, do stanięcia w prawdzie

2024-12-12 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

Narzekanie i niezadowolenie to nasza wada narodowa. Ileż częściej słyszymy słowa utyskiwania niż wdzięczności i uznania. Dotyczy to nie tylko świeckiej sfery naszego życia, ale i religijnej, relacji z Bogiem, naszej odpowiedzi na zbawcze dzieło Boga.

Dlaczego narzekamy? Powodów mogą być tysiące. Zatruwamy w ten sposób niestety własne życie niezadowoleniem i malkontenctwem. Nawyk narzekania może być w nas tak silny, że nie odkryjemy i nie przyjmiemy najlepszej zbawczej nowiny, najcudniejszego przesłania – Ewangelii. Człowiek o zamkniętym sercu albo o negującym wszystko nastawieniu może rozminąć się z Jezusem, może nie przyjąć najcenniejszego daru, który On przynosi, zbawiania. Zawsze można znaleźć wymówkę, wytłumaczenie, usprawiedliwienie dla własnego zaślepienia.
CZYTAJ DALEJ

Micheil Kawelaszwili wybrany na prezydent. W Tbilisi protesty

2024-12-14 14:47

[ TEMATY ]

Gruzja

protesty

Micheil Kawelaszwili

PAP/EPA

Protesty w Gruzji

Protesty w Gruzji

Kolegium elektorów wybrało w sobotę Micheila Kawelaszwilego na prezydenta Gruzji – podała Centralna Komisja Wyborcza (CKW). 53-letni polityk i były piłkarz był jedynym kandydatem, wystawionym przez partię rządzącą Gruzińskie Marzenie.

Na Kawelaszwilego zagłosowały 224 osoby z kolegium elektorskiego, w którym zasiada 300 członków, w tym parlamentarzyści oraz przedstawiciele władz lokalnych - przekazał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda).
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję