Są ludzie, których życie nas fascynuje, których gesty, słowa, czyny poruszają, których postawa imponuje. Takie osoby chcielibyśmy spotykać, naśladować, inspirować się ich dobrem, ich niezłomnością, ich zaufaniem Bogu. Niekiedy jest tak, że naszym życiem nie dotkniemy ich życia, a mimo to są nam bardzo bliscy. Tak jak pewnie niejednej kobiecie bliskie są trzy postaci związane z historią naszego miasta. To Stanisława Leszczyńska, położna, która tak pięknie broniła życia w obozie koncentracyjnym Auschwitz i tak heroicznie przeciwstawiała się nakazom hitlerowców. To mecenas Maria Sawicka, która cicho i pokornie pełniła swoją misję, swoje posłanie ratowania nienarodzonych, pomocy ich matkom, obrony tych najsłabszych. I Władysława Pawłowicz „Ada”, która przy łódzkiej archikatedrze stworzyła coś na kształt Caritas i pomagała ludziom, dając im chleb. Wszystkie trzy dawały siebie drugiemu człowiekowi bez rozgłosu, bez reklam, bez chwalenia się swoją empatią. I wszystkie trzy miały w sobie wiarę. Taką bezgraniczną. Taką, którą nam czasem trudno osiągnąć i którą boimy się okazać. Wiarę, która podaje Chrystusowi dłoń i daje się prowadzić ruchliwą ulicą pod prąd. Bez zastanowienia, bez namysłu, bez wahania mówi „tak”. Dlatego te trzy kobiety są pewnym wzorcem. Także piękna. Takiego, którego mogłaby im pozazdrościć niejedna top modelka. I nie raz ich postawa sprawia, że czujemy się zawstydzeni. Swoim niedowierzaniem Bogu. A tymczasem one dają nam lekcję zaufania i miłości, która wieczna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu