Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Grzechocząca piłka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z jednej strony boiska niewidomi, a z drugiej zawodnicy bez jednej dolnej kończyny. Na hali widowiskowo-sportowej „Pod Dębowcem” w Bielsku-Białej, 21 stycznia na otwartym treningu oraz na gierce spotkali się reprezentanci miejscowego klubu „Kuloodporni”, zrzeszającego amatorów piłki nożnej grających o kulach inwalidzkich, a z drugiej, z drużyny „Tyniecka Nie Widzę Przeszkód” Kraków, w której grają osoby niedowidzące bądź niewidome.

– To niewykonalne – krzyknął zawodnik z „Tynieckiej”, gdy, tak jak „Kuloodporni”, wsparty o kulach próbował za pomocą tylko jednej nogi trafić w piłkę. Z tym zadaniem znacznie lepiej poradzili sobie reprezentanci „Kuloodpornych”, którzy mimo zasłoniętych oczu, byli w stanie podprowadzić piłkę i oddać strzał. – Mam za sobą ok. 2 lat treningów i czuję, jak wiele mi to dało. Czuję postęp. Widać to na meczach. Graliśmy m.in. z drużynami z Czech, Niemiec, Hiszpanii i jest do przodu. Zwyciężyliśmy np. zespół z Brna, który jest mistrzem Czech – mówi Sebastian Wódz z Sandomierza. I dodaje: – Na boisku ustawienie jest takie: bramkarz i 4 zawodników w polu. Do tego dochodzi trener i nawigator pod bramką przeciwnika. Zmiany są jak w hokeju. Można je przeprowadzić w każdej chwili.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wbrew pozorom, gra osób niewidomych jest bardzo widowiskowa. Banda, która oplata boisko, nie daje piłce wypaść, a wskazówki trenera i nawigatora, dotyczące odległości od bramki i pola bramkowego pozwalają na oddanie precyzyjnego strzału. Do tego dochodzi jeszcze dynamiczne prowadzenie piłki tuż przy nodze, drybling, balans ciałem, zwarcia i soczyste uderzenia. Atrakcją samą w sobie jest grzechocząca futbolówka. Jej dźwięk pozwala zawodnikowi zorientować się, w jakiej odległości od niego się znajduje.

– Jeszcze do niedawna grałem w rezerwach GKS-u Jastrzębie Zdrój. Pracowałem jednocześnie na kopalni węgla kamiennego w Knurowie, gdzie podczas reperacji maszyny wtłaczającej wodę i cement, straciłem rękę. Po wypadku nie chciałem użalać się nad sobą i siedzieć w domu. Nie chciałem, żeby wypadek zabrał mi to, co bardzo kocham. Zacząłem trenować. Wpierw grałem w Gryfie Szczecin, wyjeżdżałem na turnieje, a z czasem okazało się, że nadaję się do kadry. W końcu trafiłem do bielskich „Kuloodpornych” – mówi Łukasz Miśkiewicz. Jego historia nie różni się wiele od życiorysów innych piłkarzy „Kuloodpornych”. Większość z nich dołączyła do zespołu po różnych tragicznych wypadkach. – Widziałem jak moja noga leży przy motocyklu – mówi bez ogródek Patrick Kowalski. Równie szczerze podchodzi do tematu Sławomir Krupa. – Na kopalni „Wieczorek” zmiażdżyło mi stopę. Będąc ojcem dwóch dzieci, będąc głową rodziny był to dla mnie niesamowity cios. Miałem częste załamania psychiczne i depresje. Zdarzało się, że przez klika dni nie wychodziłem z łóżka. Schudłem 20 kg. Dzieci wypraszałem z pokoju, żeby nie widziały mnie w takim stanie. To wszystko zmieniło się wraz z rozpoczęciem treningów z „Kuloodpornymi”. Piłka nożna okazała się niezwykle skuteczną terapią. A i wsparcie, jakie okazali mi koledzy było bezcenne – stwierdza Sławomir Krupa.

Reklama

Na hali „Pod Dębowcem”, w wymieszanych składach zawodnicy „Kuloodpornych” i „Nie Widzę Przeszkód” nie tylko razem trenowali, ale i wspólnie zagrali krótki mecz. Jak stwierdził medalista paraolimpijski w pływaniu, Marcin Ryszka z Czechowic-Dziedzic, to pierwszy przypadek w historii, aby niewidomi i niepełnosprawni zawodnicy rozegrali ze sobą sparing. Tym, co go wyróżniało, rzecz jasna oprócz grzechoczącej piłki, było powtarzające się w kółko słowo „woj” (z hiszp. „idę”), którym niewidomi zawodnicy informowali swoich partnerów o pozycji na boisku.

– Trening i podejście do zawodników nie różni się od zajęć prowadzonych dla osób pełnosprawnych. W ćwiczeniach, które im zadaję, muszę jedynie zwracać uwagę na ich braki fizyczne. Jeśli więc pracuję z bramkarzem, który nie ma prawej ręki, to staram się tak skorygować jego ustawienie i pracę nóg, aby mimo swej niepełnosprawności skutecznie interweniował – tłumaczy trener Wojciech Mrok, absolwent Szkoły Sportowej TS Podbeskidzie, a obecnie bramkarz Koszarawy Żywiec.

O tym, że gra w amp-futbolu to nie tylko rehabilitacja, ale i sposób na życie, świadczy nowy nabytek „Kuloodpornych”, 19-letni reprezentant Polski Bartłomiej Łastowski (zawodnik sezonu 2016), którym interesują się profesjonalne kluby niemieckie i tureckie. A że coraz częściej tą odsłoną piłki nożnej interesuje się telewizja, to i o innych piłkarzach zaczyna być równie głośno. Kto ciekawy, może zobaczyć na internecie odcinek realizowanego przez Canal+ programu „Turbo Kozak”, w którym Krzysztof Wrona kampkuje, wykonuje rzuty rożne i karne czy strzela z dystansu. Kto zaś chciałby dołączyć do drużyny zapraszany jest na sobotnie zajęcia w godz. 10-12 na Orliku przy ul. Piastowskiej w Bielsku-Białej.

2017-02-01 13:31

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polska-Anglia

Już tylko godziny dzielą nas od wielkiego widowiska piłkarskiego, jakie będzie miało miejsce na Stadionie Narodowym w Warszawie. O godzinie 21 polska drużyna narodowa podejmie reprezentację Anglii, która wczoraj po południu przyleciała do Warszawy

Tłumy angielskich fanów w centrum Warszawy- taki widok można było zaobserwować w stolicy wczorajszego popołudnia. – Warszawa to bardzo ładne miasto. Macie wspaniałe jedzenie i w porównaniu do naszych lokali ceny są bardzo przystępne – mówi Andrew, angielski fan piłki nożnej. Angielska reprezentacja została zakwaterowana w hotelu Hilton, gdzie czekały na nią tłumy polskich fanów angielskiej piłki. Dostanie autografu od gwiazd angielskiego futbolu nie było łatwą sprawą, sztuka ta udała się tylko nielicznym kibicom. – Udało mi się zdobyć autograf Roya Hodgsona – miałem sporo szczęścia – mówi Arek, polski kibic. Tymczasem media w Anglii podkreślają, że teraz Anglików czeka ważniejsze i o wiele trudniejsze zadanie niż spotkanie z San Marino – wyjazdowy mecz z Polską. „Daily Star– przewiduje, że do składu powrócą kapitan Steven Gerrard, oraz Ashley Cole, którzy nie zagrali z San Marino. – Niech już nadejdzie Warszawa. To się obecnie liczy – napisał „Mirror”. – Zespół pojedzie do Polski w dobrych nastrojach. Kolejne trzy punkty umocnią go na prowadzeniu w tabeli – oceniło z kolei BBC. Piłkarze ekipy Trzech Lwów również spodziewają się, że z Polską będzie czekało ich trudne zadanie. – To dobry zespół, szybki w kontrataku. Czeka nas trudna przeprawa, musimy być w pełni skoncentrowani i dać z siebie wszystko – powiedział w rozmowie z „The Sun” Rooney. – Będę zadowolony, jeśli uda nam się wywieźć z Polski remis. Macie naprawdę dobrych zawodników, którzy na co dzień grają w markowych klubach europejskich – powiedział Andrew, angielski kibic z Sheffield. Mecz Polska-Anglia już dziś o 21. Emocje gwarantowane!

CZYTAJ DALEJ

Farmaceuci i lekarze do MZ: recepta na pigułkę "dzień po" wymaga zgody rodziców

2024-04-18 07:09

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Farmaceuci, lekarze i położne ostrzegają Ministerstwo Zdrowia, że wystawianie recept farmaceutycznych na pigułkę "dzień po" osobom niepełnoletnim bez zgody rodzica może być niezgodne z prawem. Są też przeciw "sprowadzaniu zawodów medycznych do roli usługodawców, a pacjentów do roli klientów".

Od 1 maja tzw. pigułka "dzień po" ma być dostępna dla osób powyżej 15. roku życia na receptę farmaceutyczną. Usługa będzie realizowana w aptekach, które zgłoszą akces do programu Ministerstwa Zdrowia i podpiszą w tej sprawie umowę z NFZ.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję